- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (425 opinii)
- 2 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (107 opinii)
- 3 Mała uliczka, duży problem (123 opinie)
- 4 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (257 opinii)
- 5 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (168 opinii)
- 6 Po wyborach chcą zbudować ruch miejski (100 opinii)
Letni dzień w Trójmieście: dzika plaża, torpedownia i mniej znany klif
Plaża, gdzie podczas spaceru spotkacie co najwyżej kilka, a nie kilkadziesiąt czy kilkaset osób? W Trójmieście (oraz jego bezpośrednich okolicach)? Otóż jest to możliwe, nawet w weekendowy, wakacyjny dzień. Przy okazji zobaczyć można kilka naprawdę interesujących miejsc, jak stara torpedownia czy widowiskowy klif.
Nie przepadamy z bliskimi za tłumami, więc jedną z naszych ulubionych tras na letnie - dość długie - spacery zaczynamy w najbardziej wysuniętej na północ części Trójmiasta. Celem jest plaża w Babich Dołach, a później - klif w Mechelinkach.
Z centrum Gdyni, niemal pod samą plażę w Babich Dołach, dojechać można autobusem linii 109. My jednak wysiadamy szybciej - w okolicy skrzyżowania ulic Płk. Dąbka oraz Zielonej. Wszystko po to, aby zaliczyć solidną, kilkukilometrową rozgrzewkę.
Schodzimy więc w stronę morza bardzo fajną, całkiem zadbaną trasą spacerowo-rowerową wzdłuż ul. Zielonej. Najpierw mijamy ciągnące się po prawej stronie ogródki działkowe, a później teren lotniska, na którym co roku odbywa się Open'er.
Gdy zbliżamy się do plaży, droga skręca w lewo i prowadzi przez tereny bardziej zalesione, ale też otoczone obiektami wojskowymi. Krótko mówiąc, skok w bok jest raczej niemożliwy, ale też zgubić drogę niepodobna.
I w końcu jest, plaża, a na wprost naszych oczu: stara torpedownia w Babich Dołach. Ten niezwykły obiekt powstał podczas II wojny światowej i w czasie okupacji pełnił rolę ośrodka badawczego. Później - nieużywany - zaczął popadać w ruinę. Z czasem też zniszczono prowadzące do niego molo, którego resztki wciąż jednak widać w wodzie.
W urokliwej zatoczce spotkać można kilku plażowiczów, my jednak idziemy dalej na północ, w kierunku Mechelinek. Za pierwszym cyplem nie ma już nikogo. Sama droga nie należy jednak do łatwych - sporo jest miejsc kamienistych, drogę tarasują upadłe drzewa, lepiej nie ściągać więc przed dalszym spacerem butów.
Żeby dojść do Mechelinek pokonać trzeba około 3-kilometrowy odcinek plaży. I pierwszy kilometr może być trudny, dalej już trafiamy na dość wąską, ale jednak piaszczystą plażę. I tu właśnie, w absolutnej ciszy, rozkładamy sobie koce. Godzinkę albo dwie spędzamy posilając się kanapkami, relaksując przy książce - kto co lubi.
Oczywiście wszystkie śmieci czy opakowania po jedzeniu zabieramy ze sobą, warto o tym przypominać, bo nawet wycieczka po tak dzikiej i odludnej plaży potrafi przypomnieć, że niektórym takiej podstawowej kultury brakuje.
Czas na dalszą drogę. Stosunkowo szybko dochodzimy do klifu w Mechelinkach. Dostać się tam można za pomocą specjalnych schodów. Korzystamy z nich, bo do pomostu widokowego w Mechelinkach nam nie śpieszno - tam już widać tłumy plażujących.
Sam klif jest mniejszy od tego w Orłowie, niemniej to wciąż fajny punkt widokowy, z którego doskonale widać - przynajmniej podczas dobrej pogody - Półwysep Helski.
Schodząc z klifu nie kierujemy się w stronę Mechelinek, a ruszamy przez las, w stronę Pierwoszyna. Po kilku minutach wychodzimy z lasu.
Tu w teorii znajduje się kolejne ciekawe miejsce, bo po lewej stronie ścieżka przy drzewach prowadzi do opuszczonej jednostki wojskowej na granicy Kosakowa i Gdyni.
To dość niezwykłe miejsce, wygląda jak wyjęte z kadrów post-apokaliptycznych filmów. Zniszczone budynku są dosłownie pochłaniane przez zieleń. Niemniej - choć opuszczony - to wciąż teren wojskowy, o czym informują stosowne znaki. O ile w spokojniejszych czasach nikomu by pewnie wycieczka po tych ruinach nie wadziła, to w obecnej sytuacji geopolitycznej rezygnujemy z wejścia za znaki.
Odbijamy więc w kierunku Kosakowa. To ostatni etap trasy - przez blisko dwa kilometry idziemy asfaltową (przystosowaną też do jazdy rowerem) ścieżką w kierunku granicy Pierwoszyna i Kosakowa. Z jednej strony mamy pola rzepaku, z drugiej sady. Ścieżka kończy się dosłownie kilkadziesiąt metrów od przystanku, gdzie złapać można autobus jadący do Gdyni.
Miejsca
Opinie wybrane
-
2022-07-28 08:27
Nie kojarzyłam tej miejscówki do tej pory (4)
Dzięki za info. Będę zaglądać tu w poszukiwaniu kolejnych nieodkrytych miejsc:))
- 23 37
-
2022-07-29 10:08
Ja też :)
- 0 0
-
2022-07-28 09:57
koniecznie zabierz cala rodzine i kuzynow z bartoszyc (2)
- 16 5
-
2022-07-28 16:44
Albo cala rodzine z gdyni
wiekszy wstyd
- 0 3
-
2022-07-28 10:06
w bartoszycach nie ma kuzynów
to są bracia ;O)
- 7 0
-
2022-07-28 18:52
Wiedziałam o tych miejscach, ale nigdy sie jeszcze tam nie wybrałam, choć planowałam w zeszłym roku się tam wybrać, to plany sie zmieniły. W tym roku też się nie wybrałam, bo z Gdańska komunikacją miejską czasem ciężko sie podróżuje, a samochodu nie mam. Ale może sie kiedyś tam wybiorę.
- 10 0
-
2022-07-28 08:03
Właśnie fajne są miejsca które mało kto zna (6)
Bo są wyjątkowe i nie ma w nich tłumów. Turyści wszystko i wszystkich zadeptaja. Obstawią parawanem jak swoją własność. Pozostawia po sobie brud i smród.
Im mniej osób o danym miejscu wie tym lepiej- 104 3
-
2022-07-28 10:07
tak, tak... (1)
wszyscy inni to chamscy "turyści" tylko ja jestem godny spaceru po mechelińskich klifach. Wsadź sobie takie gadanie w... sam wiesz gdzie.
- 3 1
-
2022-07-28 11:57
@tak, tak...
Godni są ci, którzy są w stanie sami jakieś fajne miejsce znaleźć.
- 1 1
-
2022-07-28 09:58
ale portal jak widzisz tego nie szanuje
wszystko chce sprzedac
- 5 1
-
2022-07-28 09:35
(1)
Dlatego martwią mnie takie artykuły, zaraz odludne urokliwe miejsca staną się uczęszczane, potem przyjdzie patodeweloper i wszystko zaleje betonem.
- 18 0
-
2022-07-28 09:58
piotr weltrowski zapamietamy jak zniszcza to miejsce
- 7 1
-
2022-07-28 08:37
Bo turystów nie należy wszędzie wpuszczać na hurra! To szkodzi naturze!
- 12 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.