• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nowe drzewa w mieście. Czemu jest ich tak mało?

Paweł Mrozek, Karol Spieglanin, Stanisław Szablowski
8 lutego 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Przy al. Niepodległosci w Sopocie wiosną zasadzono 85 drzew. Niestety, takie działania to rzadkość. W ścisłych centrach miast niemal nie sadzi się nowych drzew. Przy al. Niepodległosci w Sopocie wiosną zasadzono 85 drzew. Niestety, takie działania to rzadkość. W ścisłych centrach miast niemal nie sadzi się nowych drzew.

Drzewa w mieście. Obiekt pożądania mieszkańców i deklaracji polityków partii wszelkich. Pierwsze przychodzące do głowy przeciwieństwo "powszechnej betonozy", pierwszy oręż w walce ze skutkami zmian klimatu, jak upał i zalewanie miast. Także czysto estetyczna i modna w ostatnim czasie ozdoba naszych ulic, placów i skwerów. Przynajmniej w teorii - piszą Paweł Mrozek, Karol Spieglanin i Stanisław Szablowski
ze stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej.



Czy zgodził(a)byś się na wyższe koszty miejskich inwestycji, gdyby w ich ramach sadzono nowe drzewa?

Skoro drzewa w mieście są na ustach wszystkich i wszyscy deklarują, że są za ich sadzeniem, to dlaczego rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej?

Dlaczego niemal za każdym razem po oddaniu nowej inwestycji pierwsze komentarze brzmią "szkoda, że tak mało drzew" albo "przydałoby się więcej zieleni"?

Albo projektanci i urzędnicy są złośliwi, albo problem jest bardziej złożony.

Drzewa dla władz miasta: koszty i rozliczenia projektów



Tu sprawa jest prosta - drzewa generują koszty. Trzeba o to cholerstwo zadbać, przyciąć, co jakiś czas wysłać dendrologa. Po wichurze obejrzeć, czy nikomu nie zagrażają połamane gałęzie, jesienią grabić liście. Nie wspominamy nawet o ewentualnych awariach spowodowanych rozrastającymi się korzeniami (a bardziej o utrudnionym dostępie w razie awarii) czy kosztach samego szkółkowania i przesadzania.

Drzewa w Oliwie: pielęgnacja czy okaleczenie? Obawy mieszkańców



Generalnie cała masa problemów, których nie generuje poczciwa kostka brukowa najtańszego producenta. Z perspektywy tabelki w Excelu to nad wyraz kusząca alternatywa. Co więcej, jej atrakcyjność rośnie z czasem. Zakładając, że jakieś miejsce jest remontowane z pomocą środków unijnych po pięcioletnim okresie karencji trzeba o to zadbać już za swoje. Ewentualnie wyciąć, ale to znowu koszty, a kto wie, może nawet protesty okolicznych wielbicieli natury?

Dlatego ten pojedynek zwykle wygrywa bruk.

Drzewa dla gestorów sieci: koszty i utrudnione naprawy



Załóżmy na potrzeby artykułu, że władze miasta są na "tak" i pojedynku jednak nie wygrał bruk. Przechodzimy do rundy drugiej. Projektant musi gdzieś zaplanować nasadzenia. Sęk w tym, że w mieście trudno o teren, pod którym nie przechodzą żadne sieci. Telekomunikacyjne, elektryczne, wodno-kanalizacyjne, gazowe. Owszem, bez większych problemów znajdziemy miejsce na pojedyncze nasadzenie, ale cały szpaler wcześniej czy później trafi na którąś w wymienionych instalacji. W takim przypadku potrzebna jest odpowiednia zgoda zarządcy sieci, o którą zwykle nie jest łatwo. Powód? Drzewa mają korzenie, które z czasem mogą uszkadzać podziemne sieci / utrudniać do nich dostęp, a w konsekwencji rosną koszty napraw i serwisu.

Skracając rachunek: znowu drzewo to dla kogoś problem, bez którego jest mu po prostu wygodniej. Kolejny punkt dla bruku.

Paweł Mrozek, Karol Spieglanin, Stanisław Szablowski, stowarzyszenie FRAG.
Paweł Mrozek, Karol Spieglanin, Stanisław Szablowski, stowarzyszenie FRAG.

Drzewa dla Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków: kiedyś nie było, to dziś też nie będzie



Załóżmy na potrzeby artykułu, że władze miasta i gestorzy sieci jednak się na drzewa zgodzili. Jeżeli dana inwestycja zaplanowana jest na obszarze wymagającym uzgodnień z Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków to można uznać, że to najtrudniejsza runda. Projektant musi poszperać w archiwach, znaleźć stare grafiki i dokumentacje. Jeżeli kiedyś w danym miejscu były drzewa to może się udać, jeżeli nie to "drzew nie będzie, bo nigdy ich tu nie było".

Właściwie przy obecnych układach personalnych w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Gdańsku to koniec gry. Na nic tłumaczenia, że świat się zmienia, drzew mogło kiedyś nie być z innego powodu, świat nie ma problemu z nowymi nasadzeniami i generalnie milion innych detali różni kiedyś od dziś.

Jeżeli spacerujecie czasem ulicą Szeroką to miejcie świadomość, że wygląda ona jak podrzędna ulica w małym mieście właśnie z tego powodu. Gdański Zarząd Dróg i Zieleni chce tam szerokich chodników, niskich krawężników, gładkiego bruku i sporej ilości drzew.

Broniąc historycznego kształtu ulic na terenie Śródmieścia Gdańska, wojewódzki konserwator zabytków nie zgadza się na nasadzenia drzew o ile nie rosły one tam wcześniej. Nz. ul. Szeroka. Broniąc historycznego kształtu ulic na terenie Śródmieścia Gdańska, wojewódzki konserwator zabytków nie zgadza się na nasadzenia drzew o ile nie rosły one tam wcześniej. Nz. ul. Szeroka.
Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków natomiast domaga się wąskich chodników, wysokich krawężników, "kocich łbów" i żadnych drzew. Pat trwa od lat.

Nie jest to odosobniony przypadek, podobne problemy przerabiamy w każdym tego typu przypadku. Jeżeli gdzieś w zabytkowym otoczeniu widzicie drzewa w wielkich donicach zamiast w ziemi to najczęściej brak stosownego pozwolenia z tej strony jest przyczyną.

To już trzeci punkt dla bruku, tym razem łupanego.

Drzewa dla mieszkańców: auta i koszty



Załóżmy na potrzeby artykułu, że władze miasta, gestorzy sieci i służby konserwatorskie są na "tak". Myli się ten, kto myśli, że tylko po stronie złych urzędników, leniwych gestorów i ekscentrycznych konserwatorów jest opór względem zieleni wysokiej.

Przykład z życia:

Rewaloryzowany z ramach Budżetu Obywatelskiego skwer w jednej z gdańskich dzielnic. Spotkanie z Dyrekcją Rozbudowy Miasta Gdańska, na które zainteresowana spółdzielnia mieszkaniowa (przeciwna projektowi) zwołała grono mieszkańców.

Jedna z głośniejszych pań: - A po co tu w ogóle drzewa?! To miasto, a nie las!
- A w czym pani drzewa przeszkadzają? Będzie ładnie.
- Ale tu jest parking! Odchody (ptasie), liście, wszystko leci! Do tego w nocy nie będzie widać, jak ktoś kradnie!
- Ale tu jest trawnik, a nie parking. Te auta stoją na tej trawie nielegalnie...

Dalszej części dyskusji nie przytoczymy, bo jej nie słyszeliśmy - byliśmy już w trakcie ucieczki, a krzyki za nami tłumił trzask ostrzonych wideł i rozpalanego stosu.

Tę rundę wygrała płyta ażurowa, choć drzewa powinny się jeszcze pojawić. Obok i nie za blisko aut. Może. Kiedyś.

Jak widać powodów, dla których nie żyjemy w dostatecznie zadrzewionym mieście, jest wiele. A przecież to tylko kilka podstawowych. Ostatnia inicjatywa radnych Koalicji Obywatelskiej, mająca na celu nowe nasadzenia wzdłuż Wałów Jagiellońskich i Podwala Grodzkiego, okazała się "niemożliwa do realizacji, bo koliduje z realizacją inwestycji w tym rejonie - z budową nowego przejścia naziemnego dla pieszych w rejonie Bramy Wyżynnej i w okolicy dworca PKP."

Betonowy plac w centrum Gdańska pozostanie bez drzew. Dlaczego? "Ich nasadzenie koliduje z budową przejścia dla pieszych" - uznali urzędnicy. Trudno uznać to wyjaśnienie za logiczne. Betonowy plac w centrum Gdańska pozostanie bez drzew. Dlaczego? "Ich nasadzenie koliduje z budową przejścia dla pieszych" - uznali urzędnicy. Trudno uznać to wyjaśnienie za logiczne.
Jaki jest związek przyczynowo-skutkowy między jednym a drugim i dlaczego nie da się posadzić drzew na odcinku prawie 700 metrów między planowanymi przejściami - nie wiadomo. Tu od lat wygrywa stary poczciwy chodnik, już trochę krzywy.

Gwoli ścisłości - wszystkie te minus nie powinny przysłaniać nam plusów. Tylko od dobrej woli zależy to, czy będziemy traktować je jako problemy, czy jako wyzwania.

Projektant zieleni jest jak yeti



Na koniec kilka słów o tym, jak sadzenie wygląda w praktyce, na przykładzie chodnika przy ul. PodmłyńskiejMapka (z nieznanych nam powodów nazwanego "skwerem"). Udało się tutaj posadzić 16 drzew, mimo że gęsta infrastruktura podziemna szczelnie wypełnia właściwie cały ten teren.

Jak to się udało?

Przede wszystkim inwestor, czyli miasto, podjął taką decyzję! Tak, to absolutnie konieczne, żeby miasto traktowało nasadzenia drzew tak samo priorytetowo jak układanie kostki brukowej. Dzięki temu projektanci nie zastanawiają się, "czy to jest możliwe" (bo jest), tylko - "jak to zrobić".

I ta zmiana nastawienia jest kluczowa dla powodzenia całej akcji.

16 drzew posadzonych przy ul. Podmłyńskiej w ubiegłym roku to prawdopodobnie jedyny przypadek takich nasadzeń w śródmieściu Gdańska w ostatnich latach. 16 drzew posadzonych przy ul. Podmłyńskiej w ubiegłym roku to prawdopodobnie jedyny przypadek takich nasadzeń w śródmieściu Gdańska w ostatnich latach.
Jeżeli miasto decyduje, że drzewa mają być, to w zespole projektowym musi być ktoś, kto umie je zaplanować. I jest to raczej projektant zieleni/architekt, a nie projektant dróg. Gdy w zespole projektowym jest merytorycznie przygotowany specjalista od sadzenia drzew w mieście, to rozmowy z gestorami sieci też stają się bardziej merytoryczne i są oni gotowi na dyskusje o rozwiązaniach technicznych zabezpieczających infrastrukturę podziemną.

A dlaczego takiego projektanta zwykle nie ma? Bo Dyrekcja Rozbudowy Miasta Gdańska tego nie wymaga, a kryterium najniższej ceny nie pozwala go zatrudnić i jednocześnie wygrać przetarg.

Nawet uzgodnienie z Pomorskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków jest możliwe! A w każdym razie prawdopodobne. Jak PWKZ ma merytorycznie rozmawiać o ochronie zabytków, gdy po drugiej stronie siedzi projektant drogowy bez wiedzy konserwatorskiej? Obecność w zespole projektowym zajmującym się inwestycją na terenie objętym ochroną konserwatorską projektanta z wiedzą konserwatorską to "must have".

A dlaczego zwykle go nie ma? Patrz dwa akapity wyżej: bo DRMG tego nie wymaga, a kryterium najniższej ceny nie pozwala go zatrudnić i jednocześnie wygrać przetarg.

Dlatego właśnie rzeczywistość wygląda inaczej niż z oczekiwań większości mieszkańców. Lista utrudnień związanych z drzewami, zarówno w trakcie projektowania, jak i realizacji, a potem utrzymania jest powyżej. Te kilka punktów powoduje, że nasze "expectation" tak bardzo rozjeżdża się z "reality".

Ale przecież czasami się udaje? Następuje zbieg okoliczności, planety są w koniunkcji, nawet zodiak nam sprzyja? Kochani samorządowcy: to naprawdę nie jest zbieg okoliczności. To wy podejmujecie decyzję, czy drzewa mają być. Czy planowanie miasta nie powinno być bardziej zorganizowanym procesem?

No jasne, że powinno.

Paweł Mrozek, Karol Spieglanin, Stanisław Szablowski, stowarzyszenie FRAG

O autorze

autor

Karol Spieglanin

prezes stowarzyszenia Forum Rozwoju Aglomeracji Gdańskiej

Miejsca

  • FRAG Gdańsk, Ogarna 118

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (209)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane