- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (275 opinii)
- 2 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (155 opinii)
- 3 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (280 opinii)
- 4 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (104 opinie)
- 5 Budują nowy ruch miejski (32 opinie)
- 6 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (156 opinii)
Hala Plażowa: więcej spółek niż ziarenek piasku na plaży
Niejasne powiązania między spółkami właściciela terenu Hali Plażowej w Brzeźnie nie zniechęciły włodarzy miasta i radnych do forsowania nowego planu zagospodarowania. Teraz zastanawiają się, jak zmusić "inwestora" do działania, bo ten nie dotrzymał obietnicy o rychłym rozpoczęciu prac, a sama działka nie ma nawet porządnego ogrodzenia.
Inwestor pojawia się i znika
Tak się jednak nie stało, a właściciel terenu - spółka należąca do Marka Sypka - od momentu uchwalenia korzystnego dla niego planu zagospodarowania, nie interesuje się inwestycją. Nie złożył nawet wniosku o pozwolenie na budowę.
- Przed podjęciem planu inwestor kontaktował się zarówno z nami, jak i pracownikami Biura Rozwoju Gdańska. Potem już go nie widziałem - przyznaje Andrzej Duch, dyrektor Wydziału Urbanistyki, Architektury i Ochrony Zabytków Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
Przypomnijmy, że to już kolejny właściciel terenu w Brzeźnie, którego aktywność deweloperska ogranicza się do deklaracji, za którymi nic nie idzie.
- Teren ten został niefortunnie sprywatyzowany w latach 90. i do dzisiaj nie jesteśmy w stanie zmusić inwestora do budowy. Inwestor wystąpił z wnioskiem o zmianę planu, ponieważ uważał, że skoro w projekcie, poza linią zabudowy wystawały niewielkie części, takie jak narożnik wieży, to plan trzeba zmienić, choć w opinii wydziału taka zmiana nie była potrzebna. Prezydent poszedł inwestorowi "na rękę", plan został opracowany i uchwalony [25 radnych "za", nikt nie był przeciwko, ośmiu wstrzymało się od głosu - dop. red.] i dzisiaj nic nie stoi na przeszkodzie, by inwestycję realizować - dodaje Duch.
Problem w tym, że inwestor nie jest zainteresowany budową, a nawet jawnie złamał prawo w ubiegłym roku, uruchamiając na swojej działce nielegalny parking (jego istnienia nie dopuszcza plan zagospodarowania terenu).
- Ten inwestor jest tak solidny, jak ogrodzenie na jego działce - zżyma się Łukasz Hamadyk, radny miasta i członek Komisji Zrównoważonego Rozwoju. - Miałem okazję rozmawiać telefonicznie z Jarosławem Konaszewskim [właściciel sieci zakładów krawieckich; jest członkiem rady nadzorczej Strandhalle SA - dop. red.] i dowiedziałem się od niego, że właściciel jest w szpitalu, a ponadto są problemy finansowe, bo z płatnościami zalega im Huta Buczek [Sypek był prezesem tej huty z Sosnowca, obecnie huta nie ma prezesa, a jednym z dwóch wiceprezesów jest Mirosław Rybak, od którego Sypek odkupił działkę - dop. red.]
Spółek jak ziarenek piasku na plaży
Jak wynika z księgi wieczystej, działka należy obecnie do Strandhalle SA (z niemieckiego Hala Plażowa; pierwotnie spółka zarejestrowana jako Energocard SA), a jej szefem jest Marek Sypek.
Strandhalle SA, choć została utworzona w maju 2010 r., ma na swoim koncie wielokrotne zmiany zarządzających nią osób jak i siedzib (cztery zmiany, obecna przy ul. Szerokiej 74/76 w Gdańsku).
Osoby, które przewijają się przez akta spółki, w ostatnich latach są lub były związane z wieloma branżami i firmami: m.in. z Fabryką Cukierków Pszczółka sp. z o.o. oraz Polskim Związkiem Tenisowym (Bartłomiej Białaszczyk, w Strandhalle SA członek rady nadzorczej, w fabryce cukierków rada nadzorcza, w związku tenisowym członek zarządu), Dolnośląską Agencją Rozwoju Regionalnego SA oraz Polskimi Pomidorami SA (Krzysztof Budnik, we wszystkich firmach członek rady nadzorczej) czy nawet Fundacją "Być albo nie być" (Joanna Strzeszewska, w obu przypadkach członek rady nadzorczej).
Spółką - oprócz Marka Sypka - kierował też przez kilka miesięcy o dwa lata młodszy Janusz Sypek. Bilanse finansowe podpisywał natomiast w 2012 i 2013 r. doradca podatkowy - Zofia Heller-Sypek.
Nie brakuje też powiązań z Hutą Buczek, z której oprócz Sypka wywodzą się też trzy inne osoby, w tym były wiceprezes zarządu Witold Solski, który swoją funkcję pełnił przez dwa miesiące w 2012 r., a w Strandhalle był członkiem rady nadzorczej oraz wspomniany wyżej Bartłomiej Białaszczyk, będący przez trzy miesiące w 2012 r. członkiem rady nadzorczej Huty Buczek.
Wcześniej działka w Brzeźnie była też we władaniu innych spółek, powiązanych z Markiem Sypkiem: Eberhard Ventures sp. z o.o. (przemianowana później na Strandhalle Projekt sp. z o.o.), Strandhalle sp. z o.o. (obecnie nazywa się Plast-Pol Group sp. z o.o.) oraz Hala Plażowa sp. z o.o. (obecnie Lidoz Medicus Holdings sp. z o.o.).
Obciążona hipoteka, komornik na głowie
Spółki się zmieniają, ale obciążenie hipoteką działki nie maleje. Do dwóch kredytów, zabezpieczonych hipoteką na łączną kwotę ponad 38,5 mln zł, w kwietniu ub. r. dołączył komornik sądowy, działający w imieniu miasta Gdańska. Roszczenie dotyczy "zapłaty kwoty wynikającej z zawartego porozumienia ws. rozliczenia wzajemnych wierzytelności z dnia 1 października 2013 r." ze spółką Maal Marina (wspomnianego już Mirosława Rybaka), a zabezpieczenie opiewa na kwotę ok. 877 tys. zł.
Czy zatem miasto dało się nabrać na słowa inwestora, któremu zaufał nawet prezydent Paweł Adamowicz, mówiąc przed głosowaniem nad przyjęciem planu: Tak, jesteśmy akwizytorami, rozkładamy przed inwestorami czerwony dywan, aby stworzył miejsca pracy, bo jest to psi obowiązek każdego prezydenta miasta. My chcemy, aby ta dziura była zabudowana i poprawimy plan tak, aby zachęcić inwestora do realizacji projektu w tym miejscu?
- W polskim systemie prawnym, kiedy opłaty za grunt niezabudowany nie są wyższe niż za grunt zabudowany, takie działania spekulacyjne będą się zdarzały. Będą sytuacje, że inwestor będzie kupował działkę i czekał, aż wartość gruntu wzrośnie - rozkłada ręce Duch.
Czytaj też: Gdańsk nie odbierze działki z dziurą wstydu, choć mógłby
Półmilionowy dług wobec miasta
Zdaniem Ducha, miasto nie mogło też prawnie i finansowo w jakikolwiek sposób zabezpieczyć się przy uchwalaniu nowego planu i nie bardzo ma też możliwość, by zmusić inwestora np. do zasypania dziury i utworzenia tam trawnika na wzór "dziury wstydu" przy NOT, o co apelowała podczas komisji Dorota Kuś, radna dzielnicy Brzeźno i działaczka Inicjatywy Społecznej Miłośników Brzeźna.
Wcześniej miasto próbowało jednak przejąć działkę, o czym również wspominał przy uchwalaniu planu prezydent Paweł Adamowicz.
- Sprawa była w sądzie, ale takie postępowania trwają po sześć-siedem lat. Byliśmy w pierwszej instancji, ale przyszedł inwestor z Wrocławia [chodzi o firmę Maal Marina - dop. red.], po rozmowach z którym uznaliśmy, że warto zaryzykować i dać mu szansę [ugoda zawarta w 2007 r. zobowiązywała właściciela do zakończenia budowy w ciągu trzech lat od wydania pozwolenia na budowę - dop. red.]. Coś tam zaczął robić, ale z tego co wiemy, współinwestorzy się rozeszli i inwestycja "siadła".
Czytaj też: Jest zgoda na większą Halę Plażową w Brzeźnie
Warto dodać, że zmiany planu na życzenie dewelopera nie są obowiązkiem miasta. Miasto może gotowy projekt planu odrzucić, a nawet nie podejmować jego tworzenia czy aktualizacji. Przykładem może być decyzja prezydenta Adamowicza z 2013 r. o rezygnacji z forsowania kontrowersyjnego planu z trzema 30-metrowymi dominantami w rejonie ul. Krasickiego w Brzeźnie.
W obecnej sytuacji jedynym prawnym narzędziem nacisku wydaje się wyegzekwowanie od właściciela działki w Brzeźnie zapłaty za użytkowanie wieczyste i późniejsza ewentualna batalia w sądzie o odebranie terenu przy braku spłaty zobowiązań.
Na początku maja zadłużenie z tytułu opłat za użytkowanie wieczyste od wszystkich spółek-właścicieli działek (wraz z odsetkami i kosztami sądowymi) wynosiło ponad 467 tys. zł. Ściągnięciem długów sprzed 2013 r. zajmuje się już komornik (stąd wpis w hipotece).
Jednocześnie w działania ma włączyć się też Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego (PINB), do którego komisja Rady Miasta wystosuje pismo w sprawie ogrodzenia działki.
- Wystąpimy do PINB-u z prośbą o natychmiastowe działania celem zabezpieczenia terenu. Wystąpimy też do prezydenta miasta z wnioskiem o przedstawienie możliwych kroków prawnych, a do samej sprawy wrócimy we wrześniu [odłożenie sprawy na kilka miesięcy ma na celu sprawdzenie, czy inwestor nie rozpocznie procedury pozwolenia na budowę - dop. red.] - zapowiada Adam Nieroda, przewodniczący Komisji Zrównoważonego RMG.
Przypomnijmy, że sprawa Hali Plażowej (zwanej też Halą Brzegową) liczy już ponad dwie dekady. Pierwszym właścicielem działki (w użytkowaniu wieczystym) został w 1994 r. Kordian Borejko. Zapłacił za nią 89 tys. zł i zobowiązał się do realizacji inwestycji w terminie czterech lat.
Opinie (93)
-
2015-05-21 13:59
....niefortunnie sprywatyzowana...... (1)
taka typowa, polska prywatyzacja. Idzie za grosze a potem zdziwienie
- 15 0
-
2015-05-21 21:07
niebyło zadnej prywatyzacji tylko oszustwo i cwaniactwo
- 0 0
-
2015-05-21 14:16
budujcie co chcecie
byleby nie plaży ! żadnej gastronomii, huśtawek ,trampolin i innych zawalaczy plaż nie chcemy !!!
- 7 0
-
2015-05-21 14:52
Dziura wstydu dla miasta Gdańska
Zaczyna się sezon letni a to już ponad 20 lat dziury wstydu dla działań włodarzy miasta Gdańska (są bezradni?)
- 11 0
-
2015-05-21 15:03
Kto zapłaci?
Zmiana planu kosztuje mnóstwo pieniędzy. Kto za to zapłaci?
- 3 0
-
2015-05-21 15:05
Ciężko, ciężko ...
Bycie decydentem nie jest obowiązkowe. Naprawdę.
- 6 0
-
2015-05-21 15:26
Oto recepta! (1)
Jak z 89 tys. pln zrobić ponad 30 milionów ;-)
- 13 0
-
2015-05-21 15:40
haha dobre, to samo pomyslalem, niezly zwrot, nawet jesli rozlozyc to na jakies 25 lat, 25 lat wolnosci :)
- 6 0
-
2015-05-21 16:17
do skutku...
O Hali Plażowej i o cwaniakach, którzy ją przejęli tylko po to aby zarabiać na rosnącej cenie działki trzeba pisać co miesiąc, do skutku, aż się znajdzie prawdziwy inwestor.
- 13 0
-
2015-05-21 16:27
To Adamowicz wypuścił działkę miejską hochsztaplerom.
Za friko?
- 13 0
-
2015-05-21 19:59
Kolejny przykład jak doi się pieniądze nie robiąc nic! !!! Jak można było oddać taki teren bez możliwości nakładania kar w chwili braku inwestycji. Przecież to ewidentny przewal !!!! Pewnie to było jedno mieszkanie budynia......Tam już dawno powinnoccoś stać ale widać pieniądze zarabia się w Gdańsku na komoterstwie i układach. Cóż.....
- 14 0
-
2015-05-21 21:25
Ciekawy artykuł. Dużo informacji. Czy mógłby Pan Redaktor napisać podobny o Polance Redlowskiej w Gdyni? W tej sprawie stepa cos belkocze, ale nic się z tego nie da zrozumieć. Chodzi o nigdy nie rozpoczęta budowę hotelu
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.