• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak ułatwić kupowanie biletów miejskich: biletomat, terminal, więcej życzliwości

Marzena Klimowicz-Sikorska
18 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
W Gdyni kierowcy muszą jeździć przynajmniej z 20 zł w bilonie, do tego pasażerowie nie mają obowiązku płacić za bilet odliczoną gotówką. W Gdyni kierowcy muszą jeździć przynajmniej z 20 zł w bilonie, do tego pasażerowie nie mają obowiązku płacić za bilet odliczoną gotówką.

Po naszym piątkowym artykule "Nie masz drobnych, płacisz mandat" zasypała nas lawina maili i telefonów od czytelników. Pytali, dlaczego poza Gdańskiem nie ma problemu z płaceniem za bilety sprzedawane przez kierowców.



Czy kiedykolwiek odmówiono ci sprzedaży biletu ze względu na brak drobnych?

Sprawą pasażera gdańskiego autobusu, któremu kierowca nie chciał wydać reszty z 4 zł za bilet kosztujący 3,6 zł, poruszyły także ogólnopolskie media. Większość z nich skupiła się jednak na wręczeniu pasażerowi mandatu za jazdę bez biletu. My powinniśmy zbadać sprawę konieczności płacenia za bilet w autobusie odliczonymi pieniędzmi.

Kwestie kupowania biletów w gdańskich pojazdach komunikacji publicznej uregulowane są w pkt. 13 par. 3 uchwały Rady Miasta w "sprawie ustalenia zasad taryfowych, cen za przejazdy środkami gminnego transportu zbiorowego oraz wysokości opłat dodatkowych i opłat manipulacyjnych". Czytamy w nim, że "Sprzedaż biletów w pojazdach autobusowych lub tramwajowych odbywa się za odliczoną gotówkę. Na liniach dziennych prowadzi się sprzedaż wyłącznie biletów jednorazowych czasowych, a na liniach nocnych - także biletów na jeden przejazd na linie nocne."

Uchwała Rady Miasta w tej sprawie(pdf).

Gdynia: kierowcy wydadzą resztę, bo dzięki temu zarobią

Tymczasem w Gdyni nie ma przepisu, który nakazywałby pasażerom płacenie za bilety jedynie odliczoną gotówką.

- Nie ma w naszym regulaminie zapisu, że bilet czy karnet można kupić wyłącznie za odliczoną kwotę. My jedynie upraszamy pasażerów o to, by w miarę możliwości płacili w ten sposób. Dlatego też kierowca wyruszając w trasę ma obowiązek posiadania w bilonie minimum 20 zł, po to właśnie, żeby nie mógł się tłumaczyć, że nie miał jak wydać. Po jakimś czasie jest w stanie wydać resztę nawet ze 100 zł - tłumaczy Marcin Gromadzki, rzecznik Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni.

Przedstawiciel gdyńskiej komunikacji zastrzega, że sprzedaż biletów przez kierowców jest tylko dodatkowym, uzupełniającym kanałem ich dystrybucji i ZKM nie ma zamiaru tej formy sprzedaży promować. Wręcz przeciwnie: do kupowania biletów w gdyńskiej komunikacji zniechęcać ma nawet rodzaj sprzedawanych biletów. W trolejbusach i autobusach najtańszy bilet normalny kosztuje 4,6 zł (jest ważny przez godzinę na wszystkich liniach), można też kupić karnet, który składa się z pięciu biletów ulgowych za 7,5 zł lub całodobowy za 12 zł.

- 60 proc. wartości sprzedaży biletów, poza miesięcznymi i okresowymi, to są właśnie karnety sprzedawane u kierowców - dodaje rzecznik gdyńskiego ZTM-u. - Ich sprzedaż w autobusach czy trolejbusach nie powoduje szczególnych utrudnień czy opóźnień w kursowaniu, bo sprzedajemy karnet na kilka przejazdów, a nie pojedynczy bilet. Dla naszych kierowców sprzedawanie biletów jest naturalnym elementem usługi.

Nie tylko elementem usługi, ale i zarobku. W Gdyni bowiem kierowcy dostają 9-procentową prowizję za sprzedaż biletów i karnetów. Miesięcznie kierowca jeżdżący na liniach zwykłych może zarobić dodatkowo średnio ok. 200 zł. Ten, który jeździ na liniach pośpiesznych czy podmiejskich - nawet 600 zł.

W Gdańsku urzędnicy uważają, że skoro pasażerowie mają do dyspozycji m.in. 50 biletomatów, to nie trzeba im ułatwiać kupowania biletów u kierowcy. W Gdańsku urzędnicy uważają, że skoro pasażerowie mają do dyspozycji m.in. 50 biletomatów, to nie trzeba im ułatwiać kupowania biletów u kierowcy.

Gdańsk: przez biletomat na przystanku biletu u kierowcy nie kupisz

Z czego więc wynika tak restrykcyjny zapis akurat w gdańskich regulacjach? Urzędnicy tłumaczą, że bilety można kupić w wielu miejscach, m.in.: punktach obsługi klienta ZTM, kioskach, niektórych sklepach czy w którymś z 50 automatów rozsianych po Gdańsku. Bilet można też kupić przez telefon komórkowy.

- Przypominam, że podstawowym zadaniem kierowcy jest dowiezienie pasażerów na czas, natomiast wyruszając w trasę nie mają oni obowiązku posiadania bilonu. Jeśli jednak mają przy sobie "drobne" i ocenią, że transakcja oraz wydanie reszty nie spowoduje opóźnienia w realizacji kursu, mogą jak najbardziej sprzedać bilet, wydając również resztę - mówi Zygmunt Gołąb, rzecznik prasowy Zarządu Transportu Miejskiego w Gdańsku.

Potwierdza też, że gdy pasażer nie posiada odliczonej gotówki, a kierowca odmawia sprzedania mu biletu, pasażer musi opuścić pojazd na najbliższym przystanku.

Życzliwość kierowcy ukarana

W praktyce, z perspektywy kierowcy czy motorniczego, sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Wszystko przez wytyczne, które choć nieoficjalnie, ale jednak trafiają do prowadzących pojazdy.

- Mamy zakaz sprzedaży biletów na przystanku, gdzie stoi biletomat. A często jest tak, że ludzie stoją na przystanku kilka minut tuż obok maszyny, a wchodzą do autobusu i tak od razu chcą kupić bilet - mówi nam proszący o anonimowość kierowca autobusów gdańskiego ZKM-u. - I nie sprzedaję, bo nie mogę. No chyba że widzę, że ktoś dobiegł w ostatniej chwili.

Taki przejaw życzliwości może się dla kierowcy źle skończyć.

- Jakiś czas temu pasażer kupił u mnie bilet za 1,8 zł, dał mi 2 zł i nie chciał reszty - opowiada kierowca.- Zauważył to inny pasażer, który spisał mój numer i naskarżył na mnie, bo teoretycznie mamy prawo przyjmować tylko odliczoną kwotę. Za te 20 gr różnicy potrącono mi 100 zł z premii.

Usłyszanych przez nas słów nie potwierdza rzecznik ZKM. - To nieprawda, takiego zakazu nie ma - mówi Alicja Mongird, rzecznik prasowy Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku. - Co więcej, kierowca/motorniczy ma obowiązek sprzedaży biletu pasażerowi, który dysponuje odliczoną kwotą pieniędzy, bez względu na jej nominał. Zasada ta nie zabrania mu wydawania pasażerowi reszty, jednak kierowca lub motorniczy musi ocenić i zdecydować, czy wydanie pasażerowi reszty nie wpłynie na opóźnienie odjazdu pojazdu z przystanku i na nieprawidłowe funkcjonowanie komunikacji miejskiej.

Tymczasem gdańscy kierowcy autobusów skarżą się, że nie dość, że mają odpowiedzialną pracę (są rozliczani za spóźnienia) to jeszcze pracują jako pełnoetatowi bileterzy.

- To jest naprawdę ciężka praca. Za sprzedaż biletów dostajemy dodatek 4 proc. brutto, za godzinę jazdy mamy od 13,5 zł do 15 zł brutto. Dlatego łączna pensja kierowców w długim stażem to ok. 2 tys. zł - mówi kierowca.

Jak pogodzić obie strony: pasażerów, którzy nie mają na swoim przystanku biletomatu (starsze osoby nie zawsze potrafią z niego, a tym bardziej z opcji zakupu biletu przez komórkę, korzystać), z interesem kierowców czy motorniczych, dla których priorytetem jest dowiezienie pasażerów na czas?

Pasażerowie nie mogą zrozumieć, dlaczego w pojazdach trójmiejskiej komunikacji nie ma biletomatów, które sprawdzają się m.in. w Warszawie, Krakowie, Kielcach, Wrocławiu czy Poznaniu. Pasażerowie nie mogą zrozumieć, dlaczego w pojazdach trójmiejskiej komunikacji nie ma biletomatów, które sprawdzają się m.in. w Warszawie, Krakowie, Kielcach, Wrocławiu czy Poznaniu.

- Ten temat poruszamy w naszym środowisku często. Wielu z nas uważa, że biletomaty na przystankach to pieniądze wyrzucone w błoto. Lepiej byłoby zamontować je w autobusach czy tramwajach, jak robi się to w wielu miastach w Polsce - dodaje kierowca.

Rzeczywiście, takie biletomaty w autobusach są np. w Kielcach, Warszawie, Poznaniu czy Krakowie. Jak się sprawdzają biletomaty w pojazdach komunikacji miejskiej analizowaliśmy w artykule: Czy biletomaty są potrzebne też w pojazdach?

Wydaje się, że relacje między pasażerami i kierowcami poprawiłyby się, gdyby w pojazdach zamontować terminale zbliżeniowe na karty płatnicze. Pasażer szybko kupowałby wybrany bilet, a kierowca nie musiałby tracić czasu na wydawanie mu reszty.
Jednym z rozwiązań takiego problemu mogły by być zbliżeniowe terminale płatnicze w autobusach i tramwajach... Jednym z rozwiązań takiego problemu mogły by być zbliżeniowe terminale płatnicze w autobusach i tramwajach...


Kontrowersyjne zachowanie kotrolerów w autobusie

Miejsca

Opinie (265) 2 zablokowane

  • Przeniesiona baza zkm

    Na bazę to będziecie jeździć na Westerplatte bo ziemia po obecnej bazie pewnie poszła dla znajomego dewelopera pod stołem.

    • 4 0

  • Rozwiązanie jest proste:

    Gdańsk należy omijać, niech się sam ze sobą wozi

    • 1 5

  • Są automaty biletowe? TO zapraszam na Przeróbkę. Automat zdemontowano kiedy zaczął się remont i po bilet można sobie iść pieszo na Stogi albo na Elbląską.

    • 9 2

  • Moim zdaniem najłatwiej jest kasować bilet przez komórkę. Aplikacja "J...D...ę" i już. I taniej od normalnego biletu.

    • 6 1

  • Chore przepisy- ot problem (1)

    Co to znaczy "kierowca nie wydaje reszty"?
    A jakby w każdym sklepie było tak napisane? Żeby kolejki przy kasach się nie tworzyły? Jestem w stanie zrozumieć, że problemem może być wydane ze 100zł. ale do 10zł nikt nie powinien robić problemu.
    Kierowca nie ma sprzedawać biletu bo jest biletomat na przystanku? Chore! Raz, ze nie każdy potrafi go obsługiwać (patrz; ludzie starsi), dwa- sytuacje losowe typu pośpiech- i bez głupich tekstów, że trzeba przewidywać takie rzeczy- zdarza się i już. A jeżeli kierowcy chcą być tak strasznie punktualni (hipokryzja), to niech rozkłady jazdy uwzględnią czas na sprzedaż biletów.

    Jeśli komunikacja miejska ma być alternatywa dla samochodów, to może by tak to odrobinę ułatwić, bo jedna taka sytuacja potrafi zrazić człowieka na dobre.

    I jeszcze tylko wyprzedzę argument, że można mieć bilety miesięczne- przypomina, ze nie każdy jeździ regularnie komunikacja miejską i zakup takowego nie ma sensu.

    • 7 8

    • a wyobraż sobie ...

      około 30 pasażerów ,którym trzeba wydać resztę ze 100,50,20,10 zł skąd brać tyle drobnnych

      • 0 1

  • proponuję wprowadzić sprzedaż karnetów 10 biletowych w kioskach i biletomatach

    zakup biletu od kierowcy: 20% drożej, cena biletu zaokrąglona do pełnych złotówek.
    Od noszenia zapasów biletów nikt nie zbiednieje, kierowcy będą sprzedawali bilety jedynie w sytuacjach prawdziwie awaryjnych, ludzie będą skłaniani do zastanawiania się nad wyborem sposobu kupowania biletów, koszty funkcjonowania systemu spadną. Ponadto: za nielegalne parkowanie samochodu w mieście: propozycja nie do odrzucenia: wykup biletu sieciowego komunikacji miejskiej na najbliższy kwartał.

    • 8 2

  • (1)

    Rano jak jeżdze autobusem lini 104 to z 18 osób kupuje bilet u kierowcy . Szlag mnie trafia bo jadę z moreny do nowego portu 59 minut.

    • 8 3

    • Przykład kierowcy

      Ale przecież kierowca jest grzeczny bo wydaje resztę, chodzi o linię 164. Nie ważne że robi opóźnienie bo sprzedaje bilety, ważne że nikt nie napisze skargi, i są wyniki, w kartę drogową wpisze się zatory drogowe i po kłopocie. Kierownik zadowolony że nie musi odpisywać na skargi do ZTM, i jakoś się kręci. A jak ktoś napisze skargę że autobus spóźniony bo kierowca sprzedaje bilety to się kierowcy nie da premi. Lecz nikt nie napisze że się spóźnił do pracy bo kierowca był uprzejmy i wydawał resztę.

      • 6 0

  • W PL wszysko wyrasta do rangi problemu nie do rozwiązania ...

    ... powołuje się honorowy komitet dyskusyjny, zatrudnia masę specjalistów, prowadzi debaty ... a na koniec ogłasza się sukces, który od samego początku okazuje się być klapą ...

    i zabawę zaczyna się od nowa ...

    nikt nie zauważa, że rozwiązania tych pseudo problemów można czerpać pełnymi garściami z innych krajów ...

    no ale po co? należy dzielnie walczyć z problemami, nigdzie indziej nie występującymi !!!

    jak to na kwitnący SOCJALIZM przystało.

    • 8 0

  • strata czasu..

    Przez sprzedaz biletow autobusy sie spozniaja. Przewaznie w weekend sa kolejki do kierowcy i wiekszosc chce placic 'grubymi' . Kierowca zamiast skupic sie na jezdzie zgodnej z rozkladem musi wydawac reszte. Czesto potem gna by nadrobic czas.

    • 5 1

  • "Jakiś czas temu pasażer (1)

    kupił u mnie bilet za 1,8 zł, dał mi 2 zł i nie chciał reszty - opowiada kierowca.- Zauważył to inny pasażer, który spisał mój numer i naskarżył na mnie, bo teoretycznie mamy prawo przyjmować tylko odliczoną kwotę. Za te 20 gr różnicy potrącono mi 100 zł z premii."

    Ja piedr...!!! Kiedy ci zomowcy wreszcie wyzdychają!

    • 14 3

    • bardzo się zdziwisz, jak odkryjesz że ten skażący miał 20 lat?

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane