Na szczycie pierwszej grupy ligi okręgowej nie zaszły żadne zmiany. A to dlatego, że trzy czołowe drużyny remisowały swoje spotkania. Skorzystali na tym piłkarze GTS Kolbudy, którzy znów liczą się w stawce. W grupie drugiej prowadzenie utrzymał zespół Rodła Kwidzyn, który w prestiżowym meczu zwyciężył w Smętowie Pogoń.
W grupie pierwszej najciekawiej zapowiadał się pojedynek w Trąbkach Wielkich, gdzie miejscowy Pronaft podejmował Hestię Sopot. Remis 1:1 (0:1) oznacza co prawda, że miejscowi do siedmiu spotkań przedłużyli passę spotkań bez porażki na własnym terenie. Z drugiej jednak strony ogranie sąsiada z tabeli mogłoby być wielkim kapitałem na przyszłość.
Tym razem gospodarze stworzyli mało sytuacji bramkowych, a spowodowane było to tym, że w Pronafcie zabarakło aż trzech podstawowych zawodników występujących w napadzie lub na pozycji ofensywnego napastnika. Gola dla drużyny z Trąbek zdobył Mariusz Knieć.
- Tak się złożyło, że aż dwóch zawodników tego dnia było na ślubie. Ubytki ubytkami, ale zagraliśmy słabo - mówi Maciej Gemborys, trener Pronaftu.
Punktów na własnym terenie nie potrafił zdobyć także Nordcoop Gdańsk, który przy ulicy Załogowej zaledwie zremisował ze Sportingiem Leźno (już bez Janusza Kupcewicza) 1:1. Gospodarze, mimo że wciąż prowadzą w tabeli, stracili pierwszego gola od czterech meczów.
- Nie wgłębiam się w statystyki. Nie stać nas na głupie straty punktów. Musimy wygrywać, ponieważ interesuje nas awans - twierdzi Ryszard Tafel, szkoleniowiec Nordcoopu.
A piłkarze Nordcoopu mają czego żałować. Sam Zbigniew Figura, strzelec jedynej bramki dla gospodarzy, nie wykorzystał czterech dwustuprocentowych sytuacji. Czarę goryczy przepełnił przestrzelony przez Ireneusza Tomę rzut karny.
- Nie strzępiłbym pióra, ani nie marnowałbym czcionki na ten mecz. Wystarczy jedno słowo, by opisać poziom naszej gry: katastrofa - przekonuje trener Tafel.
Od sześciu spotkań goryczy porażki nie zaznali zawodnicy z Żukowa. Po kolejnej wygranej, tym razem nad Handlem Puck 3:1 (1:1), podopieczni Marka Marchlewskiego tracą już tylko cztery punkty do liderów z Nordcoopu.
- Wbrew pozorom to nie był łatwy mecz. Chyba niektórzy z moich piłkarzy myśleli, że rywale z Pucka położą się przed nami - mówi coach z Żukowa. Bramki dla zwycięzców zdobywali: Mariusz Krygier, Krzysztof Bujalski oraz z rzutu karnego Marcin Lewandowski.
Największą niespodzianką w grupie drugiej było efektowne zwycięstwo Wietcisy Skarszewy z Borowiakiem Czersk 5:0 (3:0). Dość powiedzieć, że w poprzedniej kolejce ekipa z Czerska rozgromiła na własnym terenie Polankę Rokocin 6:1. Z kolei skarszewianie w jedenastu wcześniejszych spotkaniach zdobyli pięć goli. Teraz potrzebowali na to zaledwie 90 minut. Jedną z przyczyn metamorfozy Wietcisy jest wzmocnienie aż czterema zawodnikami przednich formacji (nie mieścili się w podstawowym składzie czwartoligowej Unii Tczew). Gole dla gospodarzy zdobyli: Michał Fijał, Bartłomiej Dzwonkowski, Dariusz Leder, Marek Wysiecki oraz Wojciech Tebecio.
Polanka szybko pozbierała się po pogromie w Czersku i pokonała GKS Gardeja 3:0 (1:0).
- Kibice do końca jeszcze nam nie wybaczyli tamtej wpadki. Ta wygrana to część przeprosin - zapewnia Dariusz Bedla z Polanki.
Kryst.