- 1 Mieszkają na stałe, ale się nie zameldują (58 opinii)
- 2 Nowa siedziba gdańskich policjantów (57 opinii)
- 3 Ruszają rozmowy ws. stanowisk w Gdyni (453 opinie)
- 4 Kim jest Aleksandra Kosiorek? (702 opinie)
- 5 Te zabytki otwierają się po remontach (58 opinii)
- 6 Nowi lokatorzy zburzyli spokój w kamienicy (246 opinii)
Działalnośc charytatywna czy biznes?
Codziennie na ulicach Trójmiasta spotyka się wolontariuszy, którzy zbierają pieniądze na szczytne cele. Łatwo jednak paść ofiarą naciągaczy.
- Zdziwiło mnie, że dzieci w domach dziecka potrzebują dodatkowych posiłków. Postanowiłam więc sprawdzić stowarzyszenie "Serce za serce" - kobieta z gadżetami mówiła, że pracuje właśnie dla niego - relacjonuje pani Weronika.
Na stronie internetowej stowarzyszenia wymienione są domy dziecka, które miały otrzymać od niego pomoc. - Zadzwoniłam do kilku trójmiejskich domów, ale w żadnym nikt nie słyszał o stowarzyszeniu. Może więc "Serce za serce" jest zwykłą firmą, która zarabia na sprzedaży gadżetów? - zastanawia się pani Weronika.
Sprawdziliśmy: w trójmiejskich domach dziecka nazwa "Serce ze serce" niewiele mówi, ale w księgach rzeczywiście są dowody wpłat.
- W zeszłym roku otrzymaliśmy od tego stowarzyszenia jednorazową wpłatę w wysokości 1 tys. zł, jednak był to nasz jedyny kontakt z nimi - mówi Andrzej Czekaj, dyrektor domu dziecka "Na Wzgórzu" w Sopocie. - Nie popieram sprzedaży gadżetów pod pretekstem wspierania np. domów dziecka. No chyba, że między firmą a placówką podpisana jest umowa, która to reguluje. A takiej ze stowarzyszeniem "Serce za serce" nie mamy - dodaje.
Wpłatę potwierdził też dom dziecka z Gdyni przy ul. Demptowskiej. - Pod koniec ubiegłego roku na konto naszej placówki wpłynął 1 tys zł od stowarzyszenia "Serce za serce". Nic mi jednak nie wiadomo na temat tej instytucji. Nie mamy z nimi żadnej umowy - mówi Jadwiga Solańska, wychowawczyni w domu dziecka.
O stowarzyszenie zapytaliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Gdańsku, który nadzoruje gdańskie domy dziecka. Nikt o nim nie słyszał. - Domy dziecka w Gdańska mają w stu procentach zabezpieczone zaplecze finansowe, które otrzymują z budżetu miasta. Jeśli jednak chcemy pomagać, proszę o przelewanie pieniędzy bezpośrednio na konta bankowe placówek. W innym wypadku nie wiadomo, dokąd trafią ofiarowane pieniądze - mówi Sylwia Ressel, rzeczniczka gdańskiego MOPS-u.
Skontaktowaliśmy się z samym stowarzyszeniem. Zarejestrowane w Warszawie "Serce za serce" , działa jak zwykła firma. - Prowadzimy działalność gospodarczą. Kupujemy towar - najczęściej długopisy i breloczki - na fakturę i sprzedajemy na ulicach i firmach. Zyski przekazujemy na domy dziecka - mówi Justyna Hagemajer, prezes stowarzyszenia "Serce za serce". - W Gdańsku działamy od sierpnia zeszłego roku i zatrudniamy na umowę zlecenie ok 20 osób. Dziennie ze sprzedaży naszych gadżetów można zarobić ok 60 zł - dodaje.
Justyna Hagemajer przyznaje, że od początku działalności na terenie Trójmiasta, raz zetknęła się z oszustem. - Był to nasz były pracownik, który nie odesłał nam legitymacji, ani nie rozliczył się z produktów. Dzięki czujności pana, który kontaktował się z nami oszustwo wyszło na jaw.
Dlatego zanim wrzucimy do puszki "grosza" warto sprawdzić, czy nie mamy do czynienia z oszustem.
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl
Opinie (115) ponad 20 zablokowanych
-
2009-04-19 14:30
a adamowicz cztery mieszkania kupil swolocz to samorzadowcy (1)
ich trzeba rozliczyc z obietnic wyborczych i zamrozic ich majatki niech nie czuja sie bogatymi bo to kasa publiczna i nie sa bez winy
- 2 0
-
2009-04-19 19:14
pyt
a skąd 4 mieszkania wziol?
- 0 0
-
2009-04-20 09:15
Korea Płn. to piękny kRAJ.Praynajmniej można tam spokojnie żyć.
- 0 0
-
2009-04-20 10:33
kanciarze w wiekrzosci!
to jeden wielki kant.ja nie daje od dwna żadnym zbieraczom-nie wierzę!pomogę indywidualnie dziecku-osobiscie-jak rodzice nie wpiprzą lub przechandlują na wode-wim,że pomoglam.żadnym posrednikom nie wierzę!!!....
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.