Przy molo w Orłowie będzie mogła powstać całoroczna restauracja
Już w 20-leciu międzywojennym Orłowo miało nadmorski szlak do Sopotu.
Nadmorską trasę z Orłowa do Sopotu
może w końcu uda się odbudować. Warto jednak pamiętać, że chciało ją realizować już Ministerstwo Robót Publicznych. Spory wkład miał też właściciel większości ziem w Orłowie - hrabia Kukowski, który w 1927 roku pozostawił bez ogrodzenia 50-metrowy pas swojej nieruchomości, by umożliwić wędrówki wzdłuż morza. Zbudował też tam ścieżkę, która była przedłużeniem sopockiego deptaka.
Czy Gdynia powinna inwestować z nadmorskie połączenie z Sopotem?
Czytaj także: Spadkobierca hrabiego chce odzyskać Kolibki.
To właśnie on był też realizatorem pierwszego nadmorskiego szlaku, łączącego Orłowo z Sopotem. A wcale nie musiał tego robić, bo wystarczyło ogrodzić park w granicach swojej działki i pławić się w luksusach. Do niego należał bowiem także skraj kępy i jej stok ku morzu. Postanowił jednak pozostawić 50 metrów plaży wolnej od zagrodzenia, a do tego za swoje pieniądze zbudował wzdłuż tej plaży ścieżkę dla turystów, która była przedłużeniem deptaka dochodzącego z Sopotu do granicy polskiej.
Dziś po ścieżce zostały zgliszcza.
Tak wygląda teren tuż za wyremontowanym niedawno fragmentem trasy z Orłowa do Sopotu.
fot. Henryk Wiszniowski
Pamięć jednak odżywa, bo właśnie zrealizowano część gdyńskiej trasy, ale najważniejsze jeszcze zostało do wykonania. Najtrudniejszy fragment nad samym morzem jest najbardziej zdewastowany.
Czytaj więcej: Początek nadmorskiego połączenia Orłowa z Sopotem.
- Mało tego, że została zdewastowana końcówka alei Kukowskiego, to jeszcze nie ma komu uprzątnąć wypłukanych płatów asfaltu. Tymczasem "Plan Rozwoju Polskiego Wybrzeża Morskiego" istnieje od 1927 roku, a przygotowało go Ministerstwo Robót Publicznych - przypomina Henryk Wiszniowski, wieloletni mieszkaniec Orłowa.
Chodzi mu o ankietę, jaką wśród mieszkańców Gdyni przeprowadzono 7,8 i 9 października 1927 roku. Jej efektem było opracowanie, które zalecało wykonanie alei spacerowej, która wiodłaby nad morzem. "turystom pieszym (...) wycieczkę wzdłuż całego wybrzeża polskiego przez budowę odpowiedniej ścieżki (...) wzdłuż całego wybrzeża, tak samym lądem, jak ścieżką turystyczną biegnącą krawędzią wysokich brzegów morskich. Istniejące przeszkody dla takiej komunikacji należy usunąć." - czytamy w protokole.
Do dziś postulat ten jest aktualny, a jego realizacja oczekiwana przez mieszkańców Gdyni. Ale do pokonania jest jeszcze sporo przeszkód, głównie formalnych. Aby odbudować brakujące 500 metrów, miejscy urzędnicy muszą porozumieć się z Urzędem Morskim. Sama inwestycja też nie będzie łatwa, bo wszystko wskazuje na to, że co najmniej 100-metrowy odcinek
