• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kres wspólnej przestrzeni?

Michał Stąporek
3 lutego 2006 (artykuł sprzed 18 lat) 

Rozmowa z Piotrem Lorensem, który wie, że minął już czas kawalerii na bulwarach, ale wydaje się z tym pogodzony.



- Mógłby Pan pokusić się o wystawienie cenzurek władzom Gdańska, Sopotu i Gdyni za prowadzoną przez nie politykę przestrzenną?

- Hmm, wolałbym nie....

- To w takim razie proszę wskazać najciekawsze z punktu widzenia urbanisty projekty, które już są, lub niebawem będą realizowane w Trójmieście.

- Przychodzi mi na myśl kilka projektów, które mogą znacząco wpłynąć na krajobraz miast. Zacznę od Gdyni....

- Sea Towers?

- Sea Towers, jak najbardziej [szeroki uśmiech - przyp. red.]. Z punktu widzenia architektury ten projekt może być kontrowersyjny, ale na pewno przyczyni się do ożywienia tej części miasta. Sądzę, że dzięki niemu ruszą także inwestycje na nieodległym pirsie dalmorowskim, który straci niebawem swój przemysłowy charakter.

Jeśli chodzi o Sopot to oczywiście centrum miasta, czyli skrzyżowanie Grunwaldzkiej z Bohaterów Monte Cassino. W Gdańsku takich znaczących projektów jest chyba najwięcej: Młode Miasto, pomysł zagospodarowania na cele mieszkaniowe 20 ha terenu po dawnych koszarach przy ul. Słowackiego, nieodległa Galeria Bałtycka przy skrzyżowaniu Al. Grunwaldzkiej, ul. Kościuszki i Słowackiego...

- Naprawdę uważa Pan, ze jedno centrum handlowe, choćby nie wiem jak duże, było ważne dla układu przestrzennego miasta?

- Bez wątpienia. Dowodzi tego choćby przykład Centrum Madison w Śródmieściu Gdańska, które zupełnie zmieniło charakter tej części dzielnicy.

- Pańskim zdaniem Madison zmienił Śródmieście Gdańska a Galeria Bałtycka zapewne zmieni charakter Wrzeszcza. Czy to nie smutne, że pośród budynków, które nas najbardziej poruszają i zmuszają do działania są głównie centra handlowe?

- Cóż, miasto już jakiś czas temu przestało być tworem demokratycznym, gdzie przestrzeń publiczna jest przeznaczona dla wszystkich. Niegdyś życie społeczne całego miasta toczyło się na jego bulwarach. Tam promenowały eleganckie damy w wykwintnych strojach, tam biedota ustawiała barykady, tam wreszcie kawaleria tratowała tę zbuntowaną biedotę. Te czasy już minęły. Mamy teraz do czynienia z sytuacją, w której poszczególne grupy społeczne dążą do kreowania własnych enklaw - zamkniętych osiedli mieszkaniowych, elitarnych dzielnic. Inne warstwy domagają się centrów handlowych. Z punktu widzenia demokratyzacji przestrzeni publicznej jest to na pewno cios. Ale jest to też znak czasu, choć nie wiemy jak trwały.

- Czy z punktu widzenia urbanisty zmiany zachodzące w Trójmieście mają sens i są harmonijne, czy też przeważa chaos, nad którym nikt nie panuje?

- Z jednej strony każde z miast aglomeracji prowadzi własną politykę w tym zakresie i trzeba je rozliczać indywidualnie. Z drugiej strony od pewnego czasu prowadzone są prace nad planem zagospodarowania przestrzennego obszaru metropolitalnego, czyli Trójmiasta i sąsiadujących gmin. Te prace koordynuje marszałek województwa, ale one nie są jeszcze zaawansowane.

- Zejdźmy z poziomu aglomeracji na poziom poszczególnych miast Trójmiasta. Czy może Pan stwierdzić, która z jego części rozwija się najharmonijniej?

- Każde z miast ma nieco inne problemy, w związku z czym realizuje trochę inną politykę. Nadrzędnym celem rozwoju Gdańska jest zatrzymanie podatników w granicach miasta. W związku z tym władze przeznaczają dużo terenów pod zabudowę mieszkaniową. Tym samym zachęcają deweloperów do inwestowania w ten właśnie sektor. Widać to wyraźnie na przykładzie intensywnie rozwijającej się dzielnicy Południe, najszybciej powiększającego się przedmieścia Gdańska.

Gdynia z kolei dąży do zintensyfikowania [zagęszczenia i wznoszenia wyższych obiektów - przyp. red.] zabudowy na swoim terenie. Wynika to z tego, że praktycznie skończyły się już wolne tereny, które można by wykorzystać pod zabudowę mieszkaniową. Trwają prace nad wykorzystaniem w tym celu części terenów poprzemysłowych, np. pirsu dalmorowskiego czy Nabrzeża Prezydenta. Z resztą w Gdańsku podobnie czyni się np. z terenami po stoczni gdańskiej.

- Jak wygląda dziś rzeczywisty wpływ urbanistów na kształt miasta? Czy nie jest tak, że dominującą pozycję w procesie kształtowania wspólnej przestrzeni mają deweloperzy?

- Rola urbanisty się zmienia - to jasne. W starożytnym Egipcie konsultowaliśmy się jedynie z faraonem, dwieście lat temu z królem bądź cesarzem a dziś z komisją złożoną z urzędników samorządowych. Ale cel zawsze pozostaje taki sam - zaprojektować zgodnie z oczekiwaniami społeczności wspólną przestrzeń. Różnica polega na tym, że teraz nie ograniczamy się do narysowani projektu z kwartałami, lecz posługujemy się prawem, ekonomią i socjologią by zaplanować jakąś część miasta. Zmiana warsztatu wynika z tego, że nie ma już jednego inwestora - faraona, króla czy cesarza - lecz jest ich kilkudziesięciu.

- Niedaleko nas znajduje się Młode Miasto, przemysłowy teren, na którym ma powstać nowoczesna dzielnica. Bardzo bym chciał, żeby dominowały tam budynki mieszkalne i użyteczności publicznej, ale wiem, że powstanie tam co najmniej kilka obiektów handlowych - bez takich obiektów projekt Młodego Miasta podobno się nie sfinansuje. Czy często bywa tak, że realia ekonomiczne krzyżują szyki urbanistom?

- Jeśli chodzi o Młode Miasto to akurat handel jest tu jak najbardziej na miejscu. Ta dzielnica nie powinna mieć charakteru ściśle mieszkaniowego, lecz powinna być wielofunkcyjną dzielnicą o dużym udziale handlu i rekreacji. Dzięki temu jest szansa, że ta część miasta będzie tętniła życiem przez całą dobę. Znajdą się tu oczywiście budynki mieszkalne, ale będą dodatkiem do innych funkcji.

Wracając do ekonomii i jej wpływu na pracę urbanisty. Otóż trzeba pamiętać, ze urbanista nie jest bujającym w obłokach kreatorem abstrakcyjnych wizji. Jest osobą, która ma na celu takie ukształtowania przestrzeni, aby było ono zgodne z ładem przestrzennym, odpowiadało na potrzeby dewelopera oraz spełniało oczekiwania władz miejskich.

- W takiej właśnie kolejności?

- Nie, wszystkie te trzy elementy muszą się uzupełniać i współgrać. W praktyce oczywiście zdarza się często, że interes którejś ze stron przeważa. Czasami władze miasta dominują i narzucają swoją koncepcję deweloperowi, czasami to deweloper ma najsilniejsze karty w ręku, a czasami wreszcie żadna ze stron nie ma pomysłu na zagospodarowanie pewnego terenu i wtedy urbanista przejmuje inicjatywę.

- Ilu przyszłych urbanistów kształci się obecnie na Politechnice Gdańskiej?

- Studentów architektury jest ok. 120 na każdym roku, z czego ok. 20 osób decyduje się na zostanie urbanistą.

- Jakie cechy musi mieć dobry urbanista? Cierpliwość, bo efekty jego pracy są widoczne po kilkunastu latach, a nie tak jak w przypadku architekta po kilkunastu miesiącach?

- Architekt musi być niezwykle kreatywny i zarazem biegły w szczegółach technicznych. Urbanista musi być bardziej analitykiem, musi też umieć łączyć warsztat architekta z elementami warsztatu ekonomisty, prawnika, socjologa. Cierpliwość bez wątpienia też mu się przydaje.

Opinie (17) 1 zablokowana

  • "Sea Towers?"

    Wspolczuje biedakom, ktorzy wykupili mieszkania w tym przedsiewzieciu. Bliskosc stoczni sprawi im na pewno wiele "radosci".
    Rozpoczynajac od porannej syreny (pobudka o 6/30), a konczac na fascynujacych odglosach pracujacych dzwigow. Wymieniac uciazliwosci mozna zreszta w nieskonczonosc. Lokalizacja super, gorzej z otoczeniem.

    • 0 2

  • ja współczuje Ci :)

    • 0 0

  • Zamiast mi wspolczuc kopsnij sie lepiej brachu na plac budowy:P

    • 0 0

  • ^..^

    Dobra bobra -wlasnie caly urok polega na widoku na port i wsluchiwaniu sie w ryk stoczniowej syreny :))) To za to placisz te 20.000 pln/ m kw. (z ta kwota to strzelam, ale wcale bym sie nie zdziwil gdyby penthousik tam tyle kosztowal :))) W kazdym razie lepsze jest mieszkanie w apartamentowcu w Gduni niz w ktoryms z przyszlych mrowisk-slumsowisk: Horyzoncie albo marina Primore :))))

    • 0 0

  • Ty chyba nie wierzysz sam w swoje brednie

    Sea Towers za 5 lat ten gdyński shit będzie się sypał

    • 0 0

  • jaka stocznia kogo sea towers? przecież tam jest port a nie stocznia

    • 0 0

  • Nie wiem czemy skupiacie się na Sea Towers, skoro to tylko jeden i dośc krótki fragment rozmowy, ale jeśli już, to z tego co wiem, to rzeczywiście najdroższe apartamenty w tych budynkach będa kosztować po 20 tys. zł za mkw.

    Ja nie jestem architektem ani urbanistą, ale tęsknie z aczasami kiedy o wspólnej prtzestrzeni decydowało się nie demokratycznie tylko autorytarnie. Takie wersal to będzie się zwiedzać jeszcze przez parę łądnych lat a Przymorze i Zaspę niekoniecznie ;-) Pozdrawiam

    • 0 0

  • widac od razu ze to jakis dzieciak albo dres z gdanska i nie wie gdzies w ogole beda staly Sea Towers:) pewnie nawet nie wie gdzie jest Gdynia:P

    • 0 0

  • a gdzie jest gdynia?

    gdzieś koło Rumi?

    • 0 0

  • poziom dyskusji jak zawsze porażający...

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane