• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowa płyta Dance Like Dynamite: alkohol, prochy, traumy i światełko w tunelu

Patryk Gochniewski
3 listopada 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 

To opowieść o życiu podtopionym alkoholem, przysypanym prochami, przygniecionym traumami, które dogorywa, już prawie zgasło, ale wciąż żarzy się gdzieś na dnie rynsztoka - tak o wydanej niedawno płycie "Litania kłamstw" mówi Krzysztof "Sado" Sadowski, wokalista i autor tekstów zespołu Dance Like Dynamite. Ten rockowy zespół złożony z bardzo doświadczonych muzyków, którzy znani są z wielu innych grup - chociażby Vulgar, Made in Poland czy The Shipyard, to rockowa wizytówka trójmiejskiej sceny muzycznej. O ostatniej płycie opowiedzieli nam Krzysztof "Sado" Sadowski oraz gitarzysta i kompozytor, Tomek "Snake" Kamiński.



Najbliższe koncerty w Trójmieście



Patryk Gochniewski: 11 października wydaliście nowy singiel, "Geheimnis". Ta data jest nieprzypadkowa, ponieważ na ten dzień przypada międzynarodowy dzień coming outu. Piosenka o tym mówi i klip też. Ale ta tajemnica nie musi przecież dotyczyć wyłącznie orientacji.

Krzysztof "Sado" Sadowski: Masz rację. Prawda jest taka, że tekst tej piosenki powstał jakieś 10 lat temu i napisałem go po angielsku dla zespołu Vulgar. Wtedy był surrealistyczno-szokującym wyznaniem mężczyzny do kobiety. Po latach okazało się, że jest na tyle uniwersalny, że pasuje do zespołu Dance Like Dynamite. Nabrał dodatkowego znaczenia, gdy wymyśliliśmy fabułę do wideoklipu opowiadającą historię pary gejów. Miłość to miłość i nie ma znaczenia czy pojawia się między osobami różnych płci czy też tej samej. A że czasy są wyjątkowo trudne dla osób LGBT+, to ta piosenka nabrała jeszcze innego, mrocznego i tragicznego wymiaru.

Wydaliście w tym roku nowy album - "Litania Kłamstw". Powiedz proszę trochę o tym, jak wyglądały prace nad nim i kiedy pojawił się pomysł, aby zrobić koncept album.

K.S.: Stworzenie koncept albumu nie było działaniem intencjonalnym. Po prostu z każdym kolejnym tekstem i utworem okazywało się, że to wszystko układa się w jakąś spójną historię, w pewną całość. Pojawiały się pomysły, żeby wzbogacić płytę o utwór-impresję muzyczną do wiersza Kazimierza Przerwy-Tetmajera. On nadał płycie jeszcze innego wymiaru. Generalnie chodziło o to, żeby była to płyta do słuchania od początku do końca - jak spektakl, jak film. Chcieliśmy, żeby się jej dobrze słuchało, żeby wciągała słuchacza i zabierała go w wyjątkową podróż. Pracowaliśmy nad nią długo w kilku miastach, w różnych studiach i miejscach zaadoptowanych na studio. Instrumenty nagrywaliśmy w Sopocie i w Warszawie, część wokali na wsi pod Krakowem, a miks i mastering robiliśmy w Gdyni i Sopocie.

Dance Like Dynamite Dance Like Dynamite
Napisaliście te utwory, mając w głowie konkretne kwestie. Nie chcecie się jednak nimi dzielić, pozostawiając pełne pole do interpretacji dla słuchacza.

K.S.: Nie zgadzam się z tobą, że nie chcemy się dzielić. Przecież właśnie to zrobiliśmy, a efektem są te piosenki i cała płyta. Jednak tu kończy się nasza rola jako twórców. Teraz kolej na słuchacza. Jest takie powiedzenie odnoszące się do odbioru sztuki: "każdy widzi to, co chce widzieć". Każdy człowiek jest inny, ma inne doświadczenia i historię, każdy inaczej patrzy na świat i życie. Nie ma sensu tłumaczyć komuś jak ma rozumieć konkretny tekst. Chcieliśmy, żeby każdy odebrał te piosenki po swojemu, nie chcieliśmy niczego narzucać. Wzbranialiśmy się przed tym klasycznym "co poeta miał na myśli".

Na "Litanii Kłamstw" są premierowe kompozycje. Ale wiem, że niektóre pamiętają wiele lat wstecz. Dlaczego tak długo leżały w szufladzie?

K.S.: Nie zawsze pisze się tekst czy komponuje muzykę na konkretną płytę. Pisze się z potrzeby serca, nawet jeśli to brzmi zbyt patetycznie, a potem one sobie gdzieś leżą w komputerze, który możemy umownie nazwać szufladą. Sięga się po nie gdy przyjdzie czas. Pracę nad "Litanią kłamstw" zaczynaliśmy od zupełnie premierowych utworów, ale każdy z nas miał z tyłu głowy właśnie te kiedyś powstałe piosenki. I okazało się, że niektóre z nich - dwie, może trzy - idealnie pasują do płyty stając się wręcz jej integralną częścią.

Co ciekawe, po skończeniu prac nad "Litanią kłamstw" okazało się, że zostało nam jeszcze kilka prawie gotowych utworów i trochę szkiców. One z kolei nie pasowały do "Litanii" i stały się punktem wyjścia do prac nad kolejną płytą.

Podoba mi się, że na tej płycie słychać z jak różnych gatunkowo stron wywodzicie się jako jednostki. Bardzo trudno zdefiniować ją stylistycznie.

Tomasz "Snake" Kamiński: Od początku istnienia Dance Like Dynamite nie umawialiśmy się na jakiś konkretny styl. To jest najfajniejsze w tym zespole, że tworzą go muzycy, którzy ciągle chcą szukać czegoś nowego. Nie zamykamy się w swoich "strefach komfortu", ponieważ nie mamy dodatkowego balastu, na przykład w postaci "oczekiwań" ze strony wydawcy, bo wydajemy się sami. W zasadzie wszystko nam wolno i z radością z tego korzystamy. Już na naszej pierwszej płycie słychać, że czasami próbujemy dość niecodziennych połączeń brzmieniowych. Na "Litanii kłamstw" poszliśmy jeszcze dwa kroki do przodu.

"Litania Kłamstw" to też goście. Opowiedz proszę o współpracy z Agnieszką Rassalską i Tomkiem Ziętkiem. Skąd pomysł na takie rozwiązanie?


T.K.: Sam zauważyłeś, że gramy dość szeroko stylistycznie. Dzięki temu zawsze znajdzie się miejsce dla kogoś, kto do naszych dźwięków dołoży coś, czego nie my potrafimy na przykład pięknie zaśpiewać. Dlatego do "Diamentów" zaprosiliśmy Agnieszkę Rassalską. Agnieszka przyjechała do domowego studia Mariusza Noskowiaka i w dwóch czy trzech podejściach zaśpiewała dokładnie tak, jak sobie wyobrażaliśmy dodając do tego swoją magię.

Z kolei w "Nie ma nas" ciekawie muzycznie wyszedł nam ten długi most, w którym gitary z basem i perkusją stworzyły jakąś nieoczywistą fakturę. Nie chcieliśmy go skracać, ale z drugiej strony nie chciałem dokładać sola na gitarze, bo wyszłoby banalnie. Bardziej słyszałem w tym miejscu wściekle grającą harmonijkę ustną, ale Sado wpadł na pomysł trąbki. Skoro trąbka, to adres mógł być tylko jeden - Tomasz Ziętek. Tomek dostał utwór e-mailem, nagrał swoją partię w domu i odesłał nam znakomite solo. Na koncertach brzmi to jeszcze inaczej, bo solo gra na moogach i analogowych sekwenserach Radek Moenert, który w lecie dołączył do zespołu.

W jakim miejscu jest obecnie Dance Like Dynamite? Coraz częściej można was usłyszeć w dużych rozgłośniach, byliście w trasie z Me And That Man - dzieje się chyba coraz lepiej.

T.K.:
Co do obecnego miejsca, w którym jest Dance Like Dynamite - Sado mieszka w Orłowie, Piotr w Brzeźnie, Karol na Zaspie, Radek we Wrzeszczu, a ja w Warszawie, na Grochowie. A poważnie, to trudno powiedzieć w jakim jesteśmy miejscu. Na pewno wiele osób o nas usłyszało dzięki pracy promocyjnej, jaką wykonał dla nas Leszek Gnoiński po wydaniu płyty i po koncertach z Me And That Man i Mulk. Płyta została dobrze przyjęta i oceniona, a kilka utworów z "Litanii kłamstw" nadal jest grane w radiach, więc można powiedzieć, że jesteśmy w miejscu całkiem dobrego startu w przyszłość.

Czytaj także: Kalinovski o debiutanckiej płycie



Dance Like Dynamite Dance Like Dynamite
No dobra, a co dalej? Jak wyglądają kwestie koncertów - planujecie jeszcze jakąś trasę czy czekacie na rozwój pandemicznej rzeczywistości?

K.S.: Planów mamy dużo. Przede wszystkim wciąż promujemy "Litanię kłamstw". Jeszcze w tym roku wypuścimy nowego singla promowanego kolejnym wideoklipem, który jest już prawie gotowy. Początek 2022 roku też zapowiada się emocjonująco, bo "Litania kłamstw" ukaże się na winylu i szykujemy kolejny singel z wideoklipem. Oczywiście, planujemy koncerty i bardzo chcemy je grać zachęceni nadspodziewanie udaną trasą z Me And That Man i Mulk. Na pewno zagramy 29 grudnia na festiwalu Metropolia Jest Okey.

Jeżeli chodzi o regularną trasę, to jest to wymagające przedsięwzięcie, a pandemia i czwarta fala jeszcze mocniej je skomplikowała. W tych czasach naprawdę trudno cokolwiek zaplanować, ale pracujemy nad tym. Niezależnie od tego, czy trasa dojdzie do skutku czy też nie, zabieramy się za pracę nad nową płytą, nad którą już tak naprawdę pracujemy. Mamy napisanych kilka tekstów i skomponowanej trochę muzyki.

Każdy z osobna - jesteście doświadczonymi muzykami. Wiele lat na scenie. Jak nie wpaść w rutynę?

T.K.: Na przykład zakładając taki zespół jak Dance Like Dynamite (śmiech).

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (29)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane