Waży niewiele ponad siedem kilogramów i jak na razie żywi się przede wszystkim mlekiem matki. W gdańskim ZOO można oglądać małą sitatungę - to gatunek średniej wielkości antylopy, który w naturze zamieszkuje podmokłe tereny Afryki.
- Poród miał miejsce w ciągu dnia i odbył się na oczach publiczności, co nie przeszkadzało samicy. Urodziła zdrowego maluszka - opowiada Andrzej Gutowski, asystent w dziale hodowlanym gdańskiego ZOO.
Kiedy antylopa zaczęła śmielej chodzić po wybiegu, opiekunom udało się określić jej płeć. Sitatunga, która przyszła na świat w czerwcu jest samicą. Wiadomo to dzięki prędze na grzbiecie: samce rodzą się z białą, a samice z ciemną.
- Poza tym u sitatung samce są ciemnoczekoladowe, a samice rudobrązowe w charakterystyczne kropki i paski. Ten układ kropek i pasków u każdej sztuki jest inny, w związku z tym są to swoiste linie papilarne. Robiąc zdjęcia tym zwierzętom, z daleka jesteśmy w stanie określić, które zwierzę jest które - tłumaczy Gutowski.
Obecnie mała sitatunga większość dnia spędza leżąc na trawiastym wybiegu. Chodzi też na spacery z tatą lub mamą, a czasami biega sama. Jeśli zgłodnieje, daje sygnały matce, że potrzebuje mleka. Tyle że kiedy już znajdzie się pod wymieniem, nierzadko musi zmagać się z silniejszą konkurencją. Starsze rodzeństwo podkrada jej mleko. Matka z gdańskiego ZOO dopuszcza do tego, choć w naturze rodzicielki odganiają wyrośnięte już antylopy.
Dlatego opiekunowie bacznie obserwują małą sitatungę. Jeśli będzie miała problemy z pozyskaniem wystarczającej ilości mleka, ruszą jej z pomocą. Wkrótce, bo po dwóch tygodniach od urodzenia, w diecie młodej samicy pojawi się z kolei trawa.
- Mała żywi się w pierwszych trzech miesiącach przede wszystkim mlekiem. Zdarza się jednak, że po dwóch, trzech tygodniach próbuje skubać to co matka. Są to pojedyncze źdźbła trawy. Czasami tylko międli w buzi i wypluwa, a czasami połyka. W ten sposób przyzwyczaja swój układ pokarmowy do przyjmowania stałych pokarmów - wyjaśnia Gutowski.
Opiekunowie cieszą się, że mała sitatunga radzi sobie w stadzie. Niepokoją się jednak, czy przeżyje bez szwanku sezon letni. Plagą jest bowiem nielegalne dokarmianie zwierząt przez część osób, które zwiedzają ogród zoologiczny.
- Jest to spory problem. Młode zwierzęta, które są ciekawskie i próbują różnych podrzucanych im rzeczy, po prostu później chorują - ostrzega asystent działu hodowlanego.
Dlatego ZOO prosi zwiedzających, aby pamiętali, że dokarmianie zwierząt jest zabronione.
Pozdrawiam Pana Andrzeja Gutowskiego. Mialem okazję pracować w Zoo jako pracownik sezonowy jakos w 2003 lub 2004 roku. Super doświadczenie i super ludzie.