Betonowe słupy, które stanęły na wysokości Tawerny Orłowskiej zablokowały wjazd na koniec ulicy Orłowskiej w Gdyni. - Zrobiliśmy to po konsultacji ze społecznikami, żeby piesi byli bezpieczni - mówią urzędnicy.
Problemy z kierowcami, którzy zastawiali ul. Orłowską, miały swoje apogeum rok temu.
Wtedy władze Gdyni, po krytyce mieszkańców i uwagach od społeczników oraz pieszych zdecydowały, by od początku wakacji ustawić barierę zakazującą wjazdu, zaczynającą się przy parkingu naprzeciw szkoły.
Straż miejska na Orłowskiej od zeszłego roku
Bariera wraz ze strażnikami uniemożliwiała wjazd do końca ul. Orłowskiej w soboty, niedzielę i święta w godzinach 10-20. Zdania na jej temat były podzielone. Niektórzy postulowali wprowadzenie na takie okazje identyfikatorów, by nie marnować czasu strażników, inni zwracali uwagę, że obecność strażników to jedyne wyjście, by zapobiec paraliżowi nad morzem.
W dni powszednie strażników nie było, a że pogoda sprzyjała, więc kierowcy wjeżdżali na koniec ulicy, ignorując przy tym znaki zakazu zatrzymywania się.
W tym roku zdecydowano się na bardziej radykalne rozwiązanie w postaci betonowych słupów, zamontowanych na wysokości Tawerny Orłowskiej. Pozostaną w tym miejscu na stałe.
Urzędnicy tłumaczą, że to rozwiązanie było konsultowane z dzielnicowymi społecznikami, m.in. radą dzielnicy i lokalnymi stowarzyszeniami, którzy w pełni je popierali.
Urzędnicy: chodzi o swobodę pieszych
- Zależało nam na tym, żeby piesi na końcowym odcinku ulicy czuli się swobodnie i bezpiecznie, stąd podjęcie takich radykalnych kroków - tłumaczy Agata Grzegorczyk, rzecznik Urzędu Miasta w Gdyni.Propozycje zmian w komunikacji w Orłowie
Pojawienie się słupów nie oznacza, że z Orłowskiej znikną strażnicy miejscy.
- Nadal w weekendy pilnujemy, by kierowcy zajmowali miejsca na parkingu - zapewnia Leonard Wawrzyniak, rzecznik straży miejskiej w Gdyni.