"Anno Kopernikus", czyli co wydarzyło się w Gdańsku?
Czy Gdańsk zyskał nową legendę? Wygląda na to, że tak. Pokazuje to także śledztwo dziennikarzy miesięcznika Focus Historia. W najnowszym numerze swojego pisma stawiają oni hipotezę o romansie gdańszczanki Anny Schilling i Mikołaja Kopernika.
Legenda o gospodyni i zarazem kochance Mikołaja Kopernika zaczęła się tworzyć zaledwie parę miesięcy temu. Światło na tę sprawę rzuciło odkrycie w najstarszej zachowanej kamienicy w Gdańsku, stojącej przy ulicy Mariackiej 1. Podczas remontu piwnic archeologowie natrafili m.in. na resztki skrzyni, prawdopodobnie należącej do Anny Schilling. W tym domu miała ona mieszkać po rozstaniu z astronomem.
- To, że wielki polski astronom Mikołaj Kopernik pozostawał przez kilka lat w podejrzanym obyczajowo związku z kobietą, nie jest tajemnicą. Domniemany romans pojawił się w niejednym dziele literackim. W śledztwie nie rozstrzygamy, czy fragmenty skrzyni rzeczywiście należały do bohaterki tej opowieści i czy mieszkała przy Mariackiej 1, ale bardzo wiele na to wskazuje i przedstawiamy mocne poszlaki - zastrzega Artur Górski, zastępca redaktora naczelnego "Focus Historia", autor śledztwa w sprawie Anny Schilling.
Górski podkreśla, że podstawy do legendy są solidne. Ale romans astronoma z Anną skrywa wiele tajemnic. Jednak badacze historii nie są zupełnie bezradni - romans Kopernika został bowiem całkiem przyzwoicie udokumentowany choćby w korespondencji biskupa Jana Dantyszka z astronomem.
- Problem w tym, że o ile o romansie wiadomo całkiem sporo, bardzo niewiele wiadomo o Annie. Nie ma też zgody badaczy czy chodzi o matkę czy córkę - przyznaje Górski.
W artykule wypowiedzieli się wybitni znawcy epoki: gdański badacz prof. Andrzej Januszajtis oraz Jack Repcheck, autor bestsellerowej książki "Sekret Kopernika".
- Bez względu na ich werdykty, wiadomo, że Anna Schilling może stać się jednym z symboli miasta. Tym, kim domniemana kochanka Goethego, Lotta, dla Weimaru - kołem zamachowym miejskiej promocji. Anna zbliża do Gdańska samego Kopernika, który przecież z tym miastem (nie tylko poprzez matkę gdańszczankę) był bardzo związany. Być może bywał nad Motławą częściej niż nam się wydaje? - dodaje Artur Górski.