• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Indianie z Trójmiasta na wojennej ścieżce

Jakub Gilewicz
29 stycznia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Rekonstruktorzy leśnych Indian są jedną z grup, które należą do Konfederacji Tomahawki i Muszkiety. Rekonstruktorzy leśnych Indian są jedną z grup, które należą do Konfederacji Tomahawki i Muszkiety.

Strzelają z muszkietów i łuków, chodzą w mokasynach, a na głowie mają czerwone ozdoby z jelenich ogonów. W Trójmieście działa grupa rekonstruktorów historii, którzy odtwarzają życie leśnych Indian Ameryki Północnej z XVII i XVIII wieku. Ich przeciwnikami podczas potyczek są między innymi rekonstruktorzy żołnierzy wojsk kolonialnych.



Czy w dzieciństwie bawiłe(a)ś się w Indian?

Skalpy zdejmują wykonując symboliczny ruch wokół głowy. Nie korzystają nawet ze sztucznych włosów czy z czerwonego barwnika. Bo wśród widzów potyczek bywa wiele dzieci. Noże mają więc z reguły schowane, a po tomahawki nie sięgają często. Do rekonstrukcji walk wolą inne rodzaje broni.

- Używamy war clubs. W języku polskim nie ma odpowiednich słów na określenie tego rodzaju broni, więc mówi się po prostu pałka wojenna lub maczuga. W porównaniu na przykład do tomahawka jest to bezpieczniejsza broń, więc używamy jej podczas inscenizacji - opowiada Marcin Pejasz, rekonstruktor historii.
Przed wiekami do produkcji war clubs Indianie, oprócz twardego drewna, używali także krzemienia, rogu czy żelaza. Z nich wykonywali groty włóczni, które umieszczali w drewnianych pałkach. W rękach wprawnego wojownika była to niebezpieczna broń. Polscy widzowie mieli okazję zobaczyć ją w filmie "Ostatni Mohikanin" z 1992 r. W jednej ze scen Chingachgook zabija nią Maguę. Film Michaela Manna sprawił, że wśród młodzieży wzrosło zainteresowanie Indianami. Swoje zrobiły również książki.

- Indianami zająłem się po tym, jak będąc chłopakiem przeczytałem "Prawdziwe życie Skórzanej Pończochy". To skierowana do młodzieży książka, która opowiada o początkach kolonizacji Ameryki Północnej, a także o Szawanezi, których jeńcem był Daniel Boone, pierwowzór Sokolego Oka. W Polsce plemię to nazywane jest również Szaunisami. To ich przede wszystkim odtwarzamy - tłumaczy Pejasz.
Ozdoby z ogonów i indiańskie sojusze

Szaunisi to plemię leśnych Indiach zamieszkujące przed wiekami tereny m.in. Tennessee, PensylwaniiOhio. Podobnie jak wiele innych plemion uzbrojone było w łuki, a w wyniku handlu z osadnikami, także w broń palną i tomahawki.

- Szaunisi, tak jak inni Indianie, nosili też srebrne ozdoby i mokasyny. Wyróżniał ich natomiast roach - rodzaj ozdoby wykonanej przeważnie z ogona jelenia, która była barwiona na czerwono - opowiada rekonstruktor z Gdyni.
W prawej ręce Indianina widoczna jest wykonana z twardego drewna broń o nazwie war club. W prawej ręce Indianina widoczna jest wykonana z twardego drewna broń o nazwie war club.
Podczas XVIII-wiecznego konfliktu Francji i Wielkiej Brytanii o panowanie w Ameryce Północnej przez wiele lat Szaunisi sprzymierzeni byli z tą pierwszą. W swojej historii walczyli też przeciw Amerykanom.

- W filmach Indianie przeważnie przedstawiani są jako niewyrobieni politycznie. Jako ludzie, którzy za kilka koralików stają po którejś stronie. Tymczasem Indianie myśleli wyłącznie o własnym interesie. Nie mieli zamiaru popierać Anglików czy Francuzów dla sympatii wobec władców czy narodów. Popierali różne opcje w myśl zasady "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" - przekonuje Pejasz.
I choć - jak ocenia rekonstruktor - Francuzi potrafili lepiej dogadywać się z Indianami, to ci ostatni i tak mieli na względzie wyłącznie swoje dobro.

- Jeden z wodzów Delawarów został zapytany, dlaczego większość Indian stanęła po stronie Francji. Odpowiedział w ten sposób: Stanęliśmy po stronie Francji, ponieważ z jej pomocą chcieliśmy wygnać Anglików, których jest bardzo wielu, a później z Francuzami poradzilibyśmy sobie sami.
Przeczytaj też: Sat-Okh (Długie Pióro) - patron jednego z gdańskich tramwajów

Poza tym Indianie próbowali walczyć z coraz większą liczbą osadników, zawiązując sojusze między plemionami. Jednym z wodzów, który działał w ten sposób był Tecumseh, najbardziej znany przywódca Szaunisów. W Trójmieście wodzem rekonstruktorów leśnych Indian jest natomiast Marcin Pejasz. Jego lokalny oddział liczy osiem osób. Z kolei w Polsce jest ich łącznie około 20. W ubiegłym roku starli się oni z innymi członkami Konfederacji Tomahawki i Muszkiety podczas inscenizacji potyczek w Będominie.

Polscy generałowie i Mel Gibson

Bywa że rekonstruktorzy historii nie mają lekko. Zwłaszcza zimą. Bywa że rekonstruktorzy historii nie mają lekko. Zwłaszcza zimą.
- W ramach konfederacji działa kilka grup. Odtwarzają między innymi Indian, a także amerykańską milicję z czasów wojny Wielkiej Brytanii z Francuzami i Indianami oraz z czasów wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Do tego piechotę kontynentalną z czasów tego drugiego konfliktu, czyli żołnierzy gen. Jerzego Waszyngtona i brytyjskich rangersów - wyjaśnia Chris, rekonstruktor historii z Gdańska.
Typowy żołnierz piechoty kontynentalnej na nogach miał trzewiki, pończochy, sukienne spodnie za kolana, a także kalesony. Do tego ubrany był w koszulę, kamizelkę i kurtkę mundurową. Na szyi miał chustę, a na głowie filcowy kapelusz. Posiadał ponadto tornister, chlebak i ładownicę, a w rękach dzierżył muszkiet. Wyposażenie członka amerykańskiej milicji było natomiast mniej formalne.

- To mężczyzna, który miał muszkiet i kiedy trzeba było, opuszczał swoje domostwo, stawał w szeregu i walczył. Wielu członków milicji amerykańskiej nosiło też tomahawki. Bo pierwotnie była to broń produkowana przez osadników i sprzedawana Indianom. Na pograniczu kolonii toporek przydawał się każdemu - czy to do pracy czy do walki - tłumaczy Chris.
Według jego szacunków, obecnie Konfederacja Tomahawki i Muszkiety liczy od 30 do 40 członków, z czego kilkunastu to mieszkańcy Trójmiasta i okolic.

- W młodości oglądało się "Ostatniego Mohikanina" i "Patriotę" z Melem Gibsonem. Duży wpływ miały też amerykańskie dzieje gen. Tadeusza Kościuszki i gen. Kazimierza Pułaskiego. To chyba główne powody zainteresowania tym okresem historii - wyjawia pasjonat.
Indianie i żołnierze w sopockim Grodzisku

Pierwszą wspólną imprezę - związaną z wojną o niepodległość USA - rekonstruktorzy zorganizowali w ubiegłym roku na terenie Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie. Naprzeciw siebie stanęli członkowie amerykańskiej milicji i Indianie. Podobno ci drudzy od razu dążyli do starcia twarzą w twarz. Ponadto rekonstruktorzy z Konfederacji Tomahawki i Muszkiety odwiedzili również Grodzisko w Sopocie. Natomiast część odtwórców leśnych Indian spotyka się kilka razy do roku podczas ceremonii.

- Nie jest to wyłącznie rekonstrukcja historyczna, gdzie raz na jakiś czas przebieramy się za Indian. Zajmujemy się też stroną duchową, kulturą codzienną, rzemiosłem i rękodziełem. I tu jest pewien dualizm, ponieważ odtwarzamy Szaunisów, a część duchowa została nam przekazana przez Czarne Stopy. Spędziłem z nimi sporo czasu będąc w Montanie, i to od nich uczyłem się ceremonii, pieśni i starych modlitw - opowiada Pejasz.
Jak zapowiada rekonstruktor, w tym roku znów będzie można zobaczyć leśnych Indian w Będominie. W imprezie mają wziąć udział również zagraniczni goście.

- Damy między innymi pokaz walki za pomocą tomahawków i noży. Poza tym chcemy ponownie zaprezentować się w sopockim Grodzisku. Będzie można zobaczyć potyczki, uzbrojenie, przedmioty codziennego użytku, a także porozmawiać.

Zobacz też kolekcję Adama z Gdańska

Miejsca

Opinie (100) 7 zablokowanych

  • Prawdziwą ziemią przodków dla Indian jest dzisiejsza Rosja. Wszyscy potomkowie (2)

    Indian przybyli do dzisiejszej Ameryki w kilku falach emigracyjnych właśnie z terenów obecnie wchodzących w skład Rosji.

    • 3 6

    • w końcu nie bez kozery ich slangowe określenie to "Czerwonoskórzy

      • 4 0

    • ciekawa teoria

      • 2 1

  • brawo trojmiejscy indianie

    uwazajcie tylko z wodą ognistą

    • 5 0

  • W Parkowej jest Pirat jak coś

    rdzenny mieszkaniec Jelikowa.

    • 0 4

  • ,,Inkowie w Polsce'' warto poczytać w necie

    • 4 0

  • ani to narodowe ani powazne (2)

    Dorosli ludzie i takie rzeczy robia?przeciez to zenada

    • 0 11

    • narodowe (1)

      Czyli c,o husaria, ułani albo nic?

      • 4 0

      • albo jak te lasunie z jakiegoś liceum przebrane za fetyszystyczne husarki z piórkami i napierśnikami z wyklepanymi zasobnikami na biust.

        • 3 0

  • tak jak zwykle,niektóre komentarze są wręcz GENIALNE;...

    • 4 0

  • W du...h się poprzewracało

    • 0 7

  • Opinia

    Brawo!Zawsze podziwiam i wspieram Ludzi z Pasja!!!

    • 1 0

  • Ostatnia szansa

    Wiedza i mądrość rdzennej ludności obu Ameryk na szczęście nie została jeszcze doszczętnie pogrzebana przez konsumpcyjne "wartości" cywilizowanego świata. Wciąż daje nam szanse przypomnienia sobie prawdziwej funkcji, jaką odgrywamy my ludzie, tutaj na Ziemi. Uczyć się można zaczynając od zabawy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane