• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

No i cóż, że ze Szwecji, czyli o kwarantannie widmo

Joanna Skutkiewicz
17 marca 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Lotnisko w Sztokholmie to właściwie jedyne miejsce, w którym należy pozostawać w maseczce na twarzy. Lotnisko w Sztokholmie to właściwie jedyne miejsce, w którym należy pozostawać w maseczce na twarzy.

W dobie pandemii koronawirusa podróżowanie za granicę stało się wyzwaniem logistycznym. Nie wystarczy trzymać się zaleceń związanych z obostrzeniami w podróży do kraju, do którego chcemy dotrzeć; trzeba też pozostać w ciągłej gotowości do natychmiastowej zmiany wszelkich planów i to na każdym etapie podróży. Okazuje się jednak, że przy dobrej organizacji wizyta w niektórych krajach Europy może być łatwiejsza, niż przypuszczamy i... mniej skomplikowana, niż mówią przepisy.



Jeszcze do niedawna - choć to pojęcie względne, bo SARS-CoV-2 w Polsce obchodził niedawno swoje pierwsze "urodziny" - podróże po Europie były śmiesznie łatwe. Wystarczyło kupić bilet na samolot, spakować dowód osobisty do walizki i już większość kontynentu stawała przed nami otworem. Rok 2020 pokazał nam jednak, że nie ma na świecie rzeczy oczywistych. Wróciły granice, kraje pozamykały się przed przyjezdnymi, a warunkowe ich otwarcie wiązało się - no właśnie - z szeregiem przepisów właściwych każdemu krajowi z osobna.

Zdążę czy nie zdążę?



Ze względu na dynamiczną sytuację związaną z zakażeniami na całym świecie i odmienną politykę krajów związaną z obostrzeniami pandemicznymi, nie sposób zgadnąć, kto i na jakich warunkach może wjechać do danego kraju. Trzeba to każdorazowo sprawdzić, a najlepiej - cóż - sprawdzać codziennie, bo zasady związane z przekraczaniem granic zmieniają się jak w kalejdoskopie. Niemniej podróżowanie nie jest całkiem niemożliwe, a mając za sobą "na świeżo" wizytę w stolicy Szwecji, mogę także powiedzieć, że nie jest bardzo trudne. Co oczywiście może się zmienić na przykład jutro. Ale po kolei...

Po przylocie do Sztokholmu czekała na mnie jak gdyby równoległa rzeczywistość, przynajmniej pod kątem obostrzeń pandemicznych. Po przylocie do Sztokholmu czekała na mnie jak gdyby równoległa rzeczywistość, przynajmniej pod kątem obostrzeń pandemicznych.

Testy antygenowe i PCR



Wiele krajów Europy wymaga od podróżującego okazania negatywnego wyniku testu na koronawirusa. Przepisy pod tym względem różnią się od siebie znacznie. Holandia życzy sobie, abyśmy zrobili test PCR do 72 godzin przed podróżą oraz antygenowy do 4 godzin przed podróżą. Jadąc do Czech, musimy mieć negatywny wynik testu PCR wykonanego nie później niż 72 godziny przed wjazdem lub antygenowego wykonanego nie później niż 24 godziny przed wjazdem; pomimo negatywnego wyniku, uprawniającego nas do przekroczenia granicy, i tak musimy poddać się 5-dniowej kwarantannie, a następnie powtórzyć test na terenie Czech. By jeszcze bardziej skomplikować sprawę, gdy jedziemy do naszych południowych sąsiadów na czas krótszy niż 12 godzin, nie musimy w ogóle robić testu.

Pójdźmy dalej: Norwegia zamknęła granice dla osób, które nie mają tam stałego zameldowania; Włosi dają przyjezdnym do wyboru poddanie się 14-dniowej kwarantannie lub przedstawienie negatywnego wyniku testu PCR lub antygenowego. I w końcu Szwecja, która pod względem obostrzeń koronawirusowych od samego początku pandemii jest bardzo liberalna: tu musimy przedstawić wynik testu wykonanego maksymalnie 48 godzin przed przekroczeniem granicy. Może być to test antygenowy, który jest znacznie tańszy od wymazowego (ok. 150 zł zamiast 450 zł) i daje nam wynik w ciągu 3-5 minut od pobrania materiału. Choć test PCR uznawany jest za najczulszy, a co za tym idzie, referencyjny, to tania i szybka wersja antygenowa cechuje się czułością 98 proc. i dokładnością aż 99 proc.

Testy na koronawirusa w Trójmieście



Parę minut i po wszystkim



By pojechać do Szwecji - nie mając tam stałego zameldowania, pracy ani ważnych powodów rodzinnych, które zwolniłyby mnie z tego obowiązku - musiałam więc dzień przed wylotem zrobić odpowiedni test. Umówienie się na dogodny termin w prywatnej przychodni nie stanowiło problemu, podobnie jak sama procedura. Mogłam wreszcie przekonać się, czy pobieranie materiału do badania rzeczywiście jest tak koszmarnie nieprzyjemne, jak twierdzą niektórzy. Na pewno jest to kwestią subiektywną, jednak jestem przekonana, że każdego z nas spotykają niekiedy gorsze rzeczy.

Po kilkunastu sekundach jest już po wszystkim, a po paru minutach możemy już cieszyć się przepustką za granicę, dzierżąc w dłoni wydruk zaświadczenia o negatywnym wyniku testu. Co istotne, warto zaznaczyć przy rejestracji, że potrzeba nam zaświadczenia po angielsku.

Przylot do Polski wiąże się z koniecznością wykonania testu w kierunku koronawirusa, jeśli chcemy uniknąć kwarantanny. Przynajmniej teoretycznie. Przylot do Polski wiąże się z koniecznością wykonania testu w kierunku koronawirusa, jeśli chcemy uniknąć kwarantanny. Przynajmniej teoretycznie.

W Szwecji nic nie trzeba



Tak jak zapowiadano, podczas podróży z Gdańska do Sztokholmu zaświadczenie przydało mi się dwukrotnie: podczas boardingu na lotnisku w Polsce oraz przy kontroli granicznej w Szwecji. Tu zaskoczenia nie było. Zadziwiające było jednak to, że wyjście z budynku lotniska oznaczało swego rodzaju przejście do równoległej rzeczywistości. Słyszałam, że niedługo przed moim przyjazdem Szwecja zdecydowała się na zaostrzenie restrykcji związanych z pandemią. W praktyce oznacza to, że... zachęca (!) się Szwedów, by w godzinach szczytu w komunikacji zbiorowej zakładali maseczki i w miarę możliwości trzymali się od siebie na dystans.

Na ulicach proporcje są dokładnie odwrotne niż u nas: tam osoba w maseczce to osobliwość taka jak u nas osoba bez tejże. Nie ma problemu, żeby usiąść w restauracji czy kawiarni i spokojnie zjeść przy stoliku - jak za starych, dobrych czasów... Pandemia jest więc odczuwalna w nieporównywalnie mniejszym stopniu niż w Polsce. Jedyne, co doskwierało podczas krótkiego pobytu, to nieczynne placówki kulturalne, takie jak muzea, oraz fakt zamykania lokali gastronomicznych w niedzielę o 17:00. Czymże to jest wobec obostrzeń, z którymi muszą borykać się właściciele lokali gastronomicznych tutaj?

Vänligen håll avstånd



Trzymaj dystans. Tak po prostu. Jak zaznaczają szwedzcy ministrowie, ale też sami mieszkańcy Sztokholmu, strategia Szwecji polega na dobrowolnych zaleceniach, a nie na bezwzględnym nakładaniu restrykcji i "polowaniu" na obywatela, który je łamie. Widać to zresztą bardzo wyraźnie na wielu poziomach: nawet w samym centrum stolicy Szwecji pieszy może przejść przez ulicę na czerwonym świetle, a kierowca samochodu ma obowiązek mu ustąpić. Trudno wyobrazić sobie coś takiego np. w Warszawie.

W Szwecji lokale gastronomiczne pozostają otwarte i mało kto chodzi po mieście w maseczce. W Szwecji lokale gastronomiczne pozostają otwarte i mało kto chodzi po mieście w maseczce.

Co z tą kwarantanną?



Na samym początku marca zmieniono przepisy związane z przekraczaniem granicy Polski. Od tego momentu pasażerowie posiadający zaświadczenie o negatywnym wyniku testu PCR, LAMP lub antygenowego w kierunku SARS-CoV-2 wykonanego nie wcześniej niż 48h przed przekroczeniem granicy byli zwolnieni z obowiązkowej, 10-dniowej kwarantanny po powrocie do Polski. Ten element podróży do Szwecji okazał się najbardziej niejednoznaczny. Przepisy były jasne, jednak ich egzekwowanie okazało się kompletną fikcją.

By uniknąć kwarantanny po powrocie do kraju, jeszcze przed podróżą zapisałam się na test antygenowy w Sztokholmie. Nie miałam kłopotu ze znalezieniem punktu, który będzie czynny w niedzielę po południu, ani ze sfinalizowaniem całego procesu. Bardziej niż patyk w nosie bolała konieczność uiszczenia trzykrotnie wyższej opłaty za test (995 kr, czyli 450 zł). Cena za test była jednak zupełnie proporcjonalna do każdej innej ceny w superdrogim Sztokholmie. Skoro trzeba, to trzeba - tu się ważą losy 10 dni spędzonych na wolności zamiast w czterech ścianach, więc warto. Tylko że...

Nie da się anulować czegoś, czego nie ma



Mojego wyniku testu nie sprawdzono ani na lotnisku w Sztokholmie, ani w Gdańsku. Gdy byłam już przy wyjściu z gdańskiego lotniska, przeraziłam się, że może nieświadomie przeoczyłam coś ważnego i nie dopełniłam ważnego obowiązku, zawróciłam więc do punktu informacji. Tam pracownik lotniska krok po kroku poinstruował mnie, bym zwróciła się bezpośrednio do stacji sanepidu właściwej mojemu miejscu zamieszkania, tj. sopockiej. By się z tym nie spóźnić, zgłoszenia postanowiłam dokonać już w samochodzie, po drodze do domu. Naiwnie sądziłam, że ten jeden telefon załatwi sprawę. Ale skąd!

Okazało się, że sanepid w Sopocie owszem, będzie potrzebował mojego zaświadczenia o negatywnym wyniku testu, ale dopiero wtedy, gdy już nałoży na mnie kwarantannę. Nie może zwolnić mnie z obowiązku odbywania jej, nie nałożywszy jej uprzednio. A nałożyć ją może dopiero wówczas, kiedy otrzyma moje dane od głównej stacji sanepidu, która będzie je mieć od celników z lotniska w Gdańsku.

Dzwoniąc na ogólnopolską infolinię, dowiedziałam się również, że kwarantanna pasażera przylatującego do Polski - niezależnie od tego, czy ma test, czy nie - rozpoczyna się w ciągu dwóch dni od przekroczenia granicy. Wszystko po to, by dać przylatującemu możliwość dotarcia na miejsce odbywania kwarantanny. Czyli: nawet będąc zarażona koronawirusem, mogłabym jeszcze przez dwa dni beztrosko go sobie rozsiewać.

Dla kogo ten test?



To był poniedziałek, 8 marca. W piątek, 12 marca, nieco zaniepokojona moim niepewnym statusem - wciąż nie dostałam powiadomienia o kwarantannie ani o zwolnieniu z niej oraz nikomu nie pokazywałam wyniku testu - znów wykonałam kilka telefonów, już nie tylko do stacji sanepidu, lecz także do Straży Granicznej i na lotnisko, by dowiedzieć się, co tu się właściwie wydarzyło. Pomimo przekazania formularzy przez lotnisko w Gdańsku w odpowiednie ręce moje dane nie zostały w ogóle wprowadzone do bazy osób objętych obowiązkiem kwarantanny.

Mogę się tylko domyślać, czy pozostałych pasażerów tego samego lotu spotkała identyczna przygoda. Czy to znaczy, że lecąc ze Szwecji następnym razem, mogę spożytkować te 450 zł w przyjemniejszy sposób?

Nie ma granicy, więc jest problem



Kolejną kwestią, która pozostaje dla mnie zagadką techniczno-filozoficzną, jest temat przekraczania granicy między Szwecją a Polską lub - szerzej - wszystkich granic krajów objętych strefą Schengen. Skoro w Gdańsku nie ma kontroli granicznej dla przylatujących, a granica sensu stricto właściwie nie istnieje... to czy nie wystarczyłoby, abym zrobiła test już po przylocie do Polski, choćby na lotnisku?

Niestety, w tym wypadku strefa Schengen, mająca przecież na celu ułatwienie podróżowania, nie działa na korzyść podróżujących. Od 29 marca przylatujący do Gdańska z zagranicy mogą wykonać szybki test antygenowy na obecność koronawirusa na lotnisku, ale... dotyczy to wyłącznie pasażerów spoza strefy Schengen, czyli m.in. Wielkiej Brytanii, Irlandii, Bułgarii. Dlaczego? Bo w ich przypadku za przekroczenie granicy uważa się pomyślne przejście kontroli dokumentów w Gdańsku. A gdy nie ma konkretnie wyznaczonej granicy... to jest problem. A właściwie: nie ma żadnego, chyba że chce się być nadgorliwym, tj. przestrzegającym przepisów.

Minął już ponad tydzień, odkąd wróciłam ze Szwecji do Polski i mimo najszczerszych chęci nie dano mi pochwalić się nikomu decyzyjnemu moim negatywnym wynikiem testu w kierunku koronawirusa. Pozostaje więc refleksja: czy w ogóle warto starannie trzymać się przepisów, które nie dość, że co chwilę się zmieniają, to jeszcze nie są w ogóle egzekwowane? Pewnie warto. Ale na pewno się nie opłaca.

Opinie (149) 6 zablokowanych

  • Z igły widły? Bez sensacji nie można żyć? (6)

    Całe to działanie jest na pokaz, że niby władze mają cokolwiek pod kontrolą. Bierzmy przykład ze Szwedów. Test zrobiony, wynik negatywny to po sprawie. No problem - no call

    • 113 17

    • Gdyby wszyscy tak podchodzili do sprawy to ok - mam wynik pozytywny to siedzę w domu, negatywny - mogę latać wszędzie. Ale u nas jest trochę inaczej. Na test to najlepiej nie pójdę dopóki mnie karetka nie zabierze, nawet przy mega objawach. Oczywiście dopóki tylko będę mógł to latam po wszystkich marketach (bo przecież nie mam kwarantanny) i roznoszę to gdzie się da. A jak zrobię sobie test prywatnie )(to jedyny sposób na to żeby nie nałożyli automatycznej kwarantanny) i wyjdzie pozytywny? Tak, tak samo. Dopóki mogę chodzić to będę chodził, przecież muszę jakoś żyć. Niestety takei postępowanie jest coraz częściej spotykane. I właśnie przez takie podejście jeszcze nie pozbyliśmy się tego g*wna.

      • 14 5

    • Ja akurat jestem na kontrakcie w Szwecji (3)

      Przeczytałem artykuł ale dalej nie wiem czy bez aktualnego testu wejdę na pokład samolotu. Powrót za 2 m-ce więc pewnie kilka razy będzie się zmieniać. 955 koron to spoko. Nas tu straszą że od 200 do 280 euro.

      • 3 0

      • Przechoruj i przez 3 miesiące od pozytywnego testu możesz jeździć bez bieżących badań. Oszczędność:) (1)

        W TV pokazują najgorsze przypadki i tym żyje widz. Prawda jest taka, że u nas w firmie ponad 100 osób + rodziny przeszło Covid bez większych dolegliwości niż grypa. I to w bardzo różnym wieku od 20 do 75 lat

        • 9 1

        • Tv i unikam jak ognia. Sama propaganda

          Przerobili wszystko na covid bo z tego trzepią hajs a inne choroby się nie opłacają. Ci co byli w szpitalu na coś niech się upewnią, że nie mają go w wypisie.

          • 10 1

      • Wejdziesz.

        Tyle że jak będziesz mieć pecha to po paru dniach telefon z sanepidu. Ale nie martw się, na 10 kolesi latających ode mnie z firmy jeszcze żaden nie dostał. Poza tym ponoć pracujących nie obowiązuje kwarantanna.

        • 0 0

    • u nas rząd się zastanawia

      bo niepokoi go liczba zajetych respiratorow, ktorych jest niecale 3000. ale co tam w kraju nas jest niecale 40mln, to w sumie o co chodzi xd

      • 0 1

  • Róbta co chceta (9)

    Autor zapomniał wspomnieć że centrum Sztokholmu nawet w sobotę wieczorem wygląda jak wyludnione miasto. Mały drobiazg.

    • 61 38

    • (2)

      Te rewelacje rozumiem, ze masz z pracy niemieckiej?

      • 20 14

      • pracy = prasy

        • 9 3

      • Pojedź, zobacz, ew włącz kamery w necie

        • 3 0

    • Bzdury

      Kłamiesz

      • 5 5

    • Chyba nigdy w Sztokholmie nie byłeś. (1)

      Nie, tu nie mowa o twoim Wąchocku.

      • 14 2

      • On jest z Pcimia

        • 8 1

    • byłes kiedyś? wyglada tak od poniedziałku do czwartku. Szwecja to duzy kraj a ludzi mało i mozna odniesc takie wrazenie

      • 8 1

    • Na Stureplan widzę nie byłeś...

      Ale w sumie rozumiem, na te parę drinków pół polskiej pensji wydać, trochę drogo.

      • 0 1

    • Szwdzi zabawa

      Bo oni sie bawia w piatek

      • 0 0

  • (11)

    Jaki sens ma ta szopka z obostrzeniami na granicach, skoro Covid i tak jest wszędzie, a powstała w UK mutacja i tak się swobodnie rozlała mimo tych pozornych środków ostrożności?

    • 81 10

    • (5)

      Nie chodzi o chorobę tyloo o dyscyplinę i kontrolę.
      "Covid" jest infekcją wirusową znaną od lat sfabrykowaną do poziomu nowej choroby i nowych szczepionek.
      Zdrowych ludzi przekonuje sie ze sa ciezko chorzy. Tak to w skrocie działa.
      Podżeganie chorobowe czyli próba przekonania zasadniczo zdrowych ludzi, że są chorzy, oraz lekko chorych że są ciężko chorzy.  Ta strategia została nazwana również korporacyjnym konstruowaniem choroby

      • 15 10

      • a tym co umarlli to co się wmawia ? (4)

        • 6 4

        • A ci co umarli "nadprogramowo", bo przez Covid służba zdrowia stanęła na głowie? Albo targnęli się na życie? (1)

          • 14 1

          • to wszystko byli statyści, nikt nie umar

            Edzia Górniaczka

            • 5 2

        • (1)

          na powikłania pogrypowe .
          mozna sprawdzic statystyki z zeszłych lat ile osob umierało.
          Ogarnijcie sie covidianie i nie dajcie sobie wkrecac makaronu na uszy

          • 9 4

          • No właśnie statystyki zgonów wyraźnie wskazują ubiegły rok za najtragiczniejszy od dziesięcioleci. Zatem dalej bajki opowiadaj.

            • 1 1

    • Powstała mutacja w UK , he, he , he. Z tv to wiesz ?

      Zadzwoń do znajomych w UK i dowiedz się jaka jest prawda,
      ja tak zrobiłem i nie wiedzą o żadnej brytyjskiej mutacji.
      Robią was w wała od roku a wy się dajecie zniewalać.
      Co do masek to doktor Martyka ładnie podsumował , że to i**otyzm.

      • 12 6

    • A jaki sens ma szołbiznes?

      Przecież ta g..odemia to jeden wieli szołbiznes, dla plebejuszy masz szoł: maski, obostrzenia, Astry Zenka a dla patrycjuszy olbrzymi biznes na testach, maskach, tarczach defraudacyjnych itp.
      Tak długo jak ludzie są zainteresowani aby trwało szoł i będą chcieli poświęcać na to swoje zdrowie i pieniądze tak długo to będzie trwać.

      • 4 3

    • bzdura (1)

      jaka mutacja? w UK nikt o niej nic nie słyszał, mutacja powstała w mediach...:):):) w Polskich mediach.

      • 1 5

      • Nie słyszał o niej polski zmywak ignorant który pojęcia nie ma co się wokół niego dzieje albo plebejski angol czerpiacy wiedzę o świecie i kraju z ichnich śmieciowych tabloidow i dziennych gadzinowek.

        • 4 0

    • Mutacja UK została powstrzymana na granicy brytyjsko europejskiej przed poprzednimi świętami ale nasz wspaniały rząd wysłał szybko 200 lotów ponadplanowych by pomóc naszym obywatelom w przyjeździe na rodzinne święta. To nic że angole zamknęli granice, tunel pod kanałem, my tego wirusa przywieźliśmy sobie samolotami. Nie pamiętacie tego co działo się z ciężarówkami w Dover?

      • 5 2

  • (10)

    Szwecja spi na ropie i WHO wraz z USA moze im skoczyc. Oni nie musza zabijac swojej gospodarki, nie musza wprowadzac na rynek tzw. "szczepionek" oplacanych z budzetu panstwa, nie musza sie obawiac uwalenia pieniadze do poziomu makulatury za pomoca gieldy kontrolowanej calkowicie przez system finansowy USA. Oni po prostu maja na to wszystko wywalone w 100% na te szopkie dla cwiercinteligentow - sa zwyczajnie nietykalni w obecnej sytuacji.

    • 48 25

    • Szwecja i ropa? Wtf... (6)

      Gdzie ta ropa w tej Szwecji???

      • 23 2

      • (5)

        Nowe zloza pod dnem Baltyku. Ale to i tak nie ma znaczenia, poniewaz zloza uranu maja wystarczajaco bogate. Na tyle bogate, ze Szwecja wlasnie wdraza nowy program calkowitego odciecia sie od produktow ropy naftowej i im pochodnych. Juz teraz elektrownie atomowe produkuja ponad 50% energii dla calego panstwa bez jakiegokolwkiek importu surowcow, bo drugie 50% to elektrownie z energii odnawialnej. Maja gigantczne zloza rud zelaza oraz metali szlachetnych. Szwecja jest samowystarczalna pod kazdym wzgledem.

        • 10 2

        • 3 minuty to za malo na edycje

          "Na tyle bogate, ze Szwecja wlasnie wdraza nowy program calkowitego odciecia sie od produktow ropy naftowej i im pochodnych." - oczywiscie mialem na mysli w formie pozyskiwania energii, a nie szeroko rozumianej rafinacji (tutaj status ropy jeszcze dlugo nie bedzie zagrozony).

          • 2 1

        • to po kiego wała jest w UE ? (1)

          • 2 3

          • Co za dziecinne pytanie. Dla szmalu. A niby dla czego innego?

            • 8 1

        • (1)

          Czy mają pola uprawne? A może rudy będą przerabiać na jedzenie?

          • 0 3

          • Tak mają pola uprawne w przeliczeniu na mieszkańca więcej niż Polska

            • 0 0

    • raczej śpi na energii z hydroelektrowni (1)

      • 3 0

      • To akurat Norwegia nie Szwecja

        • 0 0

    • ????

      To Norwegia 'śpi na ropie', a nie Szwecja.

      • 2 0

  • Te przepisy sa dla naiwnych i bojażliwych, ktorzy uwierzyli w kłamstwo o pandemi - wolni ludzie nie muszą ich stosować (4)

    • 57 35

    • (2)

      Dla tych co nie chcą dostać mandatu i mieć problemów. Gdyby zrobili dobrowolne obostrzenia to może 15-20% by coś z tym robiło a reszcie to zwisa - i dobrze

      • 11 5

      • Niestety nie masz racji, bo nawet 80% popierało zamykanie lasów (1)

        a noszenie nic nie dających kagańców na powietrzu popiera jakieś 60% - widać to choćby po tym, jak w tych szmatach paradują nawet tam gdzie nie trzeba ich nosić.
        Gdyby ludzie tego nie popierali to już dawno politycy by to mieli tam, gdzie mają nasze życie i zdrowie.
        To nie Szwecja, gdzie decyzje podejmują specjaliści a społeczeństwo im ufa (co doprowadza tamtejszych polityków do szału) - u nas nawet Tęczowa Dulcenya decydowała o hospitalizacji doprowadzając dyrektora szpitala do utraty pracy a swoją osobę do kompromitacji.
        Tym się właśnie różni normalne państwo od populistycznej hucpy - u nas politycy (albo ich rodzina czy znajomi) muszą decydować nawet o tym, jak i czym Ciebie leczyć a w normalnym kraju decydują o tym lekarze.
        Sterowanie służbą zdrowia i krajem poprzez politruków, towarzyszy czy komisarzy doprowadziło nas do bezprecedensowej klęski, gdyż pomimo wydania jakiś 200 mld uzyskaliśmy jedynie większą biedę i wzrost śmiertelności o ponad 20% (w Szwecji niecałe 5%).

        • 11 5

        • Jeszcze gorszy niż popieranie zamordyzmu jest fakt, że jest to poparcie "warunkowe". Mam na myśli to, że obecny "terror sanitarny" popierają głównie ludzie, których dotyka on tylko w niewielkim stopniu. Najgłośniej o zamykanie wrzeszczą ci, którzy aktualnie nie mają zajęcia, są emerytami, beneficjentami pomocy społecznej, utrzymankami rodziców lub współmałżonka albo pracują w branży, która "nie jest zagrożona". Najgłośniej o obowiązek noszenia masek dopominają się ci, którzy nie muszą "paradować" w nich w pracy przez 8, 9, 12 godzin dziennie. Najgłośniej o dystans społeczny dopominają się ci, których życie towarzyskie od dawna toczy się w sieci. A teraz wyobraźmy sobie, że - już niebawem - galopująca inflacja, bankructwa firm, spadek wpływów z podatków oraz postępująca pauperyzacja postawi tych ludzi przed faktem znacznego pogorszenia jakości życia. Jak myślisz, kto najgłośniej będzie gardłował o tym? Kto najgłośniej zacznie krzyczeć, że nie ma gdzie zrealizować bonu turystycznego, gdzie zanocować ani gdzie zjeść w wakacje? Kto najgłośniej będzie krzyczał, że młodzi nie mają pracy? Że dzieci mają depresję/nerwicę/otyłość? Że pogotowie nie dojechało do babci z wylewem, bo zabierało zaszczepionego do szpitala? Zgadnij, bracie ;)

          • 5 1

    • zobacz apel piosenkarza Piaska ze szpitala ,może ci coś wtedy do łba dotrze

      • 1 3

  • (4)

    Wszędzie na świecie na kazdym kontynencie lockdown i noszenie maseczek spowodowały wzrost ilości zgonów.

    • 56 32

    • (1)

      Nigdy nic głupszego nie przeczytałem i chyba nie przeczytam...

      • 4 13

      • A może zmniejszyły? Co mi jeszcze powiesz? Że 2 > 5?

        • 5 4

    • (1)

      dziwnym trafem wszelkie obostrzenia nie wpływają na liczbę zakażeń (a może je zwiększają - powiedzą niektórzy). Wirus rozpowszechnia się swoimi drogami i ma serdecznie gdzieś wszystkie nasze ograniczenia i logdałny, jedyne co działa, to leczenie chorych - normalna sprawa. Jak kto chory, trzeba leczyć, a nie więzić ludzi zdrowych.

      • 5 0

      • Na jakiej podstawie twierdzisz, że nie wpływają na liczbę zakażeń?

        • 0 1

  • Bylem dzis w przychodni w punkcie pobran z rana.... 30 osob na korytarzu.... korytarz bez okien... (2)

    Jak przez rok czasu nie idzie wymyslec jakiegos systemu nakazami, procedurami to cos tu nie gra...

    • 53 6

    • Że co?

      Pobrania? W sensie małżeńskie?

      • 1 12

    • Qwa

      Rok i kropka ..Rok czasu...A czego niby miałby być "rok"?

      • 2 0

  • (1)

    Szkoda gadać...
    Taka władza

    • 24 12

    • Wszyscy w EUropie żyjemy w bańce informacyjnej. A tymczasem moi znajomi byli na Kanarach, Portugalii, są w Hiszpanii. Wszystko normalnie działa, kto chce podróżować ten może. Jedynie właściciele barów się wściekają bo muszą zamykać o 20, a przy stoliku może być max 6 osób.

      • 3 0

  • cyrk

    bzdury, bzdury i znowu bzdury. Obudź się!!!!

    • 21 4

  • Nie byłem nigdy za granica (13)

    i wygląda na to że nie będę ,za dużo zachodu z tym wszystkim choć w sumie nie mam takiej potrzeby ,w góry czy na Mazury też można z rodziną jechac

    • 19 29

    • (1)

      albo do Żukowa
      też fajnie

      • 27 0

      • Polecam Pcim

        • 8 0

    • Mozna w ogole nie jechac tylko na youtube sobie pooglądać całą rodziną

      Tanio i bezpiecznie

      • 22 3

    • (7)

      A ja bylam w wielu krajach i powiem, ze to wszystko przereklamowane, wszedzie brud, smrod i ubostwo

      • 16 7

      • Nie wszedzie (4)

        Z ciekawostek powiem że na Białorusi jest wyjątkowo czysto a biedy i ubustwa nie widać .

        • 9 0

        • średnia płaca na poziomie 2000 brutto (1)

          to faktycznie dobrobyt jak na zachodzie.

          • 4 2

          • I co z tego, jak wacha jest po 2 zł.

            • 3 0

        • (1)

          ubóstwo językowe

          • 3 0

          • ómysłowe

            • 1 0

      • jak to mówi wujek Franek: czym bardziej na wschód, tym większy jest smród :D

        • 3 1

      • ilu?

        • 1 0

    • Sporo tracisz i nigdy się o tym nie przekonasz bez wyrwania się ze swojej strefy komfortu.
      Podróżowanie to moje największe hobby. Wszystko na własną rękę i jak najdalej od hoteli i podobnych przybytków, a najbliżej lokalnych.
      Sporo się dowiadujesz, sporo zobaczysz, sporo się nauczysz i można poszerzyć horyzonty.
      A wspomnienia zostają na całe życie.
      Ale w sumie nie namawiam, im mniej podróżujących, tym luźniej i taniej ;)!

      • 6 2

    • Można.

      Tam można zamknąć się szczelnie w pokoju, pozatykać szpary w oknach coby łobce nie wlazło i pić ciepłą wódkę śmiejąc się z tych samych co zawsze nieśmiesznych dowcipasów w kabaretach TVP.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane