• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Matka trójki dzieci straciła mieszkanie. Metoda na "inwestora"?

Marzena Klimowicz-Sikorska
17 marca 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Katarzyna Chocholska, 37-letnia niepełnosprawna matka trójki dzieci, od prawie siedmiu lat zdana jest na siebie. Mąż zostawił ją zaraz po tym, gdy dowiedział się o trzeciej ciąży. Od tego czasu została z niespłacanym kredytem na mieszkanie i rosnącymi rachunkami. Kiedy wystawiono mieszkanie na licytację komorniczą, pojawiła się osoba, która zaproponowała jej pomoc. Nasza czytelniczka zgodziła się i tak zaczął się jej koszmar.



Czy w trudnej sytuacji życiowej zgodził(a)byś się na pomoc obcych osób?

Kłopoty finansowe, które nakręca spirala długów powodują, że łatwo stać się ofiarą oszustów i stracić dorobek życia. Przekonała się o tym pani Teresa, która wzięła pożyczkę na spłatę długów i straciła mieszkanie, a także Katarzyna Chocholska, której pośrednik zaproponował znalezienie "inwestora" chętnego na zakup jej mieszkania i spłatę długów. Jednak problemy pani Katarzyny mogą się wkrótce skończyć, choć jeszcze kilka dni temu wydawało się, że razem z trójką dzieci trafi na bruk.

W środę rano - jak co dzień - odprowadziła najmłodsze 6-letnie dziecko do szkoły, pozostałe - dwóch nastolatków w wieku 16 i 18 - były już na swoich zajęciach. Zrobiła małe zakupy i wróciła do mieszkania przy ul. Krawieckiej zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. Gdy chciała do niego wejść, czekała na nią niemiła niespodzianka. Ktoś wymontował drzwi wejściowe.

- Nie było po nich śladu, a zamiast nich były wstawione drzwi z dużego pokoju, które do tego nie domykały się - mówi Katarzyna Chocholska. - Od sąsiadów dowiedziałam się, że ktoś wyważył je młotkiem i dosłownie wysadził z futryny. W środku czekała Klara M. (nazwisko do wiadomości redakcji), kolejna osoba, której sprzedano moje mieszkanie.
Na miejsce przyjechała policja, którą wezwali sąsiedzi zaniepokojeni hałasem, jednak funkcjonariusze tłumaczą, że... to nie ich sprawa.

- Postępowania w tej sprawie nie prowadzimy. Policjanci zakończyli interwencję po ustaleniu okoliczności zdarzenia - mówi kom. Michał Rusak, rzecznik KMP w Gdyni.
Nowa właścicielka mieszkania tak komentuje całe zajście:

- Pani Chocholska od ponad dwóch tygodni nie chciała wpuścić nikogo z licznikami prądu i po raz kolejny zmieniła zamki, czego nie może robić, bo to ja jestem właścicielką. Skonsultowałam się z policją i prawnikiem. Jakoś do tego mieszkania wejść musiałam, bo trzeba było założyć liczniki - mówi Klara M., właścicielka mieszkania przy ul. Krawieckiej.
Pełnomocnictwo, którego nie powinna była podpisywać

Jak zaczęła się cała sprawa? Kłopoty gdynianki narastały latami i zaczęły się kiedy opuścił ją mąż, ponieważ zaszła w trzecią ciążę.

- Mój były mąż postanowił pewnego dnia, że nie chce mu się pracować. Ja dotąd - ze względu na swą niepełnosprawność - nigdy nie pracowałam, więc nie było z czego spłacać raty kredytu za mieszkanie, ani za rachunki. W międzyczasie zaszłam w trzecią ciążę. Krótko po tym mąż oznajmił, że mnie zostawia - mówi Katarzyna Chocholska.
Po rozwodzie została sama z trójką dorastających dzieci i rosnącym zadłużeniem.

- Ile mogłam, tyle opłacałam. Pomagało mi miasto, dopłacając do czynszu, jakoś to ogarniałam - mówi poszkodowana.
Wiedziała, jednak że nie będzie w stanie spłacać rat kredytu, ani opłacać rachunków. Mieszkanie wystawiono na licytację komorniczą. Po drugiej pojawiła się u niej tajemnicza Paulina W. (nazwisko do wiadomości redakcji), która zaoferowała pomoc w rozwiązaniu jej problemów.

Czytaj także: Kiedyś kradli samochody, teraz kradną mieszkania.

- Pani Paulina przedstawiała się jako pośrednik od inwestora, który zajmuje się takimi zadłużonymi lokalami i pertraktuje z bankami, negocjuje obniżenie rat i innych kosztów - mówi pani Katarzyna. - Zaciągnęła mnie do notariusza, gdzie nieświadomie podpisałam pełnomocnictwo na osoby, których nie widziałam. Zrobiłam to, bo sprytnie mną manipulowała, tak że uwierzyłam, że to pełnomocnictwo jest tylko po to, żeby jeździli do banku i załatwiali w moim imieniu formalności.
Jak to możliwe, że dała się tak oszukać?

- Jadąc do notariusza nie sądziłam, że mogę zostać tam oszukana. Byłam pewna, że podpisuję pełnomocnictwo tylko dotyczące spraw bankowych, a nie sprzedaży mojego mieszkania - dodaje poszkodowana. - Moje kłopoty zaczęły się z chwilą podpisania pełnomocnictwa. Od tego czasu minęły dwa lata, kredyty nie są spłacone, a mieszkanie nie jest już moje.
Rzekomy inwestor obiecał pani Katarzynie, że w ciągu roku wyremontuje i sprzeda z zyskiem jej mieszkanie, tak aby starczyło na inne lokum dla niej i jej dzieci, spłacenie długów oraz na prowizję dla "inwestora".

- Na czas remontu i poszukiwania kupca wynajęli mi mieszkanie. Przeprowadziłam się. Niestety opłacali je tylko przez dwa miesiące, potem przestali odbierać ode mnie telefony. Wtedy na własną rękę zaczęłam szukać tych ludzi. Okazało się, że jeden z "inwestorów" to pan spod sklepu, czyli słup. Reszta była nieosiągalna, łącznie było ich czterech - mówi oszukana.
Pani Klara, która w środę czekała na panią Katarzynę, jest trzecią osobą, której zostało sprzedane to mieszkanie.

- Poinformowała mnie, że kupiła to mieszkanie od pana Bartłomiej G. (nazwisko do wiadomości redakcji), jednego z "inwestorów", na którego podpisałam pełnomocnictwo. Zakomunikowała mi, że zamierza wprowadzić mi do mieszkania swoją schorowaną babcię i żebym nie utrudniała jej życia - mówi pani Katarzyna. - W grudniu siłą wprowadził mi się też mężczyzna, który razem ze ślusarzem rozwiercił zamki w drzwiach i zajął duży pokój, w którym miałam choinkę. Zamknął go i nie wrócił. Święta spędziłam z dziećmi w dwóch ciasnych pokojach bez stołu i choinki.
Nowa właścicielka inaczej widzi tą sprawę

- To mieszkanie kupiła moja matka, a ja pana Bartłomiej G. nie znam. Kupując mieszkanie nie wiedzieliśmy, że jest tam lokator. Komornik zabiera mi większość pieniędzy na to mieszkanie, a studiuję i utrzymuję się sama - mówi Klara M. - Przez to, że pani Chocholska tam mieszka, muszę wynajmować mieszkanie, a utrzymuję się jedynie z alimentów i też mam nieciekawą sytuację finansową.
Długi poszkodowanej gdynianki wynoszą już ponad 300 tys. zł. Ze swojej pensji nie jest w stanie ich spłacić.

- Od trzech lat pracuję w Tesco na 0,625 etatu. Na rękę, po tym co już komornik mi zabierze, dostaję 830 zł. Pomaga mi miasto, dostają zasiłek rodzinny. Razem uzbiera się ok. 2 tys. zł. Da się z tego wyżyć, ale jest ciężko.
Sprawa w sądzie

Jeszcze w środę odbyła się druga sprawa o eksmisję pani Katarzyny.

- Walczymy o to, żeby miała uczciwy proces, aby mogła przejść przez postępowanie o eksmisję w sposób przewidziany prawem, a nie działaniami podejmowanymi na własną rękę przez właścicielkę lokalu, która wystawiając drzwi z futryny nie respektuje podstawowych praw lokatora - mówi mec. Anna Bufnal. - Kwestia utraty mieszkania przez panią Katarzynę była przedmiotem odrębnego postępowania. Nie miałam możliwości uczestniczyć w nim, nie znam szczegółów, nie wiem dlaczego skończyło się w sposób niekorzystny dla niej. Tym niemniej okolicznością, która postawiła ją w niekorzystnej sytuacji faktycznej, było to, że udzieliła pełnomocnictwa w formie aktu notarialnego - mówi mecenas. - To, że udzieliła go w dobrzej wierze i sądziła, że pełnomocnik będzie reprezentować jej interesy, a nie nadużyje tego zaufania, to jest ryzyko osoby, która takiego umocowania udziela.
W 2013 r. Sąd Rejonowy w Wejherowie, przed którym toczyła się sprawa Katarzyny Chocholskiej przeciwko pełnomocnikom, utrzymał w mocy postanowienie o umorzeniu dochodzenia, wydane przez prokuratora. Poszkodowana złożyła zażalenie.

- Sąd podzielił pogląd prokuratora, iż inicjatywa dowodowa została wyczerpana i brak podstaw do przyjęcia, iż doszło do popełnienia przestępstwa, tj. by pełnomocnik w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, wprowadził w błąd skarżącą oraz jej byłego męża co do treści i znaczenia udzielonego mu pełnomocnictwa, i doprowadził w ten sposób wyżej wymienionych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - mówi Grzegorz Kachel, sędzia Sądu Rejonowego w Wejherowie.
Jak dodaje, z treści pełnomocnictwa udzielonego przez obojga Markowi Z. w formie aktu notarialnego wynika umocowanie pełnomocnika do m.in. "odpłatnego zbycia spółdzielczego własnościowego prawa do lokalu mieszkalnego (...) na warunkach i za ceną według uznania ustanowionego pełnomocnika, w tym zawierania umów przedwstępnych, sprzedaży, zamiany, przeniesienia własności celem zwolnienia z długu, przewłaszczenia na zabezpieczenia, a także zmiany i rozwiązywania zawartych umów".

- Lokalem było mieszkanie w Gdyni, do którego to lokalu mocodawcom przysługiwało spółdzielcze własnościowe prawo - mówi sędzia Kachel. - W dniu 13 czerwca 2012 r. Marek Z. zawarł umowę przeniesienia spółdzielczego własnościowego do w/w lokalu mieszkalnego w celu zwolnienia z długu. Z powyższego wynika, iż Marek Z. podpisując opisaną umowę działał na podstawie i w ramach udzielonego mu pełnomocnictwa. Pełnomocnictwo udzielone Markowi Z. miało szeroki zakres i obejmowało umocowanie zarówno do obciążania, jak i zbywania przedmiotowego prawa do lokalu, nadto za cenę przez siebie ustaloną. Pragnę zauważyć, iż Sąd wyraźnie zaznaczył, iż niniejsza sprawa ma charakter sporu cywilnego i w tym trybie skarżąca winna dochodzić swych roszczeń od pełnomocnika. Nieuwzględnienie zażalenia nie stanowiło zatem przeszkody do wytoczenia powództwa cywilnego.
To nie koniec walki?

Ostatecznie udało się wywalczyć dla pani Katarzyny lokal socjalny. Do czasu znalezienia go przez gminę, będzie mogła mieszkać z dziećmi w mieszkaniu przy ul. Krawieckiej bez żadnych dodatkowych lokatorów.

- Nie ma żadnego przyzwolenia, ani żadnego wprowadzenia we współposiadanie, czyli nawet jeśli są tam jakieś próby dolokowania innych lokatorów, to nie mają one żadnego umocowania prawnego - mówi mec. Bufnal.
Nowa właścicielka mieszkania nie zamierza jednak składać broni.

- Jeżeli okaże się, że okres oczekiwania na mieszkanie socjalne będzie długi, a pani Katarzyna będzie tam cały czas za darmo mieszkać, złożę apelację od wyroku sądu - mówi Klara M.

Dwa lata temu po podpisaniu umowy lichwiarskiej pani Teresa straciła własnościowe mieszkanie.

Opinie (421) ponad 20 zablokowanych

  • A ile jest warte to mieszkanie? (9)

    Bo skoro ktoś je wziął wraz z 300 tysiącami złotych długu, to chyba nie zrobił na nim aż tak kokosowego interesu? Pani myślała, że pozbędzie się gigantycznych długów i dalej będzie sobie mieszkała w swoim mieszkanku? To chyba raczej ona próbowała kogoś w konia zrobić?

    • 28 3

    • (7)

      Na chwile obecną mieszkanie ma niższą wartość niż kredyt + odsetki ,dlatego ja jestem w niekorzystnej sytuacji , a każdy z Pani Chocholskiej robi ofiare.... a ona siedzi bezprawnie w moim mieszkaniu i je zadłuża od ponad 3 lat... a ja nie mam gdzie mieszkać i z czego opłacać rachunków, bo komornik ( za zaległy czynsz) zabiera wiekszosc moich pieniędzy

      • 18 4

      • (4)

        Ale z Pani sierota ze sie pani w to wladowala...tak samo glupia jak ta chocholowska

        • 15 2

        • (3)

          Nie tyle glupia co bylam zastraszona, skonczylam 18 lat i matka powiedziala : zasuwaj do notariusza albo Ci leb r******* ( duzo razy mnie bila, mialam zszywane rozne czesci ciala etc.), jak juz po ponad 6mc od tego nieszczesnego aktu notarialnego wyprowadzilam sie od niej do znajomych , to zaczela mnie zastraszac( zalozylam niebieska karte) i wystapilam do sadu o alimenty ( matka bardzo duzo zarabia i ma sporo znajomosci/ ukladow). Niejednokrotnieutrudniala mi zycie...w sprawie tego mieszkania rowniez zlozylam zawiadomienie do prokuratury, i dwa tyg.po otrzymaniu zawiadomienia, ze sprawa otrzymala sygnature i zaczyna toczyc sie sledztwo splonal mi samochod i otrzymuje do dnia dzisiejszego telefony typu: obleje Ci ryj kwasem...

          • 3 5

          • Psychiczna ta Pani matka (1)

            • 4 0

            • I poszło w genach jak widać po wpisach tej pani..

              • 2 1

          • Dokum,enty

            Skoro Pani w innych postach oferuje pokazywanie różnych dokumentów dyskutantom, proszę je opublikować wszystkim - dokumenty spalenia samochodu, zgłoszenie na policję, niebieską kartę, wystąpienie do sądu o alimenty, złożenie zawiadomienia o groźbach karalnych. Pani napisała że Pani nagrywała dużo rozmów - to może i te groźby Pani nagrała? Nie? Tak myślałem.

            • 0 0

      • a czy nie sprzedano go trzem osobom? (1)

        • 1 0

        • Jedynym wlascicielem jestem ja

          • 2 1

    • Jeżeli życzliwa pośredniczka twierdzi że negocjuje z bankami w celu obnizenia długu to da się zarobić ....Tylko warunek -pełnomocnik ma o tym pojecie

      • 0 0

  • Brawa dla notariusza (4)

    Czy przypadkiem notariusz nie jest od tego, żeby takie sytuację się nie zdarzały. Notariusz dał ciała i tyle w temacie.

    • 27 4

    • Drodzy komentujący, czy Wy w ogóle rozumiecie jakie jest zadanie notariusza?! (2)

      Przyszła do niego pani Chocholska i oświadczyła, że chce udzielić komuś pełnomocnictwa. On ma zatem jedynie poświadczyć, że pani Chocholska takie rozporządzenie wydała i zapisać w dokumencie komu pełnomocnictwa udzieliła. Nie jest jego rolą ocena stanu umysłu pani Chocholskiej, ani intencji drugiej strony. Dorośli ludzie, którzy mają zdolność dokonywania czynności prawnych się na coś umawiają i notariusz to jedynie potwierdza. To nie jego sprawa, by zastanawiać się i robić dochodzenie co się za tym wszystkim może kryć i kto komu ewentualnie próbuje zrobić kuku...

      • 12 6

      • Nie do konca jest to prawda. Kiedys babcia przepisywala mieszkanie i notariusz kilka razy zadawał pytania, które człowiekowi zdrowemu ma umyśle powinny uświadomić co robi i jakie moga być tego konsekwencje.

        • 5 2

      • A jednak notariusz powinien informować (nie wiem, czy musi) o skutkach zawieranych umów. Kiedy rodzice przepisywali na mnie swoje mieszkanie i nie zastrzegli służebności (z pewnych względów nie mogliśmy tego zrobić), notariusz dokładnie im wyjaśnił, jakie wiąże się z tym dla nich ryzyko, że nie będą mieli gwarancji, że mogą dalej w tym mieszkaniu mieszkać. Kilka razy ich przestrzegał i kazał się zastanowić. Nie miałam o to do niego żadnych pretensji, wręcz przeciwnie, byłam pełna uznania, że jest czujny i dba o interes strony słabszej.

        • 7 1

    • Notariusz nie ma obowiązku

      od udzielania porad jest radca prawny

      • 1 2

  • Ta pani NIE JEST właścicielką mieszkania, a mimo to mówi: "zameldowali MI", "wprowadziła MI"...

    Notariusz jej czytał, a ona nie rozumiała. Długi rosły, a ona spała spokojnie. Taka bezrozumna, czy taka cwana?

    • 46 0

  • Krawiecka 30 blok patologia
    .....

    • 14 1

  • ja się pytam - co tam robi choinka?

    • 15 1

  • Opinia do filmu

    Zobacz film Straciła mieszkanie przez nieuczciwego pełnomocnika?

    straszna historia

    • 0 1

  • Patola najlepiej nie płacić i zyrowac na państwie na zasadzie jakoś to będzie. ...

    • 17 1

  • Żal..

    Może i naiwne, może i głupie i krzywdę sobie robią wolnością, ale żal mi takich osób.. Kupowaliśmy mieszkanie, nowe, od dewelopera, wszystko legalnie, normalnie, jak wiele innych rodzin. Pamiętam ile przy tym było papierów, formalności, dokumentów do sprawdzenia i podpisu. My, ludzie wykształceni, oczytani, obyci, mieliśmy czasem problemy ze zrozumieniem zdań na pół strony A4 i sporo wątpliwości co do niektórych zapisów. Nie dziwię się, że osoby proste, niewykształcone, starsze, naiwne nie rozumieją ich w ogóle i się nabierają. A ci, co tutaj po nich jadą, niech sami się zastanowią, czy aż tak wszystko sprawdzają. Agentka załatwiająca nam sprawy kredytowe powiedziała, że miała dotąd jeszcze dwa małżeństwa, które tak dokładnie sprawdzały umowy i ich warunki. Według niej większość czyta po łebkach albo zdaje się na pośrednika, byle było jak najtaniej.
    Przykro, że Polak Polakowi wilkiem i żeruje na takich biednych, prostych osobach. I że dzieci mu nie żal albo starszych babć, które nie mają się gdzie podziać.

    • 22 5

  • Zainteresowałbym się notariuszem (1)

    czy oby na pewno odczytał (-a) akt notarialny zgodnie z jego treścią i czy nie pominął (-eła) np. wątku dot. sprzedaży ...

    • 17 4

    • notariusz odczytuje akt ale ty sam też możesz to zrobić masz na to czas ta pani miała to pewnie w nosie

      • 1 0

  • Szkoda kobiety i dzieciaków

    ale niestety jak można podpisać tego typu pełnomocnictwo... jeszcze u notariusza :/

    • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane