- 1 Rezerwiści idą na ćwiczenia. Kto najpierw? (374 opinie)
- 2 Odliczanie sekund na skrzyżowaniach. Za czy przeciw? (218 opinii)
- 3 Po wyborach chcą zbudować ruch miejski (80 opinii)
- 4 Śmierć w stoczni: zabójstwo, a nie wypadek (294 opinie)
- 5 Zabójca z Jagatowa przyznał się do winy (163 opinie)
- 6 Nowe podziemne zbiorniki w Akwarium (49 opinii)
Na balu, w domu albo... pod namiotem. Niezapomniane historie sylwestrowe
Obserwując komentarze czytelników naszego portalu dotyczące sylwestra, wydaje się, jakby to święto nie było specjalnie lubiane. Wiele osób deklaruje, że tego dnia woli zostać w domu, nie ma żadnej ochoty na zabawę, a noc z 31 grudnia na 1 stycznia traktuje jak każdą inną w roku. Są też jednak głosy tych, którzy to święto lubią i z ochotą je celebrują. Jak to więc właściwie jest z tym szaleństwem sylwestrowej nocy? Zapytaliśmy mieszkańców Trójmiasta, czy chętnie witają nowy rok, a także o niezapomniane historie z minionych imprez sylwestrowych.
Sylwester w Trójmieście
Czytaj też: Kłopotliwe powroty z sylwestra
Słodko-gorzki smak
- Najlepsza impreza sylwestrowa jest wtedy, gdy traktuję ten dzień jak każdy inny. Bez spiny, bez przygotowań, bez wydatków - mówi Karol z Gdańska.
Takich głosów można spotkać bardzo wiele. Mimo to są jednak tacy, którzy sylwestra lubią nawet bardziej niż wszystkie inne święta.
- W sylwestra lubię to, że cały świat bawi się tego dnia razem - opowiada Matylda, mieszkanka Sopotu. - Bez polityki, bez religii. To święto jest dla mnie wesołe i pozytywne. Już zaraz po świętach Bożego Narodzenia czuć przyjemne oczekiwanie. Na kilka dni przed sylwestrem co jakiś czas słychać wybuchające w oddali fajerwerki, przypominające o zbliżającym się końcu roku. Dla mnie to ekscytujący czas. Zawsze dobrze bawię się na sylwestra i cieszę się na składanie sobie życzeń z bliskimi. Lubię czuć tę granicę zamykania pewnego etapu oraz świeżość i energię, którą czuję w nowym roku. Niby nic się nie zmienia, ale ja to lubię.
3, 2, 1... północ!
Skąd wziął się w ogóle zwyczaj hucznych zabaw 31 grudnia? Samo święto pożegnania starego i powitania nowego roku narodziło się dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Początkowo obchodziły je tylko bogatsze grupy społeczeństwa. Z czasem święto zaczęli celebrować także ubożsi mieszkańcy. Lokalne zwyczaje przeżywania nocy sylwestrowych pojawiły się na początku minionego stulecia. Co ciekawe, w Danii zeskakiwano z krzesła o północy, a w Hiszpanii od 1909 r. tradycyjnie wraz z każdym uderzeniem zegara zjada się jedno winogrono.
Catering sylwestrowy w Trójmieście
Jakie nietypowe sposoby na spędzanie sylwestra mają mieszkańcy Trójmiasta? Zapytaliśmy o najbardziej niezapomniane historie.
- Dużo podróżuję z namiotem i kocham przebywanie na łonie natury, niezależnie od pory roku. Taki jest też mój sposób na świętowanie sylwestra - opowiada Ewa z Gdańska. - Oczywiście nie namawiam do nocowania w tę noc pod namiotem, bo trzeba dysponować odpowiednim sprzętem, ale kilkugodzinna impreza przy ognisku na plaży (tak, wiem, jest to nielegalne) lub w lesie, jeśli tylko będziemy odpowiednio ubrani i przygotowani, jest naprawdę niezapomniana. Zdarzało mi się w czasie totalnego lockdownu urządzać takie spotkania dla większej liczby gości z zaleceniami założenia spodni narciarskich, dwóch par skarpet, najcieplejszej czapki i kurtki. Naprawdę, nawet dla największych zmarzluchów to były niezapomniane imprezy, które w opowieściach urastają nieraz do rangi ekstremalnego wyczynu. Klimat bardzo łatwo dzisiaj stworzyć, skoro są lampki na baterie, którymi można udekorować przestrzeń.
Huczne bale, wystawne kolacje sylwestrowe, szalone imprezy - wszystko ma jeden wspólny mianownik. Alkohol, który tego dnia leje się strumieniami. Brak umiaru potrafi zepsuć każdą imprezę, ale też... może zmienić czyjeś życie.
- Kilka lat temu bawiłem się w gronie przyjaciół w znanym, dobrym sopockim hotelu. Było kulturalnie, ale do czasu. Towarzystwo przy stoliku obok balowało typowo po polsku, im więcej alkoholu, tym lepiej. Z każdą kolejną opróżnioną butelką pokazywali swoje prawdziwe, niestety prostackie oblicze. Po jakimś czasie w drodze do toalety natknąłem się na parę z tego stolika. Facet krzyczał na kobietę, wręcz ją wyzywał, a ona stała skulona i zapłakana. Zainterweniowałem. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale ta pani od roku jest moją żoną, którą kocham nad życie i traktuję z najwyższym szacunkiem. Sylwestra zawsze traktujemy jak rocznicę naszego poznania i najczęściej spędzamy go we dwoje lub w gronie zaufanych przyjaciół - mówi Patryk z Gdyni.
Zobacz także: Sylwester last minute: pod chmurką, w klubie, na domówce
Inaczej niż zwykle
Dobrze wspomina się imprezy, które były spontaniczne i nie do końca zaplanowane.
- Będąc na studiach, pojechałem na imprezę do Poznania i spędziłem ją w hostelu na balu przebierańców - mówi Wojtek, mieszkaniec Wrzeszcza. - Ja przebrałem się za stereotypowego Francuza: miałem białą koszulkę w czarne paski, dorysowane wąsy, beret i oczywiście bagietkę. Moja koleżanka była przebrana z kolei za Rosjankę, miała świetną futrzaną czapę i skórzaną spódnicę. W tym samym hostelu sylwestra spędzali również inni goście. Zupełnie przez przypadek dołączyliśmy do imprezy siedemdziesięcioletnich Niemców, z którymi razem przetańczyliśmy całą noc. Bawiliśmy się świetnie, miło wspominam tamten wyjazd.
- To był zły okres w moim życiu. Straciłam pracę, trochę chorowałam, zakończyłam związek i ostatnie, na co miałam ochotę, to imprezowanie. Mam jednak wspaniałych przyjaciół. W sylwestra wieczorem usłyszałam pod balkonem muzykę. Ludzie grali na instrumentach i śpiewali moją ulubioną piosenkę, a potem zaczęli się drzeć "Kaaaśkaaa!!!". Wyszłam na balkon, a tam grupa moich przyjaciół ze szkoły muzycznej. Zaprosiłam ich do domu i zrobiliśmy najlepszą w życiu domówkę, a najlepsze jest to, że sąsiedzi, którzy przychodzili prosić o ściszenie muzyki, zostawali i bawili się z nami - mówi Kasia z Gdańska.
Tej nocy można też pozwolić sobie na ustępstwa od normy i zrobić coś tylko dla siebie.
- Sylwester to nie jest dla mnie bardzo szczególny dzień - mówi Marek z Dolnego Miasta. - Lubię go, ale bez przesady, nic by się nie stało, gdybym miał zostać w domu. Jednak kilka lat temu pojechaliśmy z dziewczyną do Warszawy. Uznaliśmy, że zamiast kilkudniowej wycieczki pojedziemy na jedną noc do stolicy i zafundujemy sobie nocleg w świetnym hotelu. Wieczorem zjedliśmy kolację w modnej knajpce. Miasto tętniło życiem, a my czuliśmy się wyjątkowo. Chociaż byliśmy tylko we dwoje, to był naprawdę fajny wieczór.
Okazuje się więc, że poza tymi, którzy głośno narzekają na sylwestra, wiele osób potrafi świetnie się bawić i docenić ten dzień. Jakie są wasze niezapomniane historie sylwestrowe? Czekamy na opowieści w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2022-01-01 05:09
W pociągu... Byłem pół roku po ślubie i przeprowadzce do Gdańska, ale święta spędzaliśmy u rodziców i u teściów w Warszawie. Sylwestra mieliśmy już zaplanowanego ze znajomymi w Gdańsku. W Warszawie przed południem było tak ciepło jak teraz. Już za Ciechanowem zaczęły się kłopoty, a pod Tczewem pociąg się zakopał. Pociąg został ewakuowany popołudniu
W pociągu... Byłem pół roku po ślubie i przeprowadzce do Gdańska, ale święta spędzaliśmy u rodziców i u teściów w Warszawie. Sylwestra mieliśmy już zaplanowanego ze znajomymi w Gdańsku. W Warszawie przed południem było tak ciepło jak teraz. Już za Ciechanowem zaczęły się kłopoty, a pod Tczewem pociąg się zakopał. Pociąg został ewakuowany popołudniu pierwszego stycznia, a wiem, że na północy województwa pomoc docierała do pasażerów jeszcze dłużej. Kiedy wreszcie dotarliśmy do Gdańska, było chyba ze 25 stopni mrozu wobec +10, gdy wsiadaliśmy w Warszawie do pociągu. Tak się zaczynała zima stulecia.
- 15 1
-
2021-12-31 17:19
Anna (1)
Lata 70-te to moje najlepsze sylwestry .Byłam wtedy piękna, młoda, szczupła, a to był czas wielkich bali sylwestrowych.Odbywały sie we wszystkich klubach , resturacjach, hotelach.Przygotowania trwały tygodniami.Szyłam piękna ,długą suknię, godzinami siedziałam u fryzjera. A potem bawilismy się z mężem i znajomymi do białego rana.Muzyka oczywiście
Lata 70-te to moje najlepsze sylwestry .Byłam wtedy piękna, młoda, szczupła, a to był czas wielkich bali sylwestrowych.Odbywały sie we wszystkich klubach , resturacjach, hotelach.Przygotowania trwały tygodniami.Szyłam piękna ,długą suknię, godzinami siedziałam u fryzjera. A potem bawilismy się z mężem i znajomymi do białego rana.Muzyka oczywiście na żywo.A taraz oglądam tylko zdjęcia z tego okresu. I siedzę w domu sama.Szkoda, jak szybko upływa czas. Bawcie się młodzi, bo ....."upływa szybko życie, jak potok płynie czas."
- 58 1
-
2022-01-01 07:50
Paweł byl jeszcze wtedy w Polsce
- 1 0
-
2021-12-31 16:02
W roku 1992 Sylwestra spędzałem w Jednostce Wojskowej (4)
jako żołnierz zasadniczej służby wojskowej. Niezłą imprezkę rozkręciliśmy na kompanii. A później w samych trampkach i dresach wojskowych wyszliśmy szukać przygód na miasto. To były czasy! Życzę Wszystkim dużo zdrówka w Nowym Roku!
- 23 7
-
2022-01-01 08:36
cudowne pato wspomnienia
- 1 8
-
2022-01-01 07:49
Taka armię pod rządami ruskich wtedy mieliśmy...
Dziś poszedłbyś w dresie na Białoruś...
- 2 5
-
2021-12-31 23:51
jo (1)
ja też ;)
- 1 1
-
2022-01-01 07:49
I czym ty się chwalisz ruska o nu co
- 1 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.