• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niejasne wskazówki urzędników przy budżecie obywatelskim

13 czerwca 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
  • Podwórko Mały Sad często jest dewastowane.
  • Mieszkańcy często sami biorą się za prace naprawcze.
  • Podwórko Mały Sad.

Czy Budżet Obywatelski stworzony został z myślą o zwykłych mieszkańcach, czy w zamyśle ma być narzędziem w rękach radnych miasta, dzielnic i innych dobrze poinformowanych? - pyta się pan Łukasz, nasz czytelnik, który nie otrzymał rzetelnych informacji i obiecanej pomocy urzędników przy projekcie rewitalizacji podwórka. - Nie ma zatem gwarancji, że będzie to ogólnodostępny teren - tłumaczą urzędnicy.



Pan Łukasz, który jest mieszkańcem Dolnego Wrzeszcza, wraz z sąsiadami i przy skromnej pomocy miasta, dba o zdegradowane podwórka w tej dzielnicy, a w szczególności o jedno z nich, nazywane ze względu na rosnące tam drzewka owocowe "Podwórkiem Mały Sad". W związku z tym, że teren jest własnością Gminy Gdańsk, i by powstrzymać dalszą degradację tego podwórka oraz by przeprowadzić tam poważniejsze inwestycje, zgłosił projekt do Budżetu Obywatelskiego 2019. Okazało się, że spotkał się z daleko idąca nierzetelnością. Poniżej jego historia.

Według informacji na stronie BO 2019, głosowanie ma poprzedzić proces konsultacyjny umożliwiający dobre przygotowanie formalne: "Przez cały czas trwania naboru projektów zainteresowani mieszkańcy będą mogli skorzystać z pomocy urzędników i pracowników jednostek miejskich. W ten sposób będzie można uzyskać wsparcie m.in. przy oszacowaniu kosztów projektu, sprawdzić plany zagospodarowania przestrzennego czy własności gruntu".

Prace poprzedziliśmy wykonaniem we własnym zakresie wśród najbliższych sąsiadów wewnętrznych mini-konsultacji dotyczących funkcji terenu. Wyniki potwierdziły naszą diagnozę o dotkliwym braku funkcji publicznego placu zabaw dla dzieci, miejsca rekreacji i spotkań w kwartale zamieszkiwanym według naszych szacunków przez przynajmniej pół tysiąca dorosłych mieszkańców. W efekcie stworzyliśmy szczegółowy projekt, który poparł praktycznie każdy mieszkaniec, z którym rozmawialiśmy. Udało się zebrać maksymalną dopuszczalną ilość podpisów.

Podczas konsultacji przekazaliśmy informację o działkach, na których planujemy projekt. Odpowiedź była pozytywna, nie dostaliśmy żadnych informacji, że lokalizacja mogłaby być z jakichkolwiek powodów problematyczna. W związku z tym zaczęliśmy zbierać wokół tego przedsięwzięcia lokalną społeczność, poświęcając czas i własne środki na budowanie świadomości i poparcia.

Podwórko Mały Sad - koncepcja zagospodarowania. Podwórko Mały Sad - koncepcja zagospodarowania.

Po miesiącach pracy czekał na nas ze strony Urzędu Miejskiego w Gdańsku zimny prysznic.

Projekt został wstępnie odrzucony ze względu na fakt, że "wspólnotom przysługuje roszczenie w trybie 209a Ustawy o gosp. Nieruchomościami do nabycia gruntu". Uzasadnienie jest sprzeczne z odpowiedzią otrzymaną na etapie konsultacji. W związku z tym, pojawia się kilka pytań.

  • Tę informację można było przekazać nam na samym początku procesu. Otrzymaliśmy jednak odpowiedź wskazującą na coś zgoła innego. Czy Organizator ma prawo przekazywać sprzeczne informacje mieszkańcom podczas konsultacji i weryfikacji? Czy można taki proces uznać za prawidłowo przeprowadzony?
  • Miasto, zasłaniając się istnieniem roszczenia, doprowadza do degradacji terenów do niego należących, za których utrzymanie jest odpowiedzialne. W naszej opinii przyczynia się to do powstawania w centralnych dzielnicach obszarów dysfunkcyjnych, niesłużących mieszkańcom. Czy prawdziwe są opinie, że Miasto celowo nie dba o ten teren i zaniedbuje konieczne inwestycje, żeby zmusić mieszkańców do wykupu? Czy nie byłaby to strategia niebezpiecznie przypominająca działania "czyścicieli kamienic"? Bronię się przed myślą, że Miasto Gdańsk mogłoby tak postępować wobec mieszkańców.
  • Nierzetelne przeprowadzenie procesu konsultacyjnego, polegające na odhaczeniu punktów "przyjęcie wniosku - weryfikacja - rozpatrzenie odwołania", przekazywaniu sprzecznych informacji oraz braku rzeczywistej woli wejścia w dialog z mieszkańcami sprawiają, że ten BO nie jest w istocie Obywatelski. Według naszej pobieżnej, szkicowej analizy, będąc np. radnym dzielnicy, czyli "dobrze poinformowanym", ma się o około 80 proc. większe szanse, że wniosek nie zostanie odrzucony. Czy to dlatego lokalni politycy, stanowiący nieco ponad promil uprawnionych (0,16 proc.), składają aż ponad jedną piątą (21 proc.) wniosków do BO? Czy BO stworzony został z myślą o zwykłych mieszkańcach, czy w zamyśle ma być narzędziem w rękach radnych miasta, dzielnic i innych "dobrze poinformowanych"? Dla jasności, nie kontestujemy prawa tych osób, zwłaszcza radnych dzielnic, do składania wniosków. Postulujemy jedynie zapewnienie równych szans wnioskodawcom.

Oczywiście po otrzymaniu wstępnie negatywnej oceny odwołaliśmy się od niej. Wskazaliśmy również Urzędowi na potrzebę niezwłocznego naprawienia zaniedbań na etapie konsultacji. W naszej ocenie, gdybyśmy otrzymali wczesną pomoc w postaci wyjaśnienia sytuacji formalno-prawnej, mielibyśmy szansę podjąć wraz z innymi mieszkańcami odpowiednie działania, gwarantujące sukces tej fazy zgłoszenia.

Niestety, pomimo naszych apeli, włącznie z bezpośrednim kontaktem z panem Prezydentem, Miasto ogranicza się do roli przyjmującego wnioski, weryfikującego i ewentualnie rozstrzygającego o odwołaniach. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy w zakresie niezbędnych kroków formalno-prawnych. Organizator wydaje się grać na czas, proponując spotkanie odwoławcze, stanowiące dla nas jedyną okazję na przedyskutowanie zaistniałych uwarunkowań, z terminem na dwa tygodnie przed datą podjęcia ostatecznej decyzji. W realiach, w których wszelkie zmiany będą musiały być zapewne ponownie konsultowane z mieszkańcami i wspólnotami, stwarza to ryzyko niezawinionego z naszej strony zatrzymania tej oddolnej, obywatelskiej aktywności.

Cały czas liczymy na to, że Miasto aktywnie włączy się w rozwiązywanie zaistniałego problemu i rozpocznie dialog, zapobiegając realnemu wykluczeniu z wnioskowania do BO mieszkańców nie będących ekspertami w zawiłościach formalno-prawnych związanych z miejskimi inwestycjami.

Odpowiedź Sylwii Betlej z Biura Prezydenta ds. Komunikacji i Marki Miasta

Z wnioskodawczynią projektu "Podwórko. Mały sad" spotkamy się 14 czerwca na Zespole Konsultacyjnym by wspólnie omówić projekt. Ocena negatywna projektu wynika z faktu, że wskazany teren jest podwórkiem, które wspólnota może wykupić i zmienić jego przeznaczenie. Od lat całościowe zagospodarowania podwórek nie są dopuszczane do głosowania, z uwagi na prawo mieszkańców to dzierżawy lub wykupu terenu i samostanowienia o jego przeznaczeniu.

Nie ma zatem gwarancji, że będzie to ogólnodostępny teren. Niemniej każdy projekt jest traktowany indywidualnie i po analizie projektu bywają możliwości kompromisu. Spotkanie z wnioskodawczynią w czwartek będzie właśnie okazją do rozmowy i ponownej analizy projektu.

Co do uwag na temat etapu składania projektów, żadne grupy mieszkańców nie są preferowane. Wnioskodawczyni skorzystała z pomocy wyliczenia kosztorysu projektu. Nie twierdzę, że wszystkim mieszkańcom udaje się skutecznie pomóc. Jednak temu służy także etap weryfikacji projektów i rozmowa na spotkaniu Zespołu Konsultacyjnego.

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (110) 1 zablokowana

  • BO zachęca do działania, aktywizuje obywateli...tyle teorii (1)

    Praktyka jest taka że lekko nue jest a potem lagi w realizacji

    • 39 3

    • Uwaga

      Moim zdaniem pracownicy ZDiZ Gdynia nie powinni ingerować w decyzje mieszkańców ,którzy wybrali np drewniany autobusu dla dzieci zamiast istniejącej piaskownicy. ZDiZ odrzucili projekt ze względu na budowę węzła Karwiny i ul Racławickiej mimo,że przeznaczono na ten cel wolną działkę przy ulRacławickiej .Pierwszą weryfikację projekt przeszedł pozytywnie .Druga decyzja negatywna doszła zbyt póżno i nie było czasu na zmianę lokalizacji .Skandal .

      • 0 0

  • Wspólnota ma pierwszeństwo wykupu ,czyli miasto zaplaci za podwórko a oni potem sobie wykupią. (4)

    I Jeszcze jedno to jest mała wspólnota skoro zorganizowali wiec wszyscy sie znają i zarząd wspólnoty tez na pewno o tym wiedział i doskonale się orientuje.Jak dla mnie to kolejny roszczeni owiec który jest niezadowolony ,ze im sie z przekrętem cwaniactwo nie udało.!Ale jak są tacy chetni to niech zrobią składkę wspólnoty na teren i plac zabaw .

    • 3 6

    • (2)

      Zadziwia łatwość z jakim kieruje Pani/Pan epitety. W tym wypadku bezzasadnie. Gdyby Miasto na etapie konsultacji zaproponowało np. czasowe zrzeczenie się prawa do wykupu, stanęlibyśmy na głowie, żeby im przynieść takie pismo podpisane przez mieszkańców przed akceptacją do głosowania projektu. Zależy nam na stworzeniu miejsca rekreacji i spotkań wszystkich mieszkańców okolicy, dostępnego dla wszystkich gdańszczan, a nie prywatnego poletka. Propozycje rozwiązania problemu ze strony Miasta jednak nie padły.

      • 4 0

      • Ignorantia iuris nocet (1)

        i tyle w temacie...

        • 0 0

        • Moim zdaniem papierkiem lakmusowym pokazującym jakość i obywatelskość BO jest to, jakie szanse na realizację projektów mają osoby nieznające zawiłości formalno-prawnych. Przykładowo, jaką szansę na realizację swojej idei, lub choćby poddanie jej pod głosowanie, miałby niewykształcony senior, obywatel Miasta Gdańska. Tu widzę rolę dla Miasta i lekcję, której jeszcze nie odrobiło. BO musi być otwarty na pomysły wszystkich Mieszkańców!

          • 0 0

    • Nie mogą inwestować na nie swoim terenie, teren jest miasta.

      • 0 0

  • ale jaja (5)

    Portal powołuje się na pana Łukasza, a miasto mówi o wnioskodawczyni więc jak jest ? A poza ty, co to są mikro konsultacje? Pan Łukasz vel wnioskodawczyni konsultowała się z sąsiadką?

    • 40 10

    • Dokladnie ludzie bardzo roszczeniowi są wnioskodawczyni a pluje sie jakis łepek. (3)

      Cwaniaków w BO też nie brakuje wystarczy poczytać wnioski widać ze mają w tym interes.
      Na spotkaniu w zeszłym roku z wnioskodawcami tez przyszła jakas głupia baba i sie wcisnęła ze to ona jest wnioskodawca ale składał kto inny.I naturalnie jak ten tutaj chwaliła sie glupotą i najwiecej sie pluła

      • 4 9

      • To małżeństwo. (2)

        Wniosek składała małżonka Pana Łukasza. Oboje są bardzo fajnymi ludźmi. Tacy społecznicy, których mało wokół nas.

        • 7 0

        • pan Łukasz to ten na zdjęciu w długich włosach? (1)

          bardzo przystojny. chętnie bym go poznał :)

          • 0 0

          • Nie masz szans. Już zajęty.

            • 0 0

    • bo czasami tak jest, że nawet baba musi pokazać swoje jaja

      z sąsiadką

      • 7 2

  • Jeżeli projekty opiniują radni, to sens BO zwyczajnie upadł.

    • 1 0

  • Wzór cnót gdańskich (1)

    Jak tam budowa gdańskiego lgtb idzie budyniowi ? Cieszycie się gdańszczaki ?

    • 3 5

    • My jako mieszkańcy Gdańska, może i się cieszymy, gorzej z gdanszczanka.

      • 0 1

  • Inwestycje (6)

    BO jest bardzo dobry, ludzie się muszą nauczyć, czego i jak chcą żeby byli zrobione.

    • 17 64

    • założenia BO są dobre, ale wykonanie wygląda dokładnie tak, jak napisał autor (3)

      W Gdańsku wygrywają główne projekty, które miasto i tak powinno finansować w ramach zadań własnych (czyli z pozostałej części budżetu gminy - np. remonty chodników, poprawa bezpieczeństwa drogowego przy szkołach, ochrona obiektów zabytkowych itp.)

      • 34 5

      • Podobnie jest z tym BO na Zspie, co powinno być wykonywane przez Miasto, rada dzielnicy wszuca do realizacji w ramach te programu.

        • 0 0

      • Skąd ten dziwny pomysł, że są rzeczy, które nie powinny być finansowane z BO

        Cała idea polega na tym, żeby budować to, na co urzędnicy nie wpadli, a jest potrzebne.

        A tu nagle pojawił się jakiś podział na własne i niewłasne zadania.

        To wszystko te same pieniądze, z tych samych podatków...

        A potem nikt nie chce zgłosić remontu chodnika, bo 'miasto samo powinno' i wygrywają spacery z wózkami...

        • 5 3

      • kolejny anonimowy "nasz czytelnik zadał pytanie"

        i już jest artykuł z tezą, za którą zapłaciła centrala

        • 8 3

    • A skasowanych kilkadziesiąt tysięcy głosów w zeszłym roku też jest dobre? (1)

      Skandal ze skasowaniem głosów pokazał jak w soczewce wszystkie patologie gdańskiego BO: brak jakiekolwiek nadzoru urzędników nad systemem informatycznym, arogancję prezydenta, fikcyjną demokrację.

      • 5 5

      • Brak nadzoru nad systemem?

        Dokładnie tak, jak wczoraj z CEPiKiem?
        Gdzie znajdziesz urzędnika, który zna systemy informatyczne?

        Czy może chcesz takiemu zapłacić pensję wyższą od prezydenta, bo tyle może dostać w normalnej pracy?

        • 1 1

  • Kolejna wpadka

    Szyskuje się kolejna wpadka. Znowu prześliczna się dziwne projekty w stylu raj dla kotów itp.

    • 0 0

  • Podwórko na gminnym gruncie nie może byc (12)

    Ale zamknięte boisko przy szkole albo wymiana okien już tak

    • 119 8

    • nie masz racji (11)

      boisko przy szkole zawsze pozostaje własnością miasta. Natomiast podwórko może wykupić wspólnota za 5 procent własności. I właśnie o to chodzi.

      • 10 6

      • Wykupić ubezpieczyć _ miasto właśnie taka politykę prowadzi,

        • 0 0

      • (2)

        Boisko szkolne jest własnością dyrektora szkoły, który zawsze może ten teren zamknąć. Na terenie szkoły 69 zawsze parkuje jeden samochód. Zgadnijcie czyj?

        • 11 3

        • A jak dyrektora odwołują, bierze podwórko ze sobą do następnej pracy? (1)

          • 4 2

          • Przejmuje te na nowym miejscu.

            • 0 0

      • Taaaa (4)

        Oczywiście że grunt szkolny będzie własnością gminy ale którym zarządza dyrektor obiektu. A wielu przypadkach prace wykonane w ramach BO nie są dostępne dla mieszkańców

        • 18 2

        • Dalej nie może przejść na własność dyrektora. (3)

          A znając nasze turbojanuszostwo, od razu po remoncie podwórko byłoby wykupione i zamknięte.

          • 0 2

          • Przecież z UM piszą że musi być ogólnodostępne (2)

            a boisko szkolne takie nie jest. Gdzie tu logika?

            • 7 0

            • Ja się tam nie znam, ale w gimnazjum koło akademików PG jak zbudowali boisko (1)

              To każdy może grać.

              • 0 0

              • Ale w określonych godzinach.

                Boiska szkolne są czynne po godzinach lekcyjnych, w szkole mojego dziecka np od 18. W liceum obok tak samo, popołudniami. Nie możesz iść tam kiedy chcesz więc to znaczy że nie jest ogólnodostępne.

                • 2 0

      • Grunt za 5%, ale nakłady mogą oddać

        wystarczy, że wspólnota się zobowiąże do tego - i to będzie warunek projektu w BO

        • 7 1

      • Skoro to takie jasne, dlaczego Miasto akceptuje projekty zgłaszane na tych działkach i odrzuca je dopiero w ostatnim momencie? Czy prawo do preferencyjnego nabycia ma skazywać na degradację terenu? Czy deklaracja ze strony wspólnoty o braku zainteresowania wykupem przez, powiedzmy, 20 lat, nie powinna otwierać drogi do włączenia terenu w funkcje ogólnodostępne? Oczywiście, łatwiej jest odrzucić projekt, nie inwestować, nie sprzątać, nie rozwiązywać problemu.

        • 7 0

  • A w Gdyni to jeden zaradny Pan Radny potrafił-

    wyegzekwować budowę w dosłownie typowym PRL-owskim czynie społecznym- normalną budowę chodnika dla pieszych na Gdyńskim Obłużu. Ktoś dał za frico stare płyty chodnikowe (50x50 cm), ktoś sprezentował żwir-zakupił z n/n środków, a Radny zwołał gawiedż i społeczników i robota ruszyła/ wspólnie, społecznie i w kolektywie/. Chodnik ze 50 metrów jest bez B.O. I to nie jest ostatnie słowo. Wszyscy zainteresowani są "do przodu-parę złotych", a i mieszkańcy mają chodnik. potrzebny jak psu na budę ale jest.... To taka próba na ile można sobie jeszcze pozwolić...Po wyborach czas przyjdzie może na społeczną odbudowę ulic ????? Kto wie.

    • 0 0

  • Najbardziej "Obywatelska"-to

    była Milicja -Obywatelska. Zawsze była efektywna i skuteczna w służbie PRL-u. Tym co nie mieli pracy lub się uchylali( tzw.niebieskie ptaszki)-to i takim obywatelom potrafiła nawet znależć pracę...
    Ta nazwa sama/Obywatelski/- sama w sobie odstrasza bo kojarzy się z "obywatelem"- i tekstem "co obywatelu???- Może chociaż zmienić nazwę na budżet mieszkańców, budżet społeczny itp.-podobne tekściki...I dopuścić mieszkańców do analiz.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane