- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (424 opinie)
- 2 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (107 opinii)
- 3 Mała uliczka, duży problem (118 opinii)
- 4 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (256 opinii)
- 5 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (168 opinii)
- 6 Po wyborach chcą zbudować ruch miejski (100 opinii)
Jemy na mieście: Winne Grono - szlachetne polskie smaki we francuskim stylu
Miejsce po dawnej restauracji Pod Łososiem ponad rok temu zajęło Winne Grono. Restauracja, znana z kuchni francuskiej, przeniosła się z niewielkiego lokalu na Aniołkach do kamienicy przy ul. Szerokiej 52/54. Jak ta zmiana wpłynęła na kuchnię i jakość podawanych dań? Postanowiłam się o tym przekonać osobiście i podzielić się wrażeniami w kolejnym artykule z cyklu "Jemy na mieście".
Gdzie zjeść w Trójmieście? Wybierz coś dla siebie
Warto przypomnieć, że historia tej kamienicy sięga XVI wieku, kiedy to holenderski menonita Ambroży Vermollen założył tutaj wytwórnię wódek i likierów oraz gospodę o nazwie Der Lachs. To tutaj została opracowana receptura słynnego likieru goldwasser.
Do Winnego Grona wybieram się popołudniem w dzień powszedni wraz z koleżanką. Właściciele Winnego Grona odczarowali kiczowate i przytłaczające wnętrza dawnej restauracji, nadając im elegancji i lekkości. Wyeksponowane zostały elementy, które w poprzednim wystroju ginęły, a mianowicie witraże, obrazy stylizowane na dawne, a przedstawiające życie gdańskich mieszczan nad Motławą, ceramiczne ryby. Zmieniono także kolorystykę z nieładnej żółci na chłodne, eleganckie odcienie kobaltu. Poza tym dużo drewna, kilka kredensów stylizowanych na starogdańskie. Ciężkie gdańskie meble zamieniono na lekkie stoły i krzesła z atłasowymi obiciami.
Restauracja składa się z dwóch kondygnacji. Właściwa restauracja Winne Grono znajduje się na półpiętrze, do którego prowadzi hol i schody z czerwonym dywanem, utrzymane w stylu rokoko, a więc dużo ozdobnych ornamentów, bieli i złota. Na ścianach wiszą złote blakiery, a w rogu stoi stary zegar z wahadłem. W tle cichutko sączy się francuska muzyka.
Jesienno-zimowa karta w Winnym Gronie oparta jest na gęsinie. I to nie byle jakiej, bo jak udało mi się wyczytać, jest to gęś biała kołudzka, zamawiana i przywożona prosto z Instytutu Badawczego w Kołudzie Wielkiej, gdzie gąski żyją wolno w naturalnym środowisku. Dodam od siebie, że Polska jest największym producentem gęsiny w Europie, ale sami zjadamy jej niewiele. Czas to zmienić.
Zamawiamy:
- wędzony na zimno półgęsek/ sałatka z selera, orzecha włoskiego, sera roquefort/ sorbet z czerwonego buraka i jabłka/ kolendra - 59 zł,
- kremowa, szafranowa zupa rybna/ sos paprykowy (rouille)/ ser Gruyer - 35 zł,
- noga z gęsi confitowana/ mus z czerwonej kapusty/ purée z brukwi/ mus z dyni/ sos własny - 69 zł,
- pierogi z gęsiną/ bekon/ czerwona cebulka - 49 zł,
- fondant czekoladowy z orzechami/ lody śmietankowe własnej roboty/ coulis malinowe - 35 zł.
Półgęsek to gęsia pierś ze skórą wędzoną dymem na zimno. To bardzo popularna przekąska w kuchni staropolskiej, której smak był opiewany w księgach "Pana Tadeusza". Półgęsek wytwarzany w Winnym Gronie jest arcydelikatny w strukturze o bogatym, szlachetnym, lekko dymnym smaku. Tłuszczyk nadaje niepowtarzalnej orzechowej nuty. Buraczano-jabłkowy sorbet i sałatka z selera to świetne przełamanie smaków. Należą się duże brawa za tę staropolską przekąskę.
Kremowa zupa rybna, znana i jadana we Francji jako klasyczna Soupe de Poissons, swoje korzenie ma w Marsylii. Jest to przepyszny krem rybny z warzywną i krewetkową nutą, podawany z sosem rouille na bazie majonezu i papryki oraz pieprzu espelette w towarzystwie najbardziej francuskiego z francuskich sera Gruyer i bagietki. Zachowano w tej zupie doskonały balans pomiędzy smakiem rybnym a warzywnym. Jeśli jesteście wielbicielami rybnych zup, to lepszej Soupe de Poissons nie znajdziecie.
Pierogi z gęsiną nigdy nie plasowały się wysoko na mojej pierogowej liście, ale te w Winnym Gronie zapewne wejdą do pierwszej piątki. Te pierogi to kwintesencja smaku. Leciutko podsmażone, nieoblane - jak to zwyczajowo bywa - okrasą, a ułożone na drobnych, chrupiących skwarkach. Ciasto miały cienkie, wypełnione uczciwie aż po brzegi fantastycznie doprawionym, soczystym gęsim mięsem. Powiem wam, że po czterech pierogach człowiek czuje się syty, ale je dalej, bo są takie dobre.
Miała być pierś z gęsi, ale akurat tego dnia skończyła się, dlatego była noga z gęsi confitowana, czyli duszona w tłuszczu. Ta noga to istny delikates. Była soczysta i mięciutka, mięso dosłownie rozpadało się pod widelcem, a do tego przyjemnie chrupiąca skórka. Pyszne kluseczki i fenomenalne dodatki, takie jak słodkawy mus z dyni i brukwi oraz kwaskowy z modrej kapusty, dopełniały smaku.
O deserze będzie krótko. Fondant to czekoladowa poezja. Na koniec naszej uczty zostałyśmy uraczone likierami, które wytwarzane są w Winnym Gronie przez samego właściciela Arkadiusza Onascha według starogdańskich receptur. Słodki z owocową nutą likier Krambambuli, ziołowy goldwasser z drobinkami złota, który jest o niebo lepszy od tego komercyjnego, i Machandel, czyli jałowcówka, która była bardzo popularna w okresie Wolnego Miasta Gdańska, a pochodzi z Żuław. Machandla spożywa się z suszoną, wędzoną śliwką nadzianą na wykałaczkę. Po spożyciu śliwki wypija się trunek, a wykałaczkę łamie i zostawia w kieliszku. Było to nawiązanie do hanzeatyckiego zwyczaju połamania masztów. Jeśli ktoś się pomylił - stawiał następną kolejkę.
Winne Grono zaserwowało nam szlachetne polskie smaki we francuskich technikach gotowania, do których olbrzymią miłością pała właściciel restauracji. Moja koleżanka na koniec wizyty oznajmiła mi, iż nie wiedziała, że gęsina może być tak delikatna i szlachetna w smaku, wyszła oczarowana, a ja razem z nią. Jeśli tak jak i ja nie jesteście przekonani do gęsiny, to jestem pewna, że w wykonaniu Winnego Grona na pewno ją polubicie. Spieszcie się, bo lada moment nastąpi zmiana menu.
Oto ostateczne oceny:
Wystrój i klimat - 6
Obsługa - 6
Estetyka potraw - 6
Smak - 6
Oby tak dalej! A już teraz zapraszam na kolejną recenzję. Tym razem zawitałam do Gdyni i odwiedziłam restaurację Pieterwas Krew i Woda.
O autorze
Opinie wybrane
-
2022-01-05 13:57
bardzo smacznie (1)
Wprawdzie byłam 1.5 roku temu ale miejsce mnie urzekło smakiem
- 14 20
-
2022-01-06 19:02
I kiblem
- 1 1
-
2022-01-05 15:00
Jadłem tam kiedyś tzw Czoko. (6)
Całkiem dobre ale wolę więcej cebuli.
- 5 4
-
2022-01-05 15:14
(5)
To Ty co tak latasz z kamerą i filmiki na YT wrzucasz
Spoko są- 2 2
-
2022-01-05 15:45
Tak to ja, jak chcesz zaproszę Cię na tzw "Czoko" " (4)
- 2 0
-
2022-01-05 16:06
(3)
Co to jest czoko?Pozdro do Stanów.Pozdrów Bajdena przy okazji.
- 2 0
-
2022-01-05 16:52
Czoko to mielonka... (1)
Z mięsa wieprzowego lub mieszanego z dużą ilością cebuli i czosnku jest mocno przyprawiona solą i papryką. Najczęściej podawana jest w bułce z ostrym sosem. Jest to danie z południa Francji gdzie swojego czasu często bywałem, dokładnie byłem tam 1998r i dwa lata później, byłem u Cioci.
- 2 0
-
2022-01-06 11:34
Choco loco coco też było ?
- 1 0
-
2022-01-05 16:44
Czoko to mielonka podawana z cebulą dużą ilością czosnku...
Serwowana jest często w bułce z ostrym sosem. To danie z południa Francji gdzie swojego czasu często bywałem (25 lat temu odwiedziłem Francję 2 razy)
- 2 0
-
2022-01-05 14:32
(4)
W restauracji chodzi przede wszystkim o jedzenie, ale atmosfera tego miejsca jest tak przytłaczająca i ponura, że odbierała mi przyjemność z jedzenia. Samo jedzenie ok, ale za tę cenę jest wiele innych miejscówek, do których chętnie wrócę.
- 53 9
-
2022-01-06 19:01
Tak korniku
- 0 0
-
2022-01-06 00:30
Proszę
Poleć
- 2 3
-
2022-01-06 00:28
Gdzie (1)
Na półgęsek i taką zupę?
- 3 3
-
2022-01-10 09:26
Zupa na bazie z kartonika.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.