• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Korona Trójmiasta: najwyższe punkty wszystkich dzielnic. Część 1

Tomasz Larczyński
10 września 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Rozpoczynamy szęścioczęściowy cykl artykułów, w których przedstawimy najwyższe punkty wszystkich dzielnic Gdańska i Gdyni, a także Sopotu. Zaczynamy od tych najniższych. W pierwszej części zestawienia pojawiają się jedynie dzielnice najniżej położonego z miast Trójmiasta, czyli Gdańska.   Rozpoczynamy szęścioczęściowy cykl artykułów, w których przedstawimy najwyższe punkty wszystkich dzielnic Gdańska i Gdyni, a także Sopotu. Zaczynamy od tych najniższych. W pierwszej części zestawienia pojawiają się jedynie dzielnice najniżej położonego z miast Trójmiasta, czyli Gdańska.

Trójmiasto jest położone najniżej z polskich metropolii (licząc miasta wojewódzkie), bo jako jedyne posiada większą depresję, lecz jednocześnie znajdziemy tu największe różnice wysokości. Od Żuław do szczytu Donasu jest ponad 200 m różnicy. A gdyby tak ułożyć z naszych miejskich szczytów jakiś ranking? Zapraszam zatem na Koronę Trójmiasta - listę najwyższych wzgórz każdej dzielnicy Gdańska, Gdyni i Sopotu.



Dziś prezentujemy najwyższe punkty siedmiu dzielnic. Następne odcinki zestawienia będziemy publikowali w kolejne soboty: 17 i 24 września oraz 1, 8 i 15 października.


To przedsięwzięcie, którego chyba nikt się dotąd nie podjął, wymagające nieraz sporych poszukiwań z pogranicza geografii i historii. W tym celu musiałem przyjąć szereg arbitralnych kryteriów, z którymi nie każdy musi się zgadzać - cóż, takie prawo pioniera. Wyjaśnijmy je sobie zatem.

56 dzielnic Gdyni i Gdańska, Sopot oraz... jeden wyjątek



Jako obszar poszukiwań przyjąłem Trójmiasto wąsko rozumiane - czyli wszystkie dzielnice Gdańska i Gdyni, oraz miasto Sopot, które nie jest formalnie podzielone na jednostki pomocnicze, a więc będzie miało swoje miejsce w rankingu jako całość.

Otrzymujemy zatem listę przebojów z 57 pozycjami, na którą składa się 35 dzielnic Gdańska, 21 Gdyni i Sopot jako jedno miasto. A tak naprawdę to nawet z 58... ale o tym za chwilę.

Co brałem pod uwagę w pomiarach?



Wzgórze, jakie jest, każdy widzi. A jednak niekoniecznie, więc i tu nie obyło się bez odsiewania ziarna od plew. Jako najwyższy punkt uznawałem najwyższe naturalne wzniesienie, a więc odpadały nie tylko szczyty budynków, lecz także np. bastionów czy nasypów kolejowych.

Jeśli na szczycie najwyższego naturalnie wzniesienia znajduje się dodatkowy kopiec, a kilka takich się znalazło, to uznawałem takie wzgórze, lecz z naturalną wysokością (pod kopcem czy bastionem).

Gorzej, jeśli w dziejowych burzach ktoś się na takie wzgórze niecnie zasadził, a i owszem, był jeden taki przypadek. Gdy więc zamiast wzgórza zieje dziś dziura, na liście umieściłem najwyższe istniejące dziś w takiej dzielnicy wzniesienie, lecz honorowo umieściłem taką dzielnicę na liście także drugi raz, z historyczną wysokością nieistniejącej dziś wydmy (zdradźmy bowiem, że o wydmę właśnie chodzi).

Jak ustalałem wysokość?



Podstawą była mapa topograficzna 1:10 000 z teoretycznym stanem aktualności 2000 r., z tym że rzeźba terenu była na niej kartowana o wiele dawniej, na początku lat 70. XX w. Gdy podczas takiego kartowania - tzw. zdjęcia topograficznego - geodeci wymierzali na szczycie wzgórza konkretną wysokość, wtedy zwykle przejmowałem ją jako ostateczną.

Często tak jednak nie było i o wysokości wzgórza świadczą tylko poziomice. Te jednak, jak wielokrotnie zauważyłem, bywają zawodne dla ustalania ścisłej (z dokładnością poniżej 1 m) wysokości w skomplikowanym terenie morenowym, już nie mówiąc o powikłanych wydmach. Znalezione błędy sięgają nawet kilku metrów - za chwilę przykład.

Jeszcze z uwag technicznych: mapa 1:10 000 jest dodana przy każdym miejscu (poza jednym historycznym), jednak granice dzielnic są widoczne tylko przy dzielnicach gdyńskich, ponieważ Gdańsk nie zadbał o to, by jego dzielnicy były zarazem obrębami ewidencyjnymi w Państwowym Rejestrze Granic (i tym samym nie widać ich w Geoportalu).

W takiej sytuacji używałem map lidarowych, czyli nowoczesnego lotniczego skanowania laserowego, zarówno z bazy miejskiej, jak i państwowej. Ta ostatnia posiada bardzo przydatną funkcję próbkowania dowolnego punktu w terenie, z dokładnością do kilku centymetrów wysokości, która doprowadziła mnie do szeregu ciekawych odkryć, i to aż po najwyższe miejsce na liście, pomagając skorygować niedokładne pomiary geodetów.

Żeby nie być gołosłownym, a jednocześnie nie zdradzać konkretnego wzgórza, oto przykład z Wyspy Sobieszewskiej z dala od najwyższego jej miejsca.

Jak widać, tam, gdzie na mapie topograficznej wysokość powinna wynosić 10 metrów nad poziomem morza, lidar zmierzył aż o 3 m mniej Jak widać, tam, gdzie na mapie topograficznej wysokość powinna wynosić 10 metrów nad poziomem morza, lidar zmierzył aż o 3 m mniej
Bardzo pomocne były też przedwojenne Meßtischblätter, niemieckie mapy topograficzne 1:25 000, które wykorzystałem do ustalenia najwyższych naturalnych punktów w dzielnicach mocno potem przekształconych przez zabudowę, np. na Zaspie czy Przymorzu. Takie punkty zawsze jednak potem weryfikowałem lidarem.

Niemniej paradoksalnie najwięcej historycznego tłumaczenia się będę miał przy najniższych dzielnicach. Płaski teren najłatwiej wszak przekształcić (na wypukły, wklęsły lub w ogóle jakiś... dziwny).

Jednak nawet lidar nie był ostatecznym argumentem, nie dlatego, że jest zbyt mało dokładny, lecz właśnie dlatego, że - co kolejnym paradoksem - za bardzo. Część promieni lasera odbija się bowiem od drzew i krzewów, tworząc z nich nieistniejące pagórki. Te błędy korygowane są potem przez specjalny algorytm (bo zawsze część promieni przebija się do ziemi), zauważyłem jednak, że nie zawsze radzi on sobie z samotnymi drzewami i rzędami drzew, nie wyrównując ich idealnie do poziomu ziemi.

Co w takim razie pozostaje? Ano własne oczy. Bowiem każde z tych 58 miejsc osobiście odwiedziłem. Dzięki temu mogę zaprosić na niezwykłą podróż po Trójmieście. Zobaczymy, która dzielnica ma najwyższy punkt na cmentarzu (otóż: niejedna!), a która na wysypisku śmieci, której wzgórze ukradziono, a która oszukuje, kto skrzywdził meduzy, na którym wzgórzu można się najeść poziomek, na którym malin, na którym jagód, a na które wjechać z wózkiem.

Zawsze też będą informacje o potencjalnych panoramach. W drogę zatem!

Miejsce 57: Olszynka, pola w okolicy StrauchwalluMapka -0,1 m



Nasza trójmiejska podróż będzie obfitowała w wiele paradoksów. Jednym z nich jest to, że - jak już pisałem - najwięcej tłumaczenia się z arbitralnych decyzji będę miał przy pozycjach najniższych.

Paradoks to jednak pozorny - przy tak znikomych przewyższeniach najłatwiej tu o ludzkie przekształcenia w ciągu wieków burzliwej pomorskiej historii.

Nie inaczej jest w przypadku Olszynki, która w pewnym sensie... cała jest sztuczna.

Najwyższe ziemne konstrukcje w dzielnicy to wały motławskie, które jednak - jako w oczywisty sposób sztuczne - się nie liczą. Nad samą Motławą (między wałami a nurtem rzeki) znajduje się pas grząskich namułów, które minimalnie wystają ponad poziom morza. Tych jednak także nie zaliczam, bowiem po moich dawniejszych badaniach wypada mi się przychylić do starej hipotezy Hugona Bertrama, iż cały dolny odcinek Motławy (mniej więcej od Krępca) jest sztuczny i powstał w czasach krzyżackich jako odwodnienie starożytnego zalewu zajmującego północną część Żuław Gdańskich. O tej tezie pewnie jeszcze kiedyś osobno napiszę, niemniej teraz wypada mi się po prostu powołać na wilcze prawo autorskiej arbitralności i malownicze, choć podejrzane motławskie brzegi odrzucić.

Co nam wtedy pozostaje? Ano ponadmetrowa depresja, wypełniająca pierwotnie nieckę wspomnianego zalewu. Zajmuje ona właściwie całą Olszynkę, sięgając w istocie aż po śródmiejskie Dolne Miasto. Przy uważnym przyjrzeniu się poziomicom i wynikom pomiarów lidarowych widać jednak, że w południowej części dzielnicy, w okolicach historycznej grobli Strauchwall, teren podnosi się do -0,2 - -0,1 m. Prawdopodobnie w tym miejscu nasz nienazwany zalew miał bagienną kępę - zaznaczył ją też na rekonstrukcji zasięgu zalewu inspektor Bertram.

Rekonstrukcja zalewu na północy Żuław w XIII w. wg pracy Die Entwickelung des Deich- und Entwässerungswesens im Gebiet des heutigen Danziger Deichverbandes seit dem 14ten Jahrhundert H. Bertrama. Kępa na południu Olszynki zaznaczona kółkiem. Rekonstrukcja zalewu na północy Żuław w XIII w. wg pracy Die Entwickelung des Deich- und Entwässerungswesens im Gebiet des heutigen Danziger Deichverbandes seit dem 14ten Jahrhundert H. Bertrama. Kępa na południu Olszynki zaznaczona kółkiem.
Pomiary lidarowe dały mi tu wynik do -0,1 m, z punktowym osiągnięciem 0,0 m - możliwe jednak, że tam ultradokładny lidar zmierzył po prostu wyoraną skibę. Prawem autora wybieram wtedy wysokość -0,1 m jako najwyższy punkt dzielnicy, która jako jedyna w Trójmieście nie wychyla zatem nosa spod poziomu Bałtyku.

Zaś wybór konkretnego miejsca to już czysta arbitralność - chodzi ogólnie o pola między ul. Modrą a Obwodnicą Południową.

Widoki: jakkolwiek to nie zabrzmi, jest to jeden z lepszych punktów - czy raczej rejonów - widokowych w naszym zestawieniu. Nie wynika to wprawdzie z wysokości Olszynki, a właśnie z jej niskości i płaskości, ale widok to widok - nie ma co marudzić na pochodzenie. Tak przykładowo prezentują się stąd zabytkowe wieże Prawego Miasta:

Ktoś może powiedzieć, że dostrzec kościół Mariacki w Trójmieście to żaden wyczyn. A jednak spośród wszystkich wzgórz i miejsc tego rankingu widać go tylko z tego jednego.

Miejsce 56: Rudniki, łąki Płoni Wielkiej nad WisłąMapka 2,3 m



Sytuacja Rudników jest podobna jak Olszynki, lecz w jej przypadku osady nadrzeczne jednak zaliczę. Mógłbym wprawdzie marudzić, że mają one również częściowo sztuczną genezę: to, że od nowożytności płynęło tu aż tyle wody (a więc i rzecznych nanosów), to niekoniecznie zasługa przyrody, ponieważ naturalnym głównym ramieniem ujściowym Wisły był Nogat. Raptowna utrata jego znaczenia to dzieło gdańszczan, którzy dosłownie sobie Wisłę (a więc i jej handel) przywłaszczyli, dzięki śluzie w Białej Górze, kosztem konkurencyjnego - lecz słabszego - Elbląga. Niemniej jako takie ramię Wisły, dzisiejszej Martwej, jest niewątpliwie naturalne, więc w odróżnieniu od Motławy je uznam.

Nadwiślańskie łęgi zazwyczaj wznoszą się tu na 0-1 m nad poziomem morza. Jednak lidarowe sondowanie, a też i pomiary niemieckie wyraźnie pokazują grubszą warstwę rzecznego rumoszu na wysokości Płoni Wielkiej, naprzeciw Górek Wschodnich i Zachodnich. Być może jest to ślad chwilowego jeziora lodowego, które utworzyło się na początku 1840 roku, i które skutkowało przebiciem Wisły Śmiałej.

Wisła bardzo śmiała. 180 lat od przebicia nowego ujścia Wisła bardzo śmiała. 180 lat od przebicia nowego ujścia

Ponownie wybór konkretnego miejsca jest symboliczny, niemniej najwyższe naturalne miejsce Rudników niewątpliwie jest gdzieś tu.

Widoki: brak.

Miejsce 55: Letnica, trawnik przy dawnym przystanku SKM KoloniaMapka 3,1 m



Letnica to wciąż jeszcze przypadek uznaniowy i bezszczytowy, więc ponownie należy się dłuższe wyjaśnienie.

Prawie cała dzielnica geomorfologicznie leży na terenie Żuław i jest dziś w ogromnym stopniu przekształcona. Ponownie zatem chwyćmy za Messtischblatta z 1910 r., na którym widać, że w południowo-zachodnim rogu Letnicy, przy styku granic z Wrzeszczem i Młyniskami, leży fragmencik, na którym nie było wtedy bagien. Współczesna mapa topograficzna jest w tym wypadku bezużyteczna - niemal całkowicie zindustrializowany teren nie pozwolił na naniesienie elementów naturalnej rzeźby. Dla lepszego wyjaśnienia naniosłem na Messtischblatta dzisiejsze granice dzielnic i kilka innych ciekawostek.

Ten kawałek to obrzeże stożka napływowego, który powstał u ujścia rzeki, która podczas topnienia lodowca płynęła wrzeszczańską Królewską Doliną. A stożki napływowe to ciekawa forma terenu, która powstaje, gdy rzeka nagle traci spadek i niesiony przez nią osad zaczyna się szybko odkładać po bokach nurtu, zamiast płynąć wraz z wolniejszym już ciekiem - to o tyle ważne, że szereg połączonych stożków napływowych powstałych przy kolejnych rzekach wypływających z topiącego się lodowca ciągnie się właśnie od tego miejsca aż po Sopot i będzie stanowił najwyższe punkty jeszcze kilku dzielnic - w geograficznym podziale to Trasa Nadmorska Oliwsko-Sopocka.

Co prawda jest to - a raczej było - wyniesienie, które widać było raczej w okularze pruskiego niwelatora, nie zaś jako budzący grozę klif, niemniej niczego lepszego tu nie mamy.

W tej sytuacji wczytałem się w poziomice z archiwalnej mapy, odczytałem z nich miejsce, które prawdopodobnie wtedy było najwyższe, po czym nakładając pruską mapę na dzisiejszą, poszukałem w najbliższej okolicy kawałka trawnika, który wyglądał mi na wolny od radosnej deweloperki teraz i w poświadczonej mapami przeszłości (co nie było łatwe - prawie cała okolica to baraki i parkingi), i dziabnąłem go lidarem. Wynik - 3,1 m, mniej więcej zgodny z niemieckimi pomiarami.

Zaś ten umowny najwyższy trawnik znalazłem niedaleko nieszczęsnego przystanku SKM Kolonia. To tu:

Widoki: teoretycznie są, ale na co tu patrzeć...

Miejsce 54: Przeróbka, wydma na terenie SiarkopoluMapka 4,2 m



Przeróbka to pierwsza pozycja na liście, na której realnie coś wystaje z ziemi. Niestety nadal wybranie tego konkretnego czegoś jest z mojej strony mocno arbitralne.

To coś to wydma, a to niestety forma terenu wyjątkowo mało odporna na czynnik zwany łopatą. Wielowiekowa działalność portu, lecz także prace fortyfikacyjne (Twierdza Wisłoujście) zatarła większość wydm Przeróbki, do tego sporo zapewne rozmyła katastrofalna "powódź tysiąclecia" z 1829 r., podczas której masa wody nacierała również od wezbranego morza i zapewne kompletnie przykryła mikre przeróbkowskie wydmy. Podejrzewam, że jest ona też odpowiedzialna za niemal całkowite zatarcie pasa starych wydm na Letnicy.

Wielka powódź z 1829 r. w Gdańsku Wielka powódź z 1829 r. w Gdańsku

Niemniej trochę się ich jeszcze zachowało w momencie działalności niemieckich geodetów. Tu dla odmiany wykorzystam Messtichblatta z 1940 r., ponieważ starsze ich wydania utajniały teren Twierdzy Wisłoujście z przyległościami. Ponownie na mapę nakładam dzisiejszą granicę Przeróbki i Stogów.

Na Messtichblacie zaznaczyłem kółkiem wymierzony przez niemieckich geodetów punkt 4,5 m. Trudno powiedzieć, czy była to wtedy najwyższa wydma w okolicy, czy też po prostu na inne nie chciało się Niemcom wchodzić, niemniej ani na Messtischblätter, ani na mapie z 2000 r. nie znalazłem niczego wyższego.

Nieco wyższe (ponad 5 m) wzniesienia widać na Messtischblätter na Westerplatte, wzdłuż kanału portowego. Westerplatte również znajduje się w granicach Przeróbki, jednak ten wał to prawdopodobnie muł wydobyty podczas poszerzania i pogłębiania portu, a więc nie zaliczam go jako naturalnego. "Prawdziwe" Westerplatte było płaską łachą piasku, podobną do tej, które dziś obserwujemy np. w rezerwacie Mewia Łacha u ujścia Wisły Leniwki.

Tak więc przyjąłem za dobrą monetę tę "wydmę 4,5", porównałem ją z dzisiejszą mapą i okazało się, że znajdziemy ją dziś - o dziwo, chyba nietkniętą - na terenie Siarkopolu. Tam niestety wejść mi się nie udało, pozostaje zatem ujęcie zza płotu.

Skorygowałem tylko minimalnie niemieckie pomiary lidarem, który dał mi odczyt 4,2 m (prawdę mówiąc, muszę pogratulować przedwojennym geodetom dokładności pomiaru), którą zaliczam jako najwyższy szczyt Przeróbki - mimo intensywnego bombardowania okolicy laserem nie udało mi się znaleźć niczego, co wyglądało na naturalną wydmę i byłoby wyższe. A więc pierwsza prawdziwa góra... no dobrze, góreczka, znaleziona!

Widoki: gdybym tam wszedł, to może i bym coś zobaczył...

Miejsce 53: Brzeźno, wydma przy bloku Gdańska 28Mapka 5,3 m



O ile na Przeróbce znalazłem pierwsze na liście coś, co realnie wystaje z ziemi, o tyle w Brzeźnie po raz pierwszy byłem w stanie na to wjechać. Podobnie jak na Przeróbce jest to wydma.

Przez Brzeźno przechodzą dwa pasy wydm. Najbardziej znany jest ten przy plaży, jednak w głębi lądu jest jeszcze jeden, zapomniany, stary wał wydm. Najlepiej zapewne pokaże go Messtichblatt, ponownie wykorzystam ten z 1940 r., jako że zaznaczono na nim projektowaną Ostseestraße, czyli dzisiejszą al. Hallera.

Ten stary pas to pozostałość prehistorycznego brzegu morskiego. Gdy Wisła naniosła odpowiednio dużo osadów u ujścia, niejako odepchnęła przybrzeżny prąd przynoszący nam piasek na wydmy i tak w zasadzie powstało Brzeźno, a przynajmniej teren tworzący później jego centrum. To właśnie w tym dawnym pasie znajdziemy wydmy wyższe niż te przy dzisiejszej plaży, a najwyższą z nich zaznaczyłem kółkiem.

Uważny czytelnik znajdzie wprawdzie dwie jeszcze wyższe: jednak ta z wysokością 5,7 m należy do dzisiejszej Zaspy, zaś ta w młodszym pasie nad morzem z wysokością 5,1 miała pecha znaleźć się akurat w miejscu podstawy dzisiejszego mola (a więc za wiele z niej nie przetrwało). Wyższa alejka na schronach w Parku Brzeźnieńskim, jako sztuczna, się nie liczy.

Nie ma co jednak płakać nad wydmą przeoraną pod budowę mola, gdyż pracowite grzebanie w lidarze pokazało mi, że jej starsza kuzynka ma aż 5,3 m, czyli i tak więcej niż ta zniszczona. A że znajduje się w ogólnodostępnym lasku, to wreszcie mogłem poczuć się jak w górach.

No, powiedzmy.

Żarty żartami, ale potencjalnie to naprawdę ładne miejsce. Niestety, tylko potencjalnie...

Widoki: bardzo ładnie widać sąsiedni złomowiec i za nim trawnik przed szkołą (daruję sobie zdjęcia). Czyli bez szału, ale mierzmy widoki na te skromne 5 m nad poziomem morza.

Miejsce 52: Młyniska, płot na dawnych Cmentarzach ZjednoczonychMapka 5,9 m



Z Młyniskami sprawa jest nieco prostsza, choć też i dziwniejsza.

Młyniska to, podobnie jak Letnica, dzielnica w większości żuławska, lecz z rubieżami wchodzącymi na sąsiednie stożki napływowe. Ich granica zasadniczo opiera się o magistralę kolejową, od jej północnej strony, lecz na wysokości dawnych Cmentarzy Zjednoczonych św. Bartłomieja, św. Jana, św. Piotra i Pawła niezbadanym urzędniczym kaprysem na kilkadziesiąt metrów przeskakuje na drugą stronę torowiska (po czym wraca) i opiera się o "kolejowy" rząd krzaków wyznaczający granicę terenu PKP, biegnący środkiem dawnych cmentarzy, których część pochłonęła właśnie rozbudowana magistrala.

Swoją drogą dokładny przebieg granic dzielnic Gdańska nieraz nasuwał mi pytania o stan trzeźwości osób je delimitujących (w Gdyni to jakoś sensowniej wygląda). Lecz cóż, z tym już niczego nie zrobię - szukam najwyższych punktów w takich granicach, jakie są na mapie.

W każdym razie ten właśnie rząd krzaków, jako wysunięty najbliżej w stronę Aniołków, a więc i Pojezierza Kaszubskiego, jest najwyższym punktem - czy raczej należałoby powiedzieć: linią - Młynisk. Zbadanie go lidarem przyniosło wynik 5,9 m, który dla pewności zmierzyłem z płaskiego gruntu już po stronie aniołczańskiej.

Dodajmy, że przy ruinach baraków kolejowych, przy wiadukcie Kliniczna, lidar pokazał nawet nieco wyższą wartość, to jednak jest pozostałością równi stacyjnej przedwojennej stacji Danzig-Neuchottland, więc jako sztuczna się nie liczy.

Widoki: pouczające dla wszystkich miłośników kolei.

Miejsce 51: Nowy Port, plac WolnościMapka 6 m?



Nowy Port to jedyna dzielnica, w której przyznaję się do porażki.

Młodszy pas wydmowy - ten sam, w którym znajduje się najwyższa wydma Przeróbki - w Nowym Porcie przechodzi przez środek dzisiejszej miejskiej zabudowy. A więc ponownie współczesna mapa topograficzna nam się specjalnie nie przyda. Jednak również na Messtichblacie z 1910 r. poziomice, choć okolice placu Wolności są na nim jeszcze niezabudowane, ścielą się podejrzanie skąpo.

Myślę, że podobnie jak przy głównej (prawobrzeżnej) części Twierdzy Wisłoujście, tak i tu realna rzeźba została wtedy częściowo utajniona z uwagi na bliskość fortyfikacji. Gdy zaś tej praktyki zaprzestano (na mapach z Wolnego Miasta), to okolice placu Wolności były już zabudowane. A więc z historycznych poziomic nici.

Można rzecz jasna zawsze i wszędzie użyć lidara, i ten zmierzył mi we wschodniej części placu 6 m.

Jednak ta wysokość wydaje mi się mocno podejrzana, gdyż mocno przekracza naturalne wysokości zachowanych wydm Brzeźna i Przeróbki. Może akurat przy ujściu Wisły coś mocniej wypłukało, jednak przybrzeżny prąd zatokowy płynie na wschód, więc spodziewałbym się okazalszych wydm na prawym, nie na lewym brzegu - i też istotnie takie się na Stogach pojawiają.

Czyli te 6 m to prawdopodobnie miejska infrastruktura - nawierzchnia ulicy, podtorze tramwajowe itp. Naturalne podłoże jest gdzieś pewnie na 3-4 m nad poziomem morza. Jednak nie mając co do tego żadnych twardych danych, przyjmuję po prostu wysokość z lidara i tak oto Nowy Port, nieco na sterydach, przeskakuje Brzeźno i Przeróbkę. A nie powinien. Tyle dobrego, że chociaż tę górkę realnie widać.

Widoki: brak.

Miejsce 50: Zaspa-Rozstaje, przy bloku Żwirki i Wigury 5Mapka 11,7 m



Tymczasem wracamy na stożki napływowe. Ten konkretny to stożek pra-Strzyży, wielokroć potężniejszej niż dziś. Na tyle, że obfitowała ona w boczne ramiona wtórnie rozcinające wcześniejsze nanosy. Zapewne w ten sposób powstał grzbiecik widoczny na pierwszym Messtichblacie z zamierzchłych czasów.

Zamierzchłych, choć to tylko 112 lat temu - jednak na Zaspie powstało potem lotnisko, które przeorało skromne roztopowe podwyższenia, a potem na to wszystko wlały się miliony ton betonu dzisiejszego blokowiska. Nie ma dziś śladu po największej w ówczesnym Gdańsku strzelnicy ćwiczebnej 1 i 2 Przybocznego Pułku Huzarów (to właśnie te dziwne paski widoczne na Messtichblacie), a co dopiero po formach terenu, które wystawały w porywach na 2 m nad otoczenie. Tajemnicza zaspiańska góra, nawet jeśli jeszcze istnieje, to kryje się zapewne w cieniu milionów ton ziemi wydobytych podczas kopania fundamentów.

Zawsze daje się jednak przynajmniej zaznaczyć tamto miejsce na dzisiejszej mapie, i letnicką metodą poszukać obok rokującego trawnika. Ten dał mi na lidarze 11,7 m n.p.m., nieco mniej niż z pruskiej mapy (ze zliczania poziomic wychodzi na niej ok. 13 m). A jednak wizyta na miejscu pokazuje, że... coś tu jest na rzeczy: kopce w głębi blokowiska to oczywiście ziemia wydobyta podczas budowy osiedla, jednak widać tu, że teren obniża się też w stronę al. Rzeczypospolitej, a więc tak jak na Messtichblacie.

Czy to tylko pozostałość budowy przelotowej arterii, czy resztka roztopowej dolinki? I czy tu znajdował się stok zaginionej zaspiańskiej góry?

Widoki: dla miłośników gierkowskiej urbanistyki.

Poszukiwanie najwyższych punktów kolejnych dzielnic Trójmiasta będziemy kontynuowali w następną sobotę - 17 września.

O autorze

autor

Tomasz Larczyński

wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (75)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane