- 1 Stracił pół mln zł, bo zainwestował w kryptowalutę przez oszusta (130 opinii)
- 2 Ktoś zostawił dokumenty na przystanku (52 opinie)
- 3 Oszuści podszywają się pod system Fala (45 opinii)
- 4 Słupki na środku drogi, znaki nie pomogły (318 opinii)
- 5 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (226 opinii)
- 6 Gdzie są wrota Bramy Nizinnej? (100 opinii)
Kierowca porzucił autobus i pasażerów na obwodnicy
W środę wieczorem autobus linii K zepsuł się na obwodnicy. Kierowca nie otworzył drzwi pasażerom, ale wyszedł z pojazdu i... sobie poszedł.
Autobus zatrzymał się, gdy spod maski zaczęła wydostawać się para. Później się okazało, że zepsuł się silnik autobusu.
- Wszyscy myśleli, że autobus się pali. Coś, co wydawało się dymem, pojawiło się również wewnątrz autobusu - relacjonuje jeden z pasażerów.
To co stało się potem, zadziwia nawet osoby od kilkudziesięciu lat związane z komunikacją publiczną. Kierowca wyszedł z autobusu i... poszedł przed siebie szukać telefonu. Chciał wezwać pomoc: sam telefonu nie miał, a służbowy radiotelefon był uszkodzony. Telefony mieli za to zdezorientowani pasażerowie, ale ich kierowca o pomoc nie poprosił. No i nie wypuścił z pojazdu.
Zdenerwowani ludzie za pomocą awaryjnego przełącznika sami je sobie jednak otworzyli. Część poszła śladem kierowcy na piechotę, w ciemności przez obwodnicę. Inni zadzwonili po taksówki, a jeden z naszych czytelników po policję. Na szczęście nikogo nie potrącił samochód, nikt nie dostał też mandatu za "wstęp" na obwodnicę, co sugerował dzwoniącemu dyżurny policjant...
- Jestem wstrząśnięty tą sytuacją, za którą bardzo przepraszam pasażerów. Pracuję w komunikacji od 40 lat i nigdy coś takiego się nie zdarzyło. Ten człowiek złamał co najmniej kilka punktów regulaminu. Nie pobrał telefonu komórkowego, choć radiotelefon był zniszczony, nie zapytał pasażerów czy któryś z nich ma telefon, wreszcie zostawił ich zamkniętych w pojeździe! - wylicza prezes gdyńskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Kazimierz Gałkiewicz.
Finał sprawy jest już znany. Kierowca, który od 13 lat pracował w PKM, jest zawieszony, a w piątek zostanie dyscyplinarnie zwolniony.
Pasażerom feralnego autobusu zaproponowano w ramach rekompensaty zwiedzanie nowoczesnej zajezdni w Kaczych Bukach. - Dla dzieciaków to zawsze wielka frajda, a wszystko zorganizujemy oczywiście za darmo - podkreśla Kazimierz Gałkiewicz.
Opinie (432) ponad 20 zablokowanych
-
2010-02-06 14:04
Zawsze tylko winią kierowcę
Wszyscy zawsze winią za całe zło kierowców,im wolno tylko siedzieĆ cicho i za wszystko odpowiadaĆ .
No a prezesi tylko siedzą na ciepłych posadkach i się trzęsą aby tylko nikt ich nie zwalił z nich ,no a że wnet będą wybory to wszystko dla pasażera zrobią -nawet zajezdnię pokażą-paranoja,oby tylko pasażer był zadowolony.
No a kierowcę to tylko zeszmaciĆ -przykre to.- 8 0
-
2010-02-07 13:18
głupi kierowca.
Nikogo nie poprosił o telefon. Tylko potrafił wyjść, drzwi zostawić otwarte i iść. A mandaty przez głupiego kierowce były sam otrzymałem i mogę pokazać. Powinien on je zapłacić kretyn jeden. On był jakiś nienormalny.Więc to, ze nie było mandatów to kłamstwo!!!!
- 1 9
-
2010-02-25 10:50
o
Bydło nie było uwiązane to się rozlazło
- 0 0
-
2020-02-04 16:54
wwwww
kierowca tego autobusu powinien odpowiadać za świadome narażenie na niebezpieczeństwo pasażerów para to problem z układem chłodzenia od biedy można dojechać do najbliższego zjazdu powoli na niskich obrotach aż tak szybko silnik nie ulegnie zniszczeniu
- 0 0
-
2020-02-04 22:10
za darmo to mnie cmoknij
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.