• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańsk okiem Poguttkego: z bówkami na machandel

Marek Gotard
24 lipca 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Opowieści Franza Poguttke, jowialnego starszego pana z nieodłącznym cygarem, przyciągały do łam „Danziger Neueste Nachrichten” tysiące czytelników. Opowieści Franza Poguttke, jowialnego starszego pana z nieodłącznym cygarem, przyciągały do łam „Danziger Neueste Nachrichten” tysiące czytelników.
Na grobie Fritza Jaenickiego upamiętniono także jego najsłynniejsze wcielenie - Frantza Poguttke. Na grobie Fritza Jaenickiego upamiętniono także jego najsłynniejsze wcielenie - Frantza Poguttke.

Był najlepszym felietonistą najlepszej gazety w Wolnym Mieście Gdańsku. Pozostawił po sobie obraz miasta, jako beztroskiej, dostatniej, wielokulturowej enklawy w targanej problemami Europie. Fritz Jaenicke, jeden z najwybitniejszych gdańskich dziennikarzy, zmarł 64 lata temu, 25 lipca 1945 roku.



Co sobotę rzesze gdańszczan otwierały "Danziger Neueste Nachrichten" (Najnowsze Gdańskie Wiadomości), by na jednej ze stron przeczytać kolejny felieton zadowolonego z siebie, zaokrąglonego na twarzy, łysiejącego emeryta popalającego cygaro. O czym tym razem opowie najbardziej znany gdański gawędziarz, pan Franz Poguttke?

Bohater felietonów Franz Poguttke uważany był za alter ego Fritza Jaenickiego. Urodzony w 1885 roku Jaenicke studiował historię sztuki i architekturę. Szybko jednak odkrył, że bardziej niż kompozycje przestrzenne pociąga go dziennikarstwo. "Danziger Neueste Nachrichten" była wówczas najbardziej opiniotwórczą gazetą w mieście. Na jej łamach zamieszczali artykuły najlepsi gdańscy dziennikarze. Jaenickie początkowo pisywał do niej recenzje kulturalne. Najlepiej czuł jednak felieton. Od wczesnych lat dwudziestych na łamach gazety zaczęły ukazywać się więc opowiastki pana Poguttke.

Emeryt-gawędziarz przedstawiał świat jedyny w swoim rodzaju. Pełen postaci, które mogły znaleźć się tylko w tętniącym życiem, bogatym, portowym mieście. Z portowymi robotnikami, rybakami i marynarzami o ogorzałych twarzach, przekupkami ze straganów na Targu Rybnym, słynnymi "bówkami" wiecznie ćmiącymi fajki, radosnymi mieszczanami, przybyszami z różnych stron świata oraz oczywiście rodziną i przyjaciółmi Poguttkego - żoną Olgą, sprzątaczką panią Pistaniewską i fryzjerem Adolfem Schweiterem.

Franz Poguttke opowiadał i komentował zarówno to, co ważne, jak i najbardziej banalne wydarzenia z codziennego życia, jak choćby kłótnię swojej żony z sąsiadką o to, która z nich jest grubsza. Barwny opis sąsiedzkiej waśni skończył się "po gdańsku", czyli wspólną biesiadą ze śpiewami przy nie jednym kieliszeczku słynnego machandla. Uwadze felietonisty nie umknęła też plaga komarów, awaria prądu czy najazd turystów. Poguttke zasłynął m.in. jako niezłomny propagator kąpieliska na Stogach.

W felietonach Jaenickiego odnajdziemy język, który zginął wraz z dawnym Gdańskiem - lokalną odmianę plattdeutscha. Tym charakterystycznym dialektem, będącym lokalną odmianą niemieckiego, posługiwali się zwykli mieszkańcy Gdańska, robotnicy, handlarki czy mieszkańcy przedmieść. Odnaleźć w nim można było także polskie słowa. Nazwisko Poguttke kojarzyć może się przecież z naszą pogodą.

Beztroskie życie Wolnego Miasta zaczęło się kończyć, gdy Niemców ogarnęło szaleństwo nazizmu. Bezwzględna, hitlerowska cenzura od 1933 roku tłamsiła wolność słowa także w Gdańsku. "Danziger Neueste Nachrichten" szybko stała się pronazistowskim organem. W ten sposób redakcja uniknęła ręcznego sterowania pismem czy nawet zamknięcia tytułu (tak stało się z wieloma gazetami w Gdańsku, hitlerowcy nie cofali się przed przemocą fizyczną w celu zamknięcia ust niepokornym dziennikarzom). Dopasowując się do sytuacji "DNN" mógł pozwolić sobie na drukowanie artykułów neutralnych politycznie, a nawet to było przez nazistów źle widziane.

Na łamach gazety wciąż pojawiał się pan Poguttke i jego opowieści, w których próżno było szukać ech coraz straszniejszej polityki III Rzeszy. Poguttke dalej starał się żyć w dawnym świecie. W 1935 roku ukazała się książka ze zbiorem jego felietonów.

Gdy wybuchła wojna Fritz Jaenicke starał się dodawać otuchy czytelnikom. Poczucie humoru, szczęście rodzinne czy przyjaźń cały czas znajdowały miejsce w jego felietonach, jakby na przekór wojennej sytuacji. Autor nie mógł jednak zupełnie nie dostrzegać tego co dzieje się w Europie. Z czytelnikami pożegnał się na łamach gazety 22 maja 1943 roku.

W "DNN" pan Poguttke pojawił się tylko jeszcze jeden raz. 31 sierpnia 1944 roku ukazał się ostatni numer gazety. "Pozwólcie każdemu z Was uścisnąć sobie dłoń. Zostańmy dobrymi przyjaciółmi. Nie traćmy dobrej, starej gdańskiej werwy (...) Do pomyślnego zobaczenia w dawnej kondycji - Wasz stary Franz Poguttke, teraz pracowity robotnik ziemny" - napisał w ostatnim felietonie.

Fritz Jaenicke był świadkiem śmierci miasta, którego idylliczny obraz tworzył przez lata na łamach "DNN". Zmarł, prawdopodobnie na tyfus, 25 lipca 1945 roku. Pochowano go niedaleko starej kaplicy, przy płocie na cmentarzu w Gdańsku Oliwie. Marmurowy pomnik na grobie dziennikarza, w latach 90. ufundowali mieszkający w Niemczech dawni gdańszczanie. Na płycie nagrobnej upamiętniono także Franza Poguttke.

Opinie (90) 8 zablokowanych

  • Nazwisko Poguttke

    Nazwisko Poguttke nie ma nic wspólnego z pogodą. To typowo kaszubskie nazwisko (w zniemczonej postaci) wywodzi się raczej ze wsi Poguttken (Pogódki) - znanej jako pierwsza lokacja cysterska na Pomorzu Gdańskim.

    • 6 0

  • albo Jaenicki

    • 0 0

  • Swoją drogą, ciekawy artykuł, zawsze coś nowego

    • 3 0

  • W czym wy którzy tak tu krzyczycie o Polskości... (1)

    ...jesteście lepsi od hilterowców z roku 1939?

    Tak samo rzygacie nienawiścią do innych
    Tak samo nie akceptujecie "innych" tutaj

    itd. itp.

    Może (jeszcze, chwilowo) nie mordujecie tych "innych", ale do wybuchu wojny hitlerowcy też tego nie robili - poza wyjątkami, ale i dzisiaj spotyka się skinów i innych zwyrodnialców.

    Naprawdę czytając komentarze nie widzę różnic :(

    • 9 10

    • ...

      W takim razie czas chyba wreszcie zacząć czytać te komentarze ze zrozumieniem.

      • 0 2

  • gdańskość (1)

    Jak słaba jest wiedza wyniesiona ze szkół! I nie jest to wina nauczycieli, programu. To wina jednostek które w swojej niewiedzy jedno tylko głośno teraz podkreślają. Byłem, ale nie miałem czasu na przyswajanie wiedzy.
    Język niemiecki od zarania słowa pisanego w POLSCE (i okolicach :)) - był językiem administracyjnym. Pisano po łacinie ale to było narzędzie kościelne. Natomiast handel, administracja posługiwała się językiem niemieckim. Czy dzisiaj gdy ci pokażą umowę spisaną w j. angielskim – powiesz, że miejsce jej spisania było angielskie ?
    Spróbuj przedwojennemu gdańszczaninowi (a żyją jeszcze tacy) mieszkającemu tutaj, czy w innej części świata (często w Niemczech) powiedzieć, że jest Niemcem! Większej pogardy dla swojej ignorancji nie doznasz. A z jakim pietyzmem przechowują oni swoje przedwojenne paszporty Wolnego Miasta Gdańska. Mam w swoich zbiorach taki paszport, ale przekazany dopiero po śmierci jego właściciela.
    W dziwny sposób Niemcy nie mają bezczelnych roszczeń do Gdańska. Jeżeli już – to nieśmiało wspominają o swojej hegemonii w latach 1936 – 45. Czy to „zasługa” z 1945 Rosjan, którzy kazali nam budować Gdańsk prawie od każdej cegły?
    NIE ! To zasługa specyficznej atmosfery miasta – tej prezentowanej w słowach Poguttkego, w słynnych postawach bówków, handlarek gdańskich (zwróćcie uwagę, że nie handlarek niemieckich), czy całej tej wielonarodościowej masy mieszkańców Gdańska.
    Duch tego miasta jest bardzo czuły na krzywdę społeczna. Przekonaliśmy o tym wielokrotnie jak chociażby w latach 1970 czy 1980. O pomniejszych zdarzeniach już nie mówię.
    ŻYJEMY W PIĘKNYM MIEJSCU – więc zachowajmy godność i dumę gdańszczan.

    • 23 2

    • Dumę gdańszczan? Tych co pojechali do Reichu po 1945 roku?

      • 0 3

  • opowiastki jaenickego to jak dawniej rysunki christy w wieczorze wybrzeza tez sie czekalo na tych pare obrazkow kajka i koka. mysle ze gdyby tak zebrac archiwalne numery gazet z felietonami janickego bysmy mogli cofnac sie w czasie i wczuc w klimat tamtych dni. do konca byl neutralny i nie dal sie zwariowac nazistowskiej nagonce.

    • 5 0

  • Gdańsk był zawsze Wolny i wielokulturowy

    niektórzy, pod różnymi sztandarami, próbowali (i dalej próbują...) uczynić Miasto prowincjonalnym i zaściankowym

    • 3 0

  • Pomijanie faktów... (1)

    Szkoda, że w artykule nie jest wspomniane, że Poguttke był delikatnie mówiąc... zwolennikiem nazizmu.

    Gawędziarz i felietonista zapewne. Narodowosocjalistyczny na pewno.

    • 0 11

    • I dodatkowo miał poglądy bardzo antypolskie.

      • 0 4

  • Z BARDZO DALEKA

    • 1 0

  • Z BARDZO DALEKA (1)

    Mam niemieckie nazwisko,moja rodzina pochodzi z Kresow.....

    czuje sie polakiem po 30paru latach pobytu na innym kontynencie

    ale zawsze jestem dumny ze pochodze z Gdanska

    • 5 1

    • Skoro rodzina pochodzi z Kresów, to Ty tez... Ciężko pochodzić z miejsca w którym się przebywa tylko jedno pokolenie :D

      Zaraz się okaże, że potomkowie polskich emigrantów na Wyspach Brytyjskich pochodzą, z Wielkiej Brytanii :D

      Mówi się tyle o wieloletniej "kulturze gdańskiej"... Ale ona zniknęła wraz z wysiedleniem stąd Niemców. Obecni mieszkańcy Gdańska to mieszanina przesiedleńców z najróżniejszych miejsc przedwojennej Polski.

      • 4 3

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane