- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (286 opinii)
- 2 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (119 opinii)
- 3 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (155 opinii)
- 4 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (284 opinie)
- 5 Budują nowy ruch miejski (44 opinie)
- 6 Nabrzeże Hanzy na Wyspie Spichrzów (159 opinii)
Kto i ile płaci za uszkodzone znaki w mieście?
W mieście stoją ich tysiące. Jedni je ignorują, drudzy przestrzegają, jeszcze innym zdarza się je celowo lub nieumyślnie uszkodzić czy zniszczyć. We wtorek przydarzyło się to jednemu z kierowców na ul. Dąbrowszczaków na Przymorzu. Moment zdarzenia nagrał jeden z naszych czytelników. A my pytamy drogowców, czy i i jak egzekwują od kierowców koszty naprawy znaków oraz drogowej infrastruktury.
Z trwającego nieco ponad 1 minutę nagrania nie wynika, czy sprawca kolizji zatrzymał się, by uprzątnąć uszkodzony znak. W komentarzach pod filmem nasi czytelnicy informowali za to, że jeszcze w środę przed południem znak leżał obok miejsca zdarzenia.
Za oznakowanie zarówno pionowe, jak i poziome w Gdańsku odpowiada Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. O tym, co się z nim dzieje, zarządca drogi dowiaduje się z co najmniej trzech źródeł.
- Najczęściej uszkodzenia bądź brak oznakowania zgłaszany jest telefonicznie do dyżurnego inżyniera miasta - wyjaśnia Magdalena Kiljan, rzecznik prasowy GZDiZ. - Dzwonią mieszkańcy, pracownicy służb miejskich, rzadziej sami sprawcy. Uruchamiamy wówczas procedurę mającą na celu pokrycie kosztów naprawy przez sprawcę zdarzenia. Najpierw kierujemy wniosek do policji o ustalenie sprawcy, a następnie dokumentacja trafia do jego ubezpieczyciela. Średnio w miesiącu prowadzimy kilka takich postępowań.
Wandale wyłamujący znaki drogowe na Długich Ogrodach (wideo archiwalne)
W przypadku gdy ani urzędnicy, ani policja nie wiedzą, kto uszkodził lub zniszczył znak, koszt naprawy bądź uzupełnienia oznakowania pokrywany jest z budżetu przeznaczonego na utrzymanie dróg.
- Rocznie wynosi on ok. 20 mln zł, ale trzeba pamiętać, że zawierają się w nim wszystkie wydatki związane z bieżącym utrzymaniem dróg w mieście - dodaje Kiljan.
Jeden znak (słupek + tarcza) kosztuje 400 zł netto. Jak mówią urzędnicy, w sprawie uszkodzenia na Dąbrowszczaków już prowadzone jest postępowanie wyjaśniające. W najbliższych dniach zarządca drogi zwróci się do policji o ustalenie sprawcy i pokrycie przez niego kosztów wymiany znaku.
Wideo archiwalne
Opinie (94) 4 zablokowane
-
2017-08-10 10:56
(1)
A tak z innej beczki. Czy tam w ogóle wolno skręcić w lewo? Czy z drugiej strony stacji jest wyjazd?
- 1 0
-
2017-08-10 12:38
odpowiedz
Z tej strony jest wyjazd, a z drugiej wjazd na stację. Jeżeli chciałbyś wyjechać drugą stroną to jedziesz pod prąd.
- 2 0
-
2017-08-18 18:34
Ofiara losu patrzący w lewo jadąc prosto (1)
Taxi driver No.1 i reszta przyjezdnych wieskow jeżdżących jak pajace lewym pasem. Najlepsze jest branie łukiem skrętu odbijajac na boczny pas jakby tirem. Inni specjalnie utrudniają jazdę zwalniając blokując przyspieszając przy wyprzedzaniu itp i się cieszą lub są tak bezmyślni.
- 1 0
-
2017-08-18 18:37
Przed wieczornym dziennikiem
15 minutowa nauka jazdy powinna byc
- 0 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.