- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (172 opinie)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (193 opinie)
- 3 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (59 opinii)
- 4 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (157 opinii)
- 5 Miejsce zbrodni w liceum. Policjanci spotkali się z uczniami (15 opinii)
- 6 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (100 opinii)
Gdy pies staje się postrachem okolicy. Co robić?
Gdy po dzielnicy biega duży pies bez smyczy i kagańca, nie tylko mieszkańcy są bezradni, bywa, że służby też. Co robić w takich sytuacjach?
Biegający bez opieki owczarek kaukaski jednym mocnym ugryzieniem spowodował takie rany u yorka, że trzeba było go uśpić.
Pan Marek poinformował o zdarzeniu policję oraz naszą redakcję.
- To nie pierwszy atak w wykonaniu tego psa. Jego właściciel nie pilnuje go należycie, pies biega swobodnie. Jest postrachem okolicy, a mieszkańcy nie bardzo wiedzą, jak sobie z nim poradzić - opowiadał wzburzony.
Umówiliśmy się na spotkanie. Na miejscu miał zjawić się także dzielnicowy w towarzystwie inspektora z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, by sprawdzić, w jakich warunkach na co dzień przebywa owczarek. Przyjechaliśmy na miejsce chwilę wcześniej i chwilę potem z klatki schodowej przy ul. Chłodnej 9 wybiegł wielki pies. Bez kagańca i smyczy pobiegł w kierunku ul. Reduta Dzik , gdzie na naszych oczach zaatakował innego psa, prowadzonego na smyczy przez matkę z dzieckiem. Szarpanina trwała kilka chwil, ale na odgłos klaksonu naszego samochodu zwierzę się spłoszyło i nie doszło do tragedii.
Inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami: Nie mogę odebrać tego psa
Na miejscu była inspektor TOnZ, która miała ocenić, czy nad psem sprawowana jest odpowiednia opieka. Choć widziała to, co my, uznała, że nie ma podstaw do interwencji.
- Warunki, w jakich mieszkają właściciela psa nie są najlepsze, ale pies wygląda na zadbanego. Właściciel podpisał oświadczenie, że codziennie przez dwa tygodnie będzie doprowadzał psa do lecznicy przy ul. Kartuskiej na kontrole - mówi inspektor Hanna Nowotarska z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która kilka godzin później z własnej kieszeni opłaciła pobyt czworonoga w lecznicy na pięć dni. Chodziło o to, by pies nie wrócił na Dolne Miasto, gdzie mógłby zostać zlinczowany. Okoliczni mieszkańcy uznali bowiem, że mają dość zwierzęcia, którego właściciel nie jest w stanie upilnować.
Przypadek psa z Dolnego Miasta nie jest odosobniony. Z podobnymi sytuacjami możemy się spotkać w każdej dzielnicy Trójmiasta. Co robić, gdy pies stwarza zagrożenie dla innych zwierząt, a nawet ludzi?
Wyjaśnia Wojciech Siółkowski z gdańskiej Straży Miejskiej:
- Osoby zaniepokojone zachowaniem pozostawionego bez nadzoru psa mogą dochodzić swoich praw przed sądem na drodze postępowania cywilnego. Zgodnie z uprawnieniami, w przypadku psów biegających bez nadzoru, strażnicy miejscy mogą korzystać z dwóch podstaw prawnych.
- Art. 10a ust. 3 Ustawy o ochronie zwierząt zabrania puszczania psów bez możliwości ich kontroli i bez oznakowania umożliwiającego identyfikację właściciela lub opiekuna. W przypadku nałożenia kary za to wykroczenie sąd może orzec przepadek zwierzęcia.
- Jeśli natomiast właściciel (opiekun) puszczonego bez nadzoru psa jest znany, to na podstawie art. 77 Kodeksu wykroczeń można ukarać go mandatem w wysokości od 50 do 250 złotych. A gdy kara ta okaże się nieskuteczna, w przypadku kolejnych interwencji straż miejska lub policja może skierować do sądu wniosek o ukaranie właściciela.
W przypadku, kiedy pies zagraża bezpieczeństwu ludzi lub innych zwierząt w okolicy, powinniśmy niezwłocznie zadzwonić na policję.
- Osoba, która sprawuje opiekę nad zwierzęciem, odpowiada za spowodowanie obrażeń ciała u innej osoby, wywołane zachowaniem zwierzęcia - mówi mł. asp. Lucyna Rekowska, Komenda Miejska Policji w Gdańsku.
Kiedy zwierzę można odebrać właścicielom? Tylko wtedy, gdy zagraża mu bezpośrednie niebezpieczeństwo.
- Jeśli chodzi o zabranie psa z domu, to przewiduje to ustawa o ochronie zwierząt. Działa to tylko i wyłącznie w przypadku, kiedy zwierzę przetrzymywane jest w złych warunkach i jest zaniedbane. Taką decyzję może podjąć wójt czy prezydent miasta na wniosek policji, powiatowego lekarza weterynarii, straży miejskiej czy organizacji działających na rzecz dobra zwierząt. Następnie decyzja jest kierowana do kolegium odwoławczego i stamtąd do sądu. Jeśli w ciągu trzech miesięcy sąd wyda decyzję podtrzymującą, następuje zabranie zwierzęcia - mówi Piotr Jeliński, powiatowy lekarz weterynarii, który nadmienia, że od razu psa można zabrać tylko wtedy, gdy istnieje bezpośrednie zagrożenie jego życia. Natomiast kiedy pies stanowi zagrożenie dla innych zwierząt czy ludzi, musi interweniować policja, są na to przepisy o wykroczeniach i przepisy karne.
Miejsca
Opinie (354) ponad 50 zablokowanych
-
2017-07-14 10:05
Ja mam rozwiązanie
Kupić wiatrówkę
- 0 0
-
2017-09-16 14:26
Behawiorysta
To jest kwestia złego ułożenia i wychowania. Jeśli właściciel nie potrafi zapanować nad psem to powinien pójść z nim do behawiorysty. Specjalista znajdzie sposób na niesfornego czworonoga i wskaże sposób jak z nim postępować. Może też zlalecić kalmvet z vetexpert, preparat, który łagodzi objawy agresji.
- 1 0
-
2018-01-02 18:24
Ukarac straznika
Czy straznik miejski za niedopelnienie obowiazkow sluzbowych zostal ukarany?
- 0 0
-
2019-01-14 13:27
Pies
Pies dużo ważniejszy od człowieka
- 0 0
-
2020-06-14 18:51
Ja
U mnie na wsi, gdy tylko wyjadę z moja mama i bratem na rowery, zjawiają się jakieś psy. Dzisiaj na początku chodziły dwa bydlaki, gdy sobie poszły, ruszyliśmy w drogę powrotną. Ale to nie koniec. Następnie jakiś kundel podbiegł do roweru mojej mamy i zaczął szczekać , i ujadać na moja mamę. Brama posesji skąd wyszedł kundel była otwarta, a właściciel stał się i patrzał do czadu gdy moja mama nie krzyknęła na niego by zabrał psa. Kilka dni temu jakiś facet który mieszka ,,w polu specjalnie wypuszcza na nas owczarka. Po prostu porąbana wioska. Nikt nie zwraca na to uwagi, ale ja zacznę.
- 0 0
-
2023-05-10 21:14
Ja mieszkam w Komorowie miejscowości obok Pruszkowa pod Warszawą.U mnie po ulicach biegają sobie dwa wyżły bez kagańca i smyczy.Ich właściciele mieszkają na tej samej ulicy co Ja, już wiele razy dostali mandat za puszczanie tych wyżłów na ulice. Przed wczoraj zaatakowały psa moich sąsiadów.Mój sąsiad pojechał do sklepu i nie zamkną bramy wyżły weszły na jego posesje wywlokły jego psa na ulice i pogryzły tak że ledwo to przeżył. Dodam jeszcze że pies mojego sąsiada to spokojny i niegroźny staruszek, nie zagrażał im a one go zaatakowały. To już nie jest pierwszy taki przypadek. Było ich dużo więcej, wiele razy była wzywana policja ale dawali im tylko upomnienia lub mandaty. Niektórzy ludzie są poprosty brutalni, niebezpieczni, bezwzględni i bezkarni w tym co robią.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.