- 1 Utonięcie 28-latka w jez. Otomińskim (188 opinii)
- 2 Pociągi Polregio na kolizyjnym kursie (203 opinie)
- 3 Podziękowania za pomoc na drodze (124 opinie)
- 4 Od 111 lat łączy brzegi Martwej Wisły (50 opinii)
- 5 Dziś Boże Ciało i Katolicy na ulicy (841 opinii)
- 6 Rozbił auto przez pijanego na pasach (198 opinii)
Jednocześnie zamilkły wszystkie telefony i telefaksy, zamknięto porty, lotniska i przejścia graniczne. Godzina policyjna obowiązywała od 22 do 6 rano. Aby móc bezpiecznie przemieszczać się z jednego miasta do drugiego, potrzebna była przepustka. Rozpoczęły się internowania działaczy "Solidarności", przeszukiwano domy, pomieszczenia, w których mogły znajdować się jakiekolwiek materiały solidarnościowe.
Ulice patrolowane były przez ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej).
- Kiedyś widziałam, jak bili jednego chłopca, ponieważ nie chciał im pokazać swojego dowodu - opowiada Ludwika Kierończyk, emerytowana nauczycielka - Mnie również raz wylegitymowali. Nie wiem dlaczego. Najbardziej utkwił mi w pamięci wieczór, kiedy wracałam z pracy do domu. Trafiłam w sam środek strzelaniny. Naokoło sami uciekający ludzie. Wszyscy rzucali kamieniami w milicjantów, potworny huk i zgiełk. Ale nie bałam się. Teraz staram się raczej o tym nie myśleć...
Zatrzymania i aresztowania były na porządku dziennym. Legitymowano wszystkich przechodniów.
- Myślałem, że skoro mam przepustkę, to będę mógł spokojnie chodzić po mieście. Pracowałem w centrum Gdańska, obok Domu Prasy, a mieszkałem we Wrzeszczu. Mimo to, zostałem zatrzymany. ZOMO-wcy zabrali mi dowód i wepchnęli do samochodu. Bałem się strasznie. - wspomina Kazimierz Spójna, emeryt - ale udało mi się uciec. Wykorzystałem moment, kiedy jednego z milicjantów przy mnie nie było. Drugiemu powiedziałem, że muszę na chwilę wyjść i pobiegłem ile sił w nogach. Potem w kolegium bardzo długo starałem się odzyskać swój dowód. Oddali mi go w końcu, ponieważ niczego na mnie nie mieli. Do dziś przechowuję cały plik papierów z tamtej historii.
Stan wojenny tkwi w pamięci wielu mieszkańców Gdańska. Większość jednak niechętnie opowiada o tamtych wydarzeniach.
- nie mam ochoty o tym rozmawiać, "zbyt dużo narozrabiałem" Pracowałem wtedy w Zakładach Elektromontażu. Pamiętam, jak staliśmy całą grupą pod Zieloną Bramą, a przed nami mnóstwo uzbrojonych ZOMO-wców. Zatrzymali niewinnych przechodniów, bili ich. Rzucaliśmy, czym popadło, kamieniami, cegłamiwspomina Władysław Zieliński. - przykro się na sercu robi, jak sobie o tym przypominam. Tym bardziej, że po jednej z takich strzelanin, omal nie spłonał mój dom. Jedna z rac utkwiła w dachu, ale udało nam się jakoś ugasić. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ja. Nie było wesoło, ale czasami wracam wspomnieniami do tamtych czasów.
- Byłam wtedy pracownicą Rafinerii Gdańskiej - wtrąca żona pana Władysława - Któregoś dnia, w najmiej spodziewanym momencie, napadli na nas. Walili w szyby pałkami, łomami, kazali nam schodzić z czwartego piętra na kolanach! Wiem, że jedna z dziewczyn doznała załamania nerwowego, długo leczyła się po tamtych przeżyciach...
Opinie (43)
-
2004-12-13 01:51
Zmarnowane 10 lat! strętne komuchy za wszelką cenę chciały zachować władzę:(((
- 1 0
-
2004-12-13 10:21
pamietam, pamietam
- 0 0
-
2004-12-13 10:26
pamietam, pamiętam
13 grudnia ! Nie było "sześćdziesiątki" (60 minut na godzinę o 10.oo) rano!
A zadyma przed stocznią zaczęła się chyba dopiero 15 albo 16 grudnia. Pamiętam jak z 50 m nad naszymi głowami straszył nas milicyjny śmigłowiec i niewiele brakowałoby zakończył swój bojowy lot w "zieleniaku"!
To już 23 lata ?- 0 0
-
2004-12-13 11:18
Zomowcy i robotnicy
Po tylu latach nikt nie zwraca uwagi na to co dzije się z ludźmi którzy wtedy pałowali niewinnych ludzi i strzelali do nich. Otóż ci którzy walczyli o lepszą Polskę są teraz schorowani a często wielu nie doczeka emerytury. Natomiast dawni zomowcy, SB-cy i inni funkcjonariusze którzy pałowali gazowali i strzelali do niewinnych Polaków siedzi we własnycj M z przydziału za pałowanie i odbiera solidne emeryturki za gazowanie i strzelanie do ludzi. Kto rozliczy tych wszystkich SB-ków. I prosze tylko nie pisać że oni tylko wykonywali rozkazy. Wykonywali je z satysfakcją i zdawali sobie sprawę z tego że pałują niewinnych. Może udałoby się zrównać ich emeryturki z tymi które dostają ci którzy wtedy byli pałowani?
- 0 0
-
2004-12-13 11:36
1. Polaku_mały, -Zgadzam się z Tobą!
2. Kamila! -Chyba Cię poniosło! Wtedy nie było telefaksów! (a może Ciebie wtedy też jeszcze nie było...)- 0 0
-
2004-12-13 12:02
do małego
jestes troche jakby w błędzie
niejaki śpiewak wziął zdaje mie sie 117 patoli za internowanie
w jego slady poszli i inni "styropianowcy" cyckając Państwo Polskie z resztek jakie zostały po komunie
michnik z gazetą tez źle na tym nie wyszedł
jest pare osób "n iezadowolonych" ale reszta miło wspomina tamte czasy bo to była ich trampolina do dzisiejszych 'karier"- 0 0
-
2004-12-13 12:50
Przepraszam, ale z tego co pamiętam to właśnie były TELEFAXY a nie było jeszcze FAKSÓW !
- 0 0
-
2004-12-13 13:47
miałam wtedy 15 lat i pamietam zadymy na ulicach.
- 0 0
-
2004-12-13 13:49
kiedys przynajmiej było wszystko jasne. czerwoni byli beeee a opozycja cacy
a teraz?- 0 0
-
2004-12-13 13:50
tez mi sie wydaje ze nie było telefaxów, były telexy, a to zupełnie co innego
romek- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.