• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dramat w duńskim porcie

Dorota Korbut
4 grudnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Było jeszcze ciemno, gdy portem w duńskim Aalborgu wstrząsnął wybuch. Huk był słyszany w całym - niemałym, bo trzecim co do wielkości - duńskim mieście. Potężna eksplozja rozerwała burtę statku "Sierksdorf". Wybuch ranił sześciu członków załogi, polskich marynarzy, którzy - poparzeni i ogłuszeni - trafili do szpitala w Kopenhadze. W najcięższym stanie jest marynarz z Tucholi, którego podmuch odrzucił aż na betonowe nabrzeże.

Do wybuchu doszło wczoraj ok. godz. 4.50 na frachtowcu "Sierksdorf" u wybrzeży Danii. Oprócz niemieckiego kapitana, który wyszedł z wypadku bez szwanku, wszyscy członkowie załogi są Polakami. Jednostka należy do armatora z Hamburga, jednak pływała pod banderą karaibskiego państwa Antigua i Barbuda. Władze duńskie rozpoczęły już śledztwo, które ustali przyczyny katastrofy.

Prawdopodobnie wybuchły opary gazu, które zgromadziły się w ładowni. "Sierksdorf" przewoził kruszywo używane do produkcji cementu. Kontakt z wodą spowodował wydzielenie łatwopalnych oparów, które eksplodowały przy próbie włączenia pompy. Wybuch rozerwał burtę, woda wdarła się do środka. Statek osiadł na dnie portowego basenu. Rany odniosło sześciu Polaków.

- Dwóch marynarzy po udzieleniu pierwszej pomocy od razu wypisano ze szpitala - powiedział "Głosowi" Radosław Krajewicz z polskiej ambasady w Kopenhadze. - Stan jednego jest poważny. Pozostali mają poparzenia i złamania oraz uszkodzony słuch - huk był słyszany nie tylko w całym Aalborgu, ale nawet 20 km poza nim. Teraz najważniejsze jest dla nas zdrowie tych ludzi.

- Powrót marynarzy do Polski zależy od decyzji lekarzy - poinformowano "Głos" w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. - Póki co wszyscy poszkodowani Polacy są w Danii. Nie mieliśmy sygnału, by potrzebna była im jakaś pomoc z naszej strony.

Według agencji crewingowej, odpowiedzialnej za zamustrowanie Polaków na niemieckim frachtowcu, dwóch marynarzy pochodzi z Rumi. Pozostali to mieszkańcy Tucholi, Pucka, Olsztynka i Głogowa.

- Jednego z nich podmuch wybuchu odrzucił na brzeg - powiedział Marek Rogalski, zastępca dyrektora Maritime Manpower Supply - agencji, która pośredniczyła przy zatrudnianiu marynarzy. - Ten człowiek doznał wewnętrznego krwotoku i jest po operacji czaszki. Ma także połamane nogi i liczne oparzenia. Dwie osoby odniosły lżejsze obrażenia, pozostali są w dość dobrej kondycji.

Dyr. Rogalski zapewnił, że poszkodowani mogą liczyć na odszkodowanie.
- Formalności już są w trakcie załatwiania - powiedział. - Wszystko odbywało się z pełną odpowiedzialnością, za pośrednictwem P&A - instytucji zajmującej się ubezpieczaniem marynarzy od wszystkiego złego, co może się przytrafić na morzu, w drodze na statek lub podczas powrotu do domu. Polacy zostali ubezpieczeni przez niemieckiego armatora. Być może już dziś wrócą do Polski pierwsi marynarze poszkodowani we wczorajszej katastrofie.
Głos WybrzeżaDorota Korbut

Opinie (10)

  • mam nadzieje

    ze pracowali oni tam legalnie i otrzymaja nalezne im
    renty i odszkodowania.

    • 0 0

  • Zycze najbardziej poszkodowanemu powrotu na swieta do domu , tylko nie w rece polskiej slozby zdrowia.
    Gdanszczanko pisza przeciez ze byli zatrudnieni i ubezpieczeni.
    Du weiss schon -Ordnung muss sein!
    Pozdrowienia dla calej zalogi :-)

    • 0 0

  • z niemieckim podobnie jak z polskim :)

    • 0 0

  • ten statek był na liście tzw niebezpiecznych (jeden zbiornik)
    przykre że polscy marynarze muszą szukać pracy na takich pływających trumnach:(((

    • 0 0

  • co do ubezpieczenia - podobno byli ubezpieczeni (podala TVP 3)

    • 0 0

  • mh1

    nie z polskim podobnie jak z niemieckim.
    I przystaw sobie Oslizglego Karpika juz czas :-P

    • 0 0

  • nie rozumiem twojego bełkotu

    • 0 0

  • sam widzisz ze bez przystawki nic nie kumasz.
    Szkoda ze nie siedziales na statku rozerwalbys sie yntelektualnie ( mam na mysli twoja skorupke).

    • 0 0

  • ciapcius

    ja przeczytalam tylko tytulik, za duzo do czytania by bylo:)
    czasu nie mialam bo do pracy:)

    • 0 0

  • Czesc kochani...

    a ja po przeczytaniu ucieszylam sie ze nikogo nie zabilo i nic nie mowia o trwalym kalectwie. Daj Boze ze chlopaki sie wykuruja za granica i wroca szczesliwie do pracy. Zycze im wszystkiego dobrego. A odszkodowanie sie przyda - a jakze...
    Pozdrowka dla wszystkich - kumatych i niekumatych -

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane