Czego spodziewać się po kibicach drużyn, które zagrają w Trójmiescie? Samych dobrych rzeczy! Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, przeczytaj nasz przewodnik o fanach Hiszpanii, Włoch, Irlandii i Chorwacji.
ich liczna obecność będzie dla nas mocno uciążliwa, a korzyści z niej niewielkie
26%
to turyści jak wszyscy inni, ważne aby zostawili u nas pieniądze
18%
spotkanie tylu kultur w jednym miejscu, w podobnym czasie, będzie dla nas wszystkich ciekawym doświadczeniem
21%
to przede wszystkim ogromna szansa dla Trójmiasta, jeśli gościom się u nas spodoba, będą wracać w przyszłości
35%
Z czysto piłkarskiego punktu widzenia Gdańsk nie może narzekać na reprezentacje, które za sprawą grudniowego losowania w Kijowie zagrają na
PGE Arenie w trakcie turnieju
Euro 2012. To właśnie na stadionie w Letnicy, jeszcze w fazie grupowej, odbędzie się hitowy pojedynek pomiędzy Włochami a Hiszpanią, który śmiało mógłby konkurować do miana meczu finałowego.
Piłka piłką, ale czerwcowy czempionat to nie tylko sport. Za swoimi zespołami do Trójmiasta zjadą tysiące kibiców: Hiszpanie, Włosi, Chorwaci, Irlandczycy. Choć Gdańsk, Sopot i Gdynia są coraz modniejszym kierunkiem dla przybyszów z zachodu, dla wielu będzie to pierwsza wizyta nad polskim morzem.
Również dla nas, mieszkańców Trójmiasta, napływ futbolowych turystów i jego spodziewana skala będą zupełnie nowym doświadczeniem. Na nieco ponad miesiąc przed rozpoczęciem piłkarskiego święta warto sobie zadać pytanie: co wiemy o naszych gościach i co oni wiedzą o nas?
Zacznijmy od tych, którzy w Trójmieście zabawią najdłużej. "La Furia Roja", jak potocznie nazywa się zespół aktualnych mistrzów świata i Europy, wszystkie spotkania fazy grupowej rozegrają w Gdańsku. Piłka nożna to w Hiszpanii bez dwóch zdań sport numer jeden i to niezależnie od wyników osiąganych na międzynarodowych arenach.
Choć tamtejszy futbol od lat należy do ścisłej światowej czołówki, a sami
Hiszpanie uchodzą za wyjątkowo towarzyskich i skorych do zabawy, jako kibice mają opinię stosunkowo spokojnych. Nie należą raczej do typu fanatyków, charakterystycznego dla Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie kibicowaniu często towarzyszą pokazy pirotechniczne, wyjazd za drużyną na mecz bywa traktowany jak świętość, a sportowe stadiony często stanowią arenę dla prezentacji społecznych komentarzy i przekonań ideologicznych.
Jako naród przyzwyczajony do tego, że życie miast tętni na zewnątrz, grupy Hiszpanów z pewnością zaznaczą swoją obecność, a typowa dla nich fiesta opanuje trójmiejskie ulice. Pytanie, jak wielu ich przyjedzie. Choć odległość do Polski jest spora, a zachodnia Europa wciąż przełamuje swoje uprzedzenia względem wschodu, nasz kraj wydaje się coraz bardziej atrakcyjnym kierunkiem podróży. Szczególnie, jeśli mowa o młodych ludziach, którzy do Trójmiasta coraz chętniej przyjeżdżają między innymi w ramach wymian studenckich.
O Hiszpanach krążą różne bardziej lub mniej przychylne stereotypy, natomiast
Irlandczycy wielu z nas kojarzą się głównie z ciemnym piwem i Dniem Świętego Patryka, ewentualnie kultowym (aczkolwiek amerykańskim) filmem "Święci z Bostonu". Niektórzy nawet nie mają pojęcia o podziale "zielonej wyspy" na Irlandię oraz Irlandię Północną, a jedni i drudzy mogą się mocno obrazić, gdy pomylimy ich ze sobą.
Dla fanów piłki nożnej różnica jest jednak oczywista - Irlandia to wywodzący się z Dublina legendarny klub Shamrock Rovers czy brylujący w reprezentacji kraju napastnik
Robbie Keane. A mniejsi północni sąsiedzi? To piłkarski kopciuszek, któremu w międzynarodowych rankingach po piętach depcze zespół Wysp Owczych nie bez powodu stanowiący od lat piłkarski synonim słabości.
Na polsko-ukraińskie mistrzostwa zakwalifikowała się oczywiście reprezentacja Irlandii (nie - północnej). Prowadzony przez Włocha
Giovanniego Trapattoniego zespół możemy bez wahania nazwać najbardziej "trójmiejskim" ze wszystkich uczestników Euro 2012. Choć na gdańskiej PGE Arenie, przynajmniej w fazie grupowej, zagrają tylko raz, na swoją bazę obrali Sopot, zaś trenować będą w Gdyni. Dlatego też irlandzcy fani od dłuższego czasu poszukują możliwie najtańszych i najefektywniejszych rozwiązań, by wizyty w Polsce nie ograniczać jedynie do Poznania, gdzie ich reprezentacja zagra pierwszy i ostatni mecz grupowych rozgrywek.
Na internetowym forum oficjalnej organizacji kibiców Irlandii "You Boys in Green" od kilku tygodni trwa wymiana informacji na temat połączeń i noclegów. Przedstawiciele YBiG jeszcze w lutym osobiście pofatygowali się do Trójmiasta, by na własne oczy zobaczyć, czego mogą się spodziewać.
Obecność Irlandczyków wydaje się stanowić dla właścicieli trójmiejskich pubów i restauracji pociechę wobec faktu, iż w "gdańskiej" grupie nie znaleźli się ani Anglicy, ani Rosjanie, na których ci najbardziej liczyli. Na szczęście dla nich nad morzem pojawią się jeszcze Niemcy, których kadra stacjonować będzie w Gdańsku.
Jeśli założymy pewien poziom uogólnienia, wychodzi na to, że "Zieloni Chłopcy" są spokojniejszą wersją Anglików, choć mają podobne upodobania jeśli chodzi o rozrywkę w mieście - chętnie spędzają czas w pubach i oprócz ulubionego piwa, nie stronią również od mocniejszych alkoholi.
Z mniejszym entuzjazmem restauratorzy przyjęli wylosowanie Chorwatów, którzy raczej ograniczają się do wina i piwa. Sprawa wygląda ciekawiej, jeśli chodzi o aspekty piłkarsko-kulturowe.
Chorwacja częściowo zaliczana jest do Bałkanów, uchodzących za rejon opanowany przez najbardziej fanatycznych kibiców, gdzie kulturę dopingowania uzupełnia silne poczucie narodowej i lokalnej tożsamości. Brzmi znajomo?
Chorwaci mają z nami sporo wspólnego. Od religii zaczynając na emocjonalnym podejściu do sportu kończąc. Są również niezwykle dumni ze swojej tożsamości, a demokracja w ich kraju jest również stosunkowo młoda. Jeszcze do 1991 roku Chorwacja wchodziła w skład komunistycznej Jugosławii, stąd spore zainteresowanie ruchem "Solidarności", z którym w pierwszej kolejności kojarzy się Gdańsk naszym gościom znad Adriatyku.
-
W Polsce nie zawsze doceniacie jak wielkie zmiany miały u was miejsce przez ostatnie dwadzieścia lat. Dla zagranicznych gości, którzy kojarzą wasz kraj z czasów walki o demokrację, wizyta podczas mistrzostw może być bardzo miłym zaskoczeniem - zauważa
ambasador Chorwacji
Ivan del Vechio, który jest przekonany, że jego rodacy doskonale się u nas odnajdą i nie będą sprawiali problemów.
Na mistrzostwa Chorwaci udadzą się przede wszystkim samochodami i pociągami. Na pewno przy okazji tej wyprawy będą chcieli zobaczyć jak najwięcej. Reprezentacja prowadzona przez
Slavena Bilicia dwa pierwsze spotkania podczas Euro 2012 rozegra w Poznaniu, więc przynajmniej początek imprezy fani "Vatreni" spędzą raczej z dala od Trójmiasta, dokąd zjechać powinni na mecz kończący fazę grupową.
Na koniec zostawiliśmy Włochów.
Mieszkańcy Italii uchodzą za eleganckich romantyków, ale na stadionach, w całości oddają się piłce. Ta, szczególnie w ligowym wydaniu, uchodzi niemal za religię, a rywalizacja pomiędzy kibicami konkretnych zespołów jest dla nich sprawą nie mniej prestiżową niż w przypadku samych sportowców.
Włoscy kibice są szalenie temperamentni, nawet agresywni, ale trzeba im oddać, że
doskonale wiedzą jak ubarwić sportowy spektakl. Na stadionach prężnie działają tak zwani "tifosi", którzy całymi dniami przygotowują spektakularne oprawy meczowe z użyciem rozmaitych flag, choreografii i środków pirotechnicznych.
Są to jednak realia klubowej rywalizacji i trudno sobie wyobrazić, by takie obrazy miały miejsce podczas mistrzostw Europy. Na pewno jednak pasja, z jaką mieszkańcy Italii podchodzą do futbolu, będzie widoczna gołym okiem.
Włosi lubią robić wokół siebie dużo hałasu, więc z pewnością będą jednymi z bardziej wyróżniających się sportowych turystów podczas tegorocznych mistrzostw. Podobnie jak w przypadku Hiszpanów, "Squadra Azzurra" to jeden z zespołów stawianych w roli faworytów, a wysokie oczekiwania zawsze motywują do przemierzania za drużyną dodatkowych kilometrów.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
