• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak pracują trójmiejskie porodówki w czasie pandemii?

Ewa Palińska
11 listopada 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.
  • To nie jest łatwy czas dla rodzących, niemniej pracownicy oddziałów położniczych robią co w ich mocy, aby otoczyć opieką zarówno mamy, jak i nowo narodzone dzieci. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.

Trójmiejskie porodówki, nawet w trakcie epidemii, pracują na pełnych obrotach i nie zanosi się na to, aby miały zwolnić tempo. Wbrew obawom pacjentek nie zawieszono - jak przed kilkoma miesiącami - porodów rodzinnych, nie separuje się też noworodków od mam, jeśli te nie wyrażają takiego życzenia. Choć pacjentki zakażone kieruje się wyłącznie do Kliniki Położnictwa UCK, w sytuacjach nagłych i wyjątkowych kobietom COVID-19 dodatnim zostanie udzielona pomoc w każdej innej placówce.



Czym się kierować podczas dokonywania wyboru miejsca, w którym chciałoby się urodzić dziecko?

Czy chciałabyś, aby podczas porodu towarzyszył ci ktoś bliski?

- Przed pandemią panie najczęściej zwracały uwagę na to, czy oddział jest nowoczesny, jaki jest standard wyposażenia sal porodowych, czy szpital respektuje prawa pacjentki, czy bierze się pod uwagę "plan porodu", no i oczywiście, jaka jest tam kadra. Panie, chcąc zapewnić sobie przychylność lekarzy, przed porodem umawiały się na kilka wizyt prywatnie do naszych położników. Zresztą to już jest standard - mówi jedna z trójmiejskich położnych (nazwisko do wiadomości redakcji). - Teraz te kryteria są zupełnie inne. Panie chcą rodzić tam, gdzie mogą czuć się bezpiecznie, gdzie mogą mieć przy sobie kogoś bliskiego. Porody rodzinne wróciły, więc pod tym względem ich potrzeby zostaną zaspokojone. Z tym bezwzględnym bezpieczeństwem bywa jednak różnie, choć personel - choćby w trosce o własne zdrowie - stara się bezwzględnie stosować do wytycznych. Czasem po prostu procedury nie gwarantują bezpieczeństwa.

Zakażone pacjentki trafiają już wszędzie



Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego.

Szpital nie przestał też przyjmować pacjentek niezakażonych, choć - jak udało nam się nieoficjalnie ustalić - liczba rodzących w części "zdrowej" w ostatnim czasie spadła.

- Panie wybierają inne porodówki, bo boją sie do nas przyjechać. Zakładają, że skoro rodzą u nas kobiety zakażone, to w ich przypadku to ryzyko zakażenia byłoby większe - mówi jeden z pracowników Kliniki Położnictwa UCK (nazwisko znane redakcji). - Tymczasem takie ryzyko wcale nie jest większe. Jest takie samo jak w każdym innym miejscu. Wiedząc, które pacjentki są dodatnie, natychmiast kierujemy je na przeznaczony dla nich specjalny oddział. Stanowią więc mniejsze zagrożenie dla pacjentek zdrowych, bo nie mają z nimi kontaktu. Zdarza nam się też przyjmować kobiety, które nie mają świadomości tego, że są zakażone. Niejednokrotnie dowiadujemy się tego dopiero po otrzymaniu wyniku testu, gdy pani przebywa już na sali poporodowej. Tak jest na każdej innej porodówce, nie tylko u nas.
Słowa te potwierdza położna pracująca w Szpitalu św. Wojciecha (ona również poprosiła o anonimowość):

- Pracuję na patologii ciąży. Trafiają do nas pacjentki, które nie zawsze mogą przyjść, zrobić wymaz, wrócić do domu i zgłosić się ponownie, gdy uzyskają negatywny wynik. Mają skurcze i pomocy należy im udzielić natychmiast. Pobiera się im więc wymaz, kładzie na oddział, a po dwóch dniach przychodzi wynik dodatni. Pamiętam panią, która tak bardzo chciała u nas rodzić, że zataiła fakt, że ma objawy charakterystyczne dla COVID-19. Wydała ją koleżanka z sali. W międzyczasie pacjentka ta zaliczyła patologię ciąży, potem została wzięta na salę porodową, gdzie miała cesarskie cięcie - operowało ją dwóch lekarzy. Potem przeszła na położnictwo. O tym, że jest dodatnia, przekonaliśmy się dopiero na końcu tej ścieżki.
Przełożyć można wiele zabiegów, ale nie porody. Tymczasem coraz więcej pracowników porodówek wysyłanych jest na kwarantannę bądź izolację, co paraliżuje pracę oddziałów.

- Personelu dodatniego robi się coraz więcej - mówi pracownica Oddziału Położniczego. - Obecnie zakażone są moje trzy koleżanki. Ja miałam rano robiony test, bo jedna z nich wskazała mnie jako osobę z kontaktu. Wynik był ujemny, więc normalnie pracuję. Godzinę temu dzwoniła szefowa, że jako osobę z kontaktu wskazała mnie kolejna położna, z którą miałam dyżur przedwczoraj. Choroba rozwija się do ok. siedem dni, od naszego kontaktu minęły trzy. Ja przez ten czas normalnie pracuję, bo przecież nie wprowadzimy porodów w formie teleporad, a personelu na zastępstwo nie ma.

Koronawirus Gdańsk - Gdynia - Sopot - wszystko o COVID-19 w Trójmieście



Uniwersyteckie Centrum Kliniczne przyjmuje nie tylko pacjentki zakażone koronawirusem. Pozostałe mogą korzystać z Położniczej Izby Przyjęć na dotychczasowych zasadach. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne przyjmuje nie tylko pacjentki zakażone koronawirusem. Pozostałe mogą korzystać z Położniczej Izby Przyjęć na dotychczasowych zasadach.

Uniwersyteckie Centrum Kliniczne - pacjentki nie tylko COVID-19 dodatnie



Wszystkie ciężarne z naszego regionu, które otrzymały pozytywny wynik na obecność koronawirusa SARS-CoV-2, kierowane są do Kliniki Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Płynność pracy kliniki jest zachowana mimo przyjmowania pacjentek z innych placówek w regionie z dodatnimi wynikami.

Każdej pacjentce, która jest przyjmowana do Kliniki Położnictwa UCK, pobierany jest wymaz w kierunku SARS- CoV-2. W zależności od tego, gdzie pacjentka początkowo trafi, tam oczekuje na swój wynik.

- Jeżeli pacjentka kierowana jest do Oddziału Patologii Ciąży, oczekuje na wynik w tzw. Oddziale Buforowym, gdzie nie ma kontaktu z innymi pacjentkami. Po otrzymaniu wyniku ujemnego jest przekazywana na oddział docelowy. Natomiast, jeżeli wynik jest dodatni, trafia do Oddziału Izolacyjnego, gdzie przebywają tylko pacjentki dodatnie - tłumaczy Lucyna Nowicka, spec. piel. położniczo-ginekologicznego, położna oddziałowa Kliniki Położnictwa.
W przypadku pacjentek rodzących, które trafiają na Trakt Porodowy, oczekują one na wynik w pojedynczej sali porodowej z własnym węzłem sanitarnym. Po porodzie, w zależności od wyniku testu, pacjentki trafiają do Oddziału Położnictwa Aseptycznego, gdzie znajdują się tylko ujemne pacjentki, bądź analogicznie do Oddziału Położnictwa Izolacyjnego.

- Stwarzając taki system migracji, wyeliminowaliśmy możliwość kontaktu pacjentek COVID dodatnich i ujemnych - podkreśla Lucyna Nowicka. - Personel pracujący w Klinice przestrzega wszystkich zasad dotyczących ochrony indywidualnej. Do tej pory nie miało miejsce żadne zakażenie zdrowej pacjentki.
Porody rodzinne odbywają się na dotychczasowych zasadach.

UCK podkreśla, że do tej pory w Klinice Położnictwa żadne z dzieci urodzonych przez matkę COVID-19 dodatnią nie zostało zakażone koronawirusem. UCK podkreśla, że do tej pory w Klinice Położnictwa żadne z dzieci urodzonych przez matkę COVID-19 dodatnią nie zostało zakażone koronawirusem.

Dziecko przy zakażonej mamie? Szpital pozostawia tę decyzję rodzącym



Obawę wielu mam budził fakt, że wiele placówek zdecydowało się odseparowywać po porodzie dziecko od mamy. W Trójmieście z takim nakazem nie mamy do czynienia, nawet jeśli chodzi o kobiety zakażone - szpital pozostawia im wolną wolę.

- Jeśli pacjentka jest COVID dodatnia, samodzielnie podejmuje decyzję o pozostawieniu dziecka przy sobie (pomimo wysokiego ryzyka zakażenia dziecka) - jeśli się na to zdecyduje, kierowana jest na zwykłą izolowaną salę - tłumaczy położna oddziałowa Kliniki Położnictwa. - Mama może zdecydować też o natychmiastowej izolacji dziecka (100 proc. takich dzieci przebywających w naszej Klinice pozostaje COVID- ) - w inkubatorze, zaopiekowanego przez położne, które po 48 godz. może być odebrane przez upoważnioną - ujemną osobę (przykładowo tatę, babcię lub ciocię). Wystarczy do tego pisemne oświadczenie, że taka osoba nie jest chora, bez potrzeby przedstawiania wyników. Matka - zazwyczaj po 24-48 godz. pobytu w normalnej, ale odizolowanej sali - jest wypisywana do domu.
Podobnie rzecz się ma na pozostałych trójmiejskich porodówkach.

- Jeśli pacjentka ma wynik dodatni, decyzja należy do pacjentki. Jeżeli mama chce, dziecko zostaje przy niej, jeżeli nie, to jest izolowane - mówi rzecznik spółki Szpitale Pomorskie w imieniu porodówek w Redłowie i Wejherowie.
Mamy zakażone mogą zatrzymać dziecko przy sobie. Mogą też zadecydować o natychmiastowej izolacji dziecka w inkubatorze, gdzie troską i opieką otoczy je personel. Mamy zakażone mogą zatrzymać dziecko przy sobie. Mogą też zadecydować o natychmiastowej izolacji dziecka w inkubatorze, gdzie troską i opieką otoczy je personel.

Każda pacjentka jest potencjalnie zakażona



Rodzące stanowią szczególną grupę pacjentów - kiedy trwa akcja porodowa bądź pojawiają się komplikacje, nie ma możliwości, aby czekać na wynik testu. Pomocy należy udzielić niezwłocznie. Dlatego też na trójmiejskich oddziałach położniczych - również tych poza Kliniką Położnictwa UCK - każda pacjentka jest traktowana jako potencjalnie zakażona.

- Panie przyjmowane do porodu mają pobierane wymazy w SOR ginekologicznym przy przyjęciu (trudno, żeby gdzieś oczekiwały dobę na wynik, jeśli poród jest w toku). Dlatego do szybkiej diagnostyki przydałyby się testy antygenowe, które dałyby wstępną odpowiedź w ciągu 15 minut - lek. med. Danuta Kardzis, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika. - Podobnie postępujemy przy przyjęciach pilnych na Oddział Ginekologii. Szczególną ostrożność zachowujemy przy każdym porodzie, bo każdą pacjentkę traktujemy jako potencjalnie zakażoną póki nie otrzymamy wyniku potwierdzającego to, że zakażona nie jest (zwykle na taki wynik czekamy ok. dobę). Problemem naszego oddziału jest tylko brak węzłów sanitarnych w salach pacjentek. W przypadku kiedy pacjentka okazuje się być dodatnia, jest izolowana na pojedynczej sali.
Na podobnych zasadach pacjentki są przyjmowane przez każdą z trójmiejskich porodówek.

- Pacjentki przy przyjęciu mają robione wymazy - informuje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie, mającej w swoich strukturach porodówki w Redłowie (Szpital Morski im. PCK) i Wejherowie (Szpital Specjalistyczny im. F. Ceynowy). - Jeżeli są wolne sale na oddziale, to pacjentka czeka tam. Jeśli takiego odizolowanego miejsca nie jesteśmy w stanie zapewnić, pacjentka czeka na specjalnej, przygotowanej do tego sali z łóżkiem porodowym na Izbie Przyjęć Ginekologiczno-Położniczej. W przypadku porodu nagłego pacjentka jest przewożona na salę porodową, natomiast po porodzie, jeżeli są wolne sale na oddziale, to osoba czeka tam na wynik. W innym przypadku zostaje na sali porodowej, która jest jednoosobowa. Przez cały ten czas, aż do poznania wyniku, obchodzimy się z nią jak z potencjalnie zakażoną, zachowując najwyższe środki bezpieczeństwa.
Tu warto nadmienić, że jeśli do szpitala innego niż UCK zgłosi się pacjentka COVID-19 dodatnia i poinformuje podczas przyjęcia o tym fakcie, a jej odesłanie do placówki wyznaczonej do opieki nad zakażonymi będzie niemożliwe, to pomoc zostanie jej udzielona wszędzie.

- Jeśli z jakichkolwiek przyczyn odesłanie pacjentki nie będzie możliwe, przyjmiemy ten poród. Bez najmniejszego problemu! - deklaruje Maciej W. Socha, szef porodówki na Zaspie (Szpital św. Wojciecha).
Gdzie najlepiej rodzić? Na to pytanie każda z przyszłych mam musi sama poszukać odpowiedzi. Trójmiejskie porodówki zapewniają, że nie pozostawią żadnej z pań bez pomocy. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK. Gdzie najlepiej rodzić? Na to pytanie każda z przyszłych mam musi sama poszukać odpowiedzi. Trójmiejskie porodówki zapewniają, że nie pozostawią żadnej z pań bez pomocy. Na zdj. Klinika Położnictwa UCK.

Porody rodzinne możliwe na wszystkich porodówkach w Trójmieście



W początkowym okresie pandemii trójmiejskie oddziały położnicze zawiesiły możliwość przeprowadzania porodów rodzinnych. Obecnie każda z porodówek taką możliwość oferuje.

- Porody rodzinne odbywają się, a z zasadami obowiązującymi w obydwu szpitalach Spółki Copernicus pacjentka może zapoznać się na naszej stronie internetowej (Szpital im. M. Kopernika Komunikat, Szpital św. Wojciecha) - informuje dr n. med. Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego Szpitala św. Wojciecha w Gdańsku.
Porody rodzinne odbywają się też w Klinice Położnictwa UCK oraz porodówkach w Redłowie i w Wejherowie.

Pielęgniarki i położne w Trójmieście


Porody prywatne - komfortowe, choć obarczone pewnym ryzykiem



Panie, które nie mogą pokonać strachu przed porodem w szpitalu, mogą wynająć położną i urodzić w domu - koszt takiej usługi to od ok. 2,5 tys. zł wzwyż. Warto jednak mieć na uwadze, że w przypadku komplikacji wizyta w szpitalu będzie i tak konieczna.

- Przed takim porodem wykonuje się szereg badań i sprawdza, czy nie ma przeciwwskazań, ale wszystkiego przewidzieć nie można - mówi jedna z trójmiejskich położnych (nazwisko znane redakcji). - Jeśli dziecku coś się stanie, np. urodzi się owinięte pępowiną, trzeba będzie natychmiast jechać do szpitala. A tu każda sekunda jest na wagę złota. Ja nie odradzam porodów rodzinnych, bo byłabym hipokrytką - sama się do takich daję wynająć, moje koleżanki również. Niemniej zawsze tłumaczę pacjentkom, że ten komfort jest obarczony ryzykiem. Zresztą podobnie jest w przypadku porodów w szpitalach prywatnych, które nie posiadają własnego OIOMu noworodkowego. Kiedy coś się dzieje i tak dziecko na sygnale jest wiezione do innego szpitala.  
W przypadku porodów w szpitalach prywatnych koszt jest zdecydowanie wyższy. Swissmed, dla przykładu, oferuje dwa pakiety w cenie 9,1 tys. zł oraz 11 tys. zł. Wszystko jest zapisane w oficjalnej umowie.

Warto mieć tu na uwadze, że taki poród trzeba sobie "zamówić" wcześniej - porodówka prywatna nie przyjmuje rodzących zgłaszających się spontanicznie.

- Pacjentki odbywają u nas wizytę kwalifikacyjną do porodu w 36. tygodniu ciąży - tłumaczy Maciej Kudła, rzecznik prasowy Swissmedu. - Poniewaz jesteśmy ośrodkiem I stopnia referencyjności, nie wszystkie pacjentki mogą u nas rodzić. Potem w terminie porodu zjawiają się na oddziale, same lub z partnerem, w zależności od wybranego pakietu.
Swissmed nie wymaga, ale rekomenduje pacjentkom rodzącym prywatne wykonanie testu PCR na obecność koronawirusa.

- Na tę chwilę test jest zalecany, ale niewymagany - mówi Maciej Kudła. - Prosimy o wykonanie testu ze względu na bezpieczeństwo pacjentów i personelu, ale nie żądamy okazywania wyniku testu przy przyjęciu.
O szczegółach dotyczących porodów, w tym zasad, na jakich odbywają się porody rodzinne, placówka informuje na swojej stronie internetowej.

Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Rodzą tam też - w odseparowanej części oddziału - pacjentki niezakażone. Decyzją wojewody pomorskiego pacjentki zakażone koronawirusem rodzą w Klinice Położnictwa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Rodzą tam też - w odseparowanej części oddziału - pacjentki niezakażone.

Co jeśli porodówki przestaną być wydolne?



Tego scenariusza pracownicy porodówek boją się najbardziej. Już teraz tak wiele osób przebywa na kwarantannie, że obsadzenie dyżurów graniczy z cudem. Co rusz pojawiają się też kolejne zakażone rodzące, po wizycie których z grafików wypadają kolejne osoby. Czy szpitale są na to gotowe? W jaki sposób zamierzają zapewnić ciągłość pracy oddziałów? Przecież kobiecie rodzącej nie można rozkazać, żeby się wstrzymała, tylko należy natychmiast udzielić jej pomocy.

- W takiej sytuacji będziemy pracować w systemie dyżurowym, gdyż skromna obsada nie pozwala na stworzenie drużyn A i B, bez wykonywania planowych operacji ginekologicznych. Będziemy operowali tylko przypadki wymagające natychmiastowej interwencji ze względu na stan zagrożenia życia - mówi lek. med. Danuta Kardzis, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Szpitalu im. Mikołaja Kopernika.
- Niewydolny do zapewnienia bezpieczeństwa oddział jest po prostu zamykany. Jeśli tylko zmiany organizacyjne pozwolą na zapewnienie kontynuacji funkcjonowania, to będziemy pracowali - deklaruje dr Maciej W. Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu św. Wojciecha na Zaspie.
A co w przypadku porodówek w Redłowie i w Wejherowie?

- W sytuacji dużej liczby absencji chorobowych generujemy nadgodziny, w związku z tym ciągłość opieki w oddziale jest zapewniona - zapewnia Małgorzata Pisarewicz, rzecznik spółki Szpitale Pomorskie.

Miejsca

Opinie (100) 7 zablokowanych

  • zero logiki (5)

    Jak było kilkanaście-kilkadziesiąt zakażeń w kraju to porody rodzinne były zawieszone, teraz mamy kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy i jest ok. Logiki zero, porażka....

    • 47 21

    • Skargi proszę pisać do dyrektorów szpitali, którzy są mianowani przez rząd PiS. (2)

      Ordynator, czy zwykły lekarz nie ma nic w tej kwestii do gadania.

      • 5 2

      • PIS (1)

        Zostawcie ten PIS , bo robi się to nudne , zacznijcie myśleć samodzielnie i logicznie.

        • 2 7

        • Zostawimy PiS w następnych wyborach, to masz zagwarantowane. Nieudacznicy zamykają kraj pozbawiając ludzi dochodu, a Ty piszesz, że to nudne? Spadaj trollu

          • 5 0

    • Bo na początku było wszystko nieznane, sprawdzane i obserwowane. Teraz wiemy teoretycznie z czym to się je, więc działania podejmujemy inne. Logiczne chyba?! Jak jedziesz samochodem po nieznanych zakrętach to też z prędkością zachowawczą. Kolejny raz i kolejny, gdy znasz drogę, możesz pozwolić sobie na więcej.

      • 15 1

    • Porody w dobie pandemii

      Zero Logiki -tak może twierdzić wyłącznie laik lub egoista.

      • 1 1

  • Co to ma znaczyć? (13)

    "Panie, chcąc zapewnić sobie przychylność lekarzy, przed porodem umawiały się na kilka wizyt prywatnie do naszych położników. Zresztą to już jest standard - mówi jedna z trójmiejskich położnych (nazwisko do wiadomości redakcji)." co to znaczy, że chcąc zapewnić sobie przychylność lekarza umawiają się na wizyty prywatne? Co to ma być? Co to za lekarze? Co to za kraj i co tu się dzieje? Nie wstyd tej położnej mówić takie rzeczy?

    • 147 13

    • Istny skandal (6)

      Bangladesz Europy, niesamowite jak ta kobieta mówi o tym z taką lekkością i oczywistością. Przecież tam już powinien zjawić się prokurator i CBA . To naprawdę dzieje się w naszym Gdańsku ?

      • 44 3

      • (4)

        to sie wszędzie dzieje, od komuny tak jest. Serio was to dziwi?

        • 34 6

        • (2)

          Ktoś tu się przed chwila urodził i to jako wcześniak. Nikt nikomu nie zabroni mieć prywatnej praktyki i przyjmować dowolnych pacjentów. Jeśli ktoś ma takie możliwości, to stara się o prowadzenie jego ciąży /choroby w innych przypadkach/ przez lekarzy ze szpitali. To taka zawoalowana legalna łapówka. Na Klinicznej był ginekolog, których do każdej rodzącej podchodził bezinteresownie. Natomiast byli też tacy, co mimo posmarowania, w czasie problemów nie pofatygowali się nawet na salę. Był też jeden, który dość bezczelnie zapytał "a czy Pani jest moją pacjentką?"

          • 21 1

          • Tak było 30 lat temu i jest obecnie, nie tylko na położnictwie, ale na każdym oddziale operacyjnym, czy to chirurgia ogólna, naczyniowa, ortopedia, laryngologia, neurochirurgia czy ginekologia. Idziesz prywatnie do lekarza, czasem kilka razy, a potem on znajduje termin na zabieg

            • 29 0

          • To po co składki na nfz?

            Oddać ludziom te pieniądze i niech opłacają prywatne ubezpieczenia. Bo publiczna służba zdrowia to już jest trup.

            • 18 1

        • Nie nie dziwi.

          Ale tak nie powinno być.

          • 17 0

      • Tak się dzieje wszędzie

        I z wszystkim, neurochirurgia czy ginekologia onkologiczna tak samo działa i to nie tylko w uck

        • 7 0

    • Przecież tak jest wszędzie i ze wszystkim (2)

      Jak ktoś idzie na operację kolana, oczu, czy czegokolwiek innego i ma mieć wcześniej prywatną konsultacje to Wybiera tego lekarza, który pracuje na oddziale w szpitalu, w którym będzie operowany. Nikt do Ameryki nie odkrył.

      • 35 0

      • To fakt

        Ale poród może się zdarzyć w każdym momencie i "swojego" lekarza może akurat nie być w szpitalu. Moja żona miała dwa porody z zupełnie obcym personelem szpitalnym i wszystko było ok. Nie wiem co trzeba mieć w głowie żeby szukać okazji żeby dać taką łapówkę .

        • 25 3

      • Czytaj uważnie

        "Panie, chcąc zapewnić sobie przychylność lekarzy..." przychylność lekarzy. co to ma k**** być przychylność lekarzy? Lekarz ma leczyć każdego pacjenta a jego przychylność (lub jej brak) nie powinna mieć wpływu na to jak leczy.

        • 30 2

    • Drodzy

      to, że tak jest to ja wiem. To nie oznacza, że tak powinno być. I jak już jakiś lekarz stosuje takie praktyki to naprawdę trzeba nie mieć wstydu żeby to publicznie do wywiadu powiedzieć. Jeszcze niech urzędnicy narzekają w wywiadach, że im przez koronę spadły przychody z łapówek. Serio? To ma być normalny kraj? Takie teksty jak zaserwowała ta anonimowa położna (ciekawe dlaczego ? pewnie dlatego że wstydzi się tych praktyk) sprawią, że ludzie nie będą za lekarzami jak zaczną oni znowu strajkować.

      • 12 0

    • Co to ma znaczyć.

      Położnej nie może być wstyd za panów doktorów!!!!!!!!!!!!!!!!!!
      Nic się nie zmieniło w tej kwestii przez lata.

      • 13 1

    • To oznacza, ze zamiast dac w lape 1000zl to wyslalem zone przed porodem na dwie wizyty po 500zl do wszechmogacego lekarza. Dalem 1000zl, ale legalnie. Przy pierwszym dziecku, kiedy bylem za mlody i za glupi uznalem, ze przeciez miliony kobiet rodza, nasza sluzba zdrowia nie jest afrykanska i ze lekarze przeciez wiedza co robia. No i skonczylo sie tym, ze przeczolgali zone i mnie na porodowce przez 22h. Za cesarke sie wzieli jak zona dostala drgawek z wycienczenia. Wiec panowie, ktorzy oczekujecie pierwszego dziecka, badzcie przygotowani na lapowke i nie wachajcie sie jej dac. Czy to bezposrednio czy to w formie wizyty u wlasciwego lekarza. To jest cena zycia i zdrowia waszych kobiet i waszych rodzacych sie dzieci. Uczciwosc i praworzadnosc proponuje zachowac na mniej powazne okazje.

      • 9 2

  • Jestem w 7 miesiącu i planuje urodzic w domu, naturalnie bez niczyjej pomocy. (14)

    chcę wrócić do źródeł, do natury, zrobić to jak nasi przodkowie.

    • 17 71

    • No to grubo (2)

      Musisz mieć jaja

      • 18 1

      • Albo brak rozsądku ;( nie życzę komplikacji a te jak wiemy zdarzają się często nawet przy ciążach fizjologicznych.

        • 18 9

      • Jaja w sensie dosłownym

        Oczywiście

        • 4 5

    • Pamietaj, słowo się rzekło. (1)

      Teraz nie ma karetek zeby nagle cię wozić na cc

      • 18 4

      • Lub dziecko ratować.

        • 7 2

    • Sama odgryziesz pępowinę ? (2)

      Mąż cię będzie asekurował ?
      Przeszliście szkolenie na YouTube ?
      Jak uda ci się urodzić Łożysko to do jakiego pojemnika na śmieci je wyrzucisz ?

      • 20 5

      • pewnie zje

        • 17 2

      • Bio

        • 2 0

    • brawo! (4)

      sama potem się zajmij noworodkiem, pamiętaj nie wołaj żadnego pediatry, bo jeszcze nie daj boże będzie chciał szczepić dziecko!!! i brał badania przesiewowe!

      • 13 4

      • po co ten jad? (3)

        Domowe porody są dużo bezpieczniejsze od tych szpitalnych. Dziecko trafia od razu do jego naturalnego srodowiska, a nie do środowiska szpitalnego pełnego innych zarazków. Często szpitalne zakażenia są dużo groźniejsze. Poród domowy to też dużo mniej stresu dla rodzącej, nikt nad nią nie stoi i nie krzyczy czy ma przeć czy nie. Wszystko dzieje się własnym tempem. Z tego powodu porody domowe są bezpieczniejsze i dużo mniej komplikacji jest. Z powodu wymuszania czy przyśpieszania przez personel medyczny pojawia się dużo komplikacji np połamane kości czy niedotlenienia. I to nie jest ani teoria spiskowa, ani żadna bajka. Jeśli kobieta chce rodzić w domu, z bliską osobą, z położną, dhoulą, ma do tego prawo. Zwłaszcza jeśli ciąża przebiega bezproblemowo. Jasne że komplikacje mogą się przydażyć, jak zawsze i wszędzie. Tylko po co ten jad? To co wysyłacie w świat to do was wróci, karma wróci. Pomyślcie dwa razy. Traktujcie innych tak jakbyście chcieli by was traktowano.

        • 11 17

        • po co lekarze mają przyspieszać porody jak rodzących jest mało , bo pomimo 5OO+ niska jest

          dzietność

          • 6 3

        • Rozumiem twoje racje

          ... ale ty raczej nigdy nie rodziłaś (a nawet pewniej: nie rodziłeś).

          • 5 1

        • Dawno dawno temu skala smierci przy porodzie tj noworodka lub matki byla olbrzymia. Oprócz Akuszerek z rutynowym przeszkoleniem, Babć, Mam, sąsiadek nikt położnicy nie pomógł.
          A U doświadczonych przez życie w.w nie było tak rozległej wiedzy medycznej. Dalej telefonu . I karetki.
          Nie jestem w stanie wyobrazic sobie bólu mojej Babci, która urodziła bliźnięta i umarly jej na rekach przez zapaść płuca. Po 2 latach córka przez owiniętą pępowine wokol szyi. Myślę, że gdyby mogla skorzystac z terazniejszej medycyny zrobilaby to bez wahania.

          • 11 0

    • Każdy ma prawo wyboru.

      • 2 0

  • Prawie 10 000 zł za prywatny poród - czyli cięcie cesarskie bez wskazań medycznych. (8)

    Jak coś się, odpukać, złego wydarzy z matką czy dzieckiem to podróż karetką do szpitala, gdzie jest sprzęt ratunkowy i obsada. Wyjątkowo "odważną" ciężarną trzeba być, aby się na to zdecydować. Dobrze, że Pani położna mówi wprost jak to wygląda.

    • 35 22

    • no raczej przy cesarce dziecko się pępowiną nie owinie, na takie zabiegi w prywatnych placówkach bierze się tylko ciąże bez patologii

      • 11 2

    • (6)

      Byłabym ostrożna z takimi opiniami. Gdyby moje dziecko rodziło się w Swissmedzie, to pewnie by żyło - bo ciąża zostałaby zakończona przy pierwszych komplikacjach. Ale niestety rodziło się na Zaspie. Gdzie personel nie miał czasu pochylić się nad ktg i zlecić cesarskiego cięcia (szczególnie, że cesarskich cięć unikają jak mogą). Skutek jest taki, że niestety dziecko nie żyje. Nigdy więcej.

      • 22 0

      • Zaspa akurat tnie wszystkie pacjentki jak leci, ciężko mi uwierzyć w opisaną historię. (5)

        Ma również najwyższy stopień referencyjności z trójmiejskich szpitali i przyjmuje wszystkie komplikacje po m.in. prywatnych porodach. Mam uzasadnione wątpliwości co do prawdziwości tego wpisu.

        • 1 15

        • Nie, nie tnie jak leci, wręcz przeciwnie. O czym słychać coraz częściej. Czasami kończy się tragicznie.

          • 15 0

        • (3)

          Cięli, po zmianie szefostwa się wiele zmieniło. Proponuję najpierw zasięgnąć języka, potem się udzielać na forum.

          • 14 0

          • Owszem wg mojej wiedzy obecnie stawiają na porodu natiralne, jako najlepsze dla mamy i dziecka. Ale jak coś się dzieje, to cc jest. Wcześniej to chyba było tak, że pracowało tam kilku lekarzu którzy mieli prywatne praktyki i swoim pacjentom na życzenie robili masowo cc

            • 4 2

          • (1)

            Na zaspie po prostu przestało pracować kilku lekarzu którzy masowo "na życzenie " robili cc "swoim " pacjentom stąd liczba cc spadła. Nowy ordynator stawia rzeczywiście na porody naturalne ale cc też- jak trzeba- robią. Swoją drogą gg też czasem się nieprzyjemnie kończy, to jest operacja, z możliwymi powikłaniami

            • 3 2

            • Proszę mi wierzyć, że lepiej mieć to "niezdrowe" CC, niż stracić dziecko. To, że szpital ma 3 stopień, nie oznacza, że nie zdarzają się tam przeoczenia, zaniedbania i tragicznie zakończone porody.

              • 9 0

  • Nie wierzę, że tak jest. Porody rodzinne? W tej sytuacji ? Czy te szpitale o tym w ogóle wiedzą że je mają ? (2)

    To chyba kolejny artykuł sponsorowany.

    • 11 32

    • Oczywiście że są porody rodzinne i bardzo dobrze.

      • 16 3

    • Co za histeria?? Jak kobita ma korone, to i partner także.

      • 12 1

  • Czy któraś z pan rodziła ostatnio żeby napisać jak jest naprawdę? (7)

    Czy któraś z pan rodziła w ostatnim czasie? Ja jestem na końcówce ciąży i przerażona jestem jak to będzie do którego szpitala w Trójmieście jechać jak zacznie się poród? Nie wierzę w ten artykuł że tak wszystko pięknie jest.

    • 28 8

    • Obecnie sytuacja prezentuje się praktycznie dokładnie tak jak to opisano. (1)

      Wyjątkowo rzetelny artykuł, przedstawiający stan faktyczny porodówek w Polsce. Można było się pokusić o opisanie problemów z prowadzeniem ciąży na NFZ, gdzie dostęp do lekarza jest wyjątkowo trudny. Kiedyś wynikało to głównie z bardzo niskich stawek dla lekarzy na kontrakcie z funduszem (1/3-1/5 tego co prywatnie), a obecnie dodatkowo z zakazami pracy w miejscach poza szpitalem.

      Innym problemem jest irracjonalny lęk pacjentek przed badaniami kontrolnymi, które są zalecane i im się należą. W czasach zarazy zdecydowanie mniej kobiet przychodzi do poradni ginekologicznych, brakuje pomiarów dziecka, określenia długości szyjki macicy i ułożenia płodu. Jeszcze nie ma statystyk, ale ilość nagłych cięć cesarskich (tzw. na jodynę) zdecydowanie wzrosła.

      Jechać tam, gdzie zaleca lekarz prowadzący.

      • 20 0

      • Żona rodziła w zeszłym tygodniu na Zaspie. Poród rodzinny bez żadnych problemów. Super opieka położnych, które wszystkiego nauczyły (pierwsze dziecko) i świetne warunki min. Sala jednoosobowa.

        • 24 2

    • Ja rodziłam niedawno. Obecnie na kwarantannie, bo jestem osoba z kontaktu (dziewczyna z tej samej sali pozytywna. W szpitalu traktowali mnie jak trędowata mimo, że to oni doprowadzili do takiej sytuacji.

      • 21 1

    • Zdalnie odbiorą:))

      • 9 0

    • Redłowo

      Urodziłam dwa tygodnie temu w Redłowie- opieka super, poród z mężem, jedynie dowożone wodę i ciuchy trzeba zostawiać w podpisanej siatce na dyżurce zamiast pod drzwi podziału położnictwa jak wcześniej.

      • 8 1

    • Urodziłam w Swissmedzie 2miesiace temu - polecam, nie wyobrażam sobie porodu gdzie indziej (poczucie bezpieczeństwa i opieka na medal) Dziękuję Pani położnej Oli!!!!

      • 11 11

    • Zaspa

      Ja rodziłam 2 tyg temu na zaspie . Jest tak jak piszą. Porody są rodzinnne. Przy przyjęciu podaje się dane osoby która będzie przy porodzie. Nie można później wziąć kogo kolwiek ... Ja wpisałam męża i mąż był przy porodzie jak i 2 h po. Później zostaje wyproszony i aż do wyjścia ze szpitala niema odwiedzin. Jak dla mnie jest duża pomoc od położnych na każdym oddziale. Przechodziłam i patologię , porodowke i położnictwo i nie mam nic do zarzucenia. Wiadomo że ciężka sytuacja ale położne i lekarze robią co mogą. Ja byłam bardzo zadowolona.

      • 1 1

  • Zaczekam z ciążą do czasu zakończenia tego szaleństwa (7)

    ciężarna potrzebuje spokoju, a nie modlenia się, żeby znalazło się dla niej miejsce w szpitalu

    • 30 10

    • Proszę nie czekać, a najlepiej urodzić przyszłego lekarza albo położnika. (4)

      Miejsca dla ciężarnych są pewne, a z powodu niżu demograficznego jest ich nadmiar. Brakuje personelu, dlatego może mieć Pani wkład w ratowanie polskiej służby zdrowia ;-)

      • 7 7

      • (2)

        niż demograficzny? ojoj, 500+ jednak nie pomogło. Bo nie o pieniądze tu chodzi a poczucie bezpieczeństwa matki, że bedzie miała godną opieke medyczną przy porodzie i bedzie miała pewność, że wróci do pracy. A nie, że teraz jest dyskusja o tym, czy urlop macierzyński bezpłanym zrobić

        • 17 1

        • Gdzie jest taka dyskusja ??? (1)

          Proszę o fakty .

          • 5 2

          • w platformie

            dyskutują. No się gościu wygadał.

            • 1 2

      • To chyba żart z tymi miejscami? Miejsc nie ma i nie było jeszcze przed pandemią. Na 3 ciąże doświadczyłam tego 3 razy, więc to nie przypadek. Odsyłanie od szpitala do szpitala, nawet do Tczewa czy Elbląga to smutna norma.

        • 8 0

    • (1)

      Dzieci się płodzi a nie planuje. Planować to sobie można wycieczkę, no chyba że jesteście przebadania od a do z i jesteści wyjątkowo płodni, wtedy planunjcie.

      • 2 21

      • Ludzie świadomi mimo wszystko planują ciążę. To nie średniowiecze, żeby rodzić jak leci

        • 12 2

  • Porodówki to obecnie najlepszy majbardziej opłacalny biznes wiec co sie dziwic.

    • 6 7

  • Z całym szacunkiem (4)

    Ale robienie zdjęć Paniom na łóżku w zakasanej koszuli jest chyba lekkim nietaktem. Tak Tak ...Panie Redaktorze to do Pana.. wpadł na oddział, pstryknął tu, pstryknął tam..żenada

    • 41 10

    • (1)

      Z całym szacunkiem Panie musiały się zgodzić na tę sesję i na pewno zostały poinformowane, że te zdjęcia się ukażą w artykule. Pani sobie chyba żartuje z tym wpada tu i tam i pstryka tu i tam? Nie te czasy kobieto. Pan redaktor doskonale zdaje sobie sprawę na co naraziłby siebie i redakcję publikując zdjęcia bez zgody osoby fotografowanej... Żenada

      • 9 3

      • fotki pewnie robił przenajświętszy dzial promocji i reklamy :)

        • 0 0

    • Zdjęcia (1)

      Ale swoją drogą zdjęcia są wyjątkowo piękne! Tylko szkoda, że nie odzwierciedlają większości oddziałów porodowych, tylko jakiś procent tych ślicznych, nowoczesnych sal jednoosobowych w prywatnych placówkach. 1,5 roku temu rodziłam na Redłowie - leżałam w sali trzyosobowej, w której zepsuł się prysznic i WC, a syf w łazience był taki, że aż trudno to opisać. W tym czasie zalało też inne sale, więc panie po porodach z noworodkami musiały co chwilę zmieniać sale i wędrować z tobołami zamiast się regenerować. Brakowało również papieru toaletowego, więc mężowie mieli nam donosić. No i nie mogłyśmy za dużo brudzić (sic!), bo brakowało podkładów jednorazowych na łóżka. Jedyne co to panie położne były w Redłowie absolutnie cudowne, opiekuńcze, wspaniałe. Tylko szkoda, że muszą pracować w tak zarządzanych placówkach.

      • 3 0

      • Akurat od czau likwidacji Klinicznej w UCK jest tak ładnie i dobrze i nic nie poradzisz mędo ze swiss czy ptc

        Miej pretensje do marszałka, który kasę pcha w kościoły a nie szpitale... no ale on jest z jedynej słusznej.

        • 0 0

  • Jakby dało radę zdalnie (1)

    To już dawno by nie przyjmowali

    • 11 0

    • no i wuj!

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane