• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dwa dni do otwarcia Europejskiego Centrum Solidarności. Przypominamy historię jego powstawania

Katarzyna Moritz
28 sierpnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Milion złotych na remont fontanny przy ECS
  • Siedziba ECS w weekend otworzy się dla zwiedzających. Jej budowa zamknęła się w kwocie 231,1 mln zł, z czego UE dołożyła ponad 107 mln zł.
  • Jej kształt nawiązuje do budowanego statku w stoczni.
  • Przed budynkiem są fontanny, a w środku, poza wystawą, dużą atrakcją ma być ogród zimowy.
  • Ostatnie prace przy budynku przed otwarciem.
  • ECS liczy, że rocznie wystawę odwiedzi ponad 268 tys. ludzi.
  • Ostatnie prace przy budynku.

W ten weekend, z okazji 34. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, nastąpi otwarcie Europejskiego Centrum Solidarności. Mimo że inwestycja przez lata budziła kontrowersje, wejściówki na sobotnie otwarcie dla mieszkańców rozeszły się błyskawicznie. Czy zainteresowanie placówką utrzyma się i sprawi, że stanie się ona nowym symbolem Gdańska?



Idea budowy ECS narodziła się 16 lat temu. Kto to wymyślił?

W marcu 1998 roku ówczesny przewodniczący Rady Miasta, a dzisiejszy prezydent Paweł Adamowicz stworzył koncepcję projektu Muzeum Solidarności "Polskie drogi do wolności". Po dziewięciu miesiącach Adamowicz, już jako prezydent Gdańska, dostał poparcie Lecha Wałęsy, NSZZ "Solidarność", Stoczni Gdańskiej oraz abp. Tadeusza Gocłowskiego i utworzył Fundację Centrum Solidarności, której misją miało być utworzenia Europejskiego Centrum Solidarności.

Świat o budowie ECS dowiedział się 31 sierpnia 2005 roku, z okazji obchodów 25-lecia "Solidarności". Przy pomniku Poległych Stoczniowców akt erekcyjny ECS podpisało 29 sygnatariuszy, w tym 22 ówczesnych premierów i prezydentów kilkunastu państw. Lech Wałęsa podpisał dokument wielkim czerwonym długopisem z wizerunkiem Jana Pawła II. Takim samym jak ten, którym w 1980 roku podpisywał Porozumienia Sierpniowe.

Padły wielkie słowa. "Europa dziękuje Solidarności za wszystko, co zrobiła" - mówił José Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej. Ale był też pierwszy zgrzyt. Część widzów gwizdała podczas przemówienia ówczesnego lewicowego premiera Marka Belki.

Weźmy się do roboty!

Machina z budową centrum została uruchomiona w grudniu 2005 roku, lecz toczyła się bardzo powoli. Gdańscy radni najpierw uchwalili, że miasto będzie głównym inwestorem obiektu i ma pozyskiwać zewnętrzne finansowanie inwestycji, której koszta budowy szacowano na 200 mln zł. Zakładano, że budynek będzie gotowy w 2010 roku. Radni obwołali Adamowicza głównym budowniczym ECS, a Lech Wałęsa apelował w swoim stylu: "Weźmy się do roboty!".

Jednak konkurs na projekt ECS ogłoszono dopiero dwa lata później, w 2007 r. Stanęło do niego ponad 100 zespołów architektonicznych z całego świata.

- ECS, obok Żurawia, Ratusza Głównego Miasta i Bazyliki Mariackiej, będzie kolejnym symbolem Gdańska - przekonywał wówczas Wiesław Bielawski, zastępca prezydenta Gdańska ds. gospodarki przestrzennej i szef komisji konkursowej.

Gdy jednak ogłoszono zwycięstwo projektu stworzonego w gdańskiej pracowni Fort, pojawiły się głosy krytyki, że wygrał projekt mało wyrazisty, który raczej nie stanie się rozpoznawalnym na całym świecie symbolem miasta.

Adamowicz bronił werdyktu jury: - ECS to hołd dla Solidarności, która była ruchem ludzi prostych, otwartych i szczerych. Tacy ludzie nie potrzebują monumentalnych i wyrafinowanych budynków. Taka architektura jest domeną dyktatorów, a nie demokracji.

To nie jedyne słowa, za które Paweł Adamowicz był krytykowany w związku z budową ECS. Gdy w 2008 roku odbierał od wojewody pozwolenie na budowę, mówił: - "Adamowicz zwariował! Po co nam ECS? Lepiej za te pieniądze zbudować drogi" - takie opinie słyszę bardzo często - przyznawał. Twardo jednak bronił swojego stanowiska: - ECS powstaje za późno, ale dobrze, że w ogóle. Centrum będzie miało ogromne znaczenie dla upamiętnienia dziedzictwa "Solidarności" - przekonywał.

Solidarność to nie mucha w bursztynie

Pod koniec 2007 roku powołano do życia instytucję Europejskie Centrum Solidarności, na czele której stanął dominikanin, o. Maciej Zięba, od lat 70. związany z demokratyczną opozycją. Akt założycielski podpisano w zabytkowych wnętrzach Dworu Artusa, a nowa instytucja ulokowała się w budynku dawnej dyrekcji Stoczni Gdańskiej, przy ul. Doki 1.

Oprócz oficjalnego statusu, zapewniającego finansowanie m.in. z budżetu Ministerstwa Kultury, ECS zyskał również nowych pracowników. Na dwadzieścia stanowisk pracy zgłosiło się niemal czterystu kandydatów (w 2012 roku na stanowisko do działu PR startowało ponad 500 kandydatów). Trudno obecnie stwierdzić, na jakich zasadach odbywała się rekrutacja, ale atutem na pewno była młodość.

- To przede wszystkim młodzi, zdolni i doskonale wykształceni ludzie - podkreślał o. Zięba. - Polska ma jeden, całkowicie uniwersalny i rozpoznawalny na całym świecie towar - to właśnie "Solidarność". Ale ten towar to nie mucha w bursztynie, dlatego musimy go sprzedać nowym językiem, trafiającym do młodych.

Czym zajmowała się przez te wszystkie lata instytucja ECS? Ogólnie mówiąc: promowaniem idei Solidarności. Przez prawie siedem lat zorganizowano ponad 200 konferencji, wydano 46 książek, zorganizowano 30 wykładów, zbierano setki eksponatów na wystawę, zorganizowano też blisko 90 projekcji filmowych i koncertów.

W 2010 roku, z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych, odbył się spektakl "Solidarność. Twój Anioł Wolność ma na imię" w reżyserii Roberta Wilsona. Okazał się on totalną klapą. Był to pretensjonalny spektakl, bez widocznej myśli przewodniej, na dodatek bardzo kosztowny (9 mln zł).

Czy wybierzesz się na wystawę do ECS?

Nieudany spektakl był jedną z przyczyn dymisji ówczesnego dyrektora ECS - Macieja Zięby.

- Dobór reżysera [Robert Wilson - red.] od samego początku napawał wątpliwościami. Swoje największe sukcesy odnosił w latach 70., poza tym nie znał polskich realiów. W konsekwencji źle wydatkowane rządowe fundusze mogą zaowocować tym, że nie otrzymamy potrzebnego dofinansowania w przyszłości - ostrzegał wtedy Paweł Adamowicz.

Wkrótce po tym miasto zorganizowało konkurs na nowego dyrektora ECS. On także nie obył się bez kontrowersji. Już same wymogi konkursu sugerowały, że są one opracowane z myślą o jednym kandydacie: Basilu Kerskim, polsko-niemieckim dziennikarzu, politologu i eseiście pochodzenia polsko-irackiego (na przeszkodzie nie stanęło nawet to, że jego zgłoszenie do udziału w konkursie wpłynęło już po oficjalnym terminie).

Kerski konkurs wygrał, podpisał 15-stronicowy kontrakt i otrzymał 14 tys. zł miesięcznej pensji (Maciej Zięba zarabiał połowę tej kwoty). Na wieść o tym Lech Wałęsa zapowiedział, że nie będzie firmował więcej swoim nazwiskiem tej placówki. Były prezydent chciał, by dyrektorem ECS został Bogdan Lis, jednak wymogiem konkursu było wyższe wykształcenie, którego dawny opozycjonista nie posiadał.

Budowa ECS w 2012 roku.

Etapy budowy ECS.

ECS okiem żurawia.

Nich się mury pną do góry - czyli jak budowano ECS

Na miesiąc przed 30. rocznicą Sierpnia 80, w 2010 roku, po dwóch latach starań, minister kultury podpisał w Warszawie decyzję o dofinansowaniu budowy ECS z funduszy unijnych kwotą 140,15 mln zł. Wartość całego projektu oszacowano na 293 mln zł. Ostatecznie całkowite koszty budowy zmniejszyły się i obecnie wynoszą 231,1 mln zł, a dofinansowanie z UE ponad 107 mln zł.

Jesienią 2010 roku Gdańsk podpisał umowę na budowę ECS z warszawską spółką Polimex Mostostal, która wyceniła swoje prace na 156 mln zł. Firma wkroczyła na budowę w październiku 2010 roku.

Budowa toczyła się wartko, budowlańcy pracowali nawet mimo mrozu i śniegu. W maju 2011 roku wmurowano kamień węgielny. Pierwszą porcję cementu położył prezydent Bronisław Komorowski. Wydarzeniu towarzyszyły protesty mieszkańców, bo w tym czasie w Gdańsku wprowadzano znaczne podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych.

Potem zaczęły rosnąć betonowe ściany, pochylone pod kątem 6,5 stopnia w stosunku do pionu, które są charakterystyczne dla budynku. Do stycznia 2012 roku wykonano widownię sali wielofunkcyjnej, trzy poziomy sal wystawowych stałych i czasowych, przestrzeń ogrodu zimowego, a także rozpoczęto w części wyższej budynku konstrukcję kondygnacji przeznaczonych na funkcje biurowe ECS.

W kwietniu 2012 roku na budowie zawieszono wiechę. Po tym zaczęło się wykonanie charakterystycznych fasad z płyt COR-TEN, izolacji dachu, wykonanie posadzek, wykonanie instalacji ogrzewania podłogowego w części niskiej, wykonanie instalacji wewnętrznych.

Jednak tempo prac z miesiąca na miesiąc wyraźnie zwalniało. Firma Polimex Mostostal borykała się bowiem z długami, groziła jej upadłość, co chwilę pojawiały się problemy z płatnościami dla podwykonawców. Tu wszystko odbiło się na tempie pracy. Pierwszy termin zakończenia budowy siedziby ECS, który wyznaczono na jesień 2013 roku, przesunięto.

Co zobaczymy w ECS?

"W żadnym innym muzeum w Gdańsku roli eksponatu nie gra samochód ciężarowy Star i stoczniowa suwnica. Wewnątrz żadnego innego budynku w Gdańsku nie rosną drzewa. A żadna inna biblioteka nie ma antresoli i pomostów" - tak pracownicy ECS reklamują otwarcie centrum.

Te wszystkie atrakcje mogły pomieścić się w obiekcie, bo rdzawy budynek ECS ma powierzchnię przekraczającą 25 tys. m kw. Dla porównania Muzeum Historii Żydów Polskich - 18,3 tys. m kw., a Muzeum Powstania Warszawskiego - około 6 tys. m kw. Jednak powierzchnia wystawy stałej, którą będzie można oglądać od soboty, ma 3 tys. m kw., czyli tyle samo, ile w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Ale prezentowanie historii "Solidarności" to nie jedyny cel działalności ECS. Dlatego w ogromnym budynku swoje siedziby znajdą organizacje pozarządowe (dostaną 17 pomieszczeń) oraz pogodzony już z władzami ECS-u Lech Wałęsa, który opuści biuro w Zielonej Bramie.

Ponadto przez cały rok będzie tam czynny ogród zimowy, stworzony do aktywności artystycznych, spotkań i wypoczynku. Od wiosny do jesieni czynny będzie taras widokowy na dachu.

W ogromnej siedzibie ECS znajdą się także biblioteka z czytelnią przewidziana na 100 tys. woluminów, mediateka, sala wielofunkcyjna dla 430 słuchaczy, archiwum przeznaczone do przechowania 40 tys. akt z czytelnią zbiorów specjalnych i serwerownią komputerową, ośrodek badawczo - naukowy i edukacyjno - szkoleniowy, restauracja, kawiarnia, specjalistyczne księgarnie o profilu historycznym, punkty sprzedaży pamiątek. Podziemny garaż będzie mógł zmieścić aż 286 pojazdów.

Wystawa stała ulokuje się na pierwszym i drugim piętrze obiektu. Za 38 mln zł wykonała ją warszawska firma Qumak, ta sama, która buduje też system sterowania sygnalizacją w Trójmieście Tristar.

W dużej mierze multimedialna ekspozycja rozlokuje się w siedmiu tematycznych salach.

Pierwsza z nich nazywa się "Narodziny Solidarności" i jest poświęcona strajkom w Sierpniu 1980 roku. Znajduje się w niej m.in. suwnica (niestety nieruchoma), w której pracowała Anna Walentynowicz. W kabinie operatora można obejrzeć wspomnienia inicjatorów strajku.

Autentyczne obiekty stoczniowe zyskały nowe zastosowanie, stół barowy zamienił się w interaktywne stanowiska, gdzie można przeglądać materiały historyczne. Ponad głowami zwiedzających na kaskach stoczniowców prezentowane są archiwalne materiały filmowe.

Kolejne sale to "Siła Bezsilnych", "Solidarność i Nadzieja", sala im. Jana Pawła II, "Wojna ze Społeczeństwem", "Droga do demokracji" i "Tryumf wolności". Dla najmłodszych powstanie wydział zabaw, gdzie pod okiem opiekunów dzieci bawią się i uczą.

Czy ECS na siebie zarobi?

Jeszcze dwa lata temu szacowano, że rocznie utrzymanie ECS będzie wynosić ok. 17 mln zł. Z najnowszych informacji wynika, że suma ta nieco zmalała do 13,5 mln zł. Na utrzymanie obiektu najwięcej wyłoży Ministerstwo Kultury - 7 mln zł, Gdańsk - 3,74 mln zł i Pomorski Urząd Marszałkowski - 800 tys. zł.

Skąd wziąć brakujące 2 mln zł? Tyle ECS ma na siebie samo zarobić. Kiedyś szacowano, że z biletów i na wynajmie powierzchni biurowej zarobi rocznie 4,5 mln zł, ale teraz tę kwotę zmniejszono do 1,96 mln zł. To znacznie bardziej realistyczna kwota, ale czy i ją uda się uzyskać? - Czas pokaże.

Według założeń finansowych w 2020 roku największy koszt działalności ECS stanowić mają wynagrodzenia, które rocznie pochłoną ok. 11,4 mln zł. W ECS będzie pracować wtedy na etatach 113 osób. W 2012 roku ECS utrzymywało 54 etaty, ze średnią płacą 4990 zł brutto, czyli 3530 zł na rękę. Obecnie pracuje tam 69 osób, jednak wraz z otwarciem placówki liczba zatrudnionych wzrośnie do 80 osób.

Zakłada się, że rocznie wystawę poświęconą historii Solidarności zobaczy 268 tys. osób (jednorazowo wystawę może oglądać 520 osób na godzinę). Choć po cichu pracownicy ECS liczą, że będzie tak, jak w przypadku warszawskiego Centrum Nauki Kopernik, które zakładało, że rocznie będzie miało ok. 300 tys. zwiedzających, podczas gdy było ich ponad 1 mln. Czy tak się stanie? Czas pokaże.

Początki są jednak optymistyczne. Mimo lat krytyki budowy ECS, wszystkie wejściówki na sobotnie otwarcie placówki rozdano w kilka dni.

To, czy po okresie zainteresowania nowym obiektem fala zwiedzających w dalszym ciągu się utrzyma zależy od jeszcze jednej kwestii. Przy ECS w ciągu kilku lat planowana jest budowa największej w północnej Polsce galerii handlowej Centrum Stocznia. Istnieje ryzyko, że galeria przyćmi nie tylko Pomnik Poległych Stoczniowców, ale też rozmyje koncepcję architektoniczną bryły budynku ECS. Budynek centrum handlowego ma mieć 44 m wysokości (ECS ma 30 m wysokości), powierzchni całkowitej ponad 94 tys. m kw., handlowo-usługowej 61 tys. m kw. Ma się tam znaleźć m.in. 18-salowy kompleks kinowy.

Kto w sobotę nie dostanie się na otwarcie ECS dla mieszkańców, może liczyć na to, że obiekt będzie można zwiedzać za darmo przez cały wrzesień, włącznie z weekendami. Od października bilet normalny będzie kosztować 17 zł, ulgowy 13 zł (są też wersje grupowe 15 zł i rodzinne 47 zł).

O wszystkich atrakcjach sobotniego dnia otwartego ECS dowiesz się z kolejnego artykułu, który opublikujemy w piątek rano.

Wydarzenia

Otwarcie Europejskiego Centrum Solidarności (4 opinie)

(4 opinie)

Opinie (228) 9 zablokowanych

  • A będą puszczać Bolka i Lolka w części multimedialnej?

    • 4 1

  • ecs (1)

    po raz kolejny pieniądze wyrzucone w błoto ,kto będzie utrzymywał tenzłom

    • 3 1

    • My, mieszkancy

      • 0 0

  • Jasiu,

    jak nie będziesz jadł kaszki, to mamusia zabierze ciebie do ECS. Kiedyś straszono babą-jagą, wilkiem i duchem - to tak dla przypomnienia.

    • 0 0

  • A podobno solidarnośc powstała m.inn/ po to żeby czuwać nad wyrzucaniem pieniędzy w błoto!?

    Widocznie już im przeszło. Jak się jest już "kacykiem u żłobu" to przechodzi. I buduje się swoje pomniki i mauzolea! Jak się czują ci na których plecach ich kumple stali się kacykami i mają naród w d*pie!?

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane