• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Halka" z lat trzydziestych w Operze Bałtyckiej

Łukasz Rudziński
4 lutego 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Poczciwa "Halka" po liftingu
Premiera "Halki" (1 stycznia 1858) uważana jest za najważniejsze wydarzenie w historii polskiego teatru operowego. Na zdjęciu jubileuszowe przedstawienie "Halki" z okazji 150-tych rocznicy powstania z udziałem solistów z całego kraju, m.in. Leszka Skrli z Opery Bałtyckiej. Premiera "Halki" (1 stycznia 1858) uważana jest za najważniejsze wydarzenie w historii polskiego teatru operowego. Na zdjęciu jubileuszowe przedstawienie "Halki" z okazji 150-tych rocznicy powstania z udziałem solistów z całego kraju, m.in. Leszka Skrli z Opery Bałtyckiej.

Gdy młody Moniuszko pisał swoją pierwszą operę, marzył o rozgłosie i międzynarodowej karierze. Te marzenia ziściły się znacznie szybciej niż sądził, a jego premierowa "Halka" stała się symbolem polskiego teatru operowego i grywana jest na całym świecie od Kuby po Japonię.



Katarzyna Hołysz [na zdjeciu] jest jedną z trzech sopranistek śpiewających Halkę w gdańskiej inscenizacji. Podobnie jest z innymi najważniejszymi kreacjacmi - Jontka i Janusza. Katarzyna Hołysz [na zdjeciu] jest jedną z trzech sopranistek śpiewających Halkę w gdańskiej inscenizacji. Podobnie jest z innymi najważniejszymi kreacjacmi - Jontka i Janusza.
Teraz arcydzieło polskiej muzyki klasycznej prezentuje Opera Bałtycka. Inscenizację powierzono młodej reżyserce, kojarzonej głównie z repertuarem dramatycznym (m.in. "All inclusive" w Teatrze Wybrzeże) Ewelinie Pietrowiak. - Tytuł zaproponował dyrektor Weiss-Grzesiński - mówi reżyserka gdańskiej realizacji "Halki". - Jechałam wtedy samochodem. Gdy usłyszałam, że miałabym zrealizować właśnie "Halkę", musiałam się zatrzymać. Przy pierwszym słuchaniu odrzuciłam wszelkie stereotypy towarzyszące tej operze i starałam się odebrać muzykę Stanisława Moniuszki osobiście. "Halka" autentycznie mnie zachwyciła.

"Halka" to opowieść o miłości, zderzonej z tematyką narodową i społeczną. W dziele Stanisława Moniuszki poznajemy złą, zdeprawowaną szlachtę i dobrych, wrażliwych chłopów. Janusz uwiódł, a później porzucił Halkę - dziewkę ze wsi, która należy do jego majątku. Ciągle zakochana w Januszu dziewczyna odrzuca zaloty zakochanego w niej Jontka. Wszystko, jak na operę seria przystało, skończy się tragicznie. Libretto napisał Włodzimierz Wolski.

- Uważam, że krzywdę tej operze wyrządziło wielu reżyserów i inscenizatorów postrzegających ją jako dzieło konserwatywne, nie wymagające specjalnych wysiłków inscenizacyjnych ani intelektualnych. W przypadku "Halki" łatwo wpaść w pułapkę estetycznego kiczu i banału, czy zwykłej cepeliady, do czego skłania powierzchowne czytanie libretta - przyznaje Ewelina Pietrowiak.

Gdańska produkcja nie będzie się rozgrywać w dziewiętnastym wieku. - Przyjęłam, że akcja rozgrywa się wśród mieszkańców podhalańskiej wsi oraz bohemy zakopiańskiej, co jest dla mnie pewnym wyznacznikiem geograficznym, ale też historycznym - mówi Pietrowiak. - Będą to lata 30. XX wieku. Dla mnie "Halka" to przede wszystkim głęboki konflikt międzyludzki, koncentruję się więc na uczuciach postaci, nie walce klas ani wątkach narodowych.

Stanisław Moniuszko "Halkę" napisał właściwie dwukrotnie - w wersji dwuaktowej powstała w 1848 roku w mało wówczas znaczącym, prowincjonalnym Wilnie. Sukces tej wersji umożliwił Moniuszce debiut w Teatrze Wielkim w Warszawie, na potrzeby którego, rozpisał "Halkę" na cztery akty. Równo dziesięć lat po pierwszej wersji opera Stanisława Moniuszki uzyskała kształt znany dzisiaj z licznych realizacji. To jedno z najpopularniejszych dzieł operowych na polskich scenach muzycznych, co w dużej mierze zawdzięcza obecności wątku narodowego, szczególnie ważnego w okresie zaborów.

Inscenizacja "Halki" inaugurowała m.in. działalność Studia Muzyczno-Dramatycznego (działającego przy Teatrze Wybrzeże) w 1949 roku. Tytułową partię tamtej premiery (reż. Ivo Gall) śpiewała Maria Fołtyn. Później "Halkę" prezentowano w Gdańsku jeszcze czterokrotnie - w 1953, 1956 (wznowienie), 1961 i 1983.

Swoją sławę opera Moniuszki zyskała dzięki połączeniu słowiańskiego żywiołu z tematyką narodową. Do najsłynniejszych należą arie Halki - "Gdyby rannym słonkiem wzlecieć mi skowronkiem", "Ha! Dzieciątko nam umiera, z głodu umiera" oraz Jontka - "I ty mu wierzysz, biedna dziewczyno!", czy "Szumią jodły na gór szczycie", które wykonywali wybitni śpiewacy - m.in. Paulina Rivoli, Teresa Żylis-Gara, Teresa Kubiak, Tatiana Borodina, Julian Dobrski, Jan Kiepura, Bogdan Paprocki, Wiesław Ochman, Jerzy Jeszke.

Miejsca

Spektakle

Opinie (70)

  • (3)

    oby z tego spektaklu nie wyszla kolejna współczesna szmira. Halka czy Straszny dwor to chyba jednak opery, w ktorych wspomniane przez rezyserkę "cepeliady" wypadaja najefektowniej. Publiczność po prostu to kocha. Zobaczę w srode, czy da się patrzec na scene. Na razie nastawiam się na wrażenia sluchowe :(

    • 4 2

    • (1)

      skroro sie wypowiadasz sie w imieniu całej publicznosci, to ja tez moge. NIE, publiczność NIE KOCHA cepeliady. Publiczność jej NIE ZNOSI,

      • 3 1

      • Kultura! Głupcze! - to oczywiście cytat, nic osobistego

        Proszę mówić o sobie, kultura ludowa, nasze dziedzictwo to nie żadna cepeliada. To nasza historia, tradycja, przekaz międzypokoleniowy, pozbawieni tego stracimy tożsamość. A Cepelia była bardzo przyzwoitą firmą, oferującą i produkującą cudne dzieła, aż stał się wolny rynek i wszystko się ujednoliciło, wszędzie taki sam garaż. Ale mazura z Halki, czy ze Strasznego Dworu nikt mi nie zabierze. Nikt jak Polak tego nie zatańczy :) Wiem co mówię, kocham taniec ludowy i narodowy od lat, polecam.

        • 0 0

    • Cepeliada...

      Bardzo łatwo być "kontrowersyjnym" lub "współczesnym" twórcą. Nie trzeba się na niczym znać...

      Cepeliada to kwestia smaku a raczej jego braku. Lata 20-30 znamy z filmów (i to wieeelu...), zdjęć, książek i mamy spore pojęcie o tym okresie (Czytaliście "Karierę Nikodema Dyzmy" :-) ?)

      Zobaczymy, jakie pojęcie mają realizatorzy.

      P.S.
      Ludzie lubią kolorowe spektakle, osadzone w realiach jakiejś epoki. Jak bajka jest przesadnie nierealistyczna, to nikt w nią nie uwierzy i wtedy jest spektakl do d...

      • 3 0

  • LUDZIE NAJPIERW OBEJRZYJCIE A POTEM KRYTYKUJCIE (1)

    Nie jestem fanką pana Weissa, ale tym razem to nie on reżyseruje i wypowiedzi typu: beznadzieja, znowu to samo itp, zanim jeszcze ktokolwiek obejrzał przedstawienie są po prostu obrzydliwe. Tym bardziej, że KIEDYŚ opera świeciła pustkami (pełno pustych miejsc), a teraz nie sposób dostać biletu... O czymś to jednak świadczy...

    • 7 1

    • nie sposób dostać biletu bo pracownicy Opery rozdają je znajomym aby zapełnić sale.

      • 2 0

  • (1)

    I częśc żałosna , profanacja mazura,
    niezrozumienie tekstu
    w drugiej częsci częściowa rehabilitacja ale ogólne wrażenie nie podeszło mnie

    • 0 2

    • Multikino blisko i zaprasza :)))

      Multikino blisko i zaprasza :)))

      • 1 0

  • Powiedziec prawde. (5)

    Realizatorzy pod przykrywka eksperymentu artystycznego i "tworczosci " interpretacyjnej oklamuja gosci Opery Baltyckiej. Prawda polega na tym aby maksymalnie ograniczyc koszty przedstawienia. Wystawienie pelnokostiumowe i pelnoscenogrficzne to olbrzymie koszty, a tak mamy przedstawienie niskonakladowe /skromna scenografia, kostiumy powtarzalne z innych przedstawien / ot i cala tworczosc adaptazyjna. Przykro.

    • 5 5

    • Wystawienie pelnokostiumowe i pelnoscenogrficzne ????

      Wystawienie pelnokostiumowe i pelnoscenogrficzne na tak malutkiej scenie???
      O czym Pan pisze? Tutaj 4 tańczące pary obijają się o siebie, a gdzie jeszcze pełnoscenograficzne dekoracje umieścić???
      Trzeba wybudować Operę zamiast kilku stadionów i wtedy będzie można wystawiać dzieła pelnokostiumowe i pelnoscenogrficzne jak w Łodzi czy w Warszawie.

      • 1 0

    • Co za bzdura (1)

      Zapewniam Cię, że żaden ze strojów do Halki nie był "przerobiony" z innego... A stroje są naprawde pięknę, przyjdź i zobacz, a nie bzdury wypisujesz.

      • 1 0

      • Ignacjo!
        Nie zrozumiałaś mojego postu. ja jestem po tej samej stronie barykady, co Ty :))))

        • 0 0

    • precz z kostiumami uszytymi z podszewki udajacej jedwab! ja sie nie dam nabrac. podoba mi sie to, co teraz dzieje sie w Operze. Scenografie są dla mnie genialne! Czekam na "Halke"

      • 1 1

    • wobec tego sypnij kasą - przyda się operze

      • 0 0

  • jerzy jeszke (3)

    jerzy jeszke to artysta musicalowy i nie ma nic wspolnego ze sceną operową

    • 3 0

    • jerzy jeszke a opera

      co za bzdura! Jerzy Jeszke to także wybitny polski śpiewak operowy, wystepował m in w Japonii w Weselu Figara. Zanim coś napiszesz zaczerpnij wiedzy:
      "esteś jednym z nielicznych wykonawców, który oprócz ról musicalowych potrafi na profesjonalnym poziomie zaśpiewać przedstawienie operowe.
      - Mam szerokie spektrum zainteresowań artystycznych. Oprócz roztańczonych ról musicalowych, jak np. roli Davida w „Huśtawce”, Judasza w rock-operze „Jesus Christ Superstar”, czy pełnej dramatyzmu roli Jeana Valjeana w Les Misérables, na profesjonalnym poziomie potrafię zaśpiewać przedstawienie operowe, w tym pierwsze tenorowe partie, klasykę operetkową, choćby słynną partię Su Chonga z „Krainy Uśmiechu”. Moje zainteresowania objęły również piosenkę aktorską. Uczestniczyłem w warsztatach prowadzonych pod kierunkiem profesora Bardiniego we Wrocławiu. Podczas moich koncertów wykonuję cały wachlarz utworów musicalowych i recitali muzyki kameralnej.
      Uczestniczyłeś w Festiwalu Kiepurowskim w Krynicy, biorąc udział w „Koncercie Gwiazd Operetki”. To było wtedy duże wyróżnienie dla młodego artysty.
      - Tak, brałem udział w roku 1984 i 1985 w Koncercie Operetkowym „Parada Gwiazd Operetki” oraz.. w amatorskim konkursie śpiewaków operowych. Pan dyrektor Bogusław Kaczyński zaprosił mnie do wykonania kilku arii. Przyznam się, że było to dla mnie dużym zaskoczeniem i wyróżnieniem zarazem. Śpiewałem przecież w towarzystwie samych tuzów polskiej operetki: Wandy Polańskiej, Barbary Podczarskiej, Grażyny Brodzińskiej, Ryszarda Wojtkowskiego i Janusza Żelbowskiego. W jury był dyrektor słynnej La Scali i chodziły słuchy, że zwycięzca ma szansę otrzymać tam angaż. Ale to była tylko plotka. Oczywiście, że to były konkursy, które mogły dać angaż, ale li tylko do opery bytomskiej czy wrocławskiej, a to dość „prowincjonalne” opery w stosunku do La Scali. Ale na warunki polskie to było „coś”. Poza tym lubiano dodawać taki „sosik” międzynarodowy. Stąd ta La Scala. Natomiast w konkursie triumfowałem wraz z Grażyną Brodzińska. Konkurowałem m.in. z Markiem Torzewskim. Pan dyrektor Bogusław Kaczyński nie był zadowolony, że oprócz Koncertu Gwiazd, wziąłem udział w konkursie amatorskim, gdzie wystąpić mógł każdy. Były duże kontrowersje. Wszyscy się dziwili, że ja-„gwiazda” oklaskiwana z bisami, oprócz tego, że śpiewam w Konkursie Operetkowym Gwiazd, występuję też w pospolitym konkursie. Nie pojmowali, że nie uważam się za „gwiazdę”. Obcy jest mi status „gwiazdy” do dziś! Nie wstydziłem się konfrontacji i ewentualnej porażki. Zawsze chciałem poznać swoją wartość, poznać swoje siły, nauczyć się czegoś nowego, zbierać doświadczenia. Mam jeszcze na kasetach nagrania audio z tych występów. Krynica miała swój niepowtarzalny urok, tamtejsza publiczność była wymarzona–to znaczy wymagająca i pełna rezerwy, ale umiejąca ocenić trud włożony w wykonanie. Pan dyrektor Bogusław Kaczyński więcej mnie już nie zapraszał w latach 80-tych. Ponownie wystąpiłem tam gościnnie dopiero w 1991 roku. Gdy chciałem wrócić do Polski na początku lat 90-tych, pan dyrektor Bogusław Kaczyński zaproponował mi współpracę, ale ze względów obiektywnych nie skorzystałem z jego propozycji i zostałem w Niemczech."

      • 0 0

    • (1)

      Ale Jontka naprawdę śpiewał...

      • 0 0

      • wielu śpiewało, ale nie zapisalo sie w annałach opery. wymienianie go jednym tchem w szeregu z dobrskim, paprockim i ochmanem to dosyć ryzykowne. Znaj proporcje, mocium panie

        • 1 0

  • Kiedys to i ja spiewalem na deskach tej opery (5)

    jeden raz z Toczyska i Zylis Gara ! to musialo byc w 1984 albo 85 w jakiejs przemierze.Wtedy Opera Baltycka miala najwyzszy poziom w swej historii.
    Dyrektorem artystycznym byl wtedy Wojciech (dyrygent).

    • 4 4

    • tez spiewalem na scenie tego teatru

      A Opera Baltyca miala najwyzszy poziom za dyrekcji p.Z.Latoszewskiego.Solistami byli wtedy pp.Kusiewicz Jan (ojciec).Ktory z dzisiejszych tenorow z POB moze sie z nim rownas.P.Szymanski Jerzy,Podsiadly(bas) Czeslaw Babinski(wspanialy Scarpia] p.Zielinska itp.Sam p.Waldorf w jednym ze swoich feljetonow napisal o P.O.B,ze La Scala tez nie jast w stolicy.To mowi samo za siebie.

      • 0 1

    • Są nagrania z tamtych lat. (3)

      Posłuchaj, a zdrowo się uśmiejesz... Teraz ten teatr gra o NIEBO lepiej. Wystarczy porównać.

      • 1 3

      • nie musze sluchac ja to pamietam (2)

        Wtedy trudno bylo kupic bilet do opery na przedstawienie Madame Butterfly.,czy Baron Cyganski,Cyrulik Sewilski czy Trawiate.Grano tez Straszny Dwor,Halke,Flisaka,
        z Polskich.Bylo poaptrzec milo jak odbywaly sie przedstawienai goscinne Baletu Polskiego Konrada Drzewieckiego z ich slynna Carmen czy Beatelsami.Bilety byly wyprzedane prawie na rok przed przedstawieniem!!!
        Opera jezdzila do Bremy do Wloch... a dzis co tam sie dzieje,nedza i rozpacz.
        Odbywaly sie tez konkursy baletowe ,koncerty symfoniczne.
        Opera Baltycka miala dobra marke!

        • 3 3

        • coś się tu nie zgadza

          - bilety nie mogły być wyprzedane na rok do przodu, bo repertuar podawano wtedy z miesiecznym wyprzedzeniem
          - zylis-gara nigdy nie spiewala w operze baltyckiej
          - nadal w operze odbywaja sie konkursy baletowe i koncert
          - do bremy u wloch opera faktycznie już nie jezdzi, bo transmituje swoje spektakle na cala europe dzieki mezzo tv i nadawanej przez satelite TV Kultura
          - teraz tez trudno kupic bilety, ale jak sie juz kupi to nie spedza sie wieczoru w operze w towarzystwie zasypiajacego szwadronu żołnierzy i dojarek dowiezionych autosanem
          - Poznanski Teatr Tanca nie wystepuje, ale wpada Nederland Dans Teater
          - dyrygent Wojciech przygotowal jedna premiere, wiec raczej mial male szanse, by jakos skutecznie podniesc poziom instytucji
          Ale faktycznie, kiedyś świat był lepszy i zyło się lepiej! Teraz, to panie, wszystko jest do luftu...

          • 7 1

        • Proszę w takim razie przyjść na Madamme Butterfly.

          Może uda się Panu kupić bilety. Grana będzie za tydzień...
          Gdybym osobiście nie znał muzyków grających w orkiestrze w tamtych czasach uwierzył bym w "świetny poziom" opery w latach 80-tych. Dobra marka opery to na pewno żart z Pana strony! A czy oglądał Pan retransmisję na Mezzo "Ariadny na Naxos" z festiwalu operowego w Seged? Rozumiem sentyment do dawnych czasów, to głęboko leży w ludzkiej mentalności. Mam tylko nadzieję, że ja na starość nie będę mówił, że "za moich czasów to było najlepiej". Pamięć płata figle, dlatego polecam rocznicowe wydanie na 2 płytach CD najciekawszych fragmentów z historycznych spektakli Opery Bałtyckiej...

          • 2 1

  • HALKA WYZWOLONA !!!

    Po wielu klasycznych, statyczno - kontuszowych realizacjach Halki, jakie było dane mi ogladać w swoim życiu - z wielką ciekawością czekałam na zapowiadaną przez Operę Bałtycką - "Inną", "Pierwszą Taką" Halkę...
    Szłam nie bez obaw: nowatorskie podejście, młoda reżyserka, scenografka...
    Wyszłam poruszona.
    Uwolnienie Halki od "przeklętych gór" - pozwoliło w pełni ukazać jej uniwersalny wymiar, a reżyseria wyciągneła na światło dzienne rzeczy, które w klasycznych realizacjach umykały.
    Sadzę, że ta realizacja przybliży Halkę szerszej rzeszy odbiorców.
    Ci powierzchowni "krytycy", którzy dotąd krytykowali Halkę za cepelię i tandetny entourage (bo nic innego nie widzieli) - nie mają teraz już nic do gadania - MUSZĄ WRESZCIE POSŁUCHAC I POCZUĆ...
    Pani Katarzyna Hołysz kilkukrotnie sprawiła, że ciarki chodziły mi po plecach - chciałam zamknąć oczy i tylko jej słuchać - a nie mogłam oderwać oderwać od niej wzroku.

    Ciekawa jestem, co powiedziałaby Pani Maria Fołtyn…

    Dziękuję za Wspaniały Wieczór

    • 5 6

  • (1)

    Byłam na niedzielnym spektaklu i bardzo ten spektakl przeżyłam.Brawo artyści wykonujący Halkę.Jestem zachwycona Panią Eweliną Wojciechowską jej naturalną grą i pięknym głosem o ciepłej ,szlachetnej barwie.Brawo orkiestra!Brawo dla maestro Straszyńskiego!Brawo balet!

    • 9 4

    • Coś ...

      nienaturalne te zachwyty...

      • 2 7

  • Do maruderów :-) (5)

    Masz stary potworny problem. Nie jestem zwolennikiem sytuacji jaka MAMY w Operze...ale trzeba byc kompletnym baranem zeby napisac ze Dyrektor sam wykupuje bilety. Nawet jesli byla to zwykla, pusta ironia to bardzo nietrafiona. Halka jest "czyms" w czym dajemy z siebie wszystko...a aplauz dzisiaj swiadczyl o tym, ze zrobilismy kawal dobrej roboty. Dziekuje Pani Ewelino, dziekuje Pani Kasiu...dziekuje rowniez kolegom z orkiestry, chóru, baletu. Dziekuje zespołowi technicznemu, GARDEROBIANYM i wszystkim innym którzy włożyli w "Halkę" serce. Niech mnie tutaj skopią...BYLIŚMY NIEŹLI :-)Dzieki jeszcze raz :-)

    • 10 3

    • :) (4)

      Także byłam dziś na Halce - Ewelina Wojciechowska jest REWELACYJNA!! Nie wiem jak wypadła wczoraj pani Hołysz,bo zamiast pisać sensowne recencje, ludzie tutaj wylewają żale nie na temat. A jestem ciekawa jak śpiewają inni soliści.
      Przedstawienie bardzo mi się podobało, może dlatego, że nigdy wcześniej nie udało mi się zobaczyć Halki. I na końci skok bohaterki też fajnie zrobiony. Miało to swój klimat.

      Żałuję, że nie ma spektakli szkolnych, bo na pewno cieszyłyby się ogromnym powodzeniem wśród młodzieży.

      Pozdrawiam wszystkich życzliwych Operze.
      Z czystym sercem polecam.

      • 9 0

      • (3)

        Spektakle szkolne są złe - dzieci idą żeby "stracić lekcje" i nie wiem czy cokolwiek są w stanie zrozumieć z przedstawienia. Bylam z dwa - trzy razy na balecie w podstawówce, i nic nie zrozumiałam, nauczyciele sobie kupili foldery, w którym była treść przedstawienia, jednak nikt nie wpadł na to żeby tą treść nam przedstawić, albo zwrócić uwagę by takie kupić. Tak więc uważam że opera dla dzieci, owszem, ale z wcześniejszym ich przygotowaniem do odbioru takiego dzieła.

        • 1 3

        • (1)

          Na spektakl operowy nawet dorośli powinni się przygotować. Tego uczyli na lekcjach muzyki w podstawówce. W szkołach młodzież jest różna i dla niektórych może to być jedyna szansa na bliski kontakt z tym gatunkiem sztuki.

          • 0 0

          • Sama w podstawówce byłam z klasą 3 razy na Cyruliku sewilskim i pewnie gdyby teraz to grali poszłabym po raz 4. Nauczyciele powinni wcześniej przygotowywać dzieci i młodzież do wyjścia do Opery. Miałam wspaniałą nauczycielkę od muzy w podstawówce i do dziś chodzę do Opery sama z siebie. Trzeba uczyć kolejne pokolenia szacunku do muzyki poważnej od małego.

            • 2 0

        • Ja też chodziłam w podstawówce i nie miałam problemu z odbiorem, co więcej...pamiętam jak zafascynował mnie klimat opery.W ten sposób zaszczepia się zamiłowanie do sztuki u młodego człowieka.A ostatnim "Dziadkiem do orzechów"dzieci były zachwycone!!!

          • 1 0

  • rozczarowanie

    Niestety, ten spektakl opery baltyckiej nie można nazwać udanym. Ani reżyseria (szkoda wielka, że nie zrobił tego pan Weiss), ani dyrygent, a głosy? Cóż, pani Hołysz była kompletnie nie w postaci, a i śpiew ... za mało, chciało się więcej pazura. To było za grzeczne, za szkolne. Poza tym postać Halki...w postawie pani Hołysz było za dużo posągu. Czyż można było się wzruszyć losem takiej dumnej Halki? Fałsz. Pani Wojciechowska grała lepiej, ale głos pozostawia wiele do życzenia. Czy to na pewno sopran? jedynym jasnym punktem był pan Skałuba, który wiedział po co wszedł na scenę, a jego emocje były prawdziwe. Może teraz halka pani Kukliny okaże się strzałem w dziesiątkę? Oby tak było.

    • 6 11

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane