- 1 Wyjątkowy budynek ożywi dzielnicę (54 opinie)
- 2 Ciało w bloku na Zaspie. 4 osoby zatrzymane (180 opinii)
- 3 Ograniczenie 40 km/h ukryte za drzewem (41 opinii)
- 4 Nowy przystanek nie dla wszystkich (99 opinii)
- 5 Testy Mevo nie mają sensu (342 opinie)
- 6 Rowerzysta potrącił 7-latka i uciekł (277 opinii)
Gdański sąd nad Australijczykiem
11 października 2001 (artykuł sprzed 22 lat)
Gdański sąd stracił cierpliwość dla mecenasa Andrzeja S. z Warszawy, którego znowu zabrakło na rozprawie dotyczącej ekstradycji znanego australijskiego biznesmena Anthony'ego Gordona Oatesa.
Przypomnijmy, że mec. S. reprezentuje Oatesa od czasu, gdy nad Australijczykiem zawisła groźba ekstradycji do ojczyzny. Oates mieszka w Polsce od 6 lat. Zasłynął jako współtwórca sukcesu rynkowego browarów w Elblągu i Braniewie. Jesienią 1996 roku w Trójmieście gruchnęła wieść, że poszukuje go australijska prokuratura generalna. Na Oatesie ciąży zarzut udziału w tzw. aferze Alana Bonda - również biznesmena, który miał zdefraudować w Australii ok. 700 mln dolarów amerykańskich. Oates, bliski współpracownik Bonda, pod koniec lat 80. miał zagarnąć kilkanaście milionów dolarów na szkodę tamtejszych firm oraz osób prywatnych.
Australijska prokuratura chce go postawić przed tamtejszym sądem i dlatego stara się o ekstradycję. Proceduralne przepychanki w tej sprawie trwają już kilka lat. W sierpniu 2000 roku gdański Sąd Okręgowy uznał, że Australijczyk jednak może zostać wydalony z Polski. Ale jego obrońcy odwołali się od tej decyzji. Cztery miesiące temu Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił to postanowienie i dlatego kwestią "możliwości ekstradycji" znowu zajął się gdański okręg.
Od kilku miesięcy kłopoty sprawia prawnik Australijczyka. W lipcu nie pojawił się na rozprawie. Już wtedy sędzia Włodzimierz Brazewicz ostrzegł, że o zachowaniu Andrzeja S. poinformuje warszawską Okręgową Radę Adwokacką. Prawnika mogło uratować wyznaczenie zastępcy. Tymczasem wczoraj Andrzej S. znowu się nie pojawił. Nie wyznaczył również substytuta. Sędzia Brazewicz nie miał wyjścia: odpowiednie pisma trafią na biurko dziekana warszawskiej palestry, a także ministra sprawiedliwości.
Przypomnijmy, że mec. S. reprezentuje Oatesa od czasu, gdy nad Australijczykiem zawisła groźba ekstradycji do ojczyzny. Oates mieszka w Polsce od 6 lat. Zasłynął jako współtwórca sukcesu rynkowego browarów w Elblągu i Braniewie. Jesienią 1996 roku w Trójmieście gruchnęła wieść, że poszukuje go australijska prokuratura generalna. Na Oatesie ciąży zarzut udziału w tzw. aferze Alana Bonda - również biznesmena, który miał zdefraudować w Australii ok. 700 mln dolarów amerykańskich. Oates, bliski współpracownik Bonda, pod koniec lat 80. miał zagarnąć kilkanaście milionów dolarów na szkodę tamtejszych firm oraz osób prywatnych.
Australijska prokuratura chce go postawić przed tamtejszym sądem i dlatego stara się o ekstradycję. Proceduralne przepychanki w tej sprawie trwają już kilka lat. W sierpniu 2000 roku gdański Sąd Okręgowy uznał, że Australijczyk jednak może zostać wydalony z Polski. Ale jego obrońcy odwołali się od tej decyzji. Cztery miesiące temu Sąd Apelacyjny w Gdańsku uchylił to postanowienie i dlatego kwestią "możliwości ekstradycji" znowu zajął się gdański okręg.
Od kilku miesięcy kłopoty sprawia prawnik Australijczyka. W lipcu nie pojawił się na rozprawie. Już wtedy sędzia Włodzimierz Brazewicz ostrzegł, że o zachowaniu Andrzeja S. poinformuje warszawską Okręgową Radę Adwokacką. Prawnika mogło uratować wyznaczenie zastępcy. Tymczasem wczoraj Andrzej S. znowu się nie pojawił. Nie wyznaczył również substytuta. Sędzia Brazewicz nie miał wyjścia: odpowiednie pisma trafią na biurko dziekana warszawskiej palestry, a także ministra sprawiedliwości.
Opinie (3)
-
2001-10-14 09:40
Interes kwitnie
To wspaniale ze interes kwitnie. Gdyby odemnie "pozyczyl" to przydal by sie z tego jakis procent. Jezeli jest czysty to moglby odwiedzic znajomych w Australi i odpowiedziec na pare pytan.
- 0 0
-
2001-10-13 17:12
Zostawcie człowieka w spokoju
Nie ma kapitału z nikąd!Ten facet przywiózł te pieniądze,zainwestował,rozkręcił do czerwoności browar i chce spokojnie doczekać tego na co każdy i tak zasłuży.
- 0 0
-
2001-10-11 00:28
OATES MUSI WROCIC DO AUSTRALI
GORDON OATES MUSI WROCIC DO AUSTRALI ZEBY ODPOWIEDZIEC NA PYTANIA PROKURATORA.JEGO BOSS ALAN BOND ODBYL JUZ KARE WIEZIENIA W WYSOKOSCI 5 LAT ZA TO PRZSTEPSTWO
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.