• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nocne wędrówki klucznika Neumanna

26 marca 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Ratusz Głównego Miasta – to tu rozegrały się wszystkie akty historii klucznika Neumanna. Na pierwszym piętrze znajdowało się m.in. miejskie archiwum, zaś piętro wyżej miejskie więzienie. Rycina Reinholda Curicke, na podstawie Petera Willera z 1679 r. Ratusz Głównego Miasta – to tu rozegrały się wszystkie akty historii klucznika Neumanna. Na pierwszym piętrze znajdowało się m.in. miejskie archiwum, zaś piętro wyżej miejskie więzienie. Rycina Reinholda Curicke, na podstawie Petera Willera z 1679 r.
Szczegóły gdańskiego poselstwa do Króla Prus Fryderyka II Wielkiego trafiły w niepowołane ręce, dzięki zgubnemu nałogowi klucznika Marcina Neumanna. Szczegóły gdańskiego poselstwa do Króla Prus Fryderyka II Wielkiego trafiły w niepowołane ręce, dzięki zgubnemu nałogowi klucznika Marcina Neumanna.

Alkohol to zguba, nie tylko dla człowieka, ale i całego miasta - mogli pomyśleć gdańscy sędziowie odkrywszy w 1771 roku aferę szpiegowską, do której doprowadziła nadmierna skłonność do mocnych trunków.



To było zwyczajne przesłuchanie. Jedno z wielu, jakie sędzia Pegelau przeprowadzał w swej sędziowskiej karierze. Przesłuchiwany też był człowiekiem zwyczajnym. Drobny kupiec tekstylny Wojciech Aleksander Jungburg niczym szczególnym się nie wyróżniał. Imponować mógł co najwyżej wzrostem i wielkością krost wyrastających na twarzy. Mimo to w pewnym momencie tak zaszokował Pegelaua, że ten byłby prawie spadł z krzesła.

- Skąd Jungburg wiecie o naszym poselstwie do króla Prus? - zapytał.
Jungburg zmieszał się.
- Jak to skąd? W ratuszu mówili.
- Doprawdy? A kto wam to mówił? - Pegelau wlepił w niego badawcze spojrzenie.
- Tera już nie pomnę... - Jungburg zmiarkował, że się wygadał. - Wie pan sędzia... Z wiekiem pamięć zawodzi.
- Wiekiem mi tu Jungnurg się nie zasłaniajcie - nasrożył się Pegelau. - Pamięć u was wyborna, a i orientacja w świecie nie zgorsza. Ile siedzicie za kratkami?
- Będzie ze dwa lata... A za niewinność siedzę. Ja na towarze nigdy nie oszukał. To złe ludzie tak gadali... - Jungburg z ochotą zmienił temat, ale Pegelau nie należał do ludzi, których łatwo da się zwieść.
- Dwa lata siedzicie i wiecie, co miesiąc temu się zdarzyło i o czym jedynie parę osób w mieście wiedziało? Coś mi to podejrzane się zdaje - przeszył Jungburga badawczym spojrzeniem. Biedak siedział na zydlu ze zwieszoną głową i nic już nie miał ochoty mówić. Wiedział, że aż nadto się wygadał.

* * *

Wiedza Jungburga na temat gdańskiego poselstwa do Prus była dla sędziego Pegelaua aż nazbyt podejrzana. Jeszcze tego samego dnia, czyli 26 listopada 1771 r. powiadomił o wszystkim radę miejską, a ta powołała komisję, by w trybie tajnym zbadała sprawę. To prawda, że Tessin nie lubił Bentzmanna, Bentzmann Pegelaua, a Pegelau Tessina, a mimo to wszyscy trzej zgodni byli co do jednego. Wiedza Jungburga o sekretach gdańskiej polityki nie mogła być dziełem przypadku. Trzeba było ustalić źródło przecieku.

Tessin podejrzewał jednego ze skrybów w kancelarii Wety, ale Bentzmann od razu zgłębił przyczynę.

- Tessin skryby tego nie lubi, ot taka przyczyna - powiedział Pegelauowi, gdy spotkali się w mieście. - Zdaje się, że chłopak smali cholewki do jego córki i Tessinowi nerwy puszczają. Archiwum jest bardziej podejrzane.
- Czemuż to? - zdziwił się Pegelau.
- Pisma, panie kolego, pisma - odrzekł Bentzmann z wyższością.
- Co dobrodziej ma na myśli? - Pegelau uśmiechnął się z lekka kpiąco. - Sądzicie, że ten głupi Jungburg w mysz się zamienił i do archiwum się dostał?
- Nic z tych rzeczy, panie kolego. Ktoś z archiwum się przed nim wygadał.
- Raczysz dobrodziej żartować - zaśmiał się Pegelau. Z lekka kpiąco oczywiście: - To zbyt proste by było. Jungburg znał rzeczy, których w pismach w archiwum nie ma.
- Doprawdy? - po obliczu Bentzmanna przemknął cień zwątpienia.
- Tak jest, dobrodzieju - odparł Pegelau i podniósł kołnierz futra z soboli. - Nie ma zresztą co deliberować. Trzeba przesłuchać tych, których mamy w ratuszu za kratkami. Oni są aż nazbyt dobrze poinformowani - dodał i pożegnał się. Póki co on sam żadnych podejrzeń nie miał. Nabrał ich dopiero pewnego grudniowego wieczora, gdy wybrał się na późny spacer.

Szedł Długim Targiem w stronę Dworu Artusa, gdy dostrzegł światło w jednym z okien na piętrze ratusza. Pomyślał, że to klucznik sprawdza pomieszczenia, zdziwił się jednak, że światło nie przemieszcza się, lecz zastygło w miejscu. Cały czas oświetlało tylko jedno okno. Okno pomieszczenia, w którym znajdowało się miejskie archiwum.

* * *

Więzienie mieściło się wyżej, na drugim piętrze budynku ratusza. Było tam kilku osadzonych i to ich w pierwszym rzędzie komisja postanowiła wybadać.

Przesłuchania rozpoczęły się 3 grudnia 1771 r. i trwały kilka dni. Z początku dały niewiele. Sytuacja zmieniła się dopiero wówczas, gdy Tessin sprowadził kata z dwoma pomocnikami. Widok trzech rosłych drabów uzbrojonych w szczypce, cęgi, noże i haki do rwania ciała zrobił swoje. Pierwszy sypać zaczął Jungburg.

- W jakiejś kancelarii znaleźli my to pismo o poselstwie do króla Prus - powiedział z udręką w głosie, a śledczy Tessin rozdziawił usta ze zdumienia. - Czytał ja też inne pisma...
- Jak mogliście czytać, skoro byliście zamknięci? - zapytał Tessin.
- No jak to jak. Klucznik otworzył areszt...
- Jak to otworzył areszt?
- No... zwyczajnie. Kluczem.
- I co dalej robiliście?
- A no szli my wszyscy do archiwum i kancelarii... Byli my nawet w skarbcu.
- Wszyscy to znaczy kto? - zapytał Pegelau.
- No ci, co to w więzieniu siedzieli...
- Klucznik Neumann was wypuścił?
- A no ten...


* * *

Klucznik Marcin Neumann uchodził za notorycznego pijaka i malkontenta. Jego głównym obowiązkiem było pilnowanie kancelarii, gdy w ratuszu nikt nie urzędował, a więc głównie w nocy. Miał więc stały dostęp do wszystkich kluczy.

Z początku, gdy dostał tę pracę, nie było problemów. Wieczorem upijał się w małej izbie pod schodami na parterze, po czym zasypiał na zydlu z plecami wspartymi o ścianę. Budził się po jakiejś godzinie i przemierzał budynek ratusza piętro po piętrze. Później znowu zasypiał, by obudzić się nad ranem.

Problem zaczął się, gdy z jakiejś nieokreślonej przyczyny nie mógł zasnąć po wypiciu swojej miarki wina lub piwa. Znudzony bezsensownym przesiadywaniem w izbie pełnej różnorakiego sprzętu czyszczącego, zaczął myszkować po pomieszczeniach ratusza. Zaglądał w każdy kąt, a ponieważ był człowiekiem towarzyskim, zabierał z sobą lokatorów cel więziennych na drugim piętrze. Przyświecając sobie lampką lub świecą zabierali z kancelarii interesujące ich dokumenty, po czym wracali do cel i popijając winem lub piwem oddawali się lekturze. Tessin był przerażony

- Jak się zdaje ich ciekawości nie oparło się ani archiwum, ani ratuszowy skarbiec, ani żadna z kancelarii - podsumował i zasępił się.

20 stycznia 1772 r. komisja rady miejskiej Gdańska zamknęła śledztwo. Przyczyny nadzwyczajnej wiedzy więźnia Jungburga zostały wyjaśnione. Przyszła pora na karę.

* * *

Dla Wojciecha Aleksandra von Jungburga zainteresowanie zawartością ratuszowych dokumentów było wyłącznie amatorskie. Pozyskanych informacji nie wykorzystywał ani na czyjąś szkodę, ani też na własny pożytek, kara więc go ominęła. Gorzej było z drugim uczestnikiem nocnych peregrynacji po ratuszu. Bogumił Henryk Doblin miał 32 lata, był kupcem i pochodził z Ostródy. W Gdańsku miał on znajomego, kupca Jana Jakuba Meyera, a ten z kolei często kontaktował się z innym swym znajomym, Grosmannem. Był on sekretarzem rezydenta pruskiego w Gdańsku, Jana Andrzeja von Junka, a ten, z oczywistych względów zainteresowany był zawartością gdańskiego ratusza.

Doblin zaprzeczał, by kiedykolwiek kontaktował się z von Junkiem, ale związkom z Grossmannem nie zaprzeczał. Na dodatek nie potrafił wyjaśnić, dlaczego wśród jego rzeczy znaleziono dobrze ukryte rysunki kluczy do niektórych pomieszczeń i dlaczego kopiował co ciekawsze dokumenty. Von Jungburg zeznał na przykład, że Doblin sporządził odpis listu Rady Miejskiej do agenta gdańskiego w Berlinie, Jakuba Wewera i że odpis ten trafił do rąk Grosmanna.

- Panowie. To nieporozumienie! - Dobin wręcz krzyczał. - Ja przekazywał mu tylko te dokumenty, które dotyczyły mojej sprawy. Grosmann obiecał pomóc mi protekcją u von Junka - wyjaśniał, ale rady nie przekonał.

W dniu 3 lutego 1772 r. zapadł wyrok. Doblin i jego pośrednik Meyer otrzymali karę 15 i 10 lat pracy w domu poprawy oraz wieczystą banicję z miasta po odbyciu orzeczonej kary. Na dodatek, dla większej dolegliwości wyroku, obu wymierzono przy wejściu do domu poprawczego tzw. "chłostę na powitanie". Z kolei klucznik Neumann skazany został na karę chłosty pod pręgierzem i na 20 lat ciężkich robót w Raspelhausie, czyli ciężkim więzieniu w Gdańsku.

Paweł Pizuński - historyk, autor m.in. Pocztu Wielkich Mistrzów Krzyżackich, Sekretnych spraw Krzyżaków, Wielkiego leksykonu rycerstwa polskiego i Pierwszego Pitawala Gdańskiego. Opowieści publikowane w portalu trojmiasto.pl wejdą w skład drugiego tomu tej ostatniej książki.

Opinie (37) 10 zablokowanych

  • Proponuję.. (2)

    ..przywrócić karę chłosty jako "chłostę na powitanie"(oczywiście w niektórych przypadkach) :D ,myślę,że skuteczniej odstraszałaby ,niż jakieś grzywny etc ;)

    • 37 1

    • Nie widzisz analogii ówczesnego alkoholizmu Polaków z rozbiorami Polski?

      • 1 3

    • teraz zamiast chłosty jest mordobicie na powitanie... odwiedź wieczorem Nowy Port, czy Pszczółki to się przekonasz...

      • 0 0

  • Dajmy spokój pijakom (1)

    Rok 1772 kojarzy się z I Rozbiorem Polski.
    Ciekaw jestem, w jakiej sprawie rajcowie Gdańska słali poselstwo do Prus.
    Czy coś wiadomo na ten temat?

    • 21 2

    • Pewnym jest, że gdańszcznie (XV-XVIII w.) nie cierpieli niemieckich Prus i zależało im na pozostaniu w Rzeczypospolitej.

      Podczas I rozbioru 1772 r. gdańszczanom się to udało, Miasto pozostało w RP, ale otoczone zostało królestwem niemiecko-pruskim (Prusacy zagarneli nawet Nowy Port i Chełmi) i było dławione ekonomicznie i gospodarczo. W II rozbiorze Prusacy zajęli Gdańsk, ale nie obyło się bez walki i rozruchów, a potem wiele rodzin gdańskich opóściło miasto (np. Schopenhauerowie)...
      Ciekawe więc jakich tematów dotyczyły te tajne kontakty gdańsczan z Prusakami w 1771 r...?

      • 11 1

  • Egon klawo jak cholera!!!

    • 5 1

  • Teraz Gdański Pirat wieczorami niedopity szuka kluczy lub

    co łaska aby ktoś mu dał co do garnucha.

    • 12 1

  • Ciekawy artykuł ! (2)

    • 20 5

    • mówisz poważnie?? (1)

      • 0 8

      • Piszę, a nie mówię

        • 1 0

  • kiepska literatura (3)

    Przydługie, nudnawe, infantylnie dramatyzowane...

    • 10 41

    • Nie chcemy, nie czytamy (1)

      i proste!

      • 4 0

      • ale zeby wyrobic sobie opinie trzeba przeczytac. wiec glupku sie nie odzywaj.

        • 2 1

    • tadeusz - napisz lepsze - może cię opublikują :)

      • 1 0

  • ale co było w tych pismach, z kim rajcy knowali, przeciwko komu, to tego się tutaj nie dowiedziałem (1)

    popieram opinię powyżej
    kaszana, misz masz, ble ble ble

    • 4 22

    • A mówi Ci coś hasło: "praca nie na temat"?

      • 6 0

  • przydługie? dramatyzowane? nieprzywykły do dłuższych tekstów i mózg się wyłącza po 5 zdaniach? polecam prognozę pogody albo kursy walut - doza dramatyzmu jest, a krótkie i nie męczące

    • 21 3

  • Ciekawa rycina ratusza - bardziej okazaly od obecnego !

    • 6 4

  • Bomba (3)

    Swietny artykul, pozdrawiam!

    • 12 1

    • Bomba post, świetny

      I politycznie poprawny... ja tak nie umiem... ale muszę Cię naśladować.

      • 0 0

    • (1)

      zapomniałem...
      Pozdrawiam.

      • 0 0

      • I ja też pozdrawiam

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane