- 1 100-letnia willa coraz bardziej niszczeje (38 opinii)
- 2 Mors, który uratował psa oddał nagrodę (79 opinii)
- 3 Nie będzie kary za baner z papieżem (134 opinie)
- 4 Uciekał przez pół miasta, bo nie miał licencji (127 opinii)
- 5 Gdynianin nagrał wieloryba w Bałtyku (75 opinii)
- 6 Skąd pochodzą mieszkańcy Gdyni? (256 opinii)
Dziś rocznica pożaru hali Stoczni Gdańskiej
24 listopada 1994 r., podczas koncertu zespołu Golden Life, wybuchł pożar w hali widowisko-sportowej przy ul. Jana z Kolna w Gdańsku . Trzy osoby zginęły na miejscu, a cztery kolejne zmarły w szpitalu. Niemal 300 zostało rannych, w tym ok. 100 ciężko.
Na sześć wyjść z budynku otwarte były tylko dwa, w tym jedno częściowo. W hali znajdowały się łatwopalne materiały.
24 listopada 1994 roku pod dachem stoczniowej hali widowiskowo-sportowej bawił się tłum. Jedne źródła podają, że było to ok. 800 osób, inne, że nawet dwa tysiące. Młodych ludzi przyciągnął koncert zespołu Golden Life połączony z transmitowaną na żywo galą rozdania nagród MTV w Berlinie.
Pożar wzięty za efekty pirotechniczne
Ok. godz. 20:50, godzinę po zakończeniu koncertu, na drewnianych trybunach tuż obok sceny pojawił się ogień, który bezskutecznie próbowali ugasić ochroniarze.
Początkowo pożar został uznany przez widzów za pokaz pirotechniczny, który miał uatrakcyjnić imprezę. Prawda okazała się inna.
Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznym tempie, gdyż w wybudowanej w latach 20. XX wieku hali stoczniowej znajdowało się wiele elementów wykonanych z drewna.
Utrudniona ewakuacja i akcja gaśnicza
Gdy płomienie przeniosły się na kurtynę i sufit, uczestnicy imprezy rzucili się do głównego wyjścia, które nie było w pełni drożne. Nagle w zatłoczonej hali zgasło światło, a w tłumie wybuchła panika. Ludzie krzyczeli i tratowali się nawzajem.
Ewakuację oraz akcję gaśniczą utrudniało niefortunne położenie hali. Obiekt znajdował się blisko linii tramwajowej. Uciekające z hali osoby musiały przeciskać się przez szeroki jedynie na 2,5 metra chodnik, oddzielony od torowiska na ul. Jana z Kolna wysoką siatką.
Mimo tych trudności akcja wyprowadzenia z budynku uczestników imprezy trwała około 20 minut.
Trzy osoby zginęły na miejscu, cztery kolejne w szpitalu
W krytycznym momencie temperatura wewnątrz hali sięgała 1000 st. C. Chwilę po zakończeniu ewakuacji, strawiony przez płomienie dach hali zawalił się.
Pożar został opanowany 15 minut po północy, a całkowicie ugaszony dopiero ok. godz. 6 rano.
Jego bilans okazał się tragiczny. Trzy osoby poniosły śmierć na miejscu, w tym 13-letnia Dominika Powszuk, która została stratowana przez uciekający tłum oraz operator telewizji Sky Orunia Wojciech Klawinowski, który wrócił do płonącego budynku, aby wynieść z niego pozostawiony sprzęt telewizyjny.
Kolejne cztery osoby zmarły wkrótce w szpitalu. Wśród nich było dwóch ochroniarzy, którzy wynosili z miejsca katastrofy nieprzytomne osoby.
Dokładnie 282 osoby zostały ranne, w tym ponad 100 poważnie. Ich hospitalizacja odbywała się w aż 11 szpitalach w całym kraju, w tym w Specjalistycznym Szpitalu Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
Niskie wyroki dla organizatorów
Z ustaleń prokuratury wynikało, że przyczyną tragedii było podpalenie. Świadkowie zeznawali, że widzieli osobę, która zaprószyła ogień przy użyciu rozpuszczalnika. Niestety, nigdy nie udało się ustalić jej tożsamości.
Pierwszy wyrok w procesie ws. pożaru hali Stoczni Gdańskiej zapadł w czerwcu 2010 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku uniewinnił wówczas organizatorów imprezy z Agencji FM - Tomasza Tarnowskiego (oskarżony zgodził się na podanie nazwiska) i Jarosława K. oraz byłego komendanta stoczniowej straży pożarnej Jana S.
Jedynym skazanym był Ryszard Gacki, ówczesny kierownik stoczniowej hali.
W czerwcu 2012 r. Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Tarnowskiego i Jarosława K. na karę jednego roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. A w 2013 roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał wyroki sądu niższej instancji.
"Życie choć piękne tak kruche jest"
W wyniku pożaru hala przy ul. Jana z Kolna została doszczętnie zniszczona i nie została odbudowana.
W dwa lata po tragedii, w 1996 roku, w miejscu, gdzie niegdyś znajdowało się główne wyjście z hali, powstał pomnik upamiętniający ofiary katastrofy. Do jego budowy użyto ocalałe z pożaru elementy hali widowiskowo-sportowej.
Na pomniku widnieje fragment refrenu utworu "24.11.94" zespołu Golden Life, który został napisany specjalnie dla uczczenia wszystkich tych, którzy podczas pożaru stracili zdrowie albo życie.
"Życie choć piękne tak kruche jest, zrozumiał ten, kto otarł się o śmierć...".
Opinie (149) ponad 20 zablokowanych
-
2022-11-24 08:02
Opinia wyróżniona
Standardy bezpieczenstwa. (14)
To nie standardy bezpieczeństwa były inne tylko parę osób decyzyjnych w ewidetny sposób je złamało. Parę lat wcześniej na każdym koncercie wszystkie 6 szerokich wyjść ewakuacyjnych było zawsze dostępnych. Ich szerokość zapewniała ewakuację z hali w parę sekund. Dopiero później ktoś wpadł na genialny pomysł aby zostawić tylko jedno wyjście z
To nie standardy bezpieczeństwa były inne tylko parę osób decyzyjnych w ewidetny sposób je złamało. Parę lat wcześniej na każdym koncercie wszystkie 6 szerokich wyjść ewakuacyjnych było zawsze dostępnych. Ich szerokość zapewniała ewakuację z hali w parę sekund. Dopiero później ktoś wpadł na genialny pomysł aby zostawić tylko jedno wyjście z którego dodatkowo zrobi się labirynt z krat. Pozostałe wyjścia ukryje się przed widownia kotarami i zamknie tak aby nikt ich już nigdy nie otworzył. Hala miała pełno elementów drewnianych i łatwopalnych czekała teraz tylko na swojego piromana i na wielką tragedię.
- 59 5
-
2022-11-24 08:13
Opinia wyróżniona
(8)
Ten pomnik powinien być bardziej wyeksponowany. Jest piękny, ale jakby "ginie" na tle ściany. Na zdjęciu wygląda lepiej niż w rzeczywistości.
- 68 9
-
-
2022-11-24 08:11
Opinia wyróżniona
(4)
Ja chodziłem wówczas do technikum i kilka razy byłem w hali stoczni na koncertach. Samą halę pamiętam jako miejsce ponure i ciemne (jak z filmu postapokaliptycznego) i o fatalnej akustyce. Na Golden Life nie poszedłem tylko dlatego, że przepuściłem kieszonkowe na jakieś pierdoły. Moja żona uczęszczała wówczas do Liceum Pielęgniarskiego i w ramach praktyk zawodowych zajmowała się dzieciakami poparzonymi w hali, do dziś wspomina to jako trudne dla niej przeżycie.
- 91 5
-
-
Wszystkie opinie
-
2022-11-24 07:00
życie choć piękne tak kruche jest...
- 24 6
-
2022-11-24 07:02
Pamiętam jak dziś,smutna historia.
- 30 5
-
2022-11-24 07:06
Byłem pamiętam
- 14 2
-
2022-11-24 07:08
Ten koncert i pożar wyniósł lekcje
Po tej sytuacji ...nie było już takich koncertów, w takich warunkach...
Niestety hala sama w sobie nie była dobrym miejscem na tego typu imprezę.
Niestety zasady BHP muszą być na 1 miejscu.
Koniec i kropka.- 34 4
-
2022-11-24 07:10
Bylem malym dzieckiem
Pamietam jak wlaczylem TVP Gdansk.
I rodzicow szukajacych swojej jedynej corki
Pamietam to jak dzis- 28 3
-
2022-11-24 07:23
Byliśmy pamiętamy
- 8 12
-
2022-11-24 07:28
Już wtedy zapadały skandaliczne wyroki tzw wolnych sądów
Śmieszna kara za życie
- 23 28
-
2022-11-24 07:29
Niestety smutne
- 0 1
-
2022-11-24 07:30
I jeszcze poko nie było
- 8 1
-
2022-11-24 07:34
28 lat temu
Byłam wówczas w podstawówce i przez mgłę pamiętam to wydarzenie. Oby jak najmniej takich tragedii.
- 9 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.