• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gorzki szampan dla Marynarki Wojennej

Michał Lipka
24 listopada 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Polskie okręty widziane z drona

Materiał archiwalny

Zapewne w niejednej admiralskiej lodówce chłodzi się już szampan. 10 października zwodowano kadłub drugiego nowoczesnego niszczyciela min (przyszły ORP Albatros), 20 listopada zwodowano kolejny holownik dla naszej floty (ORP Semko), a 28 listopada skończy się epopeja najdłużej budowanego polskiego okrętu i "Ślązak" podniesie wreszcie banderę Marynarki Wojennej. Choć trzy okręty powstające i oddane w ciągu jednego roku to swoisty rekord, to jest jedna rzecz, która może mącić nieco spowodowaną tym faktem radość.



Jaka powinna być Polska Marynarka Wojenna

Na oficjalnej stronie Wojska Polskiego możemy znaleźć taką oto charakterystykę naszych sił morskich:

"Marynarka Wojenna broni interesów państwa na polskich obszarach morskich. Powierzono jej także morską obronę wybrzeża. Zgodnie ze zobowiązaniami międzynarodowymi utrzymuje także zdolność do realizacji zadań związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa zarówno w obszarze Morza Bałtyckiego, jak i poza nim".

Biorąc pod uwagę stan naszych sił morskich, te stwierdzenie może u niejednego z naszych czytelników wywołać uśmiech politowania. Owszem, plany nowych okrętów i modernizacji Marynarki Wojennej istnieją, ale niestety mają jedną wspólną cechę - ładnie prezentują się na prezentacji multimedialnej, ale przekazanie ich do realizacji wydaje się być wyższą magią, której nasi decydenci jeszcze nie opanowali. W efekcie, mimo wspomnianych wcześniej trzech ważnych wydarzeń, poza nielicznymi jednostkami nasza flota, co trzeba przyznać z wielkim bólem, to pływające muzeum.

Wodowanie niszczyciela min ORP Albatros


Najgorsza sytuacja jest w siłach podwodnych



Można odnieść wrażenie, że temat okrętów podwodnych jest niewygodny tak dla władz, jak i niektórych wojskowych. Niewielu jest takich, którzy mówią otwarcie o katastrofalnym stanie naszych okrętów podwodnych, a ci, którzy się na to odważą, muszą się liczyć z różnymi konsekwencjami.

Przykładem jest były już inspektor Marynarki Wojennej kontradmirał Mirosław Mordel. Praktycznie całą swą służbę liniową spędził na okrętach podwodnych, więc znał je jak mało kto. Za swe słowa skierowane do marynarzy:

"Przyszło wam służyć w wyjątkowo trudnych czasach. Zbliżający się nieuchronnie termin wycofania z linii pozostałych okrętów typu Kobben w zderzeniu z przedłużającym się okresem pozyskania okrętów podwodnych nowego typu z pewnością budzą w was niepokój i nie będę próbował was uspokajać - ja ten niepokój w pełni podzielam. Nasze marynarskie nadzieje zostały po raz kolejny zawiedzione".
...przyszło mu zapłacić stanowiskiem.

Polska posiada trzy okręty podwodne. Dwa norweskie Kobbeny pochodzą z końca lat 60. i ich kurs powinien być już bardziej skierowany w stronę muzeum niż służby liniowej. Trzeci, najmłodszy i nieco pechowy ORP Orzeł jest w służbie od lat 80. Na chwilę obecną jeden z Kobbenów, ORP Bielik, znajduje się w stoczni, a zlecone na nim prace mają znacznie szerszy zakres niż pierwotnie planowano. Remont, a w zasadzie reanimacja jednostki, ma zakończyć się pod koniec trwającego roku.

Okręt podwodny ORP "Kondor" został wycofany ze służby w 2017 r.


Wydawać by się mogło, że ORP "Orzeł" zakończył pechową stoczniową przygodę i - według zapewnień wojskowych - jest w pełni sprawną jednostką. Gdy jednak spojrzymy na zamówienia przetargowe Komendy Portu Wojennego w Gdyni, która dba o stan okrętu, możemy odnieść inne wrażenie. O ile zamówienie z 23 października (123/KPW/STO/2019) mówiące o naprawach świateł nawigacyjnych wraz z tablicą świateł nawigacyjnych oraz naprawą masztu anteny ANIS jeszcze można od biedy uznać za naprawy bieżące, to już zamówienie z 20 listopada (128/KPW/BP/2019) mówiące o potrzebie naprawy peryskopów, czyli jednego z najważniejszych elementów okrętu podwodnego, jego "oczu", już zdecydowanie takim nie jest.

Okręt podwodny ORP Bielik wchodzi na remont do Stoczni


Według zapewnień MON nie ma podstaw do niepokoju. Wprowadzany jest bowiem program modernizacji polskich sił zbrojnych i dotyczący sił podwodnych plan "Orka". Tu nieco bardziej złośliwi zauważą, że ten ostatni jest już nawet realizowany, co prawda nie w Polsce, a u naszych wschodnich sąsiadów. Według medialnych doniesień Rosja podjęła decyzję o budowie okrętów podwodnych projektu 636.3, na pokładach których mają się znaleźć rakiety manewrujące. Według założeń mają one wejść w skład Floty Bałtyckiej.

Czy Polska jest w stanie sama wybudować okręt podwodny?



Odpowiedzi, jak poprawić stan polskiej floty podwodnej, jest tyle, ilu osobom zadamy to pytanie. Co jakiś czas pojawiają się nowe pomysły, ale tak naprawdę najważniejsze jest jedno pytanie - czy jesteśmy w stanie wybudować w Polsce okręty podwodne?

Przyznam, że początkowo jednoznacznie powiedziałbym, że nie ma na to najmniejszych szans. Z lat szkolnych pamiętam jeszcze prawo Archimedesa, które mówi o tym, że jeśli gęstość obiektu zanurzonego w cieczy jest mniejsza od gęstości tej cieczy, to utrzymuje się on na powierzchni. Poprzez stopniowe zwiększanie ciężaru obiektu można doprowadzić do jego kontrolowanego zanurzenia.

W dużym uproszczeniu tak właśnie działa okręt podwodny. Choć wydaje się to proste, to tego typu jednostka jest jedną z najbardziej zaawansowanych konstrukcji, jaką można zbudować w stoczni. Zdolna do operowania na powierzchni morza (choć dziś robi to jednak sporadycznie), jak i pod wodą. Z założenia ma zostać niewykryta i za pomocą torped oraz rakiet zadać nieprzyjacielowi jak największe straty.

Morska Jednostka Rakietowa w akcji. Film z 2016 r.

Najbardziej nowoczesną bronią stojącą na straży polskiego wybrzeża jest Morska Jednostka Rakietowa.


Projektując okręty podwodne, trzeba mieć na uwadze nie tylko zasady pływalności, ale trzeba również pamiętać o odpowiednich parametrach napędu czy też o zapewnieniu załodze w miarę przyzwoitych warunków bytowych. No i sam proces budowy, który różni się od tego stosowanego przy jednostkach nawodnych. Ostatnim elementem niewątpliwie jest czas - biorąc pod uwagę epopeję "Ślązaka", trzeba tu jasno zaznaczyć, że obecnie nie mamy prawie 20 lat na wprowadzenie do służby nowego okrętu podwodnego.

Często pojawia się argument, że budowa okrętu podwodnego jest na tyle skomplikowana, że nie bylibyśmy w stanie zrealizować jej w Polsce. Tym bardziej że nigdy samodzielnie takiego okrętu nie zbudowaliśmy.

Okrętu podwodnego nie zaprojektujemy, ale zbudować moglibyśmy



Przypomnijmy jednak, że walczący o sprzedanie Polsce okrętów podwodnych deklarowali, że zbudują je w naszym kraju. Francuski Naval Group zaproponował jednostkę Scorpene, natomiast szwedzki Saab - A26. Ich produkcja miałaby odbywać się w Polsce na podstawie przekazanych technologii i przy wsparciu zagranicznych specjalistów.

  • Francuski okręt podwodny typu Scorpene
  • Szwedzki okręt podwodny typu A26
Takie rozwiązanie nie tylko pozwoliłoby nabrać doświadczenia polskim stoczniowcom, przez co być może w przyszłości bylibyśmy zdolni budować już podobne jednostki samodzielnie, ale również znacznie ograniczyłoby koszty ewentualnych napraw i serwisowania. Obok wspomnianych wyżej koncernów należy pamiętać jeszcze o niemieckiej ofercie korporacji ThyssenKrupp Marine Systems proponującej typ U 214 lub U 212A. Tu jednak początkowo mówiono o leasingowaniu okrętów z późniejszą opcją budowy.

Niemiecki okręt podwodny typu U-212A Niemiecki okręt podwodny typu U-212A
Skoro więc technologię byśmy otrzymali, a wraz z nią wsparcie specjalistów, czego nam zatem brakuje? Zakładu, w którym moglibyśmy to wszystko spiąć w jedną całość? Jak się okazuje z tym też nie ma dużego problemu - jedna z gdańskich stoczni, mająca bogate portfolio, zacieśniła ostatnio współpracę z Marynarką Wojenną.

Budowa nowego okrętu podwodnego na pewno była dla niej wyzwaniem, ale nie rzeczą niemożliwą.

Podsumowując: mamy wszystkie niezbędne elementy do budowy okrętów podwodnych, zatem można zadać pytanie, dlaczego tego nie robimy? Na to nie ma niestety jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo, że taka budowa, jak już wspomniałem, jest złożonym procesem, a co za tym idzie - niezwykle kosztownym. Budżet nie jest z gumy i gdy chcemy na coś przeznaczyć więcej pieniędzy, to musimy je również skądś zabrać. Trudno mi dziś wyobrazić sobie ministra Obrony Narodowej, który mówi, że na przykład emeryci nie dostaną obiecanych dodatkowych emerytur, bo musimy zbudować okręt podwodny. To byłby oczywiście jego polityczny koniec.

Komandor Dura: 1 lipca 2020 r. praktycznie wychodzimy z NATO



Drugim obok funduszy problemem jest niezdecydowanie oficerów Marynarki Wojennej. Kryzys polskich sił podwodnych nie pojawił się wczoraj, a dowódcy nadal nie wiedzą dokładnie, czym chcieliby dysponować. Można odnieść wrażenie, że zgodzą się na każdy nowy okręt, niezależnie od tego, czy to będzie holownik, czy fregata i czy to będzie nowa jednostka, czy 40-letnia, przekazana w darze. Inną ważną kwestią jest czas, którego już praktycznie w ogóle nie ma. "Ślązak", który niebawem podniesie biało-czerwoną banderę, pełną zdolność operacyjną osiągnie w roku 2021. Szkolenie załogi okrętu podwodnego to jeszcze bardziej złożony proces.

Niebawem może się okazać, że ze względów bezpieczeństwa trzeba będzie ostatecznie wycofać ze służby Kobbeny (jeden z dwóch pozostałych jest już szykowany do ustawienia go na skwerze Kościuszki w Gdyni). Gdy do tego dojdzie, zapewne pojawi się znów "fantastyczny" pomysł zakupu używanego okrętu z Brazylii czy Singapuru. Być może otrzymamy coś w darze za pół darmo.

Fregata ORP Kościuszko właśnie przechodzi remont w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni. Fregata ORP Kościuszko właśnie przechodzi remont w PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni.
Na chwilę uda się może załatać problem, ale co potem? Potem znów wrócą rozmowy o potrzebie modernizacji Marynarki Wojennej oraz o tym, że może trzeba pomyśleć o budowie jednostek w krajowych stoczniach. Obawiam się, że strzelające 28 listopada korki od szampanów mogą być ostatnią salwą dla polskich sił podwodnych.

Opinie (195) ponad 20 zablokowanych

  • Jaki rząd taka flota

    Rzeczowy artykuł i bardzo potrzebny. Dobrze wiedzieć jak wygląda sytuacja. A jest dramatyczna.

    • 5 4

  • Czy gdyby Polska byla niezaleznym krajem weszlo by i zostalo zalegalizowane:

    Acta1 Acta2,GMO ,447, obce banki kontrolujace 90% wplywow w systemie bankowym? Czy stan naszej armii i polocji bylby taki jak jest obecnie?Stan ...,ze praktycznie. nie istnieja?

    • 5 2

  • Wazn

    Pływający szrot bez wartości bojowej

    • 1 0

  • Oddajcie bron atomowa!

    Ruskie prosily Ukraincow Uesmany Kore Polnocna....Ukraina prawie nie istnieje Korea sie ze stanow smieje i wie ,ze nie przyjda zaprowadzic w niej demokracji a sankcje niewiele daly Tylko panstwo posiadajace skuteczna bron odstraszania moze probowac budowac swoja niezaleznosc.Drony z napedem atomowym wypuszczane z baz podwodnych mogace plywac oraz latac plus brak wojskowych militarnych instalacji takich jak 5,6 G ,na wjasnym teretorium. Moga byc przyczynkiem do niezaleznosci i wolnosci narodu ....Technologia wysokich czestotliwosci ,nad ktora mozna przejac kontrole i wzmocnic egg emisje jest lub moze byc smiertelnym zagrozeniem.Patrzmy kto i co nam instaluje i na jakich zasadach?

    • 2 0

  • Niech nie płaczą (2)

    Balie w działa uzbroić można
    Dobry koń i po błocie pójdzie

    • 2 3

    • Armie harcerzy uzbroic w podrasowane kijki strzelnicze..i na barykady

      Na morzu obroni nas Gowreon....Armia i Antoni Polskie zawsze obroni....10 tys policjantow daje wypowiedzenia z pracy.....Jest dobrze.

      • 1 0

    • Guntter byl pisarzem dobrym pisarzem.Jakim dowiodzacym byl nasz Antoni ojciec wszystkich spiskow?

      Podziel sie opinia.

      • 0 0

  • A morze ...

    Trzeba poszukać większego poparcia wśród polityków na problem MW . Może głośny odgłos w Warszawie Gdynianina posła Chorały pomoże w naprawie obecnego stanu MW . Panie Pośle , pomożecie ?

    • 1 1

  • Unowocześnienie (1)

    Niestety póki stare pryki nie wymrą będziemy tkwić w tym szambie. Grzyby nie rozumieją, że wkroczyliśmy w epokę AI i budowanie dużych drogich jednostek jest czystym d**ilizmem. Więcej małych jednostek dowodzenia oraz przekierowanie środków w cyber-bezpieczeństwo oraz jednostki bezzałogowe oraz autonomiczne.
    Postawienie na wiele małych wyspecjalizowanych jednostek człowiek+maszyna.

    Niestety takie projekty są mega drogie (np. projekt XQ58 Valkyrie dla F35) więc pozostaje tylko wybrać z kim trzymamy i przeć do przodu.
    Teoretycznie już wybraliśmy USA. Zaproponować im współpracę w dziedzinie jednostek lądowych. Ich bardziej interesuje lotnictwo i marynarka, nas siły lądowe. Tylko nasi wojskowi tetrycy wciąż bawią się w wojsko romantyczne, a nie budują skuteczną maszynę wojenną. Nie bawić się w tworzenie swojego nowoczesnego wojska, już za późno. Nie da się już w naszym położeniu (czy położeniu nawet Niemiec, które są od nas o wiele bogatsze i nowocześniejsze) stworzyć skuteczną technologię wojskową na obecne czy nadchodzące czasy.

    • 5 3

    • g... prawda

      "Nie da się już w naszym położeniu stworzyć skuteczną technologię wojskową"
      Robią to nadal Rosjanie. Skutecznie i "po kosztach". Wcale niemałych. Odróżniając realne osiągnięcia od marketingu.

      Wojna na ekranie komputera to domena Amerykanów. Bo nigdy jej na swoim terenie nie mieli (oprócz tej, którą sami sobie sprawili, dość dawno temu) a na tych światowych doskonale się obłowili.

      "są mega drogie"
      Bo ktoś chce mega zarobić.

      "wkroczyliśmy w epokę AI"
      Czyli czego? W tym problem, nie wiemy czym jest to I. Więc jak stworzyć ją w odmianie A?

      • 2 0

  • Bielik

    Lepiej tego już nie reanimować....

    • 4 0

  • Opinia wyróżniona

    Marynarka Wojenna? (11)

    W naszych realiach przy takiej technologii, to powinna się ograniczać do szybkich jednostek bojowo-logistycznych.

    Natomiast obrona wybrzeża powinna być w 90 % oparta zdecydowanie na systemie rakietowym, artylerii działowej, szybkich jednostek brzegowych. Taki system jest o wiele bardziej ekonomiczny i sensowny w naszym położeniu.

    Okręty będą tylko generować koszty nieproporcjonalnie większe a bezpieczeństwo będzie mniej wydajne.

    Lepiej żeby w końcu zrozumieć, że Marynarka Wojenna nic nie znaczy bez mocnego zaplecza z tyłu. I przestańmy myśleć polską marynistyczną nostalgią. Nie te czasy i nie te wyzwania.

    • 56 11

    • "artylerii działowej" (4)

      Lufowej, jesli już...
      "bojowo-logistycznych"
      Czyli jakich?

      Nikt nie ma zamiaru budować pancerników. Jak się okazuje, problem jest w zbudowaniu jakiegokolwiek "pudła", nie mówiąc o tym, że miałoby ono pływać pod wodą. Zdudowanie to jedna sprawa ale ich wypełnienie techniką to zupełnie inna para kaloszy. To, że MW nie ma zaplecza, to oczywistość. Tylko, że nie chodzi tu o zaplecze wojskowe (którego też nie ma) ale intelektualne i wytwórcze.

      Jednostki pływające są niezbędne, bo jak "npl" jest u brzegu na tyle blisko aby artyleria go "przywitała", to jest za późno... Poza tym, w przypadku 500km do upilnowania same środki radiolokacji są niewystarczające dla uniknięcia infiltracji...

      • 7 0

      • (2)

        Dziękuję za odpowiedź. Oczywiście przejęzyczenie z mojej strony.

        Natomiast co do Twej argumentacji, to absolutnie się nie zgodzę z tym jakoby zaawansowane środki radiolokacji i namierzania z wybrzeża były zbyt słabe na akwen Bałtyku. Co potrafi zrobić sprawnie działająca bateria ogniowa, to pokazała bateria Caneta na Oksywiu. To tylko przykład, ale historia niezwykle ważna uwagi. Nie chcę tutaj rozszerzać całej gamy argumentów, które są za tym, by pokazać, że pompowanie pieniędzy w nowe okręty bojowe mija się z celem. Absolutnie potrzebujemy więcej nowoczesnego lotnictwa, które na szczęście stopniowo zwiększamy. Okręt jest łatwiej zniszczyć a wraz z nim całą załogę. I tu nie ma żadnych wątpliwości.

        Infiltracja? Jeżeli zagrożenie paraliżujące struktury bezpieczeństwa państwa ma być od strony morza, to brawo. Siła to szybkość.

        Sensem jest rozwijanie nadbrzeżnego dywizjonu rakietowego i w tym kierunku powinna iść polska Marynarka Wojenna. Dziś wojny nie wygrywają okręty. A desanty w rozumieniu klasycznym to już historia...

        Charakter zagrożeń jest dziś taki, że transfer pieniędzy powinien iść w szeroko rozumianą walkę z cyberterroryzmem, zagrożeniami szpiegowskimi. Czyli wszelako rozumiane działania wyprzedzające. Tu zgoda, ale Bałtyk nie musi mieć zaawansowanych zbrojnie okrętów.

        Bałtyk w obecnych czasach nie jest miejscem na okręty o dużym tonażu. W ogóle przykład kampanii wrześniowej pokazał, jak bardzo obrona wybrzeża potrafi się bronić. Jeszcze raz polecam historię baterii Caneta na Oksywiu... Gdyby nie brak lepszego uzbrojenia brzegowego o większym kalibrze i brak wsparcia polskiego lotnictwa, to przyjacielski pancernik, by sobie tak długo nie cumował przy Westerplatte. Ale to już inna historia.

        • 4 2

        • każdy ma prawo do własnej opinii

          Jednak proste zestawienie 500 km wybrzeża z możliwosciami namierzania, przechwycenia i trafienia pokazuje, że nie jest to proste zadanie.
          Zamiast Canet wolałbym przytoczyć baterię Laskowskiego na Helu lub pierwowzór (faktycznie istniejący) "dział Navarony", również helską baterię "Schlezwig Holstein" złożoną z trzech dział 406mm. Jakkolwiek "Laskowski" zaliczył wygrany pojedynek z niemieckimi niszczycielami i skutecznie trzymał na dystans niemieckie jednostki, to raczej jest to wynik prostej rachuby i bilansu zysk/strata niż faktycznej skuteczności tego typu uzbrojenia. W przypadku większej determinacji, takie punkty byłyby likwidowane adekwatnymi środkami. "Schlezwig" nigdy nie został użyty na Helu bojowo, po demontażu działał na Morzu Śródziemym. Jednak największym chyba jego sukcesem jest książka i świetny film.

          Pozwolę sobie powtórzyć, nikt nie oczekuje budowy pancerników czy lotniskowców.

          Nikt również nie oczekuje, że MW będzie samodzielnym i specjalizowanym związkiem bojowym. Jak wszystko w świeci obecnie, to współpraca, w której uzbrojone okręty nadal mają swoje miejsce ale nie istnieją i nie działają samotnie. Nawet podwodne, co pokazują "zabawy" Rosjan i Szwedów.
          Jakoś znaleźć się tych "duchów" nie udaje...

          Narzędzia walki bardzo szybko ewoluują ale zasady tej walki pozostają stałe od wieków. I jeśli zostawi się niepilnowane "podwórko", to zwiększa się prawdopodobieństwo, że ktoś zrobi "to czego się nie robi".

          Problem jest znacznie głębszy. Polega on na tym, ze trwale (!!!) utraciliśmy zdolność do budowy takich konstrukcji. Czy są to kadłuby (śmigłowce, samoloty okręty...), czy podwozia, czy osprzęt, który na tych podwoziach jeździ, elektronika, którą te maszyny są obecnie wypełnione. Bo to wymaga zaplecza i ciągłości intelektualnej

          Jednak najważniejszym pytaniej jest, kto jest naszym wrogiem?

          • 5 0

        • Hahahahahahhaha

          Marynarka wojenna? Ile mamy statków? 10 jakiś wypierdkow? I z kim mamy nimi walczyć? Chyba z armadą wielorybników z wysp wielkanocnych.

          • 0 0

      • Bedą nowoczesne holowniki

        • 0 0

    • Trzeba iść z duchem czasu. Być może masz rację, nie znam się. Grunt to głowa na karku i logiczne myślenie. Zresztą ew. konflikt zbrojny w naszej szerokości geograficznej, to będzie raczej wojna handlowa, odcięcie dopływu gazu, ataki hakerów na systemy elektrowni, banków, instytucji publicznych. Czasy się zmieniają i sposób prowadzenia wojny również. Pozdrawiam żołnierzy MW. Nie zapomnę jak podczas jakiegoś festynu po zwiedzaniu łodzi podwodnej (fantastyczni, życzliwi i cierpliwi żołnierze oprowadzający po tej i po innych jednostkach i pojazdach, sprzętach wojskowych; wszystkiego najnajnajlepszego!) wychodząc na górę poszedł mi szef spodni ma siedzeniu, na szczęście miałem gatki (uff...). Ubaw musiał mieć żołnierz, który asekurował bezpieczne wyjście cywili z łodzi. A tak to na YT jest nowy odcinek HBC o stoczniach i polskiej polityce morskiej no i oczywiście 25 rocznica 24.11.94... RIP

      • 2 0

    • (2)

      Jaka nostalgia? Bitwę Oliwską znasz? Nie, to poczytaj, jak żeśmy skopali tyłki Szwedom. Różnica jest tylko taka, że wówczas u steru marynarki siedział specjalista i władza go słuchała, A teraz mamy kolesi i władze co doją państwo. A artylerii nadbrzeżnej prawie się w ogóle już teraz nie używa, jest pierwsza niszczona przez pociski manewrujące. O ile okręt ma środki do obrony bezpośredniej przed pociskami, to taka artylerię musi chronić jednostka że środkami przeciwlotniczymi, gdzie takie Kombo nie jest, ani mobilne, ani tanie i wychodzi drożej niż taki niszczyciel lub krążownik.

      • 3 0

      • Bitwa Oliwska i XVII wiek???? To mnie Pan Obywatel pocieszył. Doskonale znam, bo studiowałem. Radzę się obudzić i zejść na ziemię a nie żyć historią. A poza tym radzę prześledzić co potem zrobili Szwedzi. Zatem naprawdę jest się czym chełpić, bo bitwa Oliwska nie miała większego znaczenia, gdy się spojrzy na przebieg późniejszej kampanii z punktu widzenia militarnego.

        Zdecydowanie szeroko pojęta artyleria rakietowa jest lepsza i nie ma porównania, gdy się spojrzy na efekty zniszczenia sił nadbrzeżnych a sił morskich. Straty ludnościowe i sprzętowe są o wiele mniejsze, a zwrotność okrętów co znaczy w porównaniu z lotnictwem?? Absolutnie nic w tych czasach.

        Okręty na Bałtyku mogą pełnić lekko uzbrojonych i szybkich patrolowców z radarowym namierzaniem przy granicach morskich państwa polskiego. Poza tym oczywiście wsparcie logistyczne dla tych jednostek z możliwością lądowania śmigłowców.

        Artyleria to dziedzina wojskowości, która jeszcze może się świetnie rozwinąć poprzez dostosowanie lepszych środków osłonowych i montażowych. Zresztą wbrew temu co piszesz, to właśnie artyleria wraca do łask np. we Francji i Niemczech, o czym możesz przeczytać na Defence24.

        Moc propagandowa Marynarki to żadna moc dla broniącego się Państwa. Liczy się skuteczne odpieranie a nie symboliczne zwycięstwa. Poza tym wskaż, gdzie na świecie teraz Marynarka tworzy główne siły obronne i atakujące. One nic nie znaczą dla długofalowych działań a przynajmniej na naszym półotwartym Bałtyku.

        I właśnie to jest clou wszystkiego. Działania artylerii działowej i sił rakietowych nie ograniczają się do akwenu wodnego a okręty tak. Artyleria rakietowa może być użyta daleko w terenie, a norweskie NSM są wystrzeliwane z platform morskich, lądowych oraz statków powietrznych, o czym warto poczytać. Sama stacjonarna artyleria działowa to oczywiście za mało, a do tego się odniosłeś.

        Państwo na bezpieczeństwie na szczęście nie oszczędza.

        Dziękuję i kończę dyskusję z mojej strony.

        • 0 0

      • Poszedłbym jeszcze dalej

        W 12 i 13w ne. skutecznie pacyfikowaliśmy Wikingów w ich "rodowych" dobrach na terenie obecnej Danii i Szwecji. Łącznie ze zdobyciem i zniszczeniem ówczesnej stolicy Danii, Roskilde. Przeprowadzając w tym celu bezprecedensowe w skali ówczenego (ale również i dzisiejszego...) świata operacje logistyczne. Morzem transportowano wojskowe "kontyngenty" w liczebności dziesiątków tysięcy ludzi.

        Operacje te przeprowadzali "Pomorcy" w sojuszu z innymi plemionami Słowian zachodnich.

        No i co z tego?
        Chyba tylko to, że historyczne doświadczenia pokazują, jak bardzo rzadko potrafiono sie mobilizować i celowo działać. A jeszcze rzadziej potrafiono zdyskontować efekty takiej mobilizacji.
        Bo zawsze w trakcie nastapi kłótnia, kto na tym ma zarobić.

        • 0 0

    • Bzdura

      Stek bzdur. Jaka marynistyczna nostalgia? Czyli Szwedzi, Rosjanie czy inni Duńczycy to banda nostalgicznych d**ili?

      • 1 0

    • Twierdze brzegowe to pomysł trochę z wieku XVII-XVIII ;)
      W obecnych czasach tak małe akweny patroluje się po prostu lotnictwem

      • 0 0

  • A może zlikwidować... (2)

    Tylko utrzymujemy zdrowych młodych zdolnych do innej pracy junaków

    • 7 0

    • Raczej zakonczyc proces likwidacji.

      Ten rzad bedzie jej ostatecznym grabazem.a ostatnimi jednostkami bojowymi na morzu beda: kra kra-Gawron i kwa kwa kwak.

      • 1 0

    • "innej pracy"

      Jakiej?

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane