Zgodnie z zaleceniami przekazanymi przez premiera Mateusza Morawieckiego podczas wtorkowej konferencji w pojazdach komunikacji miejskiej zajęta może być tylko połowa miejsc siedzących, by zachować odpowiednią odległość pomiędzy pasażerami. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w praktyce.
Czy stosujesz się do ograniczeń w komunikacji miejskiej?
Czytaj także: Kto ma liczyć pasażerów w komunikacji, a kogo karać?
Nowe zasady w komunikacji miejskiej
Wybraliśmy się z kamerą na pętlę autobusowo-tramwajową Łostowice Świętokrzyska. W samo południe w piątek nie spotkaliśmy osób, które miałyby liczyć wchodzących do pojazdów pasażerów. Nie było także większego problemu z zachowaniem odpowiedniej odległości w tramwajach i autobusach. Innego zdania są jednak motorniczowie.
- Rano i po południu mamy bardzo duży problem z pasażerami, którzy nie stosują się do zaleceń. W godzinach szczytu liczba osób w pojeździe znacznie przewyższa dozwoloną. Trzeba podjąć jakieś konkretne kroki, bo komunikaty w pojazdach nic nie dają. Z drugiej strony nie ma też co się dziwić ludziom, którzy spieszą się do pracy i nie mogą ryzykować, że kolejnych trzech tramwajach również nie będzie miejsca - mówi anonimowo jeden z motorniczych.
Pasażerowie chwalą nowe przepisy
Mimo że nie każdy stosuje się do nowych zasad podróżowania komunikacją miejską, to pasażerowie chwalą nowe przepisy.
- Jestem zmuszona codziennie jeździć komunikacją miejską i cieszę się, że takie przepisy zostały wprowadzone. Choć nie wszyscy się do nich stosują, to wierzę, że jednak spowolni to rozwój epidemii - mówi pani Danuta, którą spotkaliśmy w tramwaju.
Policjanci i żołnierze przy węzłach przesiadkowych
To jednak nie wszystko. W kilkunastu miejscach Gdańska - przeważnie przy głównych węzłach komunikacji miejskiej - w godzinach szczytu można spotkać policjantów i żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.
Mundurowi pilnują porządku, a w razie potrzeby emitują specjalne komunikaty ostrzegawcze. Proszą w nich, by pozostać w domu i przypominają, że w związku ze stanem epidemii zabronione są jakiekolwiek zgromadzenia.
Czytaj też: Terytorialsi wspierają policjantów na patrolach
- Jeżeli nie musimy, nie wychodźmy z domu - mówi nam jeden z policjantów. - Monitorujemy sytuację i gdy zobaczymy, że np. w komunikacji miejskiej jest zbyt dużo osób albo tworzą się grupki spacerowiczów, będziemy reagować: rozmawiamy o zaistniałej sytuacji i pouczamy.