Mieszkańcy Kowal i Borkowa mają dość bałaganu na ul. Zeusa . Urzędnicy wydłużyli na niej zakaz ruchu w kierunku Kowal, tłumacząc to... kradzieżą znaku i koniecznością wykonania nowej nawierzchni na ulicy, która w żaden sposób nie ma obecnie wpływu na ruch przy Zeusa. - Bareja mógłby chodzić do lokalnych urzędników na korepetycje, bo to co się tutaj dzieje to jakaś komedia - komentuje pan Wojciech, mieszkaniec ul. Zeusa.
Czy zdarza ci się jeździć pod prąd i łamać zakaz wjazdu?
O tym, że temat jest gorący, świadczy m.in. dyskusja pod naszym poprzednim artykułem, w którym zapowiadaliśmy utrudnienia (ponad 250 opinii i prawie 40 tys. odsłon).
Zakaz w ruchu miał obowiązywać do 3 października. Minął tydzień, a tymczasowa organizacja ruchu nadal obowiązuje. Jak się okazuje powód jest dość kuriozalny.
- Tymczasowa zmiana organizacji ruchu w tym rejonie podyktowana jest pracami drogowymi u zbiegu ulic Heliosa i Apollina, w sąsiedztwie nowo budowanego ronda - wyjaśnia Leszek Grombala, wójt gminy Kolbudy. - W ostatnich dniach ustawiony znak drogowy został nielegalnie usunięty, co uniemożliwiało wykonawcy terminowe rozpoczęcie zaplanowanych prac. Chociaż znak zakazu przy wjeździe na osiedle od strony Borkowa miał obowiązywać do 3 października, jesteśmy zmuszeni do wydłużenia terminu jego obowiązywania.
- Okres obowiązywania zakazu może zostać wydłużony ze względu na kolejną inwestycję, jaką w obrębie sołectwa Kowale planuje realizować gmina Kolbudy - zapowiada Grombala.
Urzędnicy przygotowują się bowiem do położenia asfaltowej nawierzchni na ul. Glazurowej, która ma połączyć nowe rondo z drogą wojewódzką nr 221. Jeśli to nastąpi tymczasowa organizacja ruchu na Zeusa zostanie przedłużona o kolejne 2-3 tygodnie.
Co na to mieszkańcy? Pan Wojciech, mieszkaniec ul. Zeusa codziennie obserwuje, jak kierowcy nic sobie nie robią ze znaków zakazu i wjeżdżają na zamknięty odcinek drogi.
- Na filmie przesłanym do waszej redakcji, który trwa zaledwie kilkadziesiąt sekund nagrałem 14 kierowców, którzy jadą po wyłączonym odcinku drogi. Nie popieram łamania przepisów, ale ta organizacja ruchu i sposób prowadzenia prac jest kuriozalny. W jaki sposób brak jednego znaku, którego nikt nie zauważał mógł wpłynąć na opóźnienie prac? Chyba ktoś znalazł łatwe, ale bardzo naiwne alibi i planuje tę organizację ruchu utrzymać na dłużej. Część mieszkańców z pewnością się cieszy, bo na pewno mają mniejszy ruch pod swoimi domami, ale przecież te samochody nie rozpłynęły się w powietrzu. Wielu kierowców musi teraz nadkładać drogi i korzystać z zatłoczonej Niepołomickiej czy Świętokrzyskiej. Bareja mógłby chodzić do tych urzędników na korepetycje, bo to co się tutaj dzieje to jakaś komedia - komentuje pan Wojciech.