• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mieszkańcy sami zmieniają Nowy Port

DŁ/KFP
2 lipca 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 
  • W ramach Akcji Rewitalizacja mieszkańcy kamienic przy ul. Strajku Dokerów 17 A i 18 A wspólnie zmieniają swoje podwórko. Podobnych działań w dzielnicy jest więcej.
  • W ramach Akcji Rewitalizacja mieszkańcy kamienic przy ul. Strajku Dokerów 17 A i 18 A wspólnie zmieniają swoje podwórko. Podobnych działań w dzielnicy jest więcej.
  • W ramach Akcji Rewitalizacja mieszkańcy kamienic przy ul. Strajku Dokerów 17 A i 18 A wspólnie zmieniają swoje podwórko. Podobnych działań w dzielnicy jest więcej.
  • W ramach Akcji Rewitalizacja mieszkańcy kamienic przy ul. Strajku Dokerów 17 A i 18 A wspólnie zmieniają swoje podwórko. Podobnych działań w dzielnicy jest więcej.

O zaprojektowane przez siebie i własnoręcznie złożone meble plenerowe dba się dużo bardziej niż o klasyczne sprzęty pochodzące z zasobów administratora posesji - wiedzą o tym dobrze mieszkańcy kamienic 17 A i 18A przy ul. Strajku Dokerów zobacz na mapie Gdańska w Nowym Porcie. W sobotę składali z elementów wspólne ławki i stół.



Czy angażujesz się w poprawę estetyki swojej dzielnicy?

Ogrody deszczowe to również efekt ich zbiorowego wysiłku. Na podwórku od ubiegłego roku trwa Akcja Rewitalizacja.

Podwórkowa inicjatywa to maleńki fragment gminnego programu odświeżania dzielnicy (z Twierdzą Wisłoujście) wartego ponad 22 mln zł. 85 proc. środków na ten cel pochodzi z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz Europejskiego Funduszu Społecznego.

Dzięki środkom unijnym kolorytu nabiera także komunalna przestrzeń przy ul. Strajku Dokerów. Do niedawna nie było tu na czym przysiąść, kiedy chciało się pogaworzyć z sąsiadem, a w porach deszczowych przez wiele dni na szarym podwórku stały kałuże.

Mieszkańcy najlepiej wiedzieli, czego im brakuje, ale potrzebny był impuls. Za działania animacyjne na tym obszarze odpowiada Stowarzyszenie 180 stopni.

- Akcję Rewitalizację prowadzimy od wiosny ubiegłego roku we współpracy z Inicjatywą Miasto. Widoczne obecnie prace to już jest drugi jej etap. Wcześniej były wspólne z mieszkańcami planowanie i projektowanie, rozmowy o tym, jak powinno wyglądać wymarzone podwórko - mówi Monika Popow ze Stowarzyszenia 180 Stopni.
W ramach akcji inicjowane są cykliczne interwencje kulturalne, spotkania sąsiedzkie i warsztaty dla dzieci. "Projekt mojego podwórka" to także praca najmłodszych mieszkańców kamienic 17A i 18A.

- Teraz wcielamy te pomysły w życie i uczymy się wspólnie dbać o otaczającą nas przestrzeń - mówi Monika Popow.
Akcja Rewitalizacja potrwa do końca roku. Finał dwutygodniowych prac nad aranżacją i urządzaniem podwórka zapowiadany jest już na sobotę, 6 lipca. Obok ław, siedzisk i stołów stanie tu domek dla dzieci (piaskownica już jest), w nieckach ogrodów deszczowych wyłożonych drobnymi kamykami pojawi się roślinność pochłaniająca i oczyszczająca wodę, przybędzie też w tym miejscu roślin dekoracyjnych. O borówkę i kosz z kwiatami doniczkowymi już trzeba dbać.

Zobacz także: dwie panie założyły kwietny ogródek pod blokiem

DŁ/KFP

Opinie (140) ponad 10 zablokowanych

  • Opinia wyróżniona

    Kiedyś to był standard... (12)

    Kiedyś każdy "tworzył" wspólne dobro i uwaga... można przeżyć szok! Także o nie dbał.

    Dzieci były nauczone szacunku do tego co w około, a jak któryś śmiecił, rozwalał itp. to sąsiad jeden z drugim szli na tzw. skargę do rodzica, a ten miał w sobie jeszcze tyle godności by przywołać swoje dziecię do porządku, lub po nim uprzątnąć.

    Moi rodzice za moich młodych lat, wraz z sąsiadami stworzyli całe podwórko. Wybudowali za własne pieniądze ( i pomysłowość) piaskownice, gdzie co roku był wymieniany piasek- za pieniądze wspólne, a nie za jakieś "budżety obywatelskie". Masz dziecko, chcesz żeby miało się, gdzie bawić to się zaangażuj w prace nad tym.

    Wybudowali, a raczej skonstruowali bujawki, koniki ( dogadali się, ktoś miał rury, ktoś był spawaczem, ktoś inżynierem, jeden weekend i cud! są bujawki) , konstrukcje przetrwały dziesiątki lat, i gdyby nie nowa inwestycja na tym terenie ( czytaj parking) to nadal by służyły pokoleniom. Teraz można podziwiać płot.

    Każdy czuł się odpowiedzialny za drugiego, wchodził "obcy" na podwórko, to zawsze jakiś sąsiad miał oko na niego i na dzieci, nie raz pamiętam jak przepędzali jakiś lumpów, albo rozwydrzoną młodzież.
    To była społeczność, to były czasy... a teraz byle tylko się nie spotkać z sąsiadem, bo jeszcze coś będzie chciał. Ludzie się nie znają i nie chcą poznać, każdy tylko łypie okiem na to co ma, lub czego nie ma ten drugi.

    • 250 14

    • Obecnie nie ma społeczeństwa, ot co.

      • 16 6

    • dużo w tym prawdy (1)

      można powiedzieć "niestety".
      Mieszkałem kiedyś na Żabiance (lata 80-te). Pamiętam, gdy ówczesna spółdzielnia realizowała place zabaw na tym osiedlu, łącznie ze słynnymi wioskami: indiańską i kowbojską. Kto mieszkał tam, ten pewnie pamięta... Jak każde tego typu obiekty (szczególnie drewniane) ulegały zużyciu czy niszczeniu, ale jak tylko jakieś lumpy sie zbierały w takich miejscach, zaraz był ktoś, kto był w stanie ich pogonić. A niszczenia były zgłaszane i naprawiane. Nie raz starszy kuzyn brał młotek i gwoździe aby na własną rękę naprawić coś co uległo zniszczeniu, aby jego młodszy brak miał sie gdzie bawić.
      W blokach nie było domofonów na klatkach schodowych, a jednak nie było w nich brudno, a ludzi wiedzieli do czego służy wycieraczka przed drzwiami do klatki schodowej.
      Istniało życie sąsiedzkie; nie tylko aby z sąsiadem flaszkę zrobić (bo to oczywiście też), ale też aby sobie pomagać, często w prostych rzeczach. Zdarzało się, ze wracając ze szkoły sąsiadka pytała czy nie wpadną na obiad, bo wiedziała, ze rodzice wracali po 17-stej.
      Niby była komuna; fakt - ludzie mieli mało, ale tworzyli jakaś społeczność.
      A teraz - zwróciłem uwagę sąsiadowi, aby śmieci nie wciskał do tego małego śmietnika stojącego przy klatce, tylko przeszedł ie te 40 metrów do wiaty śmietnikowej, bo tam jest miejsce na takie odpady. Wyzwał mnie tylko i stwierdził, ze śmieciarze maja takie rzeczy sprzątać. Masakra. W łeb takiemu przywalić, czy mu te śmieci na wycieraczkę podrzucić...

      • 33 4

      • Dokładnie.

        Sama będąc mała uczestniczyłam w "akcji" odmalowywania desek przy piaskownicy, którą zrobili moi rodzice z sąsiadami. To była wspólna odpowiedzialność, teraz nie istnieje takie pojęcie, a ludzie są w trybie "należy mi się" , "od tego są inni" i drudzy w trybie "a co ja jestem, nie będę za nich robić"

        Tak... sąsiedzi :) i jeden wspólny dom. Ja też jak wracałam sama ze szkoły nie raz przesiadywałam u sąsiadów, a to na obiad, a to się pobawić z koleżankami. Nie było chamstwa, wykorzystywania i braku kultury. Raz ja przesiadywałam u kogoś, raz ktoś u mnie.
        Dzieci umiały się zachować (nie były szpiegami rodziców: "A weź idź zobacz co mają w domu"), bo i rodzice mieli ostatki kultury.

        • 15 2

    • (2)

      dziwisz się?
      Jak teraz bardzo duża ilość ludzi ma mentalność w rodzaju "mam, ale aby tylko sąsiad nie miał". Udają miłych, a tak jak tylko czegoś się dowiedzą donoszą na siebie.

      "a teraz byle tylko się nie spotkać z sąsiadem, bo jeszcze coś będzie chciał."
      Bo teraz ludzie patrzą tylko na swój tyłek i sąsiadów mają tylko wtedy, gdy czegoś od nich chcą.

      • 12 3

      • Czasem wystarczy na początek usunięcie śmieci i usuniecie lub naprawa zepsutych elementów podwórkowych, zadbanie o trawniki, naprawa płotów i dbanie o bezpieczeństwo urządzeń, np. elektrycznych, a te muszą być naprawione przez elektryka.

        • 10 0

      • Ale nie opisuj swokego zycia i podejscia do sasiada

        • 0 2

    • Tak to prawda... (1)

      Były inne czasy, tylko teraz jakbyś zrobiła bujaki i jakieś dziecko by spadło i coś sobie zrobiło to masz prokuratora na karku za samowole budowlana.
      Przerażające jest tylko to, że obecnie trendem jest budowa parkingu a nie terenu zielonego.
      Mieszkańcy Nowego Portu pokazują, że mimo innych czasów też da się coś zrobić dla codziennej rekreacji i wypoczynku!
      Trzymam kciuki! Brawo!

      • 26 3

      • Fakt

        bo teraz ludzie są tępi i roszczeniowy.
        Jak kiedyś spadłam z huśtawki, to jeszcze opieprz dostałam od rodziców, że się źle bujam. Kiedyś nie było "poprawności politycznej" jak była durna baba to się nie owijało w bawełnę, szedł sąsiad i mówił, ze janek fisiuje na bujawce i niech pilnuje swojego dzieciaka, bo innym może krzywdę zrobić. Na następy dzień Janek juz nie fisiował.

        Każdy uczył dzieci jak korzystać z placu zabaw i mało kto robił sobie krzywdę ( czytaj poważniejsze urazy na plaster), siniaki były standardem. A jak ktoś przesadzał to jeszcze dostawał ochrzan od sąsiada/rodzica, i czasem szlaban na wychodzenie.

        • 13 0

    • no i fajnie

      tylko ze dziś jeżeli się chce założyć plac zabaw to trzeba spełnić nie tylko uwarunkowania techniczne, ale też posiadać odpowiednie pozwolenia i atesty, zadbać o odpowiedni odbiór techniczny itp. Bo jak komuś się nie będzie podobać plac to doniesie odpowiedniej władzy i plac trzeba będzie rozebrać a nawet i zarobi się mandat.
      No i wszystko jest ok. dopóki nie przydarzy się wypadek. Potem jest płacz i szukanie winnych.
      20 lat temu zginęła córka moich znajomych, własnie pod taką wyspawaną przez sąsiada huśtawko-łódką.

      • 4 0

    • Bla bla bla kiedyś to bylo...... (1)

      Właśnie teraz jest trochę lepiej.
      Za prl niszczone było wszystko "bo to nie moje tylko państwowe " taka była logika myślenia.
      Ludzie kradli żarówki że swoich klatek schodowych a bachory malowaly po bloku czym się dało. Skręcone z byle czego płacę zabaw straszyly upiornymi resztkami potraktowane przez margines.

      Ta wizualizacja przeszłości jak to było kiedyś super a teraz nie zamienia się w obsesję i chorobę.
      .

      • 10 10

      • Miałem właśnie napisać to samo. Kiedyś wszystko było wspólne, czyli niczyje. Sam mieszkałem w bloku, w ktorym mieszkania sie dostawało i dzieciaki bazgrały po klatkach i każdy miał to gdzieś. Zreszta widać to nawet dzisiaj, jak ludzie kupują mieszkania za ciężkie pieniadze, często na kredyt, to dopiero zaczynają dbać, bo wiedzą ile to kosztuje.

        • 7 3

    • Kłi kłi kiedys to bylo. A nie, dzis tylko somsiad złodziej

      Na somsiedzie i ich brajanki

      • 0 0

  • "Alternatywy 4" (1)

    Ciekawe, czy mają też swojego Anioła? A tak poważnie, to wszystkie te wykonane sprzęty bez obowiązkowych urzędniczych atestów, pieczątek, opłat ...? Jestem absolutnie ZA jak najmniejszą ingerencją urzędnika w prywatne sprawy, ale jeżeli wszystko w RP (UE) musi być namaszczone urzędniczą pieczatką, i tu może znaleźć się jakiś popaprany urzędniczy nadgorliwiec.

    • 18 2

    • tak, prace są zgłoszone do BOMu bo to podwórko komunalne, a instalacje nie potrzebują atestów bo nie zawierają elementów ruchomych. Bardzo chcieliśmy huśtawki lub ślizgawki, ale mogą być niebezpieczne dla dzieci i wymagają własnie atestów.

      • 6 0

  • W PRLu takie akcje to była norma brawo mieszkańcy New Portu!

    A kiedyś wjazd do tej dzielnicy ciemnych typów spod ,,Wikinga" to była ,,jazda bez trzymanki"takie info dziś to kosmiczna metamorfoza jak miło to czytać

    • 16 1

  • Kto się urodził w Nowym Porcie i tam mieszkał to wie do czego służą ławki i stoliki na podwórkach.Tez u nas były nie jedne, już w 20 lat temu i każdy własnoręcznie je budował.Tez pochodzę z biednej rodziny, ale my z ławek i stolików nie korzystaliśmy.

    • 9 0

  • Wyzwolenia 29 (6)

    Tu mieszkancy mimo terenu i możliwości nie moga nic stworzyć dla swoich wnuków i dzieci.jest teren ogrodzony ale lokatorzy utrudniaja bo hałas dzieci im przeszkadza z nienawiścią odnosza sie do biegajacych dzieci upominajac ze po trawie sie nie biega. Zarządca również nie wychodzi na przeciw na układy nir ma rady. Dzieci nie maja gdzie sie bawic a teren kwitnie i rośnie w oczach jak las

    • 19 3

    • Zarządca nic nie może jak większość głosująca była przeciw.
      Trzeba zebrać palety spod SAM-u i samemu zrobić przynajmniej ławki.

      • 5 0

    • Jak to po trawie się nie biega?

      To po czym? ;) Trawa jak najbardziej służy do rekreacji a więc...

      • 6 0

    • Teren dla dzieci przy Wyzwolenia 29 jest ogromny i są nawet piaskownice. Zobaczcie w jakim są stanie. Ruina, a posiadający dzieci nie potrafią o to zadbać, mają to gdzieś, bo przecież na terenie wyznaczonym, jako strefa ciszy chcą nowego, usprzętowionego placu zabaw za ciężkie pieniądze Wspólnoty. Ludzie starsi chcą chociaż z jednej strony kamienicy mieć spokój, ale co tam starsi. oni już się nie liczą. Z każdej strony budynku plac zabaw. Nikt nie zabrania dzieciom biegać i szaleć po terenie do tego przeznaczonym. Te bzdury na temat nienawiści mieszkańców do dzieci, to dopiero kuriozum, kto coś takiego może napisać. Zarządca realizuje uchwały Wspólnoty i nic nie można mu zarzucić. Teren do zabawy dla dzieci ma wielkość boiska piłkarskiego. To mało?

      • 4 4

    • Tu chodzi o koszty placu zabaw. (1)

      Sąsiad z 2 piętra.

      • 2 3

      • W cale nie o koszty

        Tylko oto, że dzieci będą się bawiły i hałasowały, takie były argumenty na zebraniu

        • 5 1

    • Jak przeszkadzają im dzieci to niech zamieszkają na pustyni co za ludzie,po co kupują mieszkanie w bloku jak wiadomo są dzieci i psy oto to muszą się godzić z tym.

      • 0 0

  • bardzo im gratuluje

    gratulację: za chęci, za zaangażowanie, pomysłowość

    • 16 0

  • Haha, sami zmieniają dzielnicę. Brawo!

    Czy dozorca wyznaczył dyżury i osoby do tego kto co ma robić? :)

    • 3 12

  • wreszcie !

    Teraz czas na resztę ! Jak wygląda Brzeźno i Jelitkowo ??? Syf, brud i ruina !

    • 6 9

  • Mieszakńcy Gdańska ratują dobytek ocalały z pożogi wojennej.
    Lipiec 1945
    Koloryzowane

    • 13 3

  • Ooo

    Brawo jesteście wspaniali

    • 13 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane