- 1 Ugaszono pożar na budowie osiedla (172 opinie)
- 2 Cmentarzysko traficarów w sopockim lesie (195 opinii)
- 3 Podsuwają pomysły na kary dla śmieciarzy (61 opinii)
- 4 Obwodnica Witomina: ogłoszono przetarg na budowę (158 opinii)
- 5 Miejsce zbrodni w liceum. Policjanci spotkali się z uczniami (15 opinii)
- 6 Na lotnisku pojawił się kwiatomat (100 opinii)
O marinie, która minie, choć nie zginie
Są opowieści, w których nie ma czarnego charakteru, wszyscy chcą dobrze, ale okazuje się, że końcowy wynik wcale nie cieszy. Niebawem na naszych oczach rozegra się coś, na co patrzymy bez dużych emocji, nie widząc, jak wiele wątków i interesów jest na kolizyjnym kursie. Czym się skończy? - Nie wiem.
Trzy oblicza dzisiejszej mariny
Co widzimy? Jeśli spacer odbywa się w sobotni poranek, zaskoczy nas spory ruch. Kolejne grupy dzieciaczków i młodzieży ruszają nad wodę, ciągnąc różnej wielkości łódki. Rozczulający widok maluszków, którym rodzice zapinają kapoki, a one - chwilę później, wskakując do łódek wielkości balii, dzielnie płyną przez fale.
Są i ci starsi, pozornie od niechcenia wykonujący kolejne fazy przygotowań, choć widać w tym dużą dozę przyjemności. Nieliczni jeszcze spacerowicze przyglądają się z uśmiechem, robią zdjęcia, komentują... Fajne to, poruszające. Żyjemy wszak w żeglarskim mieście. To sedno.
Ale spacer może być inny. Wtedy zauważymy co innego: zapuszczony budynek Centrum Wychowania Morskiego ZHP, pozostałe budynki tęsknie wyglądające remontu, tu i ówdzie porzucone fragmenty żelastwa, resztki banerów, plansz z napisem "gofry", łańcuch broniący wejścia, zamurowane drzwi.
Z poczuciem niesmaku miniemy jarmarczne budy z pamiątkami, lodami czy automatami do gier, czując, że to wszystko jakieś brzydkie, tymczasowe, zatrzymane w czasie.
Wreszcie - jest i inne spojrzenie, gdy wędruje się wzdłuż basenu jachtowego, patrząc na to, co go okala: eleganckie, oszklone pawilony oferujące czarter lub sprzedaż drogich jachtów. Tuż obok katamarany do wynajęcia, obok elegancka knajpka z tarasem, reklama lokalnego dewelopera.
Która perspektywa jest prawdziwa? Wszystkie. Jedne rozczulają, inne złoszczą, jeszcze inne robią wrażenie, zachwycają, ale i niepokoją.
Warto pochodzić po tych miejscach, zajrzeć w różne kąty, wciągnąć mocno powietrze. Warto popatrzeć, bo to świat, który za chwile fundamentalnie się zmieni.
Nowe życie mariny w Gdyni
Pisał o tym portal Trojmiasto.pl, a w największym skrócie można ująć to tak:
Na terenie, gdzie obecnie znajdują się siedziby jachtklubów Gryf, Stal oraz Yacht Klubu Polski ma powstać zupełnie nowa kubatura, łącząca w sobie funkcje komercyjne i miejsce dla jachtklubów. W miejsce zaniedbanej zabudowy powstanie coś nowego, schludnego, nowoczesnego, z nowym inwestorem. Udziałowcem większościowym (inwestorem) jest belgijskie Ghelamco, a mniejszościowym przede wszystkim PZŻ (po to sprzedawał działkę, na której niebawem zacznie się budowa hotelu), deweloper, i ewentualnie jachtkluby, o ile oczywiście będzie je stać na aport finansowy.
Nowa marina w Gdyni. Jest inwestor dla hotelu
W zasadzie brzmi jak bajka. Zamiast substandardu będzie nowa jakość. Mocny inwestor, który rozrusza część biznesową, a dzięki temu będzie miejsce dla żeglarstwa i żeglarzy. No i skończy się ten syf, paździerz i rdza. Zniknie zawstydzająca bylejakość, a żeglarstwo - rozkwitnie.
Brzmi jak plan bez słabych punktów. Te, niestety jednak, są.
Po pierwsze: od sprzedaży działki minęło sporo czasu i spora część pieniędzy została wydana nie na tę inwestycję, ale na funkcjonowanie nowej spółki.
Po drugie: nie ma jasności, czy aktualna koncepcja nie różni się od pierwotnie zaprezentowanej. Wtedy uchwała sejmiku PZŻ mówiła jasno: "Sejmik podkreśla, że wdrażana koncepcja powinna zapewnić warunki do prowadzenia działalności statutowej klubów żeglarskich: Jacht Klub "Stal" Gdynia, Yacht Klub Polski Gdynia, Jacht Klub Morski "Gryf" Gdynia, Centrum Wychowania Morskiego ZHP Gdynia, na poziomie nie gorszym niż dotychczasowe warunki ich działalności."
To brzmiało dobrze. Zawarto nawet stosowne porozumienie, tyle że, jak słyszałem, ono już wygasło. Dziś jest bardziej na zasadzie "będzie pan zadowolony". Słychać, że w budynkach będzie kilkukrotnie mniej przestrzeni dla klubów niż wcześniej, a na placu - nawet i dziesięciokrotnie mniej.
Po trzecie: gdy ktoś w takim układzie robi się silny, ktoś inny robi się słabszy. Rośnie bardzo silny partner żeglarski - utworzono spółkę Nowa Marina Gdynia - z dużymi możliwościami, wsparciem miasta, kontaktami w świecie żeglarskim.
Po drugiej stronie będą dużo słabsze niż dziś jachtkluby. Słabsze, czyli najmujące pomieszczenia i zależne. Jest wiele niepewności, jak ten model będzie wyglądać, gdy zasady gry narzuci silniejszy.
Trochę już wiadomo. Na przykład to, że powierzchnia dla jachtklubów będzie dużo mniejsza niż do tej pory. To kłopot? Oznacza to ograniczenie powszechności i dostępności zajęć. Mniej miejsca na sprzęt, a zatem mniej opcji dla dzieciaków. Mniej miejsca na dodatkową działalność, na której jacht kluby zarabiają dziś, by na innej nie musiały. Teraz będą musiały partycypować w sporo wyższym czynszu i na niego zarobić.
To, co dziś dla nas najbardziej malownicze, jest przy okazji najmniej dochodowe, więc pewnie poważnie ucierpi. Może tak być, że dzieciaczki pojadą do Rewy, Górek czy Cedrów, a w Gdyni będzie drożej, więc młodych żeglarzy mniej.
Turysta zrobi ładniejsze foty na Insta, gdynianie bez wstydu pokażą teren gościom, tylko on będzie już inny. Bardziej z żurnala, mniej z życia. Prosto z eleganckiego hotelu, który powstanie w miejscu dzisiejszego Pokładu, goście będą widzieć pięciokondygnacyjny długi gmach, w którym żeglarze będą regionalnym dodatkiem.
Kolejny hotel przy skwerze Kościuszki
Gdy pasja mierzy się z biznesową rzeczywistością
Żeglarze to ludzie z pasją, z oczami pełnymi marzeń i głowami pełnymi opowieści. Chcą więcej, chcą dalej, nie godzą się na bylejakość przeżyć, szukają szczerych zachwytów i prawdziwych ucisków na serduchu. Dlatego obstawiam, że osoby nadające ton nowej narracji, takie jak Tomasz Chamera, prezes Polskiego Związku Żeglarskiego (PZŻ) i wiceprezydent World Sailing czy Bogusław Witkowski, wiceprezes PZŻ i Prezes Pomorskiego Związku Żeglarskiego, chcą dobrze. Chcą profesjonalizmu, nowej jakości, chcą, by miasto było dumne z tego, jak wygląda jego reprezentacyjna część.
Oni dobrze pamiętają, że przedwojenni twórcy Gdyni tuż obok tego miejsca planowali dzielnice reprezentacyjną. Chcą mieć tu porządek, bezpieczeństwo finansowe, duże dochody dla związku żeglarskiego i dla spółki, prestiżowe regaty. Już dziś Tomasz Chamera organizując Gdynia Saling Days zaprasza do ich sponsorowania Ghelamco - czyniąc przyszłego inwestora swoim partnerem biznesowym. Bogusław Witkowski to w Gdyni człowiek-instytucja.
A jednak pojawiają się obawy, że zaraz rządzić będą chłodne kalkulacje biznesowe. Może nie być już miejsca dla tych, którzy chcą szlifować łódki, dla niedrogiej knajpki, nie wiadomo, czy stary sklep żeglarski się zmieści, czy ustąpi miejsca bardziej pasującej wizerunkowo, drogiej marce? Harcerzy z CWM, zdaje się, ograno sprawnie i bez sentymentów. Wszystko jest więc możliwe.
Tak, wiem, świat musi się zmieniać. To jasne, tylko warto pilnować, by przy tej zmianie coś nie wymknęło spod kontroli.
Jeden z najstarszych w Polsce, Yacht Klub Polski, w 2024 roku będzie obchodzić swoje stulecie, ma gigantyczny dorobek, historie i sukcesy. Co ciekawe, był jednym ze współzałożycieli Polskiego Związku Żeglarskiego (pierwszym komandorem był gen. Mariusz Zaruski, twórca modelu szkolenia żeglarskiego młodzieży). Po zmianach będzie tu bardziej petentem i drobnym elemencikiem.
Co stanie się z jachtklubem Arka, który mieści się na miejskim terenie, też nie bardzo wiadomo.
Wreszcie - pozostaje ostatni element tej układanki. Kotwica - jacht klub współdzielący z Ośrodkiem Szkolenia Żeglarskiego Marynarki Wojennej teren między Aleją Topolową, placem zabaw przy plaży i samym basenem jachtowym. Teren ogrodzony, zamknięty, zadbany, oznaczony jako wojskowy - zupełnie cichy, sterylny i jakby martwy.
Może tak być, że po jednej stronie powstanie monumentalna inwestycja, w której karty rozdawać będzie belgijski inwestor i PZŻ, a jachtkluby będą musiały się sprofesjonalizować, dopasować i ograniczyć. Po drugiej - zostanie niewielki miejski pasek z nieznanym pomysłem i odgrodzony teren wojskowy. Tu komercja - tam wojskowa cisza.
Robi się nieswojo. W miejscu, które było w jakiś sposób wspólne, zdefiniowanym jako służące żeglarzom i harcerzom, które tworzono z myślą o Polsce morskiej i egalitaryzmie żeglarstwa, sprawy mogą pójść w nieco innym kierunku. Kluczowy fragment Gdyni stanie się dużo mniej wspólny (właściwie prywatny) - ktoś będzie robił pieniądze, a ktoś będzie sublokatorem.
Czytając historię tego terenu i jachtklubów, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że czegoś po komunie dobrze nie załatwiono. Kluby najpierw oddano pod opiekę przedsiębiorstwom państwowym, Gryf - Lidze Obrony Kraju, YKP - Polskim Liniom Oceanicznym, a Stal - Stoczni. Potem wrzucono je z powrotem na teren mariny, ale niczego nie gwarantując i teraz muszą sobie jakoś poradzić, być miłe i chodzić po prośbie.
Jest jeszcze czas na refleksję
Co można zrobić? Z powodu spowolnienia gospodarczego i wojny jest jeszcze czas, by zasiąść do stołu i jeszcze raz przegadać, jak jest i jak będzie. Nadal jest czas i - moim zdaniem - obowiązek, by opowiedzieć gdynianom, na co mogą liczyć, jeśli chodzi o system masowego szkolenia żeglarskiego, pokazać papiery i zasady na najbliższe lata.
Nadal można rozmawiać o tym, czy projekt budynku sprzed 10 lat, aby się nie zestarzał - czy naprawdę nowa kubatura musi odcinać spacerujących aleją JP II od perspektywy mariny? Czy trzeba tam aż pięciu kondygnacji i bardzo drogiego (w budowie i użytkowaniu) parkingu podziemnego? Wreszcie - czy do tej układanki miasto i wojsko mogą wnieść coś istotnego i wprowadzającego życie?
Moim zdaniem - tak, ale nie felieton jest miejscem na te wywody.
Opinie wyrażone w felietonie są osobistymi poglądami autora.
O autorze
Zygmunt Zmuda Trzebiatowski
- W poprzednim życiu przez pięć kadencji radny miasta Gdyni, obecnie na odwyku samorządowym. Prawnik, felietonista, mikroprzedsiębiorca, mieszkaniec Chyloni. Kocha Gdynię, ale nie bezkrytycznie. Nieutrudzony w próbach podejmowania dialogu, niezależnie od przeszkód. Felietony Zygmunta Zmudy Trzebiatowskiego w Trojmiasto.pl
Opinie wybrane
-
2022-10-24 07:43
(4)
Zawsze jest tak samo. Coś podupada i marnieje. Potem jeszcze bardziej. I jeszcze. A potem wchodzi inwestor i wszyscy traktują go jak znawcę niezależnie od skutków ubocznych jego działalności. Tu wygląda na ten sam scenariusz a PZŻ szczęśliwy że będzie miał marmury i szkło
- 100 5
-
2022-10-24 11:46
a ten PZŻ to jakiś przybysz z innej planety? (3)
no nie - to jest związek żeglarski w którym każdy zainteresowany żeglarz mógł i może działać, jeśli ten związek robi coś źle to czas się zaangażować i zmienić władze związku, pisanie tu artykułów i narzekanie nic nie da bo to nie jest sprawa miejska tylko efekt decyzji PZŻ, prawdę mówiąc nie wiem czy dobrze czy źle zrobili, uważam, że skoro są związkiem reprezentującym żeglarzy to nie działają na ich niekorzyść, mnie mało interesuje co powstanie wokół mariny oby tylko był porządek i spokój
- 6 5
-
2022-10-24 18:23
"czas sie zaangazowac"
To jest istotna wada systemow przedstawicielskich...
Do zarzadu wynajmuje sie najczesciej profesjonaliste, ktory niekoniecznie dziala w interesie powolujacego. A powolujacym jest anonimowy udzialowiec, ktory raz do roku moze cos powiedziec na walnym... Jak mu pozwola... Aby cokolwiek zdzialac musi poswiecac czas i pieniadze. A przeciez oproczTo jest istotna wada systemow przedstawicielskich...
Do zarzadu wynajmuje sie najczesciej profesjonaliste, ktory niekoniecznie dziala w interesie powolujacego. A powolujacym jest anonimowy udzialowiec, ktory raz do roku moze cos powiedziec na walnym... Jak mu pozwola... Aby cokolwiek zdzialac musi poswiecac czas i pieniadze. A przeciez oprocz tego, te pieniadze trzeba zarabiac. Nie mamy warstwy zamoznych obywateli, ktorzy maja ambicje stymulowac rizwoj spoleczny... Wrecz przeciwnie, slabsze warstwy spoleczne stygmatyzuje sie inwektywa "rozczeniowcy", "patologia"... I co cichu zawlaszcza sie przestrzen publiczna, koszty podrzucajac np. mieszkancom miasta.
Pierwsze co robi taki "dyktator do wynajecia", ti neutralizuje wszelkie mozliwosci kontroli a potem prowokuje fakty dokonane...
I po chwili mozna tylko rozlozyc rece, bo on nic nie moze...
Przecwiczone na dziesiatkach spoldzielni mieszkaniowych i... kredyciarzach...- 5 0
-
2022-10-24 12:39
a od kiedy interes "działacza" jest tożsamy z interesem branży w której działa? (1)
"Działacze" (obecnie już wręcz jawnie) działają zawsze w swoim interesie...
Jeśli jest szansa uciec z majątkiem pod skrzydła możnego sponsora zamiast uprawiać działalność charytatywną, to to zrobi...
Społeczna kontrola nie jest tu efektywna bo profesjonalista działający we własnym interesie działa 24h/dobę a społecznik może mu najwyżej"Działacze" (obecnie już wręcz jawnie) działają zawsze w swoim interesie...
Jeśli jest szansa uciec z majątkiem pod skrzydła możnego sponsora zamiast uprawiać działalność charytatywną, to to zrobi...
Społeczna kontrola nie jest tu efektywna bo profesjonalista działający we własnym interesie działa 24h/dobę a społecznik może mu najwyżej nogę podstawiać...
Więc wszelkie słuszne i właściwe działania społeczne, w sytuacji gdy nie ma dla nich źródeł finansowania, nie mają siły przebicia i uwodzenia w porównaniu do spekulacyjnego funduszu, który ma ochotę obrócić zalegającą mu kasą w rokującej lokalizacji. A rokuje tylko w wariancie, gdy teren ten przejmą ludzie gotowi zapłacić za cumowanie i utrzymanie ich "skorupek".
A "działacz" będzie im robił za dobrze opłaconego ciecia...- 9 1
-
2022-10-24 18:01
vide
Gras...
Aby daleko nie szukac...- 1 1
-
2022-10-25 08:46
Czy to roztrwonienie środków za sprzedaż ziemi po Cricolandzie nie powinna zostać zbadana przez
w związku możliwą niegospodarnością, żeby ująć to najdelikatniej?
Swoją drogą jachtkluby mogłyby uprzątnąć teren własnymi środkami bo całe to zapuszczenie okolicy wyglada na celowe realizowanie wizji dewelopera pt. No patrzcie jak to wygląda.- 12 4
-
2022-10-24 13:32
Bedzie nijako (9)
Bedzie nijako i bedzie smutno. Z jednej strony przepych "nowoczesnosci" - z drugiej smutek i szarosc. Od dawna magistrat nie ma pomyslu na ten teren. Park Rady Europy tez stal sie miejscem ktore budzi emocje. W najblizszych miesiacach zobaczymy co z tego co gadajace glowy powiedzialy, zostanie zrealizowane. Gdynia zaczyna wymierac. Konieczne sa zmiany w magistracie i to szybko.
- 50 3
-
2022-10-24 16:34
Marina Gdynia (1)
Jest szeroko znana z "jakości" obsługi. Jak się na przykład popłynie jachtem do Szwecji i potem wróci do Gdyni to można doznać szoku. Oddanie im władzy nad całym terenem tylko tą patologię powiększy.
- 3 1
-
2022-11-01 16:34
Przecież to dwie różne firmy.
Miejska Marina zarządza tym co na wodzie (postój jachtów). Nowa Marina to firma stworzona przez PZŻ i inwestora dla zarządzania tego co wybudują na lądzie.
- 0 0
-
2022-10-24 14:41
Zarząd komisaryczny i audyt finansów, a nie zmiany polegające na kosmetyce. Miliard długu i setki milionów dziury budżetowej nie wzięły się z niczego i dowodzą wieloletnich zaniedbań.
- 5 2
-
2022-10-24 13:53
Zdecydowanie! (5)
To co się dzieje tutaj, to jest albo całkowity brak kompetencji, albo celowe działanie wbrew sensowi istnienia miasta oraz wbrew temu jak została zaprojektowania Gdynia! W obu przypadkach to powinna być czerwona kartka dla włodarzy.
- 8 2
-
2022-10-24 18:13
zaprojektowana?
A przez kogo?
Dla kogo?
Co najmniej od przelomu wiekow widac, ze zarzad miasta ma ambice ocierac sie o "wyzsze sfery" a nie ma zamiaru zajmowac sie przasnymi sprawami obywateli.
Ci sa jedynie od dostarczania podatkow na biezace przyjemnosci zarzadu miasta. I szemrane interesy, jak park(ing) centralny, w ktorym utopiono tyle samo kasy, co w nieczynne lotnisko.
Kto jest winien?
Rzymiane znaja odpowiedz.
Ten kto odnosi korzysc...- 2 2
-
2022-10-24 18:08
czy w tym nie macza palcow esledowski prominent
Kaczmarek?
Bo chyba on z wladz.PZZ...- 4 1
-
2022-10-24 14:50
Niestety, w tym przypadku włodarze Gdyni nie mają za wiele do powiedzienia (2)
Teren należał do Skarbu Państwa, który przekazał go w użytkowanie PZŻtowi.
- 2 4
-
2022-10-24 18:06
tak jak pewien syndyk z Warszawy, co tez nie za duzo powiniem moc...
A jednak wozil i wozi wraz z przyboczna prawnicza halastra dluznkow i wierzycieli na prymitywnych patentach prawniczych.
Dluznicy jeszcze bardziej sie pograzaja, a wierzyciele kasy nie dostaja...
Bo ja wyprowadza syndyk bokiem...
Moze? Teroretycznie nie...
Ale jak sie da, to sie da...- 1 0
-
2022-10-24 14:56
Przekazał PZŻ bo klubom nie można było
PZŻ miał po przekształceniach z PRL do RPIII oddać część terenów klubom. Na działce już sprzedanej (tam gdzie Pokład i inne "budy") miał powstać budynek PZŻ, a Kluby miały być na swoim. A miasto jednak coś może, np uchwala plan zagospodarowania. Prezes PZŻ jest np we władzach piłkarskiej Arki Gdynia. Tutaj jest za dużo powiązań.
- 3 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.