- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (381 opinii)
- 2 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (225 opinii)
- 3 Po wyborach chcą zbudować ruch miejski (82 opinie)
- 4 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (58 opinii)
- 5 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (163 opinie)
- 6 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (295 opinii)
"Jadę za pijanym kierowcą". Zgłoszenie zostało zignorowane
W czasie świąt nasz czytelnik nagrał na obwodnicy kierowcę mercedesa, którego zachowanie wzbudzało podejrzenie, że znajduje się pod wpływem alkoholu. Dyspozytorka numeru alarmowego 112, pod który zadzwonił pan Piotr, odmówiła jednak przyjęcia zgłoszenia. Według dyrektora Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdańsku jej zachowanie było niewłaściwe. Kobieta została ukarana finansowo.
- Widząc to wszystko uznałem, że temu kierowcy przydałoby się badanie trzeźwości, bo jego zachowanie i technika jazdy nie były normalne - mówi pan Piotr. - Postanowiłem więc zadzwonić pod numer 112 i poprosić o patrol, który mógłby zatrzymać to auto. Jakie było moje zdziwienie, gdy pani dyspozytorka nie przyjęła zgłoszenia i poleciła, by zjechać z obwodnicy do najbliższego komisariatu i podyktować numery tablic rejestracyjnych bezpośrednio policjantowi. Przecież to jakiś absurd - irytuje się pan Piotr.
Głuchy telefon
Nasz czytelnik postanowił więc zastosować się do sugestii dyspozytora i spróbował dodzwonić się bezpośrednio na policję.
- Żona wyszukała w drugim telefonie numery do komisariatów na Nowych Ogrodach, do Komendy Wojewódzkiej Policji i Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej. Do żadnego z tych miejsc nie udało mi się dodzwonić. Próbowałem dojrzeć, kto siedzi za kierownicą, ale auto miało przyciemnianie szyby i nic nie było widać. Zdołałem tylko spisać numery z tablicy rejestracyjnej.
Po bezskutecznych próbach dodzwonienia się na policję, pan Piotr zrezygnował z dalszej jazdy za dziwnie zachowującym się kierowcą.
- Jeszcze zanim wprowadzono jeden numer alarmowy - 112 - w podobnych sytuacjach nie było problemu, by wezwać pomoc. Teraz teoretycznie jest łatwiej, ale jak widać nie zawsze. Gdybym się dodzwonił na policję i usłyszał, że podejmą lub nie interwencję, pewnie bym jechał za nim dalej - dodaje.
Dyspozytorka popełniła błąd
Zdumiony zachowaniem swojej pracownicy jest też Justyn Kamiński, dyrektor Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdańsku. Jak mówi, odbył już rozmowę z dyspozytorką, wobec której zostały wyciągnięte konsekwencje.
- Nie podlega żadnej dyskusji, że w takich sytuacjach powinna przyjąć zgłoszenie od pana Piotra i przekazać je policji, by ta mogła podjąć interwencję - przyznaje Kamiński. - Rozmawiałem już ze swoją pracownicą. Powiedziała, że zorientowała się po czasie, że popełniła błąd. Tego dnia mieliśmy wyjątkowo dużo zgłoszeń alarmowych, niemal tyle co w sylwestra. Być może zaważył pośpiech i zmęczenie. To dla nas przykra sytuacja. Wobec mojej pracownicy, którą bardzo cenię i nie miałem do tej pory żadnych zastrzeżeń do jej pracy, zostały już wyciągnięte konsekwencje finansowe. O tym incydencie będę też rozmawiał ze wszystkimi zmianami, tak aby się to więcej nie powtórzyło. Chcę podkreślić, że za każdym razem, gdy znajdziemy się w podobnej sytuacji, należy dzwonić pod numer 112. Dla nas to też nauka na przyszłość.
Opinie (496) 5 zablokowanych
-
2016-03-18 20:03
Krytyka, to w czym ludzie sa najlepsi, znawcy i eksperci, zero samorefleksji i hipokryzja na 100% bo sami sa pozbawieni wad i nigdy w pracy nie popelniaja bledow. Każdy kto pracuje w sluzabach ratunkowych doskonale wie jak ciezka to praca, jak 'doskonale ' platana i jak bardzo odpowiedzialna. I wszyscy udaja ze 99% dobrze wykonanej pracy to nic w porownaniu z jednym bledem. Odsylam do statystyki i zdrowego rozsadku, a najlepiej do poszerzania wiedzy i edukacji oraz zwyklej ludzkiej życzliwości i samorefleksji
- 0 0
-
2017-01-14 10:34
Chyba nie zawsze 112 to porażka
Ja jakoś nigdy nie miałam problemu z nr 112.Wiele lat temu byłam jedynym świadkiem (było to w nocy) wypadku w okolicach Gdańska. Wezwałam przez 112 karetke, policje i straż. Najszybciej była policja, najdłuzej jechalo pogotowie.Potem na 112 dzwoniłam jak facet potrącił dika, samochód (uszkodzony) odjechal a zwierzę czołgało się do lasu. Wezwano jakąś służbe lesna czy coś, potem pod Pruszczem tez (jak Pan na filmie) natknęłam się na pijanego kierowcę (tylko był bardziej nawalony). Bardzo szybko go zatrzymali. Kiedyś w Polsce też dzwoniłam w sprawie pijanego , reakcja była natychmiastowa.
- 0 0
-
2021-01-02 10:56
moze nie byl pijany , a pisal SMS ,nie mozna odrazu twierdzic jedzie pijany.
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.