• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niech każde miejsce buduje swoją własną historię

dr inż. arch. Artur Kostarczyk
26 lutego 2008 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 08:17 (26 lutego 2008)
Najnowszy artykuł na ten temat 148-metrowe wieżowce powstaną w Letnicy

Każde miejsce środowiska kulturowego opowiada swoją własną historię, ma swój unikatowy "kod DNA", swoją misję dziejową, którą może kontynuować zgodnie z filozofią zrównoważonego rozwoju. Może, ale nie zawsze tak się dzieje. A często tak właśnie się nie dzieje - pisze urbanista i architekt Artur Kostarczyk.



Zobacz inne głosy w dyskusji na temat wieżowców.

Czasem przypadkowe zdarzenia historyczne bardzo silnie zmieniają kierunek rozwoju. Na przykład Gdańsk z uwagi na ograniczenia forteczne twierdzy otoczony był strefami ograniczeń zabudowy. To dlatego urbanizacja już w połowie XIX wieku przeniosła się do Wrzeszcza, a pod koniec XIX wieku do Oliwy.

Niestety, tereny na pograniczu Strzyży i Wrzeszcza, które mogły się stać miejscem lokacji nowego miasta (tak jak w roku 1875 lokowano miasto Kartuzy) zostały zajęte przez wojsko (koszary i plac ćwiczeń) oraz przemysł rozwijający się przy linii kolejowej. Dziś ta szansa dla Wrzeszcza pojawiła się ponownie, bo tereny poprzemysłowe i powojskowe stoją dziś otworem dla śródmiejskiej urbanizacji. Czy Wrzeszcz wykorzysta swoją szansę?

Kanwą struktury środowiska kulturowego Trójmiasta jest układ wczesnonowożytnych regionów miejscowych, który tworzą trzy Regiony Miejscowe: Gdański, Oliwski i Oksywski.

Układ ten funkcjonował w ciągu ponad 300 lat do I rozbioru Polski (1772) i ukształtował krajobraz kulturowy regionu Zatoki Gdańskiej. Granica pomiędzy regionami Oliwskim i Oksywskim była zarazem do 1772 r. granicą pomiędzy powiatami: gdańskim i puckim. Jeszcze na początku XX wieku granice pomiędzy tymi regionami były wyraźnie czytelne w krajobrazie kulturowym i w locji Zatoki Gdańskiej. Czy zostaną wzięte pod ochronę i pod uwagę przy projektowaniu przez władze Trójmiasta lokalizacji dominant i akcentów kształtujących nową locję Zatoki Gdańskiej?

Strukturę każdego z trójmiejskich regionów miejscowych tworzą konglomeraty historycznych jednostek osadniczych. Niektóre z pośród nich w średniowieczu lub w czasach nowożytnych stały się miastami.

Najstarsze miasta europejskie mają w swoim "kodzie genetycznym" zapisane dwa kolejne wzorce miasta.

Chronologicznie najwcześniejszym był model obronnej osady jednodworczej, rozwinięty później w osadach targowych w konglomeraty takich osad jednodworczych, o wyraźnie organicznym układzie urbanistycznym. Później, najpierw bardzo nieliczne regularne miasta greckie, a następnie typowe w Cesarstwie Rzymskim osady wojskowe stały się prototypami średniowiecznego miasta lokacyjnego.

Paradygmat europejskiego miasta lokacyjnego ostatecznie ukształtowany ok. 1300 r. okazał się modelem uniwersalnym i niemalże ponadczasowym - bo został zakwestionowany dopiero w czasach Wiosny Ludów (1848).

W II połowie XIX wieku dotarł do Europy model miasta amerykańskiego opartego o ideę wyrażoną przez jednego z ojców Rewolucji Amerykańskiej ("Jeffersonian grid"). Potem pojawiły się XX-wieczne eksperymenty urbanistyczne w postaci miast-ogrodów, miast linearnych i osiedli mieszkaniowych. Nie doprowadziły one jednak do powstania nowego paradygmatu urbanistycznego, przeciwnie, na ostatnim Światowym Kongresie Urbanistów w Lizbonie uznano, że integralność miasta historycznego jest wartością ponadczasową.

Niewątpliwie obóz rzymski z jego układem głównych ulic przecinających się pod kątem prostym był prototypem miasta lokacyjnego, a rzymskie forum było prototypem średniowiecznego rynku. Ale działka miejska jako podstawowy moduł geometrii przestrzeni miasta była już wynalazkiem z roku 1200. Układy urbanistyczne budowano z wielokrotności działek miejskich i przedustawnie przyjętych szerokości ulic (głównych, frontowych, gospodarczych). Powszechnie przyjęta ok. 1300 r. w miastach lokacyjnych zasada ścian ogniowych na granicach sąsiedzkich działek miejskich ukierunkowała organizację przestrzenną zabudowy działki, w której budynkiem głównym stała się kamienica, zawsze lokowana w pierzei frontowej działki.

Tomasz Jefferson był nie tylko jednym z autorów amerykańskiej konstytucji, ale również architektem i urbanistą. Jego idea założenia urbanistycznego, które w swojej geometrii ma wyrażać wolność i równość (Jeffersonian grid) stała się fundamentem paradygmatu miasta amerykańskiego.

Siatka ulic rozciągająca się we wszystkich kierunkach budowana była (zupełnie odwrotnie niż w europejskim mieście lokacyjnym) od ogółu do szczegółu, przy założeniu, że tylko osie ulic są elementami stałymi. Dawało to wielką swobodę w kształtowaniu rzeczywistej szerokości ulic - co już pod koniec XIX wieku miało kolosalne znaczenie dla rozwoju komunikacji w mieście.

W pierwszej fazie rozmierzania układu urbanistycznego powstawała siatka o oku: ćwierć mili na ćwierć mili, a następnie dokonywano - w miarę potrzeb - podziału tych kwadratów o boku ćwierciomilowym na kwartały. W rezultacie wielkość bloku zabudowy była efektem tych wtórnych podziałów. Podobnie rzecz się miała z budowlaną działką miejską, która pojawiała się dopiero na samym końcu tego procesu parcelacji. Oczywiście możliwe były i procesy odwrotne, kiedy następowały wtórne scalenia działek, dla uzyskania większej powierzchni dla projektowanego gmachu (aż do stanu blok = działka, jak świadczy o tym gmach The Crockery House w centrum Chicago).

Zasada wolności i równości zniosła również ograniczenia wysokościowe dla budynków. Po rozwiązaniu problemów technicznych (konstrukcja i windy), już pod koniec XIX wieku w Chicago i Nowym Jorku zaczęły powstawać pierwsze wieżowce. W rezultacie paradygmat miasta amerykańskiego okazał się najbardziej uniwersalnym polem gry urbanistycznej, a Jeffersonian grid stał się kanwą układu urbanistycznego zarówno małych, ekstensywnie zabudowanych miast środkowego Zachodu, jak i metropolii na czele z Nowym Jorkiem, Chicago i Los Angeles.

Jest kilka dużych miast europejskich, które rozwinęły się tak naprawdę dopiero w II połowie XIX wieku i przyjęły plany regulacyjne wzorowane wyraźnie na modelu amerykańskim. Do najbardziej znanych należą Madryt i Barcelona. Ustalone w tych miastach na przełomie XIX/XX wieku prawo urbanistyczne obowiązuje tam nadal w obrębie śródmieść.

Urbanistyka historycznego śródmieścia Gdańska jest głęboko zakorzeniona w paradygmacie europejskiego miasta lokacyjnego. Gdynia jest wzorowana (co najmniej od 1934 roku) na modelu miasta amerykańskiego. Sopot zbudowany został na wzór XIX-wiecznych północnoeuropejskich kurortów nadmorskich, które były prototypami "miast ogrodów".

Ale śródmieście Gdańska to tylko 1 procent jego obecnego terytorium. Składa się ono z ponad stu historycznych jednostek osadniczych, z których zdecydowana większość to były jeszcze na początku XX wieku terytoria majątków dworskich i osad wiejskich (najczęściej niewielkich, nawet jednodworczych).

Niech każde miejsce buduje swoją własną historię.

Natomiast pomieszanie porządków urbanistycznych prowadzi w rezultacie do całkowitej dezorganizacji przestrzeni miejskiej. Podobieństwo do eklektyzmu w architekturze (który łączył różne porządki architektoniczne) jest tu tylko pozorne. Nie da się bowiem łączyć bezkarnie różnych kultur użytkowania przestrzeni - w tej samej przestrzeni.
dr inż. arch. Artur Kostarczyk

Opinie (110)

  • o right (2)

    ale tak naprawdę nic z tego artykułu nie wynika. I nie wiadomo czy budować te wieżowce czy nie w Gdansku? A przecież są miejsca gdzie będą one pasować jak ulał- choćby Młode Miasto...

    • 0 0

    • własnie że jest

      artykuł dosć przydługo przekonuje o tym że nie powinno się zminiach urbanistycznego charakteru miejsca i mieszać różne formy zagospodarowania przesterzeni, czyli: wiezowce owszem ale tam gdzie nie ma jasnego układu urbanistycznego, który ich nie uwzględnia.

      • 0 0

    • Chyba miales na mysli "all right" cieciu. Nie popisuj sie czyms czego nie opanowales.

      • 0 0

  • "Zasada wolności i równości zniosła również ograniczenia wysokościowe dla budynków"

    to mi sie bardzo podoba. jak bysmy dodali Braterstwo to bysmy mieli kolejna rzecz za którą mozna podziekowac Wielkiej Rewolucji Francuskiej. za wiezowce.

    • 0 0

  • Fajnie fajnie

    Ale artykuł jest o niczym.

    • 1 0

  • Budować ?

    Oczywiśćie !!! Z tym, że budować z głową i z planem w garści, a nie za przeproszeniem s**** nimi gdzie popadnie ...

    • 0 0

  • artykuł nie jest o niczym :D
    porządkuje naszą wiedze na temat architektury, mówiąc o zachowaniu ostrożności i ładu urbanistycznego :p

    który faktycznie w Gdańsku zaczyna się zatracać!

    co nie zmienia faktu :D kiedy wreszcie ujrze fundamenty jakiegoś wysokościowca!!! i nie mam tu na myśli tych marnych 55 metrowych gett sypialnych!!!

    • 0 0

  • Budować!!

    • 0 0

  • co autor mial na mysli? oprocz paradygmatow i jednostek osadniczych? Rozumiem, ze w centrum lepiej nie budowac wiezowcow ale z tym zgadza sie chyba kazdy a co z reszta miasta?

    • 1 0

  • (5)

    przychylam się do zdania, że art jest nie wiadomo o czym. no ale to już ludzie z polibudy tak chyba mają..
    z tego co skumałem to trójmiasto jest wyzwaniem dla urbanistów przede wszystkim. jest cholernie zróżnicowane, ma inną siatkę ulic w różnych miejscach i nijak to wszystko połączyć. sopot jawi się jako wielki ogród w samym środku metropolii, a aktualne jego włądze dalej idą w tym kierunku (pomysł z wyspą).
    brakuje u nas w tójmieście z jeszcze dwóch obwodnic. wieżowce powinny powstawać w dwóch skupiskach: w śródmieściu gdyni i na młodym mieście w gdańsku. pas nadmorski to pomyłka. dwa silne centra finasowe pociągnęły by w górę

    • 0 0

    • ale chwileczkę... (2)

      jeśli powstałyby dwa silne centra w gdyni i gdańsku to trzeba pamiętać że ruch ludzi między nimi będzie również natężony i to w linii prostej... trzeba byłoby połączyć je osobnym fragmentem kolejki albo porządną trasą w formie drogi szybkiego ruchu.

      sam artykuł nie jest rzeczywiście o niczym.to jest opinia która naprawdę wyraźnie zabrania nam mieszania osiedla biurowego z już istniejącymi dzielnicami... i nie chodzi tylko o śródmieście. ciekawy artykuł i moim zdaniem powinniśmy takim ludziom powierzyć na ślepo umiejscowienie wysokościowców. sami ludzie może i coś również chcą ale ich potrzeby muszą być uogólnione a wypadkowa zawsze będzie komuś niedogodna. gdańsk jest trudny bo jest ograniczony morzem, parkiem krajobrazowym i leży na dwóch tarasach. trudno jest łączyć wysoczyznę (gdańsk południe i zachód) z centrami bo drogi dojazdowe (linie kolejowe i tramwajowe) mogą powstawać tylko w naturalnych jarach a to i tak nie takie tanie.

      dyskusja powinna sie toczyć i uświadamiać społeczeństwo, że to nie tylko brak funduszy i niezdecydowanie jest utrudnieniem dla gdańska ale samo położenie gdańska.

      • 0 0

      • LUDZIE

        a przecież wycinanie lasów i nadmierne urbanizowanie nieodpowiednich terenów, to jest lasów, parków wzdłuż brzegu tarasu. może sie wiązać z niebezpieczeństwem spływów błota i małymi lawinami błotnymi po ulewnych deszczach. to tez duże utrudnienie! ^^

        • 0 0

      • a czy ktoś wogóle wie że burzówka w dolnej cześci miasta już teraz ma problemy z odbieraniem mas wody z górnego tarasu?

        a co będzie jak sie południe i zachód rzbudują na dobre np. z wieżowcami?!?!!! trzeba będzie ryć stoki i prowadzić nowe instalacje przez całe miasto!

        • 0 0

    • "no ale to już ludzie z polibudy tak chyba mają.." (1)

      A ty po jakiej uczelni jesteś? zazdrościsz ścisłym umysłom?

      • 0 0

      • zdziwisz sie ale właśnie po PG arch

        jw.

        • 0 0

  • Dziekujęmy za przedstawienie rysu historycznego,

    ale artykuł nie na temat - dwója (gdyż starej daty jestem).

    • 0 0

  • To już jest męczące , co dwa dni o wieżowcach

    Narazie nic nie bedą budować , a jak będą to i tak słowo zwykłego szarego obywatela nic nie będzie znaczyć

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane