- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (168 opinii)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (185 opinii)
- 3 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (132 opinie)
- 4 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (97 opinii)
- 5 Wzięli pod lupę punktualność SKM (76 opinii)
- 6 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (23 opinie)
Dwie urzędniczki z Gdyni w areszcie
Podejrzane o wyłudzenie kilkuset tysięcy zł urzędniczki gdyńskiego magistratu zostały aresztowane na trzy miesiące. Obie usłyszały już bowiem zarzuty i sąd nie miał wątpliwości, że taki środek zapobiegawczy jest konieczny.
Dwie podejrzane kobiety pracowały w gdyńskim magistracie od 12 i 30 lat. Zarabiały ok. 3 tys. zł brutto. Jedna w wydziale spraw obywatelskich, druga była sekretarką wiceprezydent Ewy Łowkiel. Opalona, lubiąca złote ozdoby i modne ubrania. Lubiła sprawiać wrażenie, że może wiele załatwić, więc ludzie zaczęli się do niej zgłaszać. Wraz z koleżanką oferowała im załatwienie mieszkania komunalnego lub TBS-u poza kolejnością. Za "drobną" opłatą - od 5 do 50 tys. zł. W sumie wyłudziły kilkaset tysięcy zł.
- Proceder był dość prosty, bo wiedziały jak poruszać się po urzędzie i większość osób znały. Zabierały ludzi na piętro, wchodziły do pomieszczeń z tabliczkami odpowiednich wydziałów i sprawiały wrażenie, że sprawa jest w toku. Oczywiście nikomu nic nie załatwiły - mówi dyrektor urzędu Jerzy Zając, który wpadł na trop nieuczciwych pracownic i przekazał sprawę policji.
Aresztowanym kobietom grozi do 8 lat więzienia. Trwają przesłuchania kolejnych świadków i osób uczestniczących w korupcyjnym procederze.
Miejsca
Opinie (179) ponad 20 zablokowanych
-
2016-09-30 10:02
na każdym poziomie, każda branża, i w całym kraju, tam gdzie kasa państwowa tam kradzież i grabież. Ktoś jeszcze chce więcej Państwa ? oj ogłupiały ty narodzie, dalej do jewrosocjalizmu pchaj się nogami i rękami, aby te świnie u koryta miały więcej
- 2 0
-
2016-10-01 10:56
Stary numer (1)
W latach 90 tak złodzieje aut nawzajem się dym...ali.
Podjeżdżali pod komisariat policji i niby że kogoś zna z policji, wchodził, tamten czekał w aucie i patrzył. Ten co wszedł pytał np o dzielnicowego kiedy jest albo o drogę żeby pokazać jak dojechać to razem jeszcze na zewnąrtrz wychodzili z policjantem i na koniec podawał jemu rękę. A że sprawa potoczyła się czasem inaczej trudno, chęci były.
Łapka w dòł hipokryci.- 0 0
-
2016-10-09 14:55
stary kretacz.. ale taka prawda. nick jak nazwa korporacji
- 0 0
-
2021-09-30 19:17
Ciekawe czy odpierdziały w pasiak.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.