- 1 Mała uliczka, duży problem (185 opinii)
- 2 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (459 opinii)
- 3 Zbiórka na leczenie psów z pseudohodowli (91 opinii)
- 4 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (124 opinie)
- 5 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (286 opinii)
- 6 Był senator skazany na więzienie (75 opinii)
Jednocześnie zamilkły wszystkie telefony i telefaksy, zamknięto porty, lotniska i przejścia graniczne. Godzina policyjna obowiązywała od 22 do 6 rano. Aby móc bezpiecznie przemieszczać się z jednego miasta do drugiego, potrzebna była przepustka. Rozpoczęły się internowania działaczy "Solidarności", przeszukiwano domy, pomieszczenia, w których mogły znajdować się jakiekolwiek materiały solidarnościowe.
Ulice patrolowane były przez ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej).
- Kiedyś widziałam, jak bili jednego chłopca, ponieważ nie chciał im pokazać swojego dowodu - opowiada Ludwika Kierończyk, emerytowana nauczycielka - Mnie również raz wylegitymowali. Nie wiem dlaczego. Najbardziej utkwił mi w pamięci wieczór, kiedy wracałam z pracy do domu. Trafiłam w sam środek strzelaniny. Naokoło sami uciekający ludzie. Wszyscy rzucali kamieniami w milicjantów, potworny huk i zgiełk. Ale nie bałam się. Teraz staram się raczej o tym nie myśleć...
Zatrzymania i aresztowania były na porządku dziennym. Legitymowano wszystkich przechodniów.
- Myślałem, że skoro mam przepustkę, to będę mógł spokojnie chodzić po mieście. Pracowałem w centrum Gdańska, obok Domu Prasy, a mieszkałem we Wrzeszczu. Mimo to, zostałem zatrzymany. ZOMO-wcy zabrali mi dowód i wepchnęli do samochodu. Bałem się strasznie. - wspomina Kazimierz Spójna, emeryt - ale udało mi się uciec. Wykorzystałem moment, kiedy jednego z milicjantów przy mnie nie było. Drugiemu powiedziałem, że muszę na chwilę wyjść i pobiegłem ile sił w nogach. Potem w kolegium bardzo długo starałem się odzyskać swój dowód. Oddali mi go w końcu, ponieważ niczego na mnie nie mieli. Do dziś przechowuję cały plik papierów z tamtej historii.
Stan wojenny tkwi w pamięci wielu mieszkańców Gdańska. Większość jednak niechętnie opowiada o tamtych wydarzeniach.
- nie mam ochoty o tym rozmawiać, "zbyt dużo narozrabiałem" Pracowałem wtedy w Zakładach Elektromontażu. Pamiętam, jak staliśmy całą grupą pod Zieloną Bramą, a przed nami mnóstwo uzbrojonych ZOMO-wców. Zatrzymali niewinnych przechodniów, bili ich. Rzucaliśmy, czym popadło, kamieniami, cegłamiwspomina Władysław Zieliński. - przykro się na sercu robi, jak sobie o tym przypominam. Tym bardziej, że po jednej z takich strzelanin, omal nie spłonał mój dom. Jedna z rac utkwiła w dachu, ale udało nam się jakoś ugasić. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ja. Nie było wesoło, ale czasami wracam wspomnieniami do tamtych czasów.
- Byłam wtedy pracownicą Rafinerii Gdańskiej - wtrąca żona pana Władysława - Któregoś dnia, w najmiej spodziewanym momencie, napadli na nas. Walili w szyby pałkami, łomami, kazali nam schodzić z czwartego piętra na kolanach! Wiem, że jedna z dziewczyn doznała załamania nerwowego, długo leczyła się po tamtych przeżyciach...
Opinie (43)
-
2004-12-14 21:38
Nestor,
podziwiam twoją merytoryczność i trafność wypowiedzi. Typowa dla komuszych pomiotów. Dziś w sejmie też taki jeden popisał się mówiąc o "kombatantach", których zasługi sprowadzały się do naszczania dzielnicowemu do butelki na mleko. To dokładnie ten sam styl. Cóż, nie dziwię się nawet twojemu zgorzknieniu i wściekłości wobec ostatnich wydarzeń: tylu zasłużonych towarzyszy w drodze do pierdla za swoje łapówkarskie i korupcyjne "zasługi"...hahahaha. Lepiej weź tę podwójną dawkę leków, bo w twoim wieku może skończyć się czymś przykrym....
- 0 0
-
2004-12-15 18:38
Kamila Kurzdym
Czyzby z Ozorkowa? Jesli tak, to nie opowiadaj, ze mialas wtedy 15 lat.
- 0 0
-
2008-08-28 13:59
PRECZ Z KOMUNĄ!!!
Precz z komuną
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.