• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Komandorowie spoczęli w chwale na cmentarzu Marynarki Wojennej

Michał Lipka
15 grudnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
aktualizacja: godz. 14:25 (16 grudnia 2017)
Uroczystości pogrzebowe trzech komandorów odbędą się w najbliższą sobotę na cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu. Uroczystości pogrzebowe trzech komandorów odbędą się w najbliższą sobotę na cmentarzu Marynarki Wojennej na Oksywiu.

W piątek i sobotę, w Helu i w Gdyni, odbyły się uroczystości pogrzebowe trzech komandorów marynarki wojennej, ofiar zbrodni sądowej w czasach stalinowskich. Po ponad 65 latach ich szczątki spoczęły na cmentarzu Marynarki Wojennej. W uroczystościach wziął udział prezydent Andrzej Duda.



Aktualizacja, godz. 14.25 Uroczystości z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy zakończyły się. Po mszy, o 11.30, uformował się pochód w kierunku Cmentarza Marynarki Wojennej. O 12.30 rozpoczęła się ceremonia na terenie nekropolii.


To ofiary tzw. "spisku komandorów", czyli rzekomej zmowy oficerów, wymyślonej przez ówczesne władze i wykorzystanej przez nie do pozbycia się z szeregów floty przedwojennych dowódców. W sfingowanym procesie kilku z nich skazano na śmierć, a w przypadku trzech - Stanisława Mieszkowskiego, Zbigniewa PrzybyszewskiegoJerzego Staniewicza - "wyroki" wykonano.

W 1956 r., po śmierci Stalina i Bieruta, nadszedł okres odwilży politycznej i ruszyły procesy rehabilitacyjne pomordowanych oficerów. 24 kwietnia 1956 roku Naczelny Sąd Wojskowy w swym orzeczeniu stwierdził, że wydane wyroki były niewłaściwe, gdyż oficerowie byli w świetle prawa niewinni. Choć rodziny otrzymały listy od prokuratora generalnego informujące o rehabilitacji skazanych, to wciąż nie wiedziały, gdzie znajdują się ciała ich bliskich.

Sędziowie, którzy orzekali w tych tzw. procesach, zostali zdegradowani i wydaleni z wojska, ale innych konsekwencji nie ponieśli.

Zwłok pomordowanych oficerów szukali pracownicy Instytutu Pamięci Narodowej. Udało się je odnaleźć na warszawskich Powązkach, w tzw. kwaterze Ł. Dzięki temu, w sobotę, 16 grudnia 2017 r., kontradmirałowie Stanisław Mieszkowski i Jerzy Staniewicz (awans pośmiertny) oraz komandor Zbigniew Przybyszewski (również awans pośmiertny) po 65 latach pochowani zostaną na Cmentarzu Marynarki Wojennej.

W sobotę o godz. 10 w kościele Marynarki Wojennej RP pw. Matki Boskiej Częstochowskiej w Gdyni Oksywiu odprawiona zostanie msza święta, natomiast o godz. 12.30 odbędzie się uroczysty pochówek w Kwaterze Pamięci na Cmentarzu Marynarki Wojennej przy ul. Muchowskiego zobacz na mapie Gdyni.

W ceremonii pochówku na gdyńskim Oksywiu uczestniczył będzie Prezydent RP Andrzej Duda. W planach jest wystąpienie prezydenta. Dzień wcześniej, 15 grudnia w Helu odbędą się uroczystości poprzedzające pogrzeb.


Sylwetki komandorów skazanych na śmierć



Kmdr Stanisław Mieszkowski Kmdr Stanisław Mieszkowski
Stanisław Mieszkowski przyszedł na świat 17 czerwca 1903 roku. Początkowo mieszkał na terenach dalekiej Rosji, za Uralem, a do odrodzonej ojczyzny powrócił w trakcie przygotowań do wojny polsko-bolszewickiej. To właśnie udział w niej miał tragiczne konsekwencje dla Mieszkowskiego, ale o tym dowiedział się dopiero 30 lat później.

Po zakończeniu wojny szybko zmienił szkołę podchorążych piechoty na Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej. Swe pierwsze kroki stawiał na pokładzie poniemieckiego trałowca ORP Rybitwa. Przełożeni dostrzegli jego potencjał, co zaowocowało wysłaniem do Francji na specjalistyczny kurs z zakresu artylerii morskiej. Po jego ukończeniu pełnił szereg funkcji liniowych, regularnie przy tym awansując. W czerwcu 1935 roku Stanisław Mieszkowski otrzymał awans na stopień kapitana marynarki, a niedługo potem objął dowodzenie na ORP Generał Haller.

Mieszkowski cały czas związany był ze szkoleniem kadr floty - był wykładowcą w Szkole Specjalistów Morskich w Świeciu, a następnie w Centrum Wyszkolenia Specjalistów Floty w Gdyni (gdzie był kierownikiem grypy artylerii). W 1936 roku przeszedł do służby w Dowództwie Floty. W 1938 roku kapitan Mieszkowski obok ponownego dowodzenia OPR Generał Haller (w międzyczasie był m. in. I oficerem artylerii na nowo budowlanych w Anglii niszczycielach) był również dowódcą Oddziału Podchorążych w Szkole Podchorążych Marynarki Wojennej.

Gdy wybuchła wojna kapitan Mieszkowski wraz ze swoim okrętem brał udział m.in. w pierwszej walce powietrzno-morskiej na Zatoce Gdańskiej oraz w wielu starciach z niemieckim lotnictwem. W wyniku całkowitego panowania tego ostatniego w powietrzu, 3 września zapadła decyzja, by przejść do walk lądowych.

Mieszkowski na lądzie dowodził stanowiskami artyleryjskimi w rejonie Juraty, a po zakończeniu wojny obronnej trafił z innymi oficerami do oflagu.

Po zakończeniu wojny powrócił na Wybrzeże. Po początkowej cywilnej pracy w kapitanacie w Kołobrzegu ponownie wezwano go do służby w Marynarce Wojennej. Był jednym ze współtwórców Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej - pełnił w niej nawet funkcje komendanta.

W 1948 roku otrzymał awans na stopień komandora. Był również zastępcą dowódcy Marynarki Wojennej do spraw liniowych.

W 1949 roku komandor Mieszkowski został wyznaczony na stanowisko dowódcy Floty.

20 października 1950 roku kmdr Mieszkowski został aresztowany. Podczas przesłuchań stosowano na nim brutalne tortury. O co go oskarżano? Oficjalnie o działalność szpiegowską i dywersję.

Komandorowi Mieszkowskiemu, wraz z grupą innych oficerów, zarzucano organizowanie konspiracji antykomunistycznej, co w ówczesnych czasach było niezwykle ciężkim przestępstwem. Ale tak naprawdę komuniści nie mogli mu zapomnieć właśnie udziału w wojnie 1920 roku.

Choć zeznania komandora zostały wymuszone torturami, a oskarżony wycofał się z nich podczas procesu, sąd pod przewodnictwem pułkownika Piotra Parzenieckiego wydał najwyższy wymiar kary. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski i wyrok wykonano.

Komandor Stanisław Mieszkowski został zamordowany 16 grudnia 1952 roku w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Rodzina nie została poinformowana o miejscu pochówku jego ciała.

Kmdr Zbigniew Przybyszewski Kmdr Zbigniew Przybyszewski
Zbigniew Przybyszewski urodził się 22 września 1907 roku. Po maturze rozpoczął naukę w Szkole Podchorążych Marynarki Wojennej. Proces jego kształcenia przebiegał jak u komandora Mieszkowskiego: Przybyszewski również uczestniczył w wielu kursach specjalistycznych, tak we Francji, jak i Polsce. Na morzu służył m.in. na OORP Krakowiak, Wicher oraz Wilk.

Poza wojskiem Przybyszewski miał jeszcze jedną pasję - żeglarstwo. Kilkukrotnie brał udział w regatach na Bałtyku, był również komendantem Ośrodka Szkolenia Jachtingu Morskiego.

Wraz z kolejnymi przydziałami (w 1936 roku był zastępcą dowódcy na ORP Mazur, a od 1937 roku pełnił funkcje I oficera artylerii najpierw na ORP Burza, a następnie na ORP Błyskawica) dał się poznać jako doskonały artylerzysta, uzyskując najwyższe noty podczas ćwiczeń. W 1938 roku Przybyszewski otrzymał awans na stopień kapitana marynarki i objął dowództwo 31 Baterii Artylerii Nabrzeżnej na Helu. To w jej składzie znajdowały się najpotężniejsze polskie działa na wybrzeżu - cztery nowoczesne armaty kalibru 152,4 mm.

Podczas kampanii wrześniowej dowodzona przez kapitana Przybyszewskiego bateria dała się Niemcom bardzo we znaki. Już po kapitulacji szukali oni na Helu dużo większej liczby dział i to większych kalibrów. Nie mogli uwierzyć, że przez 32 dni obrony półwyspu ich siły szachowane były jedynie przez cztery helskie działa. Sam Przybyszewski został raniony odłamkiem i trafił do szpitala.

Po kapitulacji kapitan Przybyszewski resztę wojny spędził w oflagach, z których próbował bezskutecznie uciekać.

W 1945 r., po krótkim cywilnym epizodzie, powrócił w szeregi Marynarki Wojennej. W tym samym roku otrzymał awans na stopień komandora podporucznika (rok później uzyskał stopień komandora porucznika). W uznaniu jego wrześniowych zasług 1 lutego 1947 r. odznaczony został orderem Virtuti Militari.

Komandor Przybyszewski zajmował się tym, co naprawdę lubił i na czym się znał - rozwojem artylerii morskiej. Był szefem służby artylerii MW oraz zastępcą szefa Wydziału Marynarki Wojennej Sztabu Generalnego WP.

W 1950 roku został aresztowany przez Informację Wojskową. Podobnie jak i komandor Mieszkowski, Przybyszewski podany został brutalnemu śledztwu. Oskarżenia były również te same. Po wyroku, który mógł być tylko jeden - śmierć, komandor porucznik Zbigniew Przybyszewski został zamordowany 16 grudnia 1952 roku. Jako jedyny z grupy skazanych oficerów nigdy nie wystąpił do Bieruta z prośbą o prawo łaski. Rodzina nigdy nie została poinformowana o miejscu jego pochówku.

Kmdr Jerzy Staniewicz Kmdr Jerzy Staniewicz
Niemalże identyczna jest historia komandora Jerzego Staniewicza. Urodził się w 1903 roku. Po powrocie do odrodzonej ojczyzny w 1924 roku został przyjęty do Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej. Specjalizował się w broni podwodnej i jako jeden z lepszych oficerów skierowany został na kurs specjalistyczny do francuskiego Tulonu. W karierze morskiej dowodził m.in. ORP Ślązak, a w służbie lądowej m.in. Wydziałem Mobilizacyjnym Dowództwa Floty.

Podczas kampanii wrześniowej należał do obrońców Helu i podobnie jak oni po kapitulacji resztę wojny spędził w kilku oflagach.

Po wojnie, podobnie jak wspomniani wcześniej oficerowie, ponownie wstąpił w szeregi Marynarki Wojennej, gdzie systematycznie awansując pracował m.in. w Sztabie Głównym Marynarki Wojennej. To między innymi on odpowiedzialny był za tworzenie nowych struktur naszej floty.

Aresztowano go w grudniu 1951 r. Także jego torturowano, w efekcie czego przyznał się do absurdalnych zarzutów tworzenia spisku w wojsku.

Komandor Jerzy Staniewicz został zamordowany 12 grudnia 1952 roku.

Wydarzenia

Pogrzeb trzech komandorów

uroczystość oficjalna

Miejsca

Opinie (227) ponad 10 zablokowanych

  • Cześć i chwała Bohaterom!

    • 19 1

  • Pochówku dokonają spadkobiercy tych, co wyrok wydali i wykonali.

    • 0 13

  • Od kiedy słownik języka polskiego dopuszcza formę "komandorowie"? (2)

    • 4 4

    • od dawna. (1)

      • 2 0

      • Bzdura. Prawidlowa forma to komandorzy.

        Komandorzy, aktorzy, inzynierowie, szwolezerzy, marynarze, kominiarze, motorniczy. Nie ma na to definicji tylko po prostu zostalo to w naszym slownictwie i tak pisza w rozmasitych polskich slownikach. Ale w innych reginach kraju moze ludzie mowia inaczej. Ja pracowalem z ludzmi ze Slaska, Malopolski i Podlasia to wiem ze kazdy z nich mowi inaczej. Ale jak wezmiesz ksiazke drukowana to zobaczysz ze pisza te slowa tak jak ja je tu przytoczylem. Poziom obecnych szkol w Polsce jest niski to nie mozna sie spodziewac ze wszyscy beda uzywac prawidlowej polszczyzny.

        • 1 0

  • (2)

    Ilu jeszcze takich bohaterów leży nie wiadomo gdzie. A komuniści dalej nieosadzeni

    • 16 2

    • Raczej kazdy dzisiaj jest juz w grobie.

      • 0 1

    • zabij wszystkich co mieli nieukończone 18 lat w 1989 roku i będziesz miał spokój

      tylko pewnie będziesz musiał sobie też palnąć w łeb

      • 1 1

  • Cześć i chwała bohaterom

    • 17 0

  • "Sylwetki komandorów skazanych na śmierć" - skandaliczny tytuł (5)

    Polscy Bohaterowie zostali zamordowani przez komunistyczną swołocz, a nie "skazani na śmierć"!
    Cześć i chwała Bohaterom, wieczna hańba zdrajcom!

    • 24 2

    • Nasza komunistyczna swolocz dzialala na dokladne wskazowki (3)

      prosto ze Stalinowskiego Kremla. Co na przyklad robil u nas marszalek Rokossowskii? Stalin kontrolowal Polske jak rosyjska wlasnosc. Dopiero po smierci Stalina w marcu 1953 oraz jego przyd...sa Lawrentija Berii powoli zaczelo sie ocieplac. Byly pogloski ze Boleslaw Bierut chcial oderwac sie od sowieckiego komunizmu dlatego zmarl niespodziewanie podczas wizyty w ZSRR w 1956 roku. Pamietam ze mowiono wtedy "Pojechal Bierut w futerku a wrocil w kuferku"

      • 1 0

      • (2)

        Rokossowski urodził się w Warszawie ale za wszelką cenę chciał wymazać swoje pochodzenie.

        • 0 0

        • Rozmawialem dawno temu z synem rosyjskiego

          wojskowego. Nie pamietam rangi. Powiedzial ze w carskiej Rosji Polak mogl dosluzyc sie stopnia generalskiego. Podobno car ufal zdolnosciom polskich oficerow. Ale to bylo oczywiscie jeszcze pod zaborami. Rokossowski jest spuscizna pochodzaca jeszcze z epoki zaborow. Jego Ojciec byl Polakiem urodzonym na terenach Rosji a matka Bialorusinka. Ale mi chodzilo o to ze mianujac jego Marszalkiem Polski i Ministrem Obrony Sowieci chcieli miec pewnosc ze calkowicie kontroluja Polske.

          • 0 0

        • Dodam jeszcze ze drazy mnie pytanie czy Rokossowski

          mial czy nie mial wplywu na to aby uchronic zycie tych trzech komandorow. Jego wysoka pozycja w Warszawie mogla tylko wygladac na taka w oczach publiki. Podczas gdy w rzeczywistosci zyjacy jeszcze wtedy Stalin i Lawrentij Beria calkowicie kontrolowali sytuacje w Polsce. Bierut nie skorzystal z prawa laski ale moze wcale nie mogl. Moze Bierut znal takie skandaliczne fakty jakie mialy miejsce w Sowieckiej i Polskiej polityce ze stal sie bardzo niewygodnym swiadkiem... Reszte mozesz sobie dopowiedziec...

          • 0 0

    • jesteś ułomny?

      • 0 0

  • Panie Lipka dobry artykuł. Szkoda, że nie podał Pan nazwisk tych sędziów-kundli. Niech przejdą do czarnej historii. (1)

    • 20 0

    • Poniewaz potomkowie tych kundli zajmuja

      dzis calkiem niezle stanowiska. I to bardzo razilo by ich w oczy.

      • 6 0

  • Historia kołem się toczy...coś jakby na wzór i podobieństwo z dzisiaj.

    • 6 6

  • Skład sędziowski stanowili: (6)

    pułkownik Piotr Parzeniecki, podpułkownik Juliusz Krupski, major Teofil Karczmarz

    Rozprawa rewizyjna ograniczyła się do zatwierdzenia przez sędziów NSW pułkownika Wilhelma Świątkowskiego (prezes NSW) i pułkownika Aleksandra Tomaszewskiego wyroków wydanych przez w/w.

    • 10 2

    • Ciekawe co robią "latorośle" wymienionych Panów (4)

      Pewnie działają w Komitecie (wiadomo czego), pracują w Gazecie (wiadomo jakiej), pracowały w służbach mundurowych PRL, a może w "niezależnych" mediach.
      Pewnie ktoś kiedyś napisze pracę doktorską o brzemiennych skutkach wykreowania nowych "elit" w okresie PRL dla walki o narodowe interesy w okresie III RP i interesy polityczny i gospodarczy kraju.
      Przecież te środowiska oprawców żyły i żyją nadal po części żyją obok nas krzycząc na manifestacjach KOD że za 2 tys. złoty to żyć się nie da. "Panowie" pomimo degradacji dalej zajmowali fajne stanowiska w PRL i całe ich rodziny były dalej wychowywane w kulcie dla sowieckiej dominacji. Coś takiego jak Polska dla dla nich zwykła abstrakcja.

      • 1 4

      • 10/10

        • 0 1

      • 10/10

        • 0 1

      • 10/10

        • 0 0

      • Dobrze kombinujesz

        Wilhelm Świątkowski z Granówki pod Oddesą. Z tej samej miejscowości pochodziła babka dwóch bliźniaków z Żoliborza, też Świątkowska.
        Z kolei sędzia, który zatwierdził wyrok śmierci na rotmistrza Pileckiego, Roman Kryże to tatuś wiceministra sprawiedliwości w rządzie PiS, Andrzeja Kryże (zasłużonego sędziego PRL).

        • 1 0

    • A kto wyda wyrok na sędziów.Strach żyć w Polsce!Strach coś głośno powiedzieć!wlasnego zdania nie można wyjawić.Tak było w 1980,wiem coś o tym.

      • 0 0

  • Jurek Staniewicz chemik

    czy może być krewnym wyz. wym. komandora?
    Czy ktoś jest zorientowany?

    • 1 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane