Posłuchaj świątecznych melodii wygrywanych na gdańskim carillonie i utworów odtwarzanych w kościołach.
Polskie kolędy, tradycyjna Rota i amerykańskie przeboje świąteczne to melodie, które obecnie niosą się z trójmiejskich wież. Wygrywane są na carillonach i przez zautomatyzowane zegary sterujące. Wystarczy przystanąć o odpowiedniej godzinie, aby ich posłuchać.
Czy zwracasz uwagę na melodie niosące się z trójmiejskich wież?
- Przed wiekami carillon na wieży Ratusza Głównomiejskiego

Tak było od czasu, kiedy w 1561 r. carillon pojawił się na ratuszowej wieży. Instrument złożony z 14 zestrojonych ze sobą dzwonów słychać było co godzinę. Jego dźwięk rozbrzmiewał też z okazji koronowania nowego władcy Rzeczpospolitej, a także na otwarcie Jarmarku św. Dominika. Carillon nie przetrwał jednak ostatniej wojny. Wprawdzie w 1970 r. do wieży przeniesiono carillon z Biskupiej Górki, ale często psuł się i w połowie lat 80. ubiegłego wieku zamilkł na dobre. Gdański ratusz na nowy carillon czekał do 2000 r.
Odlany w Królewskiej Ludwisarni w holenderskim Asten, ma 37 dzwonów i specjalny automat. W tygodniu odtwarza między innymi renesansowe tańce polskie, Rotę Feliksa Nowowiejskiego i Hymn Kaszubski. Wystarczy znaleźć się o pełnej godzinie nieopodal ratusza, aby usłyszeć którąś z tych melodii. Nowy carillon ma jednak również klawiaturę. Dzięki temu można wygrywać na instrumencie skomplikowane melodie.
- Czasami są to utwory Jana Sebastiana Bacha, czasami muzyka filmowa sławnych kompozytorów, a w okresie zmiany pór roku gram Vivaldiego - opowiada Monika Kaźmierczak, która co sobotę po godz. 12 siada przed klawiaturą ratuszowego carillonu. Dzień wcześniej uderza w klawiaturę i pedały jeszcze większego carillonu...
Amerykański renifer i 14 ton dzwonów
Pierwsze próby nie wypadły dobrze. Kiedy w 1738 r. do wieży kościoła św. Katarzyny

Początkowo miał 37 dzwonów i automat do wygrywania melodii. Później dodano kolejne dzwony i mechanizm do gry ręcznej. - Dziś carillon to 49 dzwonów. Największy waży 2400, najmniejszy dziewięć kilogramów, a wszystkie czternaście ton - opowiada Monika Kaźmierczak.
Koncerty na carillonie musiano jednak zawiesić po tym, jak spłonął kościół św. Katarzyny. Podczas akcji gaśniczej została zalana wodą klawiatura. W lutym ubiegłego roku carillon powrócił jednak do gry.
- Można wygrywać na nim najrozmaitsze melodie. Teraz akurat mamy okres świąteczny, więc gram polskie i zagraniczne kolędy oraz znane amerykańskie standardy, jak na przykład Rudolph the red nosed reindeer czy Jingle Bells. Repertuar jest więc międzynarodowy i dla mieszkańców, i dla turystów odwiedzających miasto - wyjaśnia gdańska carillonistka, która w wieży kościoła św. Katarzyny koncertuje co piątek o godz. 14:45.
Pieśń z zegara na Święto Reformacji
Ma kilka przycisków i kolorowy wyświetlacz. Do tego instrukcja, pilot i spis pieśni. Na ścianie luterańskiego kościoła parafii pw. Zbawiciela

Bo wszystkie trzy dzwony wiszące w kościelnej wieży są na przymusowej emeryturze. Trafiły tu po ostatniej wojnie prawdopodobnie ze spalonych pomorskich kościołów. Pierwszy jest przestrzelony. Serce drugiego zdążyło się już wyrobić. Trzeci mógłby jeszcze bić, ale w pojedynkę, to już nie to samo. Dzwony więc milczą, a melodie słychać z głośników. Zegar sterujący wisi też w zakrystii kościoła św. Antoniego Padewskiego

- Kiedy dzwoniły, ceglana wieża aż drżała. Trzeba było jednak zrezygnować z ich używania, bo powodowały za duże drgania konstrukcji - tłumaczy krótko b. Łukasz Staniszewski z gdyńskiego klasztoru Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych.
Lista dołączona do zegara sterującego w świątyni franciszkanów liczy kilkadziesiąt pieśni. Podobnie jest w kościele sopockiej parafii pw. Zbawiciela. - Wśród wielu pieśni mamy wyjątkową: Warownym grodem jest nasz Bóg. Słychać ją tylko raz do roku: 31 października w Święto Reformacji - wyjaśnia emeryt posługujący w luterańskim kościele.
W Dolnym Sopocie znacznie częściej, bo codziennie o godz. 12 można usłyszeć miejski hejnał. Odtwarzany jest z głośników zamontowanych w dawnej latarni morskiej

Hejnału nie ma za to w Gdyni. Jak tłumaczy rzecznik Urzędu Miasta, Joanna Grajter, to sytuacja wynikająca z historii. - Gdynia to młode miasto. Nie ma tu hejnału wygrywanego z ratusza, co jest typowe dla miast lokowanych na prawie niemieckim. Poza tym hejnał powinien być związany z tradycją danego miejsca i wpisywać się w jego charakter. Dla Gdyni charakterystycznymi dźwiękami są buczki okrętowe i świsty trapowe - tłumaczy Joanna Grajter.