• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Morski biskup: grzesznik, ryba czy kałamarnica?

Michał Lipka
18 lutego 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (89)
W epoce konfliktów religijnych w Europie wizerunki duchownych w postaci potworów morskich czy lądowych były często publikowane w ramach walki ideologicznej między katolikami i ewngelikami. W epoce konfliktów religijnych w Europie wizerunki duchownych w postaci potworów morskich czy lądowych były często publikowane w ramach walki ideologicznej między katolikami i ewngelikami.

Pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa na myśl określenie "morski biskup" dotyczy specjalnie delegowanego kapłana, który szczególną troską ma otaczać ludzi morza. Niektórzy powiedzą, że może chodzi tutaj o wojskowego biskupa polowego albo też dziekana Dekanatu Morskiego. Jednak wszystkie te odpowiedzi są błędne, gdyż biskup, o którym będzie tu mowa, miał się wyłonić z morskich odmętów - i to dwukrotnie.



Miejsce akcji - polskie wybrzeże, czas - sześć wieków temu, dokładniej rok 1431 lub 1433. Rybacy przeżywają niemały szok, gdy w sieciach natrafiają na niezwykłe znalezisko. Owo "coś" przypomina... biskupa!

Opis niezwykłego gościa możemy znaleźć w kilku zbiorach dokumentów z tamtego okresu (m.in. u Guillaume Rondeleta, Konrada Gesnera czy też Henryka Spondanusa).

Wyglądał on mniej więcej tak: przypominał człowieka około dwumetrowego, miał charakterystycznie wyciągniętą, nieco kopułową głowę z (niemalże) ludzkimi rysami, natomiast skóra miała się łuszczyć lub pokryta być łuskami. Nie posiadał dłoni - zamiast nich były macki, podobnie jak na stopach, które pozbawione były palców. Na plecach miała znajdować się duża błona, która przypominała nieco długa szatę (kapę), jaką nosiło ówczesne duchowieństwo.

Jedno z przedstawień "morskiego biskupa", jakie pojawia się w przekazach z epoki. Rysunek pochodzi z dzieła Historia Animalium Konrada Gesnera. Jedno z przedstawień "morskiego biskupa", jakie pojawia się w przekazach z epoki. Rysunek pochodzi z dzieła Historia Animalium Konrada Gesnera.
Są też i inne przekazy, które mówią o tym, iż istota miała kapelusz i różdżkę (kij pasterski) i ubrana była w ornat i rękawiczki. Co istotne, ornat miał sięgać wyłącznie do kolan.

Rybacy nie byli w stanie dogadać się z istotą, gdyż nie wydawała ona żadnych dźwięków. Osobliwość ostatecznie wyłowiono i już na brzegu pokazano zebranej gawiedzi oraz miejscowym zakonnikom. Na widok habitów stwór miał się wyraźnie ożywić. Zdecydowano się pokazać go ówczesnemu królowi, czyli Władysławowi Jagielle. Ten zobaczywszy stworzenie, początkowo chciał je zatrzymać na swym dworze, ale za namową swych doradców ostatecznie nakazał go wypuścić z powrotem do morza.

Nasz "morski biskup" przeżył drogę w obie strony (niestety brak jest zapisów co do samych warunków transportu). Po przybyciu nad Bałtyk miał on jeszcze "pobłogosławić" zebranych ludzi, po czym zanurzyć się w morskie odmęty i nikt go więcej miał już nie widzieć.

Do czasu, jednak...

Drugie spotkanie miało mieć miejsce 100 lat później, gdy na tronie Polski zasiadał Zygmunt I. Przy granicy niemiecko-polskiej ponownie zaobserwowano dziwne stworzenie morskie, które miało mieć na sobie coś na kształt szat liturgicznych noszonych przez ówczesnych biskupów i które finalnie ponownie udało się złapać w sieci. Ponownie zapadła decyzja by owo "coś" stanęło przed majestatem królewskim. Niestety tym razem transport się nie udał i zakończył się tragicznie.



Morski biskup: wyjaśnienie religijno-polityczne



Oczywiście już ówcześni naukowcy podważali prawdziwość tych wydarzeń. Przestrzegali, że tego typu historie mogły być elementem narastającego konfliktu między ewangelikami (zwanymi protestantami) oraz katolikami (zwanymi papistami). Piętnowanie katolickiego kleru za jego grzeszny tryb życia oraz prezentowanie hierarchów jako dziwadeł było elementem ówczesnej walki politycznej.

Potwierdza to jedna z popularnych w owych czasach interpretacji niezwykłych odkryć. Mówi ona, że tym, co rybacy złapali w swe sieci, miała być cielesna powłoka grzesznego za życia biskupa, którego za popełnione przewiny spotkała wieczna kara. Miał on aż do końca świata sprawować opiekę nad morskimi falami i stworzeniami. To może wyjaśniać, dlaczego tak bardzo po swym złapaniu chciał wrócić w morskie odmęty i nie mógł bez nich "żyć".

Ryba z rodziny rochowatych (Rhinabatos). Spodnia część jej dziobu może przywodzić na myśl zakapturzoną głowę człowieka. Ryba z rodziny rochowatych (Rhinabatos). Spodnia część jej dziobu może przywodzić na myśl zakapturzoną głowę człowieka.

Morski biskup: wyjaśnienie ichtiologiczne



XIX-wieczny duński zoolog Japetus Steenstrup był przekonany, że z opisu spotkania z "biskupem morski" wynika, że chodziło o kałamarnicę olbrzymią.

Najbardziej prawdopodobna wersja mówi o rybie z rodziny rochowatych (Rhinobatos), która jest także znana jako ryba-gitara lub właśnie ryba-biskup. Osiąga ona długość około 2 m, a gdy spojrzymy na jej korpus od spodu, może się nam wydawać, że patrzymy na ludzką twarz.

Niech każdy wybierze takie wytłumaczenie, jakie najbardziej mu pasuje...

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (89)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane