• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdzie jest Główne Miasto? Między teorią a praktyką

Tomasz Larczyński
29 marca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 

Gdzie leży granica między Starym a Głównym miastem? Tylko na mapie, bo w głowach mieszkańców Gdańska dawno się zatarła.


Z mapy miasta jasno wynika: ul. Długa to nie Stare, ale Główne Miasto. W praktyce, nawet starsi gdańszczanie nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Historycy walczą o Główne Miasto, a zagraniczni turyści rozkładają ręce, nie mogąc zrozumieć: po co dwie nazwy dla jednego miejsca?



Oto druga część dyskusji na temat nazewnictwa poszczególnych części historycznego śródmieścia Gdańska. Prezentujemy sondę wideo i polemiczny artykuł Tomasza Larczyńskiego, naszego czytelnika.

Niezorientowani niech spojrzą na mapę. Gdzie się kończy Stare, a zaczyna Główne Miasto? Niezorientowani niech spojrzą na mapę. Gdzie się kończy Stare, a zaczyna Główne Miasto?
Nazwa Główne Miasto jest rzadziej używana na określenie historycznego centrum Gdańska od "Starówki" i "Starego Miasta", jednak nie oznacza to, że powinniśmy się jej pochopnie pozbywać, lecz raczej powalczyć o uwzględnienie edukacji regionalnej w szkołach - i nie tylko w nich.

W czym tkwi urok starych miast Europy, w odróżnieniu od miast np. w USA? Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, to zabytki, kamieniczki, kościoły, ogólnie - ludzka skala zabudowy. Jednak gdy głębiej się nad tym zastanowić, to jednym z ważniejszych aspektów okazuje się nieregularność, która odbija w sobie wieki przeszłości.

Niby wszyscy znamy schemat miasta na planie magdeburskim: kwadratowy rynek, kościół w rogu i szachownica ulic; tyle tylko, że w rzeczywistości niemal nie da się znaleźć takiego miasta typowego, gdyż w każdym będzie jakaś indywidualny rys - a to jakiś zakręt, a to kościół wyrastający nie tam, gdzie powinien, a to pałac zajmujący kilka bloków zabudowy. I najpiękniejsze jest w tym to, że każda taka nieregularność niesie w sobie jakąś informację: jeśli dana ulica nagle nie wiedzieć czemu się wybrzusza, to dlatego, że musiała ominąć jakiś klasztor (nic to, że dziś już od wieków nieistniejący), bagno, istniejące tu przed założeniem miasta, strumyk, a może odbija w sobie jakąś dawną polną drogę.

Jakiej nazwy używać w stosunku do historycznej dzielnicy Gdańska?

W czym tkwi dająca się czasem odczuć przytłaczająca szarość Polski? W jej straszliwej homogeniczności: cała Polska mówi jednym językiem, różnice dialektyczne niemal nie istnieją (kilka poznańskich gwarowych wyrażeń to nic w porównaniu do tego, czego doświadczają na co dzień Niemcy, Hiszpanie, Ukraińcy, każdy właściwie większy europejski naród), lokalne zwyczaje to zamierający folklor, niemal wszyscy to katolicy (a w każdym razie ochrzczeni w tym kościele), wszędzie mamy takie same blokowiska, równiny, lektury, bigos i alkohol. I Stare Miasta lub, co gorsza, tak zwane "starówki".

Dlatego właśnie trzeba chuchać i dmuchać na te ostatki nieregularności, które sprawiają, że nie czujemy się jeszcze jak naród 40 milionów klonów: Białorusinów na Podlasiu i Niemców na Opolszczyźnie, języki śląski i kaszubski, prawosławnych i luteran, Wzgórza Szymbarskie i Góry Złote. I dostrzec niepowtarzalne piękno w tym, że jest jakieś miasto w Polsce, którego zabytkowe centrum nie jest ani "Starówką", ani nawet Starym Miastem (choć Stare Miasto też w nim istnieje).

A jest to właśnie jedna z tych nieregularności, które niosą w sobie informację o przeszłości miasta - i wspaniałe jest w niej to, że w dwoistości Stare-Główne Miasto zawiera się w wielkim skrócie cała historia Gdańska: założenie i pierwszy rozkwit podgrodzia rzemieślniczego (tam, gdzie mamy miasto "Stare") oraz powstanie osady na prawie lubeckim (zwanej Rechtstadt), która wyrosła na potęgę i zyskała miano "Głównego Miasta". Każdy, kogo sprowokuje pytanie, dlaczego napis "Stare Miasto" na mapie nie widnieje wokół Długiej, odkryje za jednym zamachem całą oś dziejów Miasta.

Nazwa "Starówka" nie tylko odnosi się do Warszawy, ale także - podobnie jak Główne i Stare Miasto w Gdańsku - niesie w sobie pewną historyczną informację: a mianowicie taką, że warszawskie Stare Miasto jest po prostu malutkie, stąd zdrobnienie. Jest to pamiątka po czasach, w których Warszawa była prowincjonalną mieściną w najsłabiej rozwiniętej dzielnicy XIV-w. Polski - podczas gdy pod koniec tego stulecia Główne Miasto, powierzchnią wielokrotnie przekraczające Warszawę, było już największym miastem Prus krzyżackich i jednym z największych nad Bałtykiem. Przenoszenie na to wielkie historyczne miasto nazwy mającej podkreślać niewielkość, jest absurdem.

Ktoś bardziej obeznany z historią może podnieść zarzut, że samo Główne Miasto też nie jest zbyt zgodne z historią, bo właściwie powinno to być Prawe Miasto, a działająca w realiach PRL-u Komisja Nazewnicza przyjęła po 1945 r. marginalne niegdyś określenie "civitas princeps" może dlatego, by uniknąć skojarzeń z prawicą w "Prawym" Mieście. Tylko że po polsku trochę ciężko jest przełożyć "Rechtstadt", bo "Prawe Miasto" kojarzy się z czymś, co jest na prawo od "Lewego Miasta", podczas gdy zgodnie ze znaczeniem pierwowzoru powinno to być "Miasto Na Prawie", "Miasto Z Prawem (miejskim)", co nienajlepiej brzmi. Więc niech już zostanie Główne Miasto, bo jednak źródłowo poświadczone, a przy tym zgodne z jego historyczną rolą, w przeciwieństwie do "Starówki".

Nie mam zamiaru udawać, że częściej na określenie Czterech Kwartałów, słyszę nazwę "Główne Miasto" niż "Starówka" czy "Stare Miasto" , choć w swoim otoczeniu ostro te "starówki" tępię, a nawet sieję wśród znajomych postrach "Prawym Miastem" (traktując je jako "nazwę dla zaawansowanych"). Czy ten dysonans - "Starówka" potoczna kontra "Główne Miasto" na mapie - przeszkadza mi? Tak! Lecz nie uważam, że należy go zlikwidować, zrównując nazwę Miasta do sklonowanej normy ogólnopolskiej, przeciwnie - promując naszą, niepowtarzalną.

Pan Januszewski nie ma racji pisząc, że nie da się zadekretować nazwy "Główne Miasto". Owszem, urzędowe obwieszczenie Urzędu Miasta nic tu nie da, bo przecież już jest to nazwa oficjalnie obowiązująca - tu na co innego należy zwrócić uwagę: na walkę o regionalne zróżnicowanie nauczania historii w szkołach.

Dziś dzieci w całej Polsce uczą się jednej, warszawsko-krakowskiej matrycy, ignorując fakt, że np. Szczecin, przed 1945 r., nie należał prawie nigdy do Polski, a Wrocław był przez większość czasu częścią ...Królestwa Czeskiego. W efekcie gdańscy uczniowie wkuwają pracowicie informacje o działalności Kazimierza Wielkiego na dzisiejszej Ukrainie, tysiąc kilometrów stąd, a niczego nie wiedzą o Krzyżakach i ich państwie, poza momentami, w których to państwo walczyło z Polską jako jej śmiertelny wróg, zapominając, w jakich czasach (i pośrednio dzięki komu) powstały kształt i siatka ulic Gdańska oraz jego najważniejsze zabytki.

Jeśli ktoś miał takie szczęście (jak ja), by trafić niegdyś na ambitnego nauczyciela, to dowiedział się, co oznacza nazwa Główne Miasto - reszta ma więcej wiedzy o kształcie i założeniu Krakowa. A przecież wystarczy, by trzy-cztery lekcje w podstawówce czy gimnazjum zarezerwować na ten temat i w formie łączącej zabawę z nauką przekazać w telegraficznym skrócie krótki rys historii Miasta i jego dzielnic, by pokazać najmłodszym niepowtarzalność miejsc, w którym żyjemy.

Rzecz jasna, takie starania są trudniejsze niż porzucenie nazwy "Główne Miasto" z jej 800-letnią historią, ale może warto się ich podjąć? Nasi poprzednicy odbudowali po wojnie niemal od podstaw mury Miasta, czemuż my nie możemy odbudować nazwy? I zamiast narzekać, że turyści nie wiedzą, o co chodzi, starać się dotrzeć do nich z krótką informacją, dzięki której za jednym zamachem poznają całą historię Gdańska? A wśród dorosłych mieszkańców Gdańska urządzić akcję promocyjną, dzięki której zrozumieją, że nazwa "Główne Miasto" to nie - jak dla pana Januszewskiego - uciążliwy dysonans, tylko powód do dumy z wielkości miejsca, w którym żyjemy.

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (132) 8 zablokowanych

  • ŚWIĘTOPEŁK II

    to postać kontrowersyjna. Najczęściej zarzuca mu się współudział w zamordowaniu Leszka Białego, tyle że to nie on uczynił, ile Władysław Odonic, a jego synowie zrzucili winę na Świętopełka, tylko dlatego, że ten im odebrał Nakło. Dopiero wiele lat po tym wydarzeniu zaczęto winę przypisywać Świętopełkowi - to znaczy wielkopolanie, zwolennicy Odoniców. Niewątpliwym natomiast plusem jest w odniesieniu do jego osoby to, że jako pierwszy pojął kim w istocie są Krzyżacy, jakie niosą z sobą zagrożenia, i był pierwszym z książąt polskich/pomorskich, który z nimi walczył.
    Jestem gdańszczaninem, nie Kaszubem, ale cenię obiektywizm

    • 6 0

  • GRUNWALD

    i jeszcze jedno: to nie Kaszubi, a horągwie gdańskie walczyły po stronie Krzyżaków. Niestety, byli do tego zmuszeni. Tyle że "dzielnie się poddali", a Jagiełło, wiedząc w czym rzecz, kazał ich puścić wolno. To oni zresztą, wracając do Gdańska, próbowali wznieść w mieście postanie przeciwko Krzyżakom.

    • 3 2

  • Tomaszu Larczyński. Nie idź tą drogą! Zaniechaj! a kysz... (1)

    Się uczepiłeś jak rzep psiego ogona. To zmień Gdańsk na Trójmiasto-Gdańsk, Sopot na Trójmiasto-Sopot, Gdynię na Trójmiasto-Gdynię. To, że pan jesteś leniem i nie chcesz się nauczyć nazw to pana problem. Ucz się historii miasta i pisz o niej może kogoś zarazisz pasją, a nie lenistwem.

    • 1 5

    • przeczytałeś jeden akapit choć?

      • 2 0

  • u na sproblemem jest nadmiar historii , zabytków i wydarzeń...

    USA czy np. Gdynia, chcieliby miec takie problemy..

    • 1 3

  • artykol wyjatkowy jak na to miejsce w internecie

    chylę głowy dla pana Tomasza

    • 3 0

  • Świetne

    artykuł bardzo potrzebny

    • 2 0

  • twoja stara staruffka:)

    • 0 1

  • Proponuję odbudować Stare Miasto

    i nikt nie będzie miał problemów.

    • 6 0

  • Myślałem że grafomania ma swoje granice okazuje się ze jest jak miłosierdzie boskie nieograniczone. (4)

    Autor tekstu nareszcie pokazał swój światopogląd co pozwala zrozumieć po co to całe lanie wody. To kolejny gość zafascynowany krzyżakami- maryjnymi fanatykami przy których rydzyk to niewinny naciągacz. Zapewne autor po cichu także jest zafascynowany SS do którego jego zdaniem wstępowali młodzi czyści chłopcy pragnący przeżyć przygodę życia. Jaki to am związek? Otóż świeckie państwo z jasnymi zasadami i czytelnym prawem to śmiertelny wróg maryjnych fanatyków i sympatyków ss. Dlatego taki banał jak podział Gdańska na dzielnice mieszkalne takie jak zaspa morena nadmorskie portowe jak brzeźno nowy port biznesowo administracyjno handlowe jak śródmieście wrzeszcz czy zabytkową starówkę to zwykła świecka sielanka. Należy wprowadzić główne miasto prawe miasto itp aby ludzie się gubili czuli się niepewni nawet nazw dzielnic. Nikt historykom nie zabrania studiowania historii gdańska ale od Gdańska 2011 wara. amen

    • 2 10

    • Panie Robercie (3)

      Aby być Gdańszczaninem trzeba poznać dzieje swojego miasta i jego kulturę. Nie wszyscy przed wojną modlili się po niemiecku w Gdańsku. Było też wielu ludzi którzy tworzyli kulturę tego miasta i modlili się po polsku.

      • 4 0

      • Chwała i szacunek dla wszystkich wcześniejsych mieszkańców Pomorza. (1)

        Nie jestem nacjonalistą ani szowinistą próbuję jedynie zrozumieć przyczyny niechęci pewnych środowisk do ulepszania i upraszczania rzeczywistości. Tak się składa że przeważnie wiąże się to z religią lub światopoglądem. Chrześcijaństwo a Katolicyzm w szczególności maksymalnie komplikują duchowe prawdy aby trzymać ludzi w strachu i niepewności. Straszą ludzi nicością, wiecznym potępieniem w piekle chyba że będzie się im służyć. Widzę tu pewną analogię ze sporem o "starówkę". Straszy się ludzi tym że jeżeli nie będą używali nazw używanych przez wąskie grono historyków-naukowców to zmienią się w szympansy i zaczną przesiadywać na drzewach. Nie dajmy się ogłupić.

        • 1 3

        • co ma piernik do wiatraka

          religia nie ma tu nic do gadania - tu chodzi tylko o historyczne nazwy, które nie zginęły, nie przepadły, nie zostały zapomniane, że trzeba by je teraz odtwarzać....one były i cały czas istnieją!



          tu chodzi tylko o to, żeby ignorant przestał być ignorantem



          tworzenie rzeczywistości na "bylejactwie" i "rubtacochceta" bo tak większość chce spowoduje, że wszyscy będziemy mówić "włanczam" zamiast "włączam", "poszłem" zamiast "poszedłem", "ja rozumie" zamiast "ja rozumiem" i cała masa innego bałaganiarskiego nazewnictwa i językowego niechlujstwa



          albo sprzątamy kupy po swoich pupilach, albo "jak wszyscy dookoła" (taka to dzisiejsza rzeczywistość) zostawiamy o****ne trawniki

          • 2 0

      • miłośnik von Danzig

        Szacunek dla ciebie kolego za tekst "Aby być Gdańszczaninem trzeba poznać dzieje swojego miasta i jego kulturę"

        • 2 0

  • rarytas gdański (1)

    W starych papierach gdańskich pisano : Na ulicy Św.Ducha jest kamienny owal, który przedstawia centrum Głównego Miasta. Może wrócić z pomysłem lokalizacji płyty z zaznaczonym CENTRUM.
    PS. Szukam odpowiedzi, gdzie podziały się lwy z Bramy Oliwskiej rozebranej na początku XX wieku. Były tam dwa lwy z głowami zwróconymi w kierunku Głównego Miasta.

    • 5 1

    • Ten owal ponoć dalej jest!

      Znajduje się na św. Ducha, tyle że pod asfaltem...

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane