- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (167 opinii)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (185 opinii)
- 3 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (129 opinii)
- 4 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (95 opinii)
- 5 Cztery opcje do wyboru w pytaniu o płeć (459 opinii)
- 6 Wzięli pod lupę punktualność SKM (74 opinie)
Jak ratować się z prądów morskich na Wyspie Sobieszewskiej?
Sezon na wodne szaleństwa nie zaczął się jeszcze na dobre, a pod koniec maja w Sobieszewie już utonęła kobieta, która rzuciła się do wody, by uratować dziecko. Niestety, Wyspa Sobieszewska to jeden z niebezpiecznych rejonów Morza Bałtyckiego. To tu najczęściej dochodzi do utonięć, za które wszyscy obwiniają niebezpieczne prądy rozrywające (nazywane przez wielu "wstecznymi"). Czym są oraz jak się z nich ratować?
Czytaj także: Kobieta utonęła w Sobieszewie
Jeśli istnieje prawdopodobieństwo, że prądy strugowe na Morzu Bałtyckim mogły wystąpić, możemy przypuszczać, że będą nadal występować. W 2013 r. w jeden weekend nad Bałtykiem w woj. pomorskim utonęło 9 osób. Według relacji - wszystkie porwał silny prąd strugowy (wsteczny). Wypadki zdarzały się też w kolejnych latach.
- Specyfika akwenów w Sobieszewie jest taka, że częściej niż np. w Jelitkowie, występują tam zagrożenia w postaci wysokich fal i silnych prądów brzegowych - mówi Łukasz Iwański z Gdańskiego Ośrodka Sportu.
Film pokazowy. Zobacz, jak bezradny może być człowiek płynący pod prąd.
W jaki sposób powinniśmy się ratować, gdy prąd - mówiąc kolokwialnie - zetnie nas z nóg? Pierwszą i najważniejszą zasadą jest to, aby nigdy nie płynąć pod prąd tzn. nie wracać na siłę do brzegu.
- Jeśli już zostaniemy złapani przez prąd wsteczny, najważniejsze jest to, aby nie panikować oraz z nim nie walczyć. Siła prądu jest tak wielka, że nawet najlepsi pływacy mieliby problemy z przeciwstawieniem się jego potędze, a walka z nim tylko spowoduje nasze zmęczenie. Jedyną możliwością ratunku jest ucieczka z pola działania prądu wstecznego, poprzez płynięcie równolegle do brzegu oraz wzywanie pomocy. Dopiero gdy poczujemy, że prąd przestał wypychać nas w głąb morza, możemy starać się wrócić do brzegu - mówi Mateusz Żylewicz z Gdańskiego Ratownictwa Wodnego.
O tym, jak wielka może być siła prądu rozrywającego, możemy dowiedzieć się ze słów marynarza Konrada Romańczuka, który 31 maja podczas pobytu na plaży w Sobieszewie, ruszył na pomoc tonącemu chłopcu.
- Kiedy znajdowałem się około pięciu metrów od niego, zobaczyłem w jego twarzy zupełną rezygnację i jakiś specyficzny rodzaj otępienia (...) W pewnym momencie nakryła nas fala i poczułem jak wielka jest siła prądu wstecznego (...) Miałem wrażenie, że napiera na mnie betonowa ściana. Wiedziałem, że jedyne co mogę zrobić, to stać w miejscu i próbować nie dać się znieść w głąb zatoki. Gdybym próbował iść pod prąd - nie miałbym żadnych szans - relacjonuje Konrad Romańczuk.
Na koniec pamiętajmy, aby przede wszystkim nie kąpać się w miejscach, gdzie plaże nie są strzeżone przez ratowników
- Zdecydowanie zalecam: ciągły kontakt wzrokowy z dzieckiem bawiącym się w wodzie, jeżeli wchodzimy do morza, to nie wchodźmy głębiej niż po piersi. Nigdy nie traćmy kontaktu z dnem. Pod żadnym pozorem, nigdy nie zbliżamy się do konstrukcji hydrotechnicznych znajdujących się przy brzegu. Omijamy ostrogi (drewniane palisady), nie zbliżamy się do progów podwodnych, falochronów. Unikamy kontaktu z jakąkolwiek konstrukcją znajdującą się w wodzie - kończy dr inż. Piotr Szmytkiewicz
W tym roku plaża na Wyspie Sobieszewskiej będzie strzeżona w okresie od 22 czerwca do 31 sierpnia w godzinach 9:30-17:30 w trzech miejscach tj.
- Świbno, wejście 7, ul. Trałowa,
- Orle, wejście 11, ul. Lazurowa,
- Sobieszewo, wejście 16, ul. Falowa.
Miejsca
Opinie (170) ponad 10 zablokowanych
-
2018-06-12 14:11
parę lat temu dziecko spadło z materaca dość blisko brzegu i przy tacie utonęło, (3)
bo nie można było szybko dziecka zlokalizować. Miałem wówczas pomysł, aby takie dziecko było przywiązane linką do materaca albo posiadało na końcu linki jaskrawą piłeczkę (żółtą lub pomarańczową). Taki pomysł uratowałby wiele osób, nie tylko dzieci. Co o tym sądzicie?
- 4 0
-
2018-06-12 15:14
(1)
Taka linka do przywiązania nazywa się leash i przy niektórych sprzętach pływających jest standardowo na wyposażeniu (np. w bodyboardzie) . Można też oddzielnie dokupić (np. w Decatlonie). Takie dedykowane mają wygodny łatwo odpinaną w razie czego opaskę z rzepem na rękę lub nogę oraz krętliki by linka się nie skręcała.
- 1 0
-
2018-06-12 15:58
ale mnie chodzi o ratowanie tonących
linka przywiązana do pływaka z jaskrawą piłeczką na końcu. Toniesz a dzięki piłce łatwo Cię wyciągną na brzeg lub do łodzi. Bez tego możesz stracić syna/córkę, choć byłeś od niego/niej niecały metr...
- 0 0
-
2018-06-12 16:53
kilkanaście dni temu pewna dziewczynka utonęła w rzece oraz jej opiekun
który ruszył na ratunek. Gdyby miała linkę z piłką, to opiekun złapałby piłkę, linkę i wyciągnąłby na brzeg
- 0 0
-
2018-06-12 14:11
Fotografia!
W artykule wyróżnia się bardzo udana fotografia portretowa autorstwa Pana Piotra Leoniaka
- 1 0
-
2018-06-12 14:16
w szkołach powinny byc pogadanki z uczniami i każdy z nich
powinien podpisać, że uczestniczył w tych zajęciach (sposoby ratowania się, sztucznego oddychania itp.). Aby potem rodzice nie mówili, że dziecko nigdy o czymś takim nie słyszało.
- 1 0
-
2018-06-12 14:25
Pierwsze zdjęcie dobrze ilustruje też jak taki prąd wypatrzyć
Nagła zmiana sposobu załamania fal, czy też ich niemal zupełny brak daje podejrzenie, że właśnie tam jest prąd wsteczny.
- 2 0
-
2018-06-12 15:03
Pozdrawiam panie Konradzie.
- 0 0
-
2018-06-12 17:18
W niedzielę 10 czerwca na terenie ośrodka wypoczynkowego Czechowice w Gliwicach doszło do tragedii.
Grupa młodzieży przebywała nad wodą, gdy nagle jednak z osób zniknęła z pola widzenia reszty. Szybko okazało się, że 17-latek utonął. Ofiarą utonięcia był Damian Łata, piłkarz, który w ostatnim czasie reprezentował barwy Piasta Gliwice w rozgrywkach Centralnej Ligi Juniorów.
- 0 0
-
2018-06-13 09:45
normalna sprawa tylko mało komu się chce
Woda w morzu idzie górą do brzegu a wraca dołem. Około 50 m od brzegu znajduje sie pasmo podwodmych wydm (płycizn tzw rew) równoległych do brzegu. Jest ona przerywyna co pewien odstęp wodami cofającymi się od brzegu i właśnie tam powstaja te silne prądy wsteczne.
Na kąpieliskach strzeżonych obowiązkiem służb ratowniczych był i jest (raczej mało kto to teraz robi) obowiązek sondowania dna aby wyłapać te miejsca i je oznakować.
Przy obecnej technice sonary, zdjęcia satelitarne lub z dronów nie jest problem stałego monitorowania wód przybrzeżnych gdzie jest wiele osób kąpiących. Na tej podstawie oznakowanie brzegu w miejscach niebezpiecznych to już tylko kwestia szybkiego reagowania .
Zamiast budować centra ratownictwa wodnego, z wszystkimi bajerami i niby ratownikami -
Sopotowi nie grozi tsunami, warto więcej energii poświęcić na obserwacje i znakowanie pełnej dlugości plaż anie skupiania na krótkich odcinach tzw. plaż strzeżonych stad niby ratowników walających się po plaży.- 0 0
-
2022-06-26 08:03
Robinek
Lubię się pobawić małym pięknym armatką
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.