• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Morska pasja, choć zza biurka

Jakub Gilewicz
1 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 

Pocisk do działa największego w historii pancernika ważył półtorej tony, a statek polskiej produkcji o skrócie IBEEV pozwala bezpiecznie uciekać przez płonącą ropę - rzuca ciekawostkami Bartosz Czołczyński z Gdańska, który od lat interesuje się okrętami i statkami. W kolejnym odcinku cyklu Pasjonaci prezentujemy modelarza, który nie tylko skleja, ale i projektuje morskie cacka z kartonu.



Ile czasu poświęcasz na swoje hobby?

Mniej skomplikowane zajmują kilkadziesiąt godzin, trudniejsze kilkaset. Tych, które pochłaniają więcej czasu nie rusza. - Bo jak tak człowiek sklejałby przez kilka lat jeden model, to później musiałby sobie chyba przerwę na odpoczynek zrobić, a mi nie o to chodzi - wyznaje Bartosz Czołczyński.

Pasjonat z Gdańska lubi nowe wyzwania. Najlepiej kilka na raz. Nim skończy jeden model, już rozpoczyna drugi. Z wprawą włada niewielkimi, ale ostrymi nożyczkami. Karton tnie szybko i precyzyjnie, w końcu należy do grona doświadczonych "kartoniarzy".

- Tak mówi się o nas z uwagi na materiał, z którego tworzymy. I tu warto wyjaśnić co nieco. Niekiedy ludziom karton kojarzy się przede wszystkim z tekturą falistą, a tak naprawdę jest to grubszy papier - tłumaczy pasjonat, który swoją modelarską karierę rozpoczynał jednak od innego materiału.

Pierwszy model Bartosza był plastikowy. Pamięta go do dziś: brytyjski myśliwiec Supermarine Spitfire w skali 1:72. Uczył się wtedy w zerówce, a w domu po odrobieniu lekcji, stawiał pierwsze kroki w modelarstwie. Wiedzę i umiejętności przekazywał mu ojciec, który także zaczynał w dzieciństwie - tyle że pod okiem starszego brata.

- Mój syn też skleja modele. Taka rodzinna tradycja - Bartosz nie kryje zadowolenia.

Przez pierwsze lata na półkach młodego mieszkańca Gdańska lądowały głównie plastikowe samoloty. Później dołączały do nich czołgi, ale fascynacja bronią pancerną również okazała się tymczasowa. Bartosz skupił się na okrętach i statkach.

- Akurat zbiegło się to z otwarciem przez rodziców na początku lat 90. firmy, która produkuje papierowe modele właśnie statków i okrętów - opowiada.

To był czas modelarskiej rewolucji w jego życiu. Bo nie dość, że wybrał flotę, to jeszcze zamienił plastik na papier.

- Drastyczna zmiana. Praktycznie wszystkie techniki inne, zupełnie jakby zaczynało się od nowa. Papier zafascynował mnie jednak tym, że miałem możliwość większej ingerencji w sam model - przyznaje.

Dziś dopieszczonych kartonowych modeli ma grubo ponad setkę. Duża część z nich to okręty. Swoje potężne działa pręży Yamato, największy pancernik II wojny światowej i duma japońskiego cesarstwa. Okręt uzbrojony był m.in. w dziewięć dział kalibru 460 mm. - Były to największe działa, jakie kiedykolwiek w historii zamontowano na okrętach. Pociski ważyły po półtorej tony - wylicza Bartosz.

Choć model pancernika jest w skali 1:400 potrzeba sporego stołu, aby go wyeksponować. Postawiony obok polski niszczyciel Błyskawica wygląda niepozornie. - Nie jest wielkim okrętem w porównaniu z innymi, ale jest nasza - podkreśla Bartosz.

Jednak kiedy na stół trafia Jahre Viking, pancernik nie wydaje się już taki duży. Dziób modelu supertankowca wystaje poza mebel. W końcu był to największy statek w historii - długi na ponad 450 i szeroki na prawie 70 metrów. Związany z przemysłem naftowym jest ponadto mniejszy statek ewakuacyjny o skrócie IBEEV (Ice Breaking Emergency Evacuation Vessels), który wybudowany został w Gdańsku.

- Jednostki tego typu trafiły na pola naftowe Morza Kaspijskiego. W razie katastrofy mają za zadanie przetransportować pracowników przez płonącą ropę i chmury niebezpiecznych gazów. Ich zaletą jest także możliwość forsowania pokrywy lodowej - wyjaśnia pasjonat.

W swojej kolekcji Bartosz ma także modele potężnych statków pasażerskich. Jest Titanic, który zderzył się z górą lodową i zatonął, jest dawna rekordzistka prędkości Mauretania i polski transatlantyk Batory. Swój kadłub dumnie prezentuje też luksusowy liniowiec Queen Mary 2.

- Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że sporo elementów tego ostatniego było budowanych w Polsce. Powstały tu między innymi pędniki, gruszka dziobowa i wiele okien - wylicza Bartosz.

Od wielu lat pasjonat poza sklejaniem modeli, również je projektuje. Stara się w ten sposób kontynuować dzieło swojego ojca. Jak przekonuje, każdy kolejny projekt to nie tylko sama geometria, ale tworzenie całego procesu sklejania.

- Wiele rzeczy trzeba przewidzieć i sprawdzić. Model skleja się więc nawet kilka razy. Można dzięki temu coś usprawnić czy poprawić. To czasochłonne, ale kiedy ma się już ukończony projekt i sklei się ostatecznie model, to czuje się dużą satysfakcję. W końcu z kawałków papieru powstaje statek lub okręt - wyznaje Bartosz.

Ma zabytkowe donice, stare drewniane tabaczniki i rożek w kształcie niedźwiedzia. Zobacz kolekcję Jerzego Zająca z Gdyni.

Człowiek-nietoperz, królik-samuraj i Kajko z Kokoszem. Zobacz bohaterów komiksów z kolekcji Jakuba Babczyńskiego.

Opinie (31) 2 zablokowane

  • Też kiedyś sporo kleiłem i mam ze 100 modeli, ale ożeniłem się i moja pasja się skończyła. (11)

    Bo żonka zabroniła mi, więc panowie nie żeńcie się bo to głupota i koniec waszej wolności i pięknych czasów.

    • 134 15

    • trzeba sie dogadywac a nie narzekac na forum

      • 20 19

    • Wpółczuję głupoty/wyboru/nieszczęścia (niepotrzebe skreślić)...

      Po prostu wybrałeś niewłaściwą kobietę... Mojej żonie moje modelarstwo nie przeszkadza, a część zainteresowań dzieli ze mną (strzelectwo, żaglowe RC, akwarystykę).

      • 35 3

    • Też miałem pasje i zainteresowania, dopóki nie poznałem faceta (3)

      Teraz wszystko się zmieniło. Facet ma zupełnie inne zainteresowania niż ja i co tu razem interesującego nas obu robić? A on ma iść ze swoimi kumplami na piwo, którego ja nie lubię, a ja zostać w domu i kleić modele?
      Teraz moje nowe hobby to pilnowanie czy facet mnie nie zdradza i moje życie jest skupione wokół tego. Zwykle moje podejrzenia niestety potwierdzają się...
      Najlepiej on na piwo a ja pod lokal... Zazwyczaj z kimś nowym wyjdzie, co oczywiście kończy się kolejną wojną, szczególnie po rewizji telefonu.
      Teraz to śmieję się, że mógłbym detektywem szukającym niewiernych zostać ;)
      Także - może lepiej być singlem a spotykać tylko na zabawę...

      • 9 24

      • (2)

        We wpisie mylisz rodzaje żeński z męskim.
        Ergo
        Słaba prowokacja

        • 26 3

        • Nie mylę, tylko gejem jestem (1)

          Może Ty tego nie rozumiesz, skoro pytasz.

          • 8 6

          • Rzuć w diabły go - co to za partner, skoro jest tak niestały w uczuciach

            Jesteś w toksycznym związku.

            • 7 3

    • Kobieta niejest człowiekiem tylko stworzeniem :) Dlatego kobiety to idiotki które pragną byc wykorzystywane (3)

      jeśli ona owinie cie wokół palca to cie nie szanuje uważa cie za ciotę dlatego tobą rządzi i pewnie przyprawi ci rogi jeśli już tego nie zrobiła bo dla niej prawdziwy facet to taki który ją będzie krótko trzymał i wykorzystywał.Żyją i kierują się emocjami bo rozumu nie mają a ty ich jej nie dostarczasz Zapytaj się jej kto u ciebie nosi portki to powie ze to ty a potem każe ci pozmywać:)

      • 16 7

      • polać temu panu ;)

        • 15 3

      • Twoja matka to stworzenie,twoja córka to stworzenie (1)

        to też jesteś stworzeniem,a nie człowiekiem.

        • 9 3

        • Jego ojciec to człowiek, jego brat to człowiek

          to on tez jest człowiekiem.

          • 0 0

    • Ja zmieniłem żonę i sklepami nadal

      • 0 0

  • I fajnie, i pozytywnie. To lubię. (1)

    Polska i Polacy to nie tylko śmierdząca polityka.

    • 72 2

    • Oczywiscie ,ze nie ale...

      ...polityka tak smierdzi,ze ciezko o tym nie gadac. Wystarczy przejechac sie komunikacja miejska i posluchac jak ludzie caly czas narzekaja...
      Smrod na skale krajowa.

      • 8 0

  • To powinno być w dziale pasje i emocje a nie na głównej. (2)

    • 6 54

    • (1)

      A ty powinieneś siedzieć przed telewizorem z piwem w ręku.

      • 28 2

      • On bez piwa głupio gada . A co to będzie po piwie ?

        • 14 2

  • A ja jestem kobietą i zbieram gotowe modele die cast motocykli w skali 1:10 (4)

    Przez około 8 lat uprawiania tego hobby uzbierałam tylko/aż? 120 sztuk, wliczając w to kilka plastikowych sklejaków. Kryterium zakupu u mnie jest właśnie ta podziałka, żeby nie robić bałaganu na półkach w witrynach. Plany na 2015 - to BMW R Nine-T z katalogu akcesoriów, gadżetów BMW Life Style, który już ukazał się i zapowiadana od kilku lat przez japońską firmę Ebbro Honda CB 750 K0, której przedseryjny prototyp kolejny raz pokazali na targach modelarsko-zabawkarskich w styczniu w Norymberdze. Pozdrawiam Wszystkich oldschoolowców mających kolekcjonersko-modelarskie dusze :-)

    • 42 6

    • Niezła kolekcja... (1)

      Skala 1/10? Zarówno chałupę jak i fundusze musisz mieć spore ;-) Wypada 1 model za kilkaset euro miesięcznie...

      • 8 4

      • Ależ w żadnym razie kilkaset EUR - nie jestem krezusem :-)

        Te lepsze jakościowo - najdroższe w mojej kolekcji to przedział 50 - 100 EUR. Ebbro, AutoArt, PMA, Schuco, Franklin Mint, Danbury Mint, etc. Lubię też stareńkie, włoskie Polistile i hiszpańskie Guiloye z lat 70 - 80., które choć przy współcześnie projektowanych miniaturach wyglądają dość topornie - siermiężnie, mają swój niepowtarzalny quasi-zabawkowy klimat :-).

        • 19 2

    • Nie porównuj modelarzy do kolekcjonerów. Nie ten poziom. (1)

      Żeby zrobić dobry model, oprócz pieniędzy trzeba mieć czas, talent, cierpliwość, szeroką wiedzę dotyczących niuansów technicznych i historycznych dotyczących modelu. A kolekcjoner, poza kasą, nie musi mieć nic. Modelarstwo to pasja rozwijająca, kolekcjonerstwo - tylko wysysa kasę.

      • 0 1

      • Nie trafiłeś z tym argumentem, bo akurat nie gardzę rzadkimi modelami w stanie do remontu - wymagającymi uzupełnienia braków

        i ich odtwarzanie, by zrobić to jak najbardziej profesjonalnie - bez widocznych śladów ingerencji jest niezłym wyzwaniem dla zdolności manualnych, politechnicznych - typowo modelarskich, czy wręcz z pogranicza technik zegarmistrzowskich, jubilerskich. Pomijam już ten drobny fakt, że wymieniłam powyżej także parę sztuk stricte plastikowych modeli redukcyjnych do sklejania - akurat u mnie przy twardym trzymaniu się skali 1:10 to Hasegawa, Nichimo z lat 70., czyli skill 4 ze stu kilkudziesięciu części, a nie jedynka do złożenia w jeden wieczór przez 7-latka. Jak siedzisz na poważnie w kolekcjonerstwie cywilnych modeli pojazdów silnikowych, zwyczajnie interesujesz się też motoryzacją, historią techniki motocyklowej, więc mi tu proszę nie szermuj megalomańskimi argumentami, że kupowanie gotowego modelu na półkę nie rozwija, a tylko płucze z kasy. Z kolei, gdy możesz wziąć do ręki high-endowe cacko od Ebbro lub Auto Art, gdzie nie ma kompromisów na zabawkowe uproszczenia, masz złudzenie, że to prawdziwy motocykl, dzięki czemu poznajesz szczegółowo arkana ich budowy. Dobre modele w skali to takie prospekty 3D, jak mawiam. Świetne uzupełnienie literatury - książek, prasy o motocyklach. Wszystko rozwija, do czego masz serce i pogłębiasz wiedzę. Nic nie daje tylko przysłowiowe leniwe, tępe leżenie na tapczanie przed telewizorem, czy bieganie po galeriach handlowych za kolejnym ciuchem.

        • 0 0

  • Pasjonaci to ludzie, których zawsze szanowałem.

    Ale niestety coraz mniej jest takich ludzi :( im do szczęścia nie są potrzebne miliony ;)

    • 43 3

  • Też sklejałem modele z kartonu

    Z "Małego Modelarza" największy model jaki "zrobiłem" to King George V (prawie pół roku mi to zajęło). Świetna sprawa coś takiego bo uczy cierpliwości i wytrwałości w dążeniu do celu, zdobywania i dzielenia się wiedzą z innymi ludźmi (którzy również mieli taka pasję).

    Teraz mam wrażenie, że "nacisk" nowych technologii przytłacza młodych ludzi i ta ilość możliwości powoduje, że człowiek na niczym nie potrafi się skupić dłużej i cokolwiek przemyśleć.

    • 43 1

  • Pozytywne

    Niestety moja pasja potrzebuje czasu i pieniędzy.. Podziwiam ludzi pozytywnie zakręconych.

    • 8 4

  • Mam nadzieję, że Pan Bartosz niedługo wypuści kolejny model JSC na rynku.
    Trzymam kciuki!

    • 19 1

  • Sklejałem modele tylko tej firmy gdyż ma kadłub do linii wody i możesz postawić go gdzie chcesz :)

    • 13 3

  • widziałem taki 1,5 tonowy pocisk na Corregidorze na Filipinach

    Naprawdę robi wrażenie.
    W muzeum amerykańskiego bastionu z II wojny światowej sa tam także armaty kalibru 405 mm.
    Nieżle sie tam tłukli z japońcami (2 razy raz jak japońce nadchodzili drugi żeby ich wykurzyć), mimo lat widac te potężne leje po działach z pancerników.
    To wyspa w Zatoce Manilskiej. leci sie na nią wodolotem jakieś 45 minut z Manili (przystań przy Philippines Cultural Centre).
    Jeśli ktos sie tam wybiera to polecam wycieczkę na Corregidor, można kupić jednodniową lub trzydniową.
    Żeby zwiedzić Filipiny to potrzeba minimum miesięc.. ale jest bajecznie

    • 12 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane