- 1 Flipper dał się oszukać i stracił 15 tys. zł (184 opinie)
- 2 Co z pociągami SKM do Pruszcza i Tczewa? (173 opinie)
- 3 Przestępca seksualny wpadł w porcie (86 opinii)
- 4 Martwe dziki na Karwinach. Otrute czy padły z głodu? (323 opinie)
- 5 Rozdadzą "kwietne bomby" i zasieją łąkę (51 opinii)
- 6 Milion zł na projekt remontu trzech ulic (89 opinii)
Lata 90. Złote czasy darmowych rozmów telefonicznych
Kontynuujemy cykl o drobnych cwaniaczkach z przełomu wieków. W zeszłym tygodniu pisaliśmy o kombinatorach, którzy jeździli komunikacją bez biletów, a dziś przypomnimy dla wielu nieznane metody "darmowych" rozmów z "komórek" i budek telefonicznych. Sposobów było kilka, w tym jeden wyjątkowo wyrafinowany. Za tydzień napiszemy o "koceniu" i darmowych śniadaniach.
Telefon? Dobro luksusowe
Dziś telefon komórkowy mają już czasem dzieci, które jeszcze nie umieją pisać. Najmłodszym służy jako zabawka albo zajęcie, które pozwala rodzicom na chwilę oddechu od zajmowania się swoimi maluchami. Dobrze to czy źle - nie będziemy tu rozstrzygać, ale fakty są takie, że jeszcze 20 lat temu komórka była dobrem wręcz luksusowym.
Posiadali ją nieliczni, zwłaszcza na początku, bo opłaty były spore. Za sam abonament w sieci Era płaciło się ok. 60 zł. I nie było w nim, jak teraz, godzin rozmów, darmowych SMS-ów itd. Za każdą rozpoczętą minutę rozmowy liczono dodatkowo ok. 2 zł, a za SMS kilkanaście groszy. Tymczasem pracownik sklepu zarabiał 800-1200 zł miesięcznie, więc trudno się dziwić, że telefony nie były powszechne.
Ile informacji zdążysz wymienić w 5 sekund?
Gdy jednak zaczęły tanieć, stały się bajerem pożądanym przede wszystkim przez młodzież. Klienci sieci komórkowych skarżyli się jednak na częste pomyłki, za które muszą płacić, bo dodzwaniają się gdzie indziej, niż chcieli - gdy np. włączył się faks czy automatyczna sekretarka (to taka poczta głosowa na stacjonarnym telefonie). Wprowadzono więc tzw. pięciosekundówki. Naliczanie opłat za rozmowy było nadal minutowe, ale jeśli połączenie zakończyło się w ciągu 5 sekund, było ono darmowe.
Okazało się szybko, że w ciągu 5 sekund można dowiedzieć się wszystkiego.
Rozmowa pierwsza:
- Gdzie jesteś?
- Na działce z rodzicami.
Odłożenie słuchawki.
Od razu rozmowa druga:
- Kiedy wrócisz?
- Przyjdź za godzinę.
Odłożenie słuchawki.
I życie towarzyskie kwitło bez przeszkód.
Trzeba było jednak uważać, bo pięciosekundówki szybko stały się obciachem. Gdy znajomy odbierał słowami "Mów normalnie", bo np. był z dziewczyną w restauracji, trzeba było się pogodzić z tym, że rachunek będzie wyższy, i można było spokojnie porozmawiać. Oczywiście jakieś 55-57 sekund, by nie zaczęła się druga minuta.
Czytaj także: Podwórkowe powiedzonka z młodości
Zmierzch pięciosekundówek zbiegł się z obniżeniem opłat wynikającym z rosnącej konkurencji i naliczaniem sekundowym, więc długo po nich nie płakano.
Automaty połykające karty
Wcześniej plagą były budki telefoniczne "połykające" karty telefoniczne. Awarie urządzeń zdarzały się wprawdzie rzadko, ale praktycznie wszędzie działały grupki, które prześcigały się w wymyślnym zapychaniu otworu, którym karta miała wylecieć po zakończonej rozmowie.
Najpopularniejsze były karty na 50 impulsów (1 impuls to 3 minuty rozmowy lokalnej), ale zdarzały się też "setki", więc można było się mocno wkurzyć, gdy ktoś przeprowadzał pierwszą rozmowę i karta nie chciała wypaść.
Aparaty były blokowane kijkami, gumami do żucia, a także samymi kartami, które można było wygiąć tak, by inne wpadały do niej jak do koszyczka. A po odejściu zdenerwowanego delikwenta użyć wcześniej wykonanego kijka z haczykiem, wszystko odblokować i zwinąć cudze karty.
Gdy karta była połykana, a przy klatce bloku nieopodal stało kilka osób, można było już śmiało wytypować, kto jeszcze tego samego dnia będzie z niej dzwonił. Gdy jednak oszukany nie odpuszczał i dzwonił pod 997, młodzieńcy spod klatki robili maślane oczy, bo przecież "oni tylko stoją i nic podejrzanego nie widzieli".
Młody elektronik dzwoni za darmo
To były sposoby proste i bezczelne. Znacznie bardziej wyrafinowane oszustwo wymagało nieco większej wiedzy i sprzętu przy równie wysokim poziomie bezczelności. Dysponując odpowiednim telefonem komórkowym, można było dzwonić z niektórych budek telefonicznych za darmo. Bez ograniczeń: po całym świecie, przez długi czas.
Wystarczyło mieć urządzenie, które wydaje dźwięki DTMF - do odsłuchiwania automatycznej sekretarki. Działało tak kilka modeli popularnej Nokii, więc nie było to niedostępne czy specjalistyczne urządzenie, a sprzedawana każdemu chętnemu "komórka".
Nieliczni wpadli na gorącym uczynku, a niektórzy regularnie sprzedawali na rynkach "nowe sprzęty ze sklepowych wyprzedaży"...Wtedy trzeba było wybrać budkę - najlepiej na uboczu albo w porze, gdy nie będzie się tam kręcić zbyt wiele osób. Warto dodać, że był to czas, gdy z budek korzystano już rzadko, więc nie było to takie trudne.
Korzystając więc z tego, że niewiele osób się nimi interesowało, wystarczyło zadzwonić z komórki na numer budki, który zazwyczaj był wypisany przy jej wyświetlaczu. Po usłyszeniu sygnału trzeba się było rozłączyć na komórce i podnieść słuchawkę w budce. Gdy zrobiło się to bez zbędnej zwłoki, na wyświetlaczu pojawiała się informacja "rozmowa przychodząca", choć sygnał był wolny. Był to błąd w oprogramowaniu urządzenia firmy Urmet. Telefon miał wtedy zablokowaną klawiaturę, ale w systemie pojawiała się rozmowa przychodząca.
I wtedy właśnie przydawała się komórka z tonowym wybieraniem cyfr. Przystawiało się ją do słuchawki i w ten sposób wybierało dowolny numer. Połączenie zostawało nawiązywane przez centralę, której system też nie wiedział, że działa to w drugą stronę. I można było za darmo dzwonić, gdzie się tylko chciało.
Dopóki nie było to zbyt popularne, nic wielkiego się nie działo. Problem pojawił się wraz z coraz częstszym wykorzystywaniem tego sposobu do... zarabiania.
W owym czasie popularne były bowiem usługi, z których skorzystać można było, dzwoniąc pod numery zaczynające się od 0-700. Za połączenie z nimi płaciło się od kilku do kilkunastu złotych i można było posłuchać stękającej do słuchawki pani albo po odpowiednim czasie otrzymać nagrodę gwarantowaną. Był to sprzęt sportowy, płyty CD, małe sprzęty RTV, a nawet garnki i patelnie.
Mający dużo czasu studenci i uczniowie szkół średnich wystawali więc pod budkami coraz częściej przez całe wieczory, więc gdy proceder się nasilił, szybko załatano dziury programistyczne na centralach i wszystko się skończyło. Nieliczni wpadli na gorącym uczynku, a niektórzy regularnie sprzedawali na rynkach "nowe sprzęty ze sklepowych wyprzedaży"...
Opinie wybrane
-
2021-12-11 14:59
Brak w artykule jednego tematu (3)
Był okres w którym era czy idea dawały darmowe minuty za długie połączenia przychodzące. Chyba 2 minuty za każde 10 minut przychodzącej. Ile wtedy pojawiło się ogłoszeń z super okazjami... Tani tv lub auto, super oferty pracy itd... Człowiek dzwonił i słuchał ogólników bez sensu, nim pokumal, że coś nie gra i nabija cwaniakowi minuty...
- 79 2
-
2021-12-19 00:53
To była Era
a dokładniej tak tak, rano przed szkołą przechodziłem koło srebrnej budki, kombinacją klawiszy A B i C odblokowywałem dialer i moją 5110 wybierałem swój numer miej więcej w taki sposób jak opisuje autor. Słuchawka na budkę, telefon do kieszeni i kilka, kilkanaście darmowych minut wychodzących miałem... Sposobów było więcej, było ciekawie...
- 1 2
-
2021-12-11 23:20
Słabo przygotowany (1)
Artykuł
- 12 6
-
2021-12-12 19:48
wielka Nokia... tak okrzyknięta przez 3 RP za firma cud innowacji...i "znafców" 3 RP... ileż to człowiek musiał bzdur sie nasłuc
a to zwykły "offset" USArmy i ich technologia za zakup F16... żadne osiągnięcie Finów...
- 1 4
-
2021-12-11 12:03
Ja przez 5 sekund potrafilem powiedziec 3 pelne zdania
To byly czasy
I zaskoczenie dla niektorych jak 5-cio sekundowki sie skonczyly- 100 5
-
2021-12-11 16:21
(6)
Autor pisze, że 20 lat temu telefony były dobrem luksusowym a to przecież już był XXI wiek a nie lata 90.
5-sekundówki wprowadzono prawie na początku 1997 roku czyli prawie 25 lat temu a nie 20. Przy tamtym rozwoju GSM te 5 lat to prawie jak różnica epoki :)- 115 10
-
2021-12-12 19:45
zarobki
i zarobki od 450 DO 800
- 0 1
-
2021-12-12 04:57
(1)
Trochę to mało ważne, 5 lat w jedną czy w drugą stronę.
- 2 6
-
2021-12-15 10:19
lol
"Przy tamtym rozwoju GSM te 5 lat to prawie jak różnica epoki :)"
nic dodac, nic ujac. Sorry to nie historia antyczna ze 5 lat nikomu nie robi.- 4 0
-
2021-12-11 23:20
Niedoinformowany
Autor
- 2 0
-
2021-12-11 17:55
Jesteś pewny, że ten artykuł był napisany dziś, anie dwa lata temu i jest "odgrzany"?
- 13 5
-
2021-12-11 17:38
Fakt, 21 wiek - 1 sty 2001 31 gru 2100
- 14 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.