• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mechaniczny młyn pana Wojciecha

Jakub Gilewicz
12 lutego 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 

Na dole pracuje maszyna parowa, a na piętrach urządzenia do mielenia ziarna i przesiewania mąki. Model młyna, który wyszedł spod rąk Wojciecha Kuciela, posiada kilkadziesiąt ruchomych elementów. 87-letni pasjonat mechaniki z Gdańska nie poprzestaje jednak na tworzeniu miniatur młynów. Obecnie przymierza się do zbudowania teleskopu astronomicznego.



Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w młynie?

- Zagonili mnie do jego budowy - żartuje senior na myśl o wizycie w Gdańskim Archipelagu Kultury na Oruni, gdzie wspomniał o teleskopie.
Bo oprócz mechaniki Wojciecha Kuciela interesowała - i to bardzo - astronomia. Dlatego jeszcze podczas studiów na Politechnice Gdańskiej zapisał się na specjalistyczny kurs.

- Był to kurs szlifowania zwierciadeł astronomicznych. Wykonanie jednego trwało sto godzin.
I jedno już ma. Poza tym w pokoju stoi wysoki tubus. A pasjonat wylicza, jakie zaplanował wymiary:

- Średnica zwierciadła 15 centymetrów, ogniskowa 1635 milimetrów. Mam nadzieję, że uda mi się taki teleskop zbudować, ale to jest przyszłość.
Bo przeszłość z kolei, a dokładnie ta związana z hobby, to młyny.

Pasy, pytel i trzy modele

- W czasie okupacji ojciec kolegi miał w Łomży młyn napędzany silnikiem spalinowym. Chodziłem tam często i obserwowałem, jak młyn pracuje. I tak postanowiłem, że zrobię model.
Pierwszy powstał po wojnie. Miał koła z tektury, pasy transmisyjne z papieru, a napędzany był mechanizmem zegara. Potem rodzina przeniosła się do Kwidzyna - i tu Wojciech zbudował kolejny młyn. Tym razem z elektrycznym silnikiem. Po czym w 1965 r. Wojciech przyjechał do Gdańska. W mieście nad Motławą stworzył trzeci i zarazem ostatni.

Z zewnątrz wygląda niepozornie, bo ściany ma z szarej tektury. Jednak po ich wyjęciu oczom ukazują się dziesiątki elementów, które można wprawić w ruch. Są tu choćby urządzenia do oczyszczania i mielenia ziarna, a także do transportu mąki.

I tak na najwyższym, drugim piętrze znajduje się między innymi pytel. Służy do przesiewania mąki i sprawia, że staje się ona delikatna.

- Są też trzy elewatory: jeden do podnoszenia zboża i dwa do podnoszenia mąki. Są to paski, na których znajdują się małe wiaderka - tłumaczy pasjonat.
Z uwagi na skalę modelu senior zamiast zboża stosuje piasek. Większość urządzeń, które pracują w młynie, mają bowiem po kilka centymetrów wysokości i szerokości. I tak na pierwszym piętrze zamontowany jest między innymi kamień do mielenia zboża. A na wszystkich kondygnacjach widać dziesiątki pasów transmisyjnych. Sercem młyna jest natomiast model maszyny parowej. Rzecz, która sprawia, że Wojciechowi wracają wspomnienia.

Ostatnia kartka dowódcy 3. Dywizjonu Żandarmerii

Ppłk Stanisław Kuciel, dowódca 3. Dywizjonu Żandarmerii w Grodnie. Ppłk Stanisław Kuciel, dowódca 3. Dywizjonu Żandarmerii w Grodnie.
- Jeszcze przed wojną rodzice kupili nam maszynę parową z prawdziwego zdarzenia. Bawiliśmy się nią i bardzo mi się to podobało - opowiada pasjonat.
Rodzina mieszkała wtedy w Grodnie. Ojciec Stanisław, matka Zofia i troje dzieci. Wojciech był najmłodszym z trójki braci. Urodził się w kwietniu 1929 r.

- Matka była nauczycielką, ale krótko, bo wyszła za mąż. Ojciec jeszcze w czasie I wojny światowej wstąpił do Legionów i całe swe życie spędził w wojsku. Był podpułkownikiem, dowódcą 3. Dywizjonu Żandarmerii w Grodnie.
W czasie wojny dostał się do sowieckiej niewoli. Trafił, jak wielu polskich oficerów, do obozu w Starobielsku. Wojciech pamięta, że ojciec pisywał stamtąd listy.

- Ostatnia karta przyszła na moje urodziny. To był 1940 rok. Składał mi życzenia. Napisał "A prezencik dam, jak powrócę".
Kiedy korespondencja urwała się, matka Wojciecha postanowiła zapytać o to rosyjskiego oficera, który mieszkał u sąsiadów.

- Mojej znajomej mąż jest u was w obozie i przestał pisać. Dlaczego on nie pisze?

- Pani Zofio, ja pani powiem, ale niech pani tego nikomu nie mówi, nawet mojej żonie. Większość z nich jest już rozstrzelana.

Stanisław Kuciel został zamordowany przez NKWDCharkowie wiosną 1940 r.

Do wybuchu wojny między III Rzeszą a ZSRR rodzina mieszkała w Grodnie. Później - jak wspomina Wojciech - był załadowany Polakami pociąg na Syberię. Nie dojechał jednak na miejsce.

- Nadleciały niemieckie samoloty i zbombardowały go. Zatrzymał się kilkadziesiąt kilometrów od dawnej granicy polsko-rosyjskiej. Pół pociągu spłonęło.
Wojciech spędził okupację w Łomży. A po wojnie był Kwidzyn i Gdańsk. W tym ostatnim próbował dostać się na studia. Tyle że był synem przedwojennego polskiego oficera.

Do kopalni zamiast na studia

Matka Zofia i trzech synów. Wojciech był najmłodszy z rodzeństwa. Matka Zofia i trzech synów. Wojciech był najmłodszy z rodzeństwa.
- Złożyłem papiery na Politechnikę Gdańską, ale to był taki okres, że nie wszystkich przyjmowano na studia. Ojciec był oficerem Wojska Polskiego, więc nie dopuścili mnie do egzaminu wstępnego. Dwa razy składałem i nic. Później zostałem wzięty do wojska i trafiłem na dwa lata do kopalni węgla. Dopiero stamtąd udało mi się dostać na Wydział Mechaniczny - wspomina po latach.
Studia ukończył, a później pracował w zawodzie. Najpierw, jak wylicza, był Instytut Maszyn Przepływowych Polskiej Akademii Nauk, a później zakład pracy.

- Energopomiar, który miał swój oddział w Gdańsku. Jeździłem po całej Polsce, po wszystkich elektrowniach wodnych. Zajmowałem się przede wszystkim regulatorami turbin wodnych.
A po godzinach budował kolejne elementy modelu młyna. Wiele czasu poświęcił zwłaszcza na wykonanie modelu maszyny parowej. Jak wyjaśnia, jej głównym elementem jest cylinder, który stworzył z anteny samochodowej.

- Cylinder ma wewnętrzną średnicę 10 milimetrów i znajduje się w nim tłok. Przy pomocy korbowodu napędza wał korbowy, na którym osadzone jest koło zamachowe - pasjonat opowiada o kolejnych elementach i wskazuje je palcem.
Prezentuje też, jak zmienia prędkość obrotową i jak można zatrzymać pracę młyna, nie zatrzymując maszyny parowej. Napędzana jest ona jednak nie parą, a sprężonym powietrzem. Tak zaprojektował to kiedyś Wojciech, i tak też ostatecznie zostało, kiedy w poprzedniej dekadzie zakończył pracę nad młynem. Nad blatem wisi więc manometr, a na podłodze leżą sprężarka domowej roboty i zbiornik na powietrze, skąd przez rurkę trafia ono do maszyny parowej.

Wprawdzie Wojciech zastanawiał się jeszcze, czy czegoś by jeszcze przy młynie nie zrobić, ale ostatecznie uznał, że wystarczy. W końcu ma nowe wyzwanie: teleskop astronomiczny.

Zobacz też okręty i samoloty Wiesława z Gdyni

Miejsca

  • GAK Gdańsk, Dworcowa 9

Opinie (50) 3 zablokowane

  • Brawo brawo brawo (4)

    Duzo zdrowia! To jest życie. Dzisiaj ludziom w glowie tylko modne ciuszki, kaska, gołe kostki, torebki MK, piwka, seks. Jestesmy wyjalowieni na maksa. Niby zyjemy, ale jestesmy martwi od urodzenia. Smutne.

    • 104 9

    • A dlaczego "tylko"? (3)

      Nie można mieć modnych ciuszków, gołych kostek, piwka oraz seksu i hobby jednocześnie? Przecież to nie ma związku.

      • 13 7

      • nie można

        bo nieudacznicy zazdroszczą

        • 7 1

      • Normalne

        Jak ktoś nie ma się czego przyczepić to pisze beeeeezdury.

        • 5 0

      • niektórzy nie umieją pochwalić bez jednoczesnego zganienia "innych", "gorszych" itp. :D

        • 7 1

  • piękna

    Sprawa miec takie hobby

    • 78 0

  • Super ze ma się takie hobby, jestem pełen szacunku dla tego Pana. (2)

    Dzisiejsze pokolenia już nie żyją tylko są sterowane, manipulowane, wegetują. Wartości najważniejsze się zatracają. Ludźmi zadzi konsumpcja i pazerność.

    • 71 1

    • Nie narób w gacie z wrażenia.

      Luuuuudzie, już bez przesady.

      • 0 4

    • Rządzi - jak już, a nie "zadzi" (a może chodziło ci o zad??)

      Nie każdym rządzi konsumpcja i pazerność, nie mierz swoją miarką.

      • 0 0

  • (6)

    Bo w życiu trzeba mieć pasje!

    • 75 1

    • żaden klecha by czegoś takiego nie zbudował (3)

      • 3 5

      • Napiszę dwie rzeczy (1)

        1. G. o tym wiesz najwyraźniej
        2. ks. Janusz Grygier

        a więc na przyszłość mała rada - jak się na czymś nie znasz to się nie wypowiadaj

        • 5 3

        • milcz G. Jadzie

          wyjątek potwierdza regułę!

          • 2 0

      • Mało wiesz, w nogach śpisz.

        • 0 4

    • (1)

      masz racje Mqrio,w zyciu trzeba miec pasje i hobby.wiem to po sobie.dobrze zarabiam,nic mi nie brakuje,mam 43 lata i zadnego hoobby ani pasji.nic mnie nie interesuje,nic mi sie nie chce robic ciekawego.tylko praca,zarabianie a wieczorem picie gorzaly przed telewizorem i wkolo to samo.jestem do niczego jak se patrze rano w lustro i iwdze zapuchniety ryj po piciu,to chetnie bym skonczyl z soba.zazdroszcze ludziom jak widze ich trenujacych jakis sport,podrozujacych,zwiedzajacych itp.niektorzy mi zazdroszcza braku problemow finansowych,ale nie wiedza jakie moje zycie jest żałosne.poracha poprostu.

      • 2 0

      • Polecam kluby AA w każdym mieście.

        • 0 2

  • Szacun, piękny młyn

    Ps. Cool kapcie

    • 58 0

  • Fajna sprawa

    • 36 2

  • fajnie

    • 25 2

  • a btm tak nie umiał. kuefts w podstawówie mielismy taki kejs, ze trzeba byli kupić kartoniwa makiete jakiegoś zbytku i go (2)

    A ze ja nie umiałem, to dałem to mojemu wujkowi, kupiłem mu 10 browarów i mi to wszystko posklejał. W budzie dostałem 6, no i sie zbytnio nie napracowałem.

    • 2 31

    • stefanie

      czyżby tabletki twoje dzisiaj nie pomogły ?

      • 6 0

    • stefanie

      stefan n. to rodzina ?

      • 6 0

  • Bo kiedyś (4)

    Na politechnice absolwenci znali wszystko od podstaw teraz bez programów komputerowych taki absolwent nic nie wiw

    • 46 8

    • napisał ten co wie że nic nie wiw (1)

      • 4 5

      • Bujaj się

        GAZgŁUPKOWY

        • 3 2

    • I marnowalismy lata świetlne na kreślenie.

      Jako inżynier starej daty mówię Ci, że nie wiesz co mówisz.

      Dzięki programom, możemy projektować rzeczy, o których nam się kiedyś nie śniło.

      Staramy się nie wymyślać koła po raz enty.

      • 8 1

    • Kiedyś każdy chłopak potrafił sobie wyczyścić gaźnik w motorku albo rower naprawić. A teraz? Nawet rozebrać nie umie, o złożeniu spowrotem nawet nie wspomnę.

      • 10 1

  • Chciałbym w tym wieku mieć możliwość kontynuowania swoich pasji

    piękny model, miły film na niedzielę :)

    • 58 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane