• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kamienie i zomowcy

Kamila Kurzdym
13 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Najbardziej utkwił mi w pamięci obraz Starówki oblężonej przez czołgi. Wszędzie mnóstwo było opancerzonych samochodów. Wszędzie, stali ZOMO-wcy, legitymujący i aresztujący przechodniów - to wspomnienia mieszkańców Gdańska ze stanu wojennego. 13 grudnia 1981 roku Rada Państwa wprowadziła na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej stan wojenny. Władzę przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego (WRON) z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele.

Jednocześnie zamilkły wszystkie telefony i telefaksy, zamknięto porty, lotniska i przejścia graniczne. Godzina policyjna obowiązywała od 22 do 6 rano. Aby móc bezpiecznie przemieszczać się z jednego miasta do drugiego, potrzebna była przepustka. Rozpoczęły się internowania działaczy "Solidarności", przeszukiwano domy, pomieszczenia, w których mogły znajdować się jakiekolwiek materiały solidarnościowe.

Ulice patrolowane były przez ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej).
- Kiedyś widziałam, jak bili jednego chłopca, ponieważ nie chciał im pokazać swojego dowodu - opowiada Ludwika Kierończyk, emerytowana nauczycielka - Mnie również raz wylegitymowali. Nie wiem dlaczego. Najbardziej utkwił mi w pamięci wieczór, kiedy wracałam z pracy do domu. Trafiłam w sam środek strzelaniny. Naokoło sami uciekający ludzie. Wszyscy rzucali kamieniami w milicjantów, potworny huk i zgiełk. Ale nie bałam się. Teraz staram się raczej o tym nie myśleć...

Zatrzymania i aresztowania były na porządku dziennym. Legitymowano wszystkich przechodniów.

- Myślałem, że skoro mam przepustkę, to będę mógł spokojnie chodzić po mieście. Pracowałem w centrum Gdańska, obok Domu Prasy, a mieszkałem we Wrzeszczu. Mimo to, zostałem zatrzymany. ZOMO-wcy zabrali mi dowód i wepchnęli do samochodu. Bałem się strasznie. - wspomina Kazimierz Spójna, emeryt - ale udało mi się uciec. Wykorzystałem moment, kiedy jednego z milicjantów przy mnie nie było. Drugiemu powiedziałem, że muszę na chwilę wyjść i pobiegłem ile sił w nogach. Potem w kolegium bardzo długo starałem się odzyskać swój dowód. Oddali mi go w końcu, ponieważ niczego na mnie nie mieli. Do dziś przechowuję cały plik papierów z tamtej historii.

Stan wojenny tkwi w pamięci wielu mieszkańców Gdańska. Większość jednak niechętnie opowiada o tamtych wydarzeniach.

- nie mam ochoty o tym rozmawiać, "zbyt dużo narozrabiałem" Pracowałem wtedy w Zakładach Elektromontażu. Pamiętam, jak staliśmy całą grupą pod Zieloną Bramą, a przed nami mnóstwo uzbrojonych ZOMO-wców. Zatrzymali niewinnych przechodniów, bili ich. Rzucaliśmy, czym popadło, kamieniami, cegłamiwspomina Władysław Zieliński. - przykro się na sercu robi, jak sobie o tym przypominam. Tym bardziej, że po jednej z takich strzelanin, omal nie spłonał mój dom. Jedna z rac utkwiła w dachu, ale udało nam się jakoś ugasić. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ja. Nie było wesoło, ale czasami wracam wspomnieniami do tamtych czasów.

- Byłam wtedy pracownicą Rafinerii Gdańskiej - wtrąca żona pana Władysława - Któregoś dnia, w najmiej spodziewanym momencie, napadli na nas. Walili w szyby pałkami, łomami, kazali nam schodzić z czwartego piętra na kolanach! Wiem, że jedna z dziewczyn doznała załamania nerwowego, długo leczyła się po tamtych przeżyciach...
Głos WybrzeżaKamila Kurzdym

Opinie (43)

  • Zmarnowane 10 lat! strętne komuchy za wszelką cenę chciały zachować władzę:(((

    • 1 0

  • pamietam, pamietam

    • 0 0

  • pamietam, pamiętam

    13 grudnia ! Nie było "sześćdziesiątki" (60 minut na godzinę o 10.oo) rano!
    A zadyma przed stocznią zaczęła się chyba dopiero 15 albo 16 grudnia. Pamiętam jak z 50 m nad naszymi głowami straszył nas milicyjny śmigłowiec i niewiele brakowałoby zakończył swój bojowy lot w "zieleniaku"!

    To już 23 lata ?

    • 0 0

  • Zomowcy i robotnicy

    Po tylu latach nikt nie zwraca uwagi na to co dzije się z ludźmi którzy wtedy pałowali niewinnych ludzi i strzelali do nich. Otóż ci którzy walczyli o lepszą Polskę są teraz schorowani a często wielu nie doczeka emerytury. Natomiast dawni zomowcy, SB-cy i inni funkcjonariusze którzy pałowali gazowali i strzelali do niewinnych Polaków siedzi we własnycj M z przydziału za pałowanie i odbiera solidne emeryturki za gazowanie i strzelanie do ludzi. Kto rozliczy tych wszystkich SB-ków. I prosze tylko nie pisać że oni tylko wykonywali rozkazy. Wykonywali je z satysfakcją i zdawali sobie sprawę z tego że pałują niewinnych. Może udałoby się zrównać ich emeryturki z tymi które dostają ci którzy wtedy byli pałowani?

    • 0 0

  • 1. Polaku_mały, -Zgadzam się z Tobą!
    2. Kamila! -Chyba Cię poniosło! Wtedy nie było telefaksów! (a może Ciebie wtedy też jeszcze nie było...)

    • 0 0

  • do małego
    jestes troche jakby w błędzie
    niejaki śpiewak wziął zdaje mie sie 117 patoli za internowanie
    w jego slady poszli i inni "styropianowcy" cyckając Państwo Polskie z resztek jakie zostały po komunie
    michnik z gazetą tez źle na tym nie wyszedł
    jest pare osób "n iezadowolonych" ale reszta miło wspomina tamte czasy bo to była ich trampolina do dzisiejszych 'karier"

    • 0 0

  • Przepraszam, ale z tego co pamiętam to właśnie były TELEFAXY a nie było jeszcze FAKSÓW !

    • 0 0

  • miałam wtedy 15 lat i pamietam zadymy na ulicach.

    • 0 0

  • kiedys przynajmiej było wszystko jasne. czerwoni byli beeee a opozycja cacy
    a teraz?

    • 0 0

  • tez mi sie wydaje ze nie było telefaxów, były telexy, a to zupełnie co innego

    romek

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane