Kilka tygodni temu eksploratorzy wraz z uczniami - jak co roku - uporządkowali historyczne stanowiska artyleryjskie na Kępie Redłowskiej . Stanowiska armatnie pozostają dostępne, ale schrony już nie. Urzędnicy tłumaczą, że muszą być zamknięte, bo nocowali tu zaśmiecający obiekty bezdomni.
Co miasto powinno zrobić z bunkrami na Kępie Redłowskiej?
Stanowiska armatnie posprzątane, schrony niedostępne
Robią to wolontariusze z Pomorskiego Stowarzyszenia Ochrony Fortyfikacji "Reduta", Pomorskiej Komisji Krajoznawczej PTTK, którzy razem z uczniami uporządkowali teren jeszcze w maju. Zapowiadano także pomalowanie armat w charakterystyczne maskowanie z trzech okresów ich służby.
W południowej części Kępy Redłowskiej

Od jakiegoś czasu pozostają niedostępne dla spacerowiczów. Zaskoczyło to nawet tych, którzy o Gdyni powinni wiedzieć dużo.
- Wejścia do obu obiektów są zakratowane. Warto zmierzać do udostępnienia ich dla zwiedzających, by mogły dołączyć do gdyńskiego szlaku fortyfikacji - zwraca uwagę Michał Bełbot, radny PiS.
Miasto: sami ich nie udostępnimy
Urzędnicy odpowiadają, że zamknięcie schronów nie jest przypadkowe. Gdy w 2015 roku wolontariusze podjęli się trudu sprzątania, mieli przygotowane 200 worków. W środku zalegały tony śmieci, bo przez lata można tam było spotkać jedynie bezdomnych. Pozostający bez zamieszkania traktowali miejsce na uboczu Gdyni jako noclegownię.
- Po sprzątaniu zapadła decyzja, by je zamknąć. W innym wypadku szybko sytuacja wróciłaby do stanu sprzed lat, a nie mamy możliwości pilnować ich cały czas. Poza tym, to obiekty niebezpieczne. Są tam piwnice głębokie na trzy metry, ale też zamaskowane wejścia do innych obiektów. Otwierane są jednak przy okazji zorganizowanych wycieczek - wyjaśnia Robert Hirsch, miejski konserwator zabytków.
Dodaje, że pozostaną niedostępne. Wyjściem z sytuacji byłoby przejęcie schronów przez miłośników fortyfikacji skupionych np. w Gdyńskim Klubie Eksploracji Podziemnej.
Także dzięki nim nowy blask zyskał pochodzący z 1942 roku schron przeciwlotniczy przy ul. Morskiej

Zobacz jak wygląda w środku schron na Leszczynkach
Eksploratorzy: nie mamy pieniędzy ani czasu
Mało kto wie jednak, że miłośnicy fortyfikacji, na utrzymanie i opiekę nad obiektem w Leszczynkach oraz drugiego schronu przy ul. Orłowskiej

- Nie jesteśmy zainteresowani kolejnymi obiektami, bo pozostałe dwa zajmują nam czas i pieniądze, a poza tym stale badamy inne miejsca. Szkoda tylko, że przy okazji rewitalizacji rezerwatu Kępa Redłowska i stworzeniu szlaków spacerowych, nie znalazły się pieniądze na to, by zająć się fortyfikacjami, o co apelowaliśmy - odpowiada Michał Szafrański z Gdyńskiego Klubu Eksploracji Podziemnej.
Tak we wrześniu 2015 pasjonaci sprzątali bunkier w Redłowie
Tegoroczny dzień otwarty schronu na Leszczynkach